Zdrowy rozsądek a prywatne banki

Opublikowano: 06.08.2012 | Kategorie: Gospodarka, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 744

Coraz więcej osób pragnie pojąć pryncypia finansowe rządzące naszym światem. Na przeciw temu wyszła między innymi zorganizowana w lutym br. konferencja uniwersytecka we włoskim mieście Rimini.

Narastający kryzys gospodarczy „świń” (PIIGS) powoduje nie tylko wzrost napięcia społecznego i agresji przeciw władzy i jej bankierskim pryncypałom [1], jak to ostatnio miało miejsce podczas hiszpańskiego strajku generalnego 29 marca, ale również wzrost zainteresowania ogółu tych społeczeństw zagadnieniami finansowymi. Coraz więcej osób pragnie pojąć pryncypia finansowe rządzące naszym światem.

Na przeciw temu wyszła między innymi zorganizowana w lutym br. konferencja uniwersytecka we włoskim mieście Rimini [2] pod nazwą Modern Money Theory 2012 Summit [3].

Wbrew pozorom, skwapliwie podtrzymywanym przez rządzącą oligarchię finansową, zagadnienia ekonomii stosowanej nie są niczym wielce skomplikowanym. Zarządzanie gospodarką suwerennego państwa jest w znacznym stopniu podobne do kierowania gospodarstwem domowym. Mało tego, jest ono nawet łatwiejsze, w tym aspekcie, że o ile budżet gospodarstwa domowego jest ograniczony dochodami jego członków i ich zdolnością kredytową, o tyle budżet państwa ograniczenia tego nie posiada. Suwerenny bank centralny będący pod kontrolą państwa może generować tyle pustej (nie związanej żadnym parytetem ze złotem) waluty ile zapragnie. Jeżeli więc nieposiadająca wykształcenia ekonomicznego przeciętna gospodyni jest w stanie kierować gospodarstwem domowym tak by nie popadło ono w ruinę, czemu nie mogą tego dokonać „wybitni” przywódcy państwowi, wsparci na dodatek mocno utytułowanymi „ekspertami”?

Przyczyn jest kilka. Pierwszą i zasadniczą jest „uniezależnienie” banków centralnych od poszczególnych państw. Z dwóch rezerwowych walut, jedna (dolar) znajduje się we władaniu Federal Reserve, będącego konsorcjum kilku prywatnych banków, druga (euro) znajduje się w gestii ponadnarodowego tworu jakim jest Europejski Bank Centralny (ECB). Banki emisyjne pozostałych państw Imperium Euroatlantyckiego (US &UE), do czasu ich ostatecznej likwidacji pozostają w zarządzie niezależnych od organów państwa klik, takich jak RPP w III RP. Członkowie tych „niezależnych” gremiów wykonują polecenia finansjery, która ich na te intratne posadki „namaściła”.

Drugą, jest istnienie niezwykle skomplikowanego prywatnego sektora finansowego. Wysoki poziom jego komplikacji skierowany jest na maksymalne zdezorientowanie opinii publicznej, tak by rabunek zarówno mienia państwowego jak i drobno-prywatnego, który jest jedynym celem tego systemu, jak najdłużej uchodził społecznej uwadze. Propaganda mówiąca jakoby „nowoczesne systemy finansowe” wspomagać miały rozwój gospodarczy poprzez dostarczanie kapitału do realnej gospodarki, jest wierutnym kłamstwem, co dobitnie pokazują lata kryzysu, podczas którego system ten wsławił się ekstrakcją gigantycznych środków finansowych z tejże. Rolę źródła finansów spełniać mogłyby z powodzeniem i bez pośrednictwa prywatnych lichwiarzy suwerenne banki centralne.

Trzecią, jest szkodliwa społecznie nobilitacja nauk ekonomicznych, będących w istocie stosunkowo prymitywnymi naukami społecznymi nijak się mającymi do stopnia wyrafinowania nauk ścisłych czy przyrodniczych. Tabuny ekonomicznych szarlatanów, żerując na hojnie im oferowanych przez oligarchię finansową grantach, rozpoczęła masową „produkcję” najprzeróżniejszych „teorii ekonomicznych”, za które to równie hojnie są wynagradzani prestiżowymi wyróżnieniami (np. Noblem). Mesjaszem tego patologicznego, wirtualnego świata został „wolny rynek”, który to sprytnie wykorzystywała do swych celów bankierska szajka. Wszytko to zostało dodatkowo zwieńczone agresywną propagandą medialną, która skutecznie ogłupiła społeczeństwa Imperium. Sam pisałem o tym wielokrotnie zarówno w przeszłości [4], jak i ostatnio [5]. Cóż jednak może zdziałać ktoś, kto nie jest „finansowym ekspertem”? Współczesne społeczeństwa Imperium Euroatlantyckiego doszły już do takiego stanu, że nie uwierzą w dwa-razy-dwa-jest-cztery, jeśli nie usłyszą tego z ust „wybitnego eksperta” zasiadającego w studio telewizyjnym „renomowanej” stacji, a bez chwili wahania zaakceptują dwa-razy-dwa-jest-siedem, jeśli „teza” takowa wypłynie z ust „noblisty”.

Na szczęście, przynajmniej w krajach świń (PIIGS), kryzys skatalizował procesy myślowe wśród społeczności. W sukurs temu zjawisku przychodzą rosnące grupy utytułowanych ekonomistów, którzy nie przestając piastować stanowisk na „renomowanych uczelniach”, zaczynają mówić prawdę o ekonomii i finansach, legitymizując „szokującą” prostotę zjawisk ekonomicznych, na dodatek potwierdzaną wielokrotnie w praktyce. Do takich „renegatów” należą między innymi dr Michael Hudson [6] oraz dr Stephanie Kelton [7], profesorowie ekonomii na University of Missouri, Kansas City.

Ich wykład, zatytułowany „Nowoczesna teoria monetarna a prywatne banki” i wygłoszony w Rimini, streszczam poniżej.

Niezgodne z prawdą pozostaje wiele „niewzruszonych dogmatów wolnorynkowych”. Jednym z nich jest twierdzenie o samo-regulowaniu się cen w zależności od popytu i podaży. Zgodnie z tym dogmatem, w momencie kiedy system kapitalistyczny osiągnie nadprodukcję, ceny danych wyrobów zaczynają spadać, tak że stają się one osiągalne dla większej grupy konsumentów, którzy wykupują nadwyżki. Historia całego okresu kapitalistycznego wskazuje dobitnie, że tak nie jest. Na przeszkodzie funkcjonowania w praktyce tej, wydawałoby się logicznej, teorii stoi banalna ludzka zachłanność. W przypadku nadprodukcji, kapitaliści zamiast obniżać ceny swych produktów, zmniejszają tempo produkcji i pozbywają się nadmiaru siły roboczej. Wzrost bezrobocia powoduje dalsze zmniejszenie się popytu i w ten sposób nakręca się klasyczna spirala kryzysu. Dotychczas odwrócenie koniunktury następowało poprzez wzrost wydatków budżetowych, które najczęściej następowały w momencie celowo rozpętywanych wojen. Kapitaliści uzyskiwali w ten sposób okazję do kolejnych zysków, tym razem zaspokajając potrzeby militarne wojujących społeczeństw.

Autorzy podważają też globalistyczny mit o możliwości likwidacji nadmiernego bezrobocia poprzez „podwyższenie kwalifikacji siły roboczej”, która dzięki temu znajdzie zatrudnienie w nowych „innowacyjnych” zawodach.

W swych rozważaniach autorzy posługują się prostymi obrazowymi porównaniami, które pozwalają każdemu wyciągnąć samodzielnie logiczne wnioski. Jeśli na polu zakopie się 95 kości, a do ich poszukiwania wyśle 100 psów, to w najlepszym przypadku, tylko pięć z nich wróci „z pustym pyskiem”. Bardziej prawdopodobne jest to, że będzie ich większa liczba, gdyż część z psów będzie miała więcej szczęścia i znajdzie kilka kości, a zabraknie ich dla innych. Gdyby w odpowiedzi na to „podwyższyć” psom kwalifikacje, poprzez lepsze wytrenowanie ich zmysłu węchu, rezultat eksperymentu będzie podobny. Problem nie tkwi bowiem w braku psich kwalifikacji, ale w niedoborze kości.

Bezrobocie jest wysoce negatywnym zjawiskiem społecznym i gospodarczym, a system kapitalistyczny jest ze swej natury „bezrobotogenny”. W interesie kapitalistów jest bowiem utrzymywanie wysokiego bezrobocia, które to pozwala im wymóc na pracownikach możliwie niskie wynagrodzenie.

Po utracie pracy bezrobotni nie „wyparowują” jednak z przestrzeni społecznej. Póki istnieją, póty pozostają na społecznym garnuszku w bezpośredni lub pośredni sposób. Jeśli nie utrzymuje ich rodzina, lub system opieki społecznej, to zdobywają oni środki na swe utrzymanie na drodze kryminalnej. Według najnowszych badań Białego Domu, jeden amerykański bezrobotny kosztuje państwo 32 tysiące dolarów rocznie. A są to tylko koszty ekonomiczne.

Znacznie bardziej dotkliwe są koszty społeczne i to zarówno dla bezrobotnych jak i społeczeństwa. Wzrost przestępczości, alkoholizmu, narkomanii, rodzinnych patologii, to tylko główne skutki bezrobocia. Sami bezrobotni popadają w depresje psychiczne, alienują się ze społeczeństwa i w trakcie przedłużającego się okresu zawodowej pasywności, tracą swe profesjonalne walory. Człowiek, który w swej naturze stworzony jest do twórczej działalności, degeneruje się w przypadku bezrobocia. Jeśli poziom bezrobocia jest bardzo wysoki, wraz z bezrobotnymi degeneruje się całe społeczeństwo. Mało tego stacza się ono w materialną przepaść, permanentnie marnując swój potencjał ludzki, a co za tym idzie i gospodarczy.

Mechanizmy te rozumie doskonale oligarchia finansowa i używa ich obecnie jako alternatywy w stosunku do czołgów i rakiet podczas agresji na wyselekcjonowane narody. Klasycznym tego przykładem jest III RP, która w dwie dekady po „pierwszej salwie bojowej” w postaci „reform” Balcerowicza, stoczyła się na gospodarcze dno, a samo społeczeństwo przekształciło się w pokracznego bękarta, żałosną karykaturę wielkiego Polskiego Narodu. I żadne globalistyczne bełkotliwe teorie nie zaprzeczą temu faktowi. To człowiek ma być podmiotem i jemu ma służyć gospodarka, a nie na odwrót! Niestety inny pogląd na to zagadnienie mają „finansiści”. Stąd też oczywisty wniosek, że cele kapitalizmu, tak jak i komunizmu, który jest jedynie jedną z jego wściekłych mutacji, stoją w całkowitej sprzeczności z celami Ludzkości.

Innym istotnym mitem, obalonym przez cytowanych autorów, jest twierdzenie że budżet państwa musi się „dopinać” w podobny sposób jak domowy. Autorzy przyrównują nowoczesny pieniądz do „punktowania” (score keeping). Jest on generowany głównie elektronicznie w nieograniczonych ilościach i jeśli państwo posiada kontrolę nad swym centralnym (emisyjnym) bankiem, może go kreować do woli. Czy ktokolwiek w trakcie meczu piłkarskiego martwi się, że może mu zabraknąć punktów do liczenia goli? –pytają się retorycznie autorzy. Nikt przy zdrowych zmysłach nawet nie będzie rozważał takiej alternatywy. Jak więc nazwać „wybitnych europejskich przywódców”, którzy to na niezliczonych brukselskich szczytach, w pocie czoła konstruują system mający zabezpieczyć władane przez nich nacje od takiej właśnie ewentualności (bankructwa z powodu barku „punktów”)?

Państwo nie musi ograniczać się w ilości kreowanych pieniędzy (punktów). Ogranicza je jedynie ilość dostępnych dóbr materialnych. Stąd też konieczność takiej polityki monetarnej, która nie powoduje nadmiernej inflacji lub deflacji.

I w tym momencie rozprawiają się oni z koronnym mitem globalizmu, jakim jest „nieomylność” kapitalistycznego „mesjasza”, jaki jest „wolny rynek”. Abstrahując od faktu, że rynek nie jest „wolny”, gdyż manipulują nim w swym interesie oligarchowie finansowi dzięki zawłaszczonemu dostępowi do banków emisyjnych, to nawet po jego ewentualnym „uwolnieniu” nie będzie on „nieomylny”. Autorzy ilustrują to następującym przykładem. Gdyby Ziemianie wylądowali na planecie, na której transport odbywa się za pomocą pojazdów bez kierownicy, kierowanych jedynie za pomocą ograniczających drogę krawężników, uznaliby zapewne jej mieszkańców za idiotów. Zamiast wyposażyć pojazdy w kierownice, kosmici ci pozwalają im miotać się bezładnie od krawężnika do krawężnika, powodując wypadki i zatory. Podobna sytuacja panuje na ziemi, tyle że w odniesieniu do gospodarki, która prowadzona „nieomylną ręką rynku” idzie od kryzysu do kryzysu, od jednej katastrofy do drugiej.

Wyposażmy naszą gospodarkę w „kierownicę”. Niech państwo reguluje gospodarkę, tak jak reguluje się temperaturę w klimatyzowanym pomieszczeniu. Gdy jest za gorąco obniża się nastawienie termostatu, gdy za zimno podwyższa. Gdy gospodarka idzie ku recesji emituje się więcej punktów stymulujących ją (np. roboty publiczne-a nie zbrodnicze wojny), gdy się przegrzewa, „studzi się” ją podwyższając podatki. Dla dobra ogółu, państwo powinno absorbować wszystkich bezrobotnych, zapewniając im równorzędnie dochody i świadczenia, zmniejszając i zwiększając jedynie ich pulę w rytm fluktuacji gospodarki sektora prywatnego.

Wydaje się, że powyżej naszkicowana alternatywa zaproponowana Europejczykom w Rimini, w stosunku do obecnej patologicznej i samo-destrukcyjnej gospodarki unijnej ma sens. Sam zaproponowałbym jedynie zmianę tytułu wykładu z „Nowoczesna teoria monetarna a prywatne banki”, na „Zdrowy rozsądek a prywatne banki”.

Autor: dr Ignacy Nowopolski
Źródło: Nowy Ekran

PRZYPISY

[1] http://www.counterpunch.org/2012/04/03/spain-fights-austerity/

[2] http://michael-hudson.com/2012/03/functional-finance/

[3] http://www.democraziammt.info/documenti/17-summit-eng-home.html

[4] http://ignacynowopolskiblog.salon24.pl/

[5] http://ignacynowopolskiblog.salon24.pl/323051

[6] http://www.michael-hudson.com/

[7] http://michael-hudson.com/wp-content/uploads/2012/GunsnButter_MMT_28.03.2012.mp3


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

17 komentarzy

  1. Tito 06.08.2012 00:54

    Trochę nie rozumiem tego tekstu. To pochwała socjalizmu, interwencjonizmu państwowego na ograniczoną skalę, czy czego?

    A uzależnienie wartości waluty od złota też nie jest najlepszym pomysłem. W końcu złoto to też umowna “waluta”, co uświadomiono mi jakiś czas temu i podlega prawie tym samym prawom co banknoty czy bilon.

  2. norbo 06.08.2012 02:09

    To jest krytyka systemu bo “nie my nim rządzimy” ale gdy “my będziemy nim rządzić to będzie super” 😉

    Poważnie, sensowna krytyka, bezsensowne wnioski.

  3. Hassasin 06.08.2012 09:30

    Artykuł o zbędności państwa w obecnej formie i sytuacji .
    Na przykładzie : Pawlak zaproponował nacjonalizację upadających przedsiębiorstw budowlanych , a po opanowaniu kryzysu ich powtórną prywatyzacja ….. i po to jest Państwo . Ale żyd minister finansów Rotfeld/Rostowski powiedział ,,NIET,, …i tu mamy neoliberalną kanalię w pełnym świetle reflektorów .
    To nie jest socjalizm , to nie jest kapitalizm. To co zaproponował Pawlak to po prostu nazywa się rządzeniem ( dla dobra społeczeństwa…czyli chyba normalnym ( sam już nie wiem 😉 ) ) krajem .
    A prywatyzacja np teraz deszczówki w W-wie , to neoliberalne rozkradanie państwa , to zwykłe działanie na szkodę społeczeństwa … trybunał stanu, albo za wujciem Hitlerem struny od fortepianu..doczekam .

  4. JanJacek 06.08.2012 09:53

    Najpierw tak: “I w tym momencie rozprawiają się oni z koronnym mitem globalizmu, jakim jest „nieomylność” kapitalistycznego „mesjasza”, jaki jest „wolny rynek”.”
    A zaraz potem tak: “Abstrahując od faktu, że rynek nie jest „wolny”,”

    Czyli: wszystkim tym patologiom (omyłkom) winien jest wolny rynek, który nie jest wolny.

    “Wyposażmy naszą gospodarkę w „kierownicę”. Niech państwo reguluje gospodarkę itd.” — przecież już tak było, dziesiątki razy, w dziesiątkach krajów na wszelkich szerokościach i długościach geograficznych — ale socjaliści, etatyści, statyści, marksiści — dalej to samo: nihil novi.

    Niech się państwo odczepi od gospodarki i od pieniądza, i od wszystkiego innego — bo za co się tylko weźmie, to to zepsuje, stworzy nowe problemy itd.

  5. peter_toolovitz 06.08.2012 10:22

    Bełkot, pomieszanie pojęc i całkowity brak refleksji nad faktami. Ten artykuł to zgroza.

  6. davidoski 06.08.2012 10:37

    Wszystkim powyższym krytykom kontroli państwa nad banksterami i emisją pieniądza, zalecam, aby drogę dojazdową do waszych domów (która teraz jest państwowa) wykupił jakiś bank i zaczął pobierać opłatę dojazdową. Skończy wam się szybko umiłowanie do “wolnego rynku”.

  7. peter_toolovitz 06.08.2012 11:55

    davidoski- a ja tobie zalecam, troszkę poczytac i zorientowac się w temacie, który komentujesz. Państwo już dawno dogadało się z bankami i od dawna wtrąca się w wolny rynek- mamy efekty jakie mamy.

  8. davidoski 06.08.2012 12:32

    Państwo pod postacią przekupionych polityków już dawno zostało ubezwłasnowolnione przez banksterów i dlatego sprawy wyglądają jak wyglądają.

  9. bastardus 06.08.2012 13:39

    Artykuł uważam za całkiem trafny. Wniosek trzeba by było zweryfikować, żeby ocenić. Głupoty o mieszaniu się państwa w gospodarkę wkładam od razu między bajki. Autorzy mówią o świadomym kierowaniem gospodarką nie dla własnych celów/zysków lecz dla kraju/ludzi. A tego jeszcze nie było. Może, jedynie Chiny można tu podać za przykład. Jak wiadomo, jako kraj to radzą sobie genialnie.
    Już dawno, od zawsze ten kto ma duży kapitał manipuluje wolnym rynkiem. Dopóki głównym celem ludzkości jest bogacenie się/zarabianie/gromadzenie dóbr, dopóty nie ma szans uczciwe podejście do rządzenia krajem/światem. Prywatne organizacje posiadają więcej środków niż nie które państwa. Jedynym ich celem jest samolubne dążenie do utrzymania takiego stanu rzeczy, a jeśli to możliwe to do pogłębienia przepaści między nimi, a nami. Dopóki jesteśmy pod ich wpływem nie mamy szans by cokolwiek poprawić. A będzie tylko gorzej. Będziemy pracować coraz ciężej i dłużej,a zarabiać coraz mniej. Już teraz jesteśmy niewolnikami, a sposoby na przypilnowanie pospólstwa pojawiają się, jak grzyby po deszczu.
    Nie jestem ekonomistą, ale wiem, ze dopóki pieniądz jest jedyną i najważniejszą wartością, to nie może być miejsca na dobrobyt. Zastanawiam się, jak źle musi się zrobić by w końcu zdetronizować te banksterskie szumowiny.

  10. TheObserver 06.08.2012 22:48

    Artykuł jest bardzo rzeczowy i tak samo prawdziwy. Niestety zawsze znajdą się samozwani obrońcy tak zwanego status quo i powiedzą, że to absurd i nieprawda. Otóż tak się składa, że większość opisywanych tutaj rzeczy o ile nie wszystko jest szczerą prawdą. Problem polega na tym, że poziom odrzucenia przez niektórych ludzi jest tak duży, iż nie próbują nawet wyciągnąć logicznych wniosków tylko od razu oskarżą autora o socjalizm, z którym zapewne nie ma nic wspólnego. Polecam obejrzeć film pod tytulem “Zeitgeist” gdzie problem ten jest szerzej opisany. Można znaleźć go na youtube z polskimi napisami.
    Pozdrawiam

  11. pasanger8 07.08.2012 01:58

    System monetarny jest usługą publiczną-oddanie tej dziedziny w ręce sektora prywatnego nie ma żadnego uzasadnienia-chyba ,że uzasadnieniem ma być robienie dobrze lichwiarzom jakoś wielkie potęgi europejskie biły pieniądz i był to przywilej monarchy -nie od tego się feudalizm się przewrócił.Polecam lekturę:
    Margrit Kennedy
    Pieniądz wolny od inflacji i odsetek
    Jak stworzyć środek wymiany
    służący nam wszystkim i chroniący Ziemię?
    http://zb.eco.pl/bzb/39/pdf/
    Niektórzy powiedzą,że to komunizm i utopia ale zwróćcie uwagę czy aby nie najgłośniej będą tak pyskować tzw.:eksperci ekonomiczni-mający sute pensyjki z lichwiarskich banków.

  12. Liberat 08.08.2012 08:01

    A Chiny na siłę wprowadzają wolny rynek. To bestie. 😉

  13. JamiroQ 08.08.2012 11:34

    @Liberat – W Chinach nie ma “wolnego rynku”, lecz centralnie sterowany. Sektor prywatny to niecałe 30% rynku chińskiego, a wszystkie przedsiębiorstwa prywatne są pod ścisłą kontrolą państwa.

  14. Liberat 08.08.2012 15:14

    Przecież piszę, że wprowadzajo, a nie że już majo. 😉

  15. Liberat 08.08.2012 15:19

    Z góry przepraszam za podwójny komentarz.

    @jamiroQ – a czy te niecałe 30% uwzględnia inicjatywę zwykłych ludzi? Ponoć w Chinach co gospodarstwo to firma, co dom to działalność. Wiadomo działają oni na zlecenie dużych firm i rządu, ale przecież nie muszą tego robić. Nie wiem ile w tym prawdy, ale gdzieś mi się taka opowiastka obiła o uszy.

  16. JamiroQ 09.08.2012 09:24

    @Liberat – prawdopodobnie uwzględnia tylko działalność zarejestrowaną, czyli oficjalną, bo to dane oficjalne. To, że w Polsce będziesz np. uprawiał ogródek i sprzedawał swoje warzywka, raczej nie jest brane pod uwagę. Gdyby wszystkich handlujących w ten sposób ująć w oficjalnych statystykach, uzbierało by się pewnie ładnych kilkaset milionów obrotu rocznie. Biorąc pod uwagę skalę Państwa Środka… no, no, no… 🙂

  17. hybrid 10.08.2012 09:32

    aa tam specjalisci, doktorzy, ekonomisci..moim zdaniem jesli chodzi o Polske to powinien być zniesiony przymus ubezpieczen i fundusz emerytalny, zakaz inwestycji w kraju przez zagraniczne firmy, zakaz zatrudniania obcokrajowcow, jeden staly podatek 10% od rocznego dochodu, likwidacja wiekszosci niepotrzebnych ministerstw-teraz mamy 18 sztuk policzcie ilu urzednikow jest zatrudnionych przy pracy i obsludze tych ministerstw, i nie sa to malutkie pensyjki(bo wiekszosc pracuje w Warszawie wiec utrzymanie kosztuje), zostawilbym na pewno ministerstwa obrony, ministerstwo skarbu, spraw zagranicznych mjaksymalnie 5 ministerstw w ktorych pracowaliby ludzie ktorzy ksztalcili sie w tych zawodach, minister obrony-wojskowy z wieloletnim stazem, zasluzony, minister skarbu -rachmistrz;p np pani ksiegowa. Cala reszta ministerstw WON!! W kraju mamy tak wiele zasobow naturalnych jak i ludzkich ze z pewnoscia takie cos jak kryzys to bylby mit przywozony z informacjami z zagranicy. Na pewno nie byloby ludzi glodujacych i bezdomnych(chyba ze z wlasnej woli). Nalezaloby tez zmienic prawo aby karalo tylko za skrzywdzenie drugiegoi czlowieka, wszelkie rzeczy ktore sobie sami wyrzadzamy to nasza sprawa!! Banki tylko krajowe najlepsze male, wladza zdecentralizowana a nawet jej brak na szczeblach wojewodzkich, powiatowych, gminnych. I bez kombinowania z ekonomia, wszystko samo sie wyreguluje bez ingerencji w wartosc pieniadza i ilosc jego na rynku. Jedyny problem to do jakiej wartosci naturalnej odniesc wartosc pieniadza. Moze do wartosci zborza, wody cokolwiek wazne do zycia ludzi-zlota nie zjemy.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.