Czy w Hollywood brakuje aktorów?

Opublikowano: 13.06.2009 | Kategorie: Kultura i sport

Liczba wyświetleń: 581

Amerykańska fabryka snów od dawna zapewnia nam stały przypływ nowych aktorskich twarzy, czy to w kolejnych produkcjach z dużego ekranu, czy w tych produkowanych na potrzeby telewizji, w filmach TV i serialach. Śmiało stwierdzić można, że ta gałąź rozrywki, ze względu na zainteresowanie, jakim się cieszy i dochody, jakie generuje, jeszcze długo będzie dostarczać nam kolejnych idoli. Skąd więc pytanie postawione w tytule tych rozważań? Skłoniło mnie do jego postawienia swego rodzaju niedbalstwo, jakim cechuje się przemysł filmowy w doborze aktorów do ról drugoplanowych i nie tylko. Chodzi mi konkretnie o zatrudnianie jednego aktora do różnych ról w obrębie tej samej serii filmowej lub filmów mocno ze sobą korespondujących. Nie mam tu na myśli celowych zabiegów Quentina Tarantino czy M. Night Shyamalana, którzy pojawiają się regularnie w swoich kolejnych filmach, w mniej lub bardziej znaczących rolach. Nie chodzi mi także o przykład Eddiego Murphy, który, dzięki specom od charakteryzacji, potrafi zagrać w ramach jednej produkcji kilka postaci, mocno upraszczając proces przygotowania obsady.

Uważny widz z wprawnym okiem, który nie zadowala się jednorazowym obcowaniem z ulubionym filmem lub całą serią, przy którymś z kolei seansie danego obrazu może zauważyć, że na drugim planie, wśród niewiele znaczących bohaterów pojawiają się twarze aktorów (statystów), którzy w innej scenie lub, co częstsze, w innej części cyklu wcielali się w zupełnie inną postać. Nie jest to oczywiście regułą, ale zdarza się nad wyraz często i dowodzi niejako, że reżyserzy niekiedy skupiając się przede wszystkich na głównych bohaterach, mniejszą wagę przywiązują do detali stanowiących tło filmu. Tym sposobem aktor, który w jednej części filmowej serii był czarnym charakterem, w kolejnej może być już policjantem, a „pan do bicia” z zapyziałego baru, część później będzie nim nadal, ale już w innym lokalu i innym mieście, zaś postać, która w tragicznych okolicznościach pożegnała się z żywotem, w scenach rozgrywających się po tym zdarzeniu bawi się w najlepsze wśród żywych.

Za przykład niech posłużą mi postaci z tak popularnych serii jak: “Przyjaciele”, “Joey”, “Władca Pierścieni”, “Najlepsi z Najlepszych” oraz “Zabójcza Broń”.

Niezapomniana „mama Stiflera” z “American Pie” – Jennifer Coolidge miała również swój epizod (jakże udany!) w serialu “Przyjaciele”. Wcieliła się tam w postać długo niewidzianej przyjaciółki Monici (Courtney Cox) i Phoebe (Lisa Kudrow) – Amandy, goszcząc na ekranie jedynie kilka minut. Tych kilka minut jednak sprawia, że już rola Bobbi – filmowej agentki Joey’a z serialu pod tym samym tytułem, tak mocno przecież związanym z Przyjaciółmi staje się mniej wiarygodna. No bo jak Amanda może być zarazem Bobbi?

Identyczną sytuację mamy w przypadku Adama Goldberga, który w kilku odcinkach Przyjaciół grał Eddiego, współlokatora Chandlera (Matthew Perry). Pełną komizmu i energii postać powtórzył później także w Joey’u tyle, że już nie jako Eddie lecz jako Jimmy – dawna i zarazem obecna miłość siostry głównego bohatera.

We “Władcy Pierścieni” Petera Jacksona w rolę Deagola, pierwszego znalazcy pierścienia, czyli bohatera, któremu nie było dane żyć zbyt długo, wcielił się nieznany szerszej publiczności Thomas Robins. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że ten sam Robins w scenie rozgrywającej się kilkadziesiąt lat po śmierci Deagola, statystuje jako gość na przyjęciu urodzinowym Bilba, otwierającym całą opowieść. Dobrze wprawione oko dojrzy go także w jeszcze jednej scenie jacksonowskiej trylogii, ale już w innym punkcie na mapie Śródziemia.

W trzech z czterech części serii “Najlepsi z Najlepszych”, Kane Hodder – znany przede wszystkim z przygotowywania scen kaskaderskich w szeregu filmów akcji, a także z „roli” Jasona (tego pana w masce) w kilku odsłonach Piątku 13-tego, występuje jako zbir – „worek treningowy” dla Phillipa Rhee (część 1), Erica Robertsa (część 2) i znów tego pierwszego (3), oczywiście w różnych okolicznościach, różnym czasie i przede wszystkim – stanach (na mapie).

Rekordzistą jednak bez wątpienia jest i długo pozostanie odtwórca blisko osiemdziesięciu ról filmowych (zwykle drugoplanowych) – Paul Tuerpe, którego znajdziemy w obsadzie wszystkich czterech części (!) “Zabójczej Broni”. I nie byłoby to nic nadzwyczajnego, gdy nie fakt, że za każdym razem jest to inna postać. W trzech pierwszych częściach serii, jako czarny charakter, regularnie kończy swój żywot lub przynajmniej dostaje porządnego łupnia w starciu z Melem Gibsonem, Dannym Gloverem i Rene Russo, żeby ostatecznie w czwartej części pojawić się jako… pilot policyjnego helikoptera, bądź co bądź regularny „glina”. Widocznie najpierw zmartwychwstał, a później przeszedł gruntowną wewnętrzną przemianę.

Można by powiedzieć, że się czepiam, że dotyczy to zwykle postaci epizodycznych, ale jeśli reżyserzy chcą tworzyć obraz prezentujący świat quasirzeczywisty, w każdym aspekcie skonstruowany na podobieństwo realnego, powinni się takich wpadek wystrzegać i aktorów drugoplanowych dobierać z równą starannością jak tych, którzy w obsadzie zajmują pierwsze miejsce. Chętnych do grania tak zwanych „ogonów” na pewno nie zabraknie, a my nie będziemy się musieli zastanawiać czy aktor, który przed chwilą mignął nam w tle, to nie ten sam, który stracił życie już w poprzedniej części.

Autor: P.
Źródła: Akademiec i Dziennikarstwo Obywatelskie
Na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 2.5 Polska


Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.