Sportowcy zarabiają więcej od nauczycieli!

Opublikowano: 05.07.2018 | Kategorie: Edukacja, Gospodarka, Kultura i sport, Publicystyka, Społeczeństwo

Liczba wyświetleń: 1323

Ilekroć któraś ze sportowych primadonn narzeka na swoje zarobki, natrafiamy zawsze na utyskiwania na straszliwy system wartości w Ameryce. Co się stało z naszą hierarchią wartości, skoro nauczyciel matematyki w liceum zarabia 40 tysięcy dolarów rocznie za przekazywanie młodemu pokoleniu wiedzy z dziedziny matematyki, a jakiś pyskujący egotyk dostaje 2 miliony dolarów za to, że potrafi rzucić małą białą piłką z naprawdę dużą prędkością?

Jednak wolny rynek nie ustala cen na podstawie wartości moralnej. Zastanówmy się nad takim zarzutem: „Ten kraj jest wstrętny! Egzemplarz Pisma Świętego kosztuje tylko 5 dolarów, a konsola Nintendo GameCube jest na rynku warta 60 razy więcej. Co się stało z naszą hierarchią wartości?”. Wydaje mi się, że każdy uznałby takie podejście za dość absurdalny sposób pomiaru wartości moralnej obu produktów, i dlatego nikt nie wypowiada podobnych zarzutów. A przecież ta sama zasada stosuje się do ceny pracy.

Ekonomiści często w tym kontekście mówią o paradoksie wody i diamentu. Jeśli chodzi o wartość użytkową, to woda jest niezbędna do życia, a diamenty są zbytkiem. Jednak w wymianie diamenty osiągają ogromną wartość, a woda jest właściwie bezwartościowa.

Ekonomiści ten pozorny paradoks wyjaśniają zasadą, że dobra są wartościowane według ich użyteczności krańcowej. Innymi słowy, nie dokonujemy nigdy wyboru pomiędzy całym światowym zasobem wody i całym światowym zasobem diamentów (gdybyśmy dokonywali takiego wyboru, to z pewnością wybralibyśmy wodę, a nie diamenty). Jeśli zabiorę komuś butelkę wody, to z łatwością ją ten ktoś zastąpi. Może wziąć kolejną butelkę z lodówki albo napić się wody z kranu. Jeśli jednak zabiorę komuś pierścionek z diamentem, to powinienem od razu zacząć uciekać.

Ta sama zasada tyczy się cen różnych rodzajów pracy. To prawda, że gdybyśmy mieli dokonać wyboru pomiędzy ogółem licealnych nauczycieli i ogółem zawodowych baseballistów, to wyższą wartość przypisalibyśmy tym pierwszym. Nie ma to jednak żadnego znaczenia, gdy porównujemy wartość pożytków z pracy jednego licealnego nauczyciela z wartością pożytków z pracy jednego zawodowego sportowca. Względnie łatwo jest zastąpić nauczyciela matematyki — w społeczeństwie żyje wielu ludzi, którzy mają odpowiednie umiejętności, by nauczać w szkołach średnich, gdyby nagle pojawił się tam popyt. Jednocześnie niewiele jest osób, które potrafią rzucić precyzyjnie piłką z prędkością 140 kilometrów na godzinę, nawet po latach treningów.

Użyteczność krańcowa: Krańcowa użyteczność dobra lub usługi to wielkość zadowolenia — użyteczności — z konsumpcji pojedynczej jednostki tego dobra lub usługi. Dla osoby, która jest spragniona, użyteczność krańcowa pierwszej szklanki wody jest o wiele wyższa od użyteczności krańcowej trzeciej albo czwartej szklanki, ponieważ pragnienie jest coraz mniejsze.

Argumentację przeciw zarobkom zawodowych sportowców cechuje jeszcze jedna niespójność. Czy marksiści nie przypominają nam, że w sprawiedliwym społeczeństwie pracownicy otrzymują „cały produkt” swojej pracy? Skoro Chicago Bulls dzięki zatrudnieniu Michaela Jordana zwiększyły swoje roczne przychody o 25 milionów dolarów (dzięki większej sprzedaży biletów i wzrostowi wpływów z reklam), to dlaczego nie miałyby go w związku z tym odpowiednio wynagrodzić? Spełnienie arbitralnego postulatu, by płacić mu mniej, oznaczałoby, że większa część wartości jego pracy trafiałaby do nadzianych właścicieli Byków.

Autorstwo: Robert Murphy
Tłumaczenie: Marcin Zieliński
Zdjęcie: Paweł Cieśla (CC BY-SA 4.0)
Źródło: Mises.pl
Fragment książki “Niepoprawny politycznie przewodnik po kapitalizmie”


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

1 wypowiedź

  1. Balcer 06.07.2018 06:52

    Programista często zarabia więcej od profesora, który go jeszcze rok wcześniej uczył, ale profesor uczył j. programowania sprzed 20 lat, a programista korzysta z tego, co opracowano kilka lat temu … i dlatego jestem za wolnym rynkiem 🙂

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.