Fach w ręku, pieniądze w kieszeni

Opublikowano: 18.05.2013 | Kategorie: Edukacja, Gospodarka, Wiadomości z kraju

Liczba wyświetleń: 829

Najmniej osób bez pracy jest w tych województwach, w których najwięcej ludzi ma wykształcenie zasadnicze zawodowe. Widać to chociażby w Wielkopolsce i na Śląsku.

Jak informuje „Dziennik Gazeta Prawna”, przytaczając wstępne dane resortu pracy, w kwietniu w woj. wielkopolskim stopa bezrobocia wyniosła 10,5 proc. i była najniższa w kraju, a na Śląsku osiągnęła niewiele gorszy poziom – 11,9 proc. Równocześnie z danych ostatniego spisu powszechnego ludności wynika, że w tych regionach jest najwięcej osób z wykształceniem zasadniczym zawodowym wśród osób w wieku 13 lat i starszych – w Wielkopolsce 26 proc., a na Śląsku 25,2 proc.

Analitycy zastrzegają, że nie ma prostej zależności między poziomem wykształcenia ludności i wielkością bezrobocia. Przyznają jednak, że ma on wpływ na lokalny rynek pracy. Zdaniem prof. Urszuli Sztanderskiej z Uniwersytetu Warszawskiego, popyt na określonego rodzaju pracę w Wielkopolsce i na Śląsku mógł sprawić, że proporcje między kształceniem na poziomie zawodowym i np. wyższym uległy dopasowaniu do realiów rynku. To efekt m.in. uwarunkowań historycznych. Jak zauważa dr Krzysztof Bondyra z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, w Wielkopolsce tradycyjnie ceni się posiadanie fachu w ręku, a środowiska rzemieślnicze w regionie są silne. „Nawet przy niżu demograficznym liczba uczniów praktycznej nauki rzemiosła w Poznaniu rośnie” – podkreśla. Część z nich w przyszłości otworzy własne warsztaty, które zapewnią im w miarę stabilne zajęcie.

Na Śląsku o wyborze zawodówki w dużej mierze decyduje czynnik kulturowy. „Wysoki jest szacunek do pracy. Nawet prostej” – ocenia prof. Mieczysław Kabaj z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych. Dodaje, że na Śląsku ceni się samodzielność – dlatego młodzi ludzie starają się jak najszybciej zdobyć posadę. Mają przy tym większe możliwości. Popyt na osoby do nieskomplikowanych, ale ciężkich prac – w budownictwie, górnictwie czy przemyśle – jest tam większy niż w innych województwach. „Skoro jest praca, to nie spieszą się do tego, żeby studiować. Część robi to, ale po pewnym czasie, np. w trybie zaocznym” – mówi prof. Kabaj.

W innych regionach zawodówki traktowane są po macoszemu. „Bolączką systemu edukacji jest odejście od kształcenia zawodowego” – twierdzi prof. Elżbieta Kryńska z Uniwersytetu Łódzkiego. Potwierdzają to dane, z których wynika, iż w ciągu ostatnich dziesięciu lat zlikwidowano niemal 600 zasadniczych szkół zawodowych.

Źródło: Nowy Obywatel


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

2 komentarze

  1. sunner 18.05.2013 16:06

    Podejście śląsko-wielkopolskie (czy kulturowo po prostu niemieckie) jest prawidłowe. Szkoda, że (pod tym względem) reszta Polski jest tak bardzo inna.

  2. dagome12345 20.05.2013 10:30

    hahahah zapomnieli jeszcze napisac w tym regionie sa resztki przemysłu i jako tako jest praca . Powstało wiele hal produ. w strefach ekonomicznych tylko tam ludzie pracuaja na smieciówkach przez agencje pracy za 1200 do 1600 netto i umowy podpisuja co 2 tygodnie , a jak nie ma produkcji to siedza w domu bez kasy – jak chorujesz to nie płaca itd .Jestem ze Ślaska i co z tego ze ta praca jest jak w wiekszosci za grosze i 80 % moich znajomych mieszka z rodzicami , a nawet jak juz sami to nie maja dzieci bo ich nie stac …. PROPAGNDOWY ARTYKUŁ 🙁

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.