Nie wszystko co „duchowe” jest prawdziwe

Opublikowano: 13.11.2017 | Kategorie: Publicystyka, Społeczeństwo, Wierzenia

Liczba wyświetleń: 1418

Wiele teraz mówi się o karmie, numerologii i innych doktrynach ezoterycznych czy z serii new age. Doktryny te przeżywają istną eksplozję popularności. Stare religie nie są już w stanie sprostać wyzwaniom i problemom XXI wieku i nie umieją już odpowiedzieć na odwieczne człowiecze pytania. Stąd interesujemy się nowymi formami duchowości, poszukujemy samodzielnie drogi do Boga, kimkolwiek on jest.

Ideologie, religie i państwo od dzieciństwa polują na nas, by nas zniewolić.

Jednak na drodze tej czeka nas ogrom pułapek, i to często tych starych, tylko opakowanych w nową, new age’ową powłokę. Dużo doktryn z serii new age powiela stare błędy. Począwszy od mentalności ofiary, a skończywszy na przekonaniu, że to nie my rządzimy własnym życiem, ale wola boża, karma, numerologia i różne inne systemy.

O karmie i iluzjach duchowości ezoterycznej napisałem wiele artykułów. Popularyzuję wiedzę, której znajomość jest niemal zerowa, nawet wśród „uduchowionych”. Okazuje się, że klucz jest w zwykłej prostocie, w codziennych radościach, w byciu człowiekiem, a nie bydlakiem. A nie w skomplikowanych systemach i prawidłach.

Człowiek niespełniony i wewnętrznie zniewolony szuka wytłumaczenia swojej sytuacji, np w grzechu pierworodnym, numerologii czy karmie z poprzednich żyć: „Człowiek pozbawiony szczęścia utyskuje na swój los: dlaczego życie jest takie niesprawiedliwe? Jeden ma wszystko w nadmiarze, a inny wciąż klepie biedę. Jednemu wszystko przychodzi z łatwością, a inny bez rezultatów kręci się niczym wół w kieracie. Jednego natura obdarza urodą, umysłem i siłą, a inny, nie wiadomo za jakie grzechy, przez całe życie nosi etykietę człowieka gorszej kategorii. Skąd bierze się taka niesprawiedliwość? Dlaczego życie, nie mające w swej różnorodności granic, nakłada jakieś ograniczenia na określone grupy ludzi? Czym zawinili ci, którym się mniej szczęści? Człowiek „gorszej kategorii” czuje się urażony, jeśli nie wściekły, i próbuje znaleźć, choćby dla samego siebie, jakieś wytłumaczenie swej gorszej pozycji. I wówczas pojawiają się najróżniejsze doktryny typu kary za grzechy w poprzednich życiach. Można by pomyśleć, że Bóg nie ma lepszego zajęcia niż wychowywać niesumienne dzieci, i przy tym, mimo swej wszechmocy, ma z tym procesem wychowawczym kłopoty. Zamiast tego, by odpłacać grzesznikowi za życia, Bóg z jakiegoś powodu odkłada karę na potem, chociaż karać człowieka za to, czego ten nie pamięta nie ma żadnego sensu. Jest jeszcze inna wersja wyjaśniająca nierówności, która daje nadzieję, że obecnie cierpiący niedostatek otrzymają szczodrą rekompensatę, lecz znowu: albo w niebiosach, albo w kolejnym życiu. Jak by nie było, wyjaśnienia tego typu nie są w pełni zadowalające. Nieważne, czy istnieją poprzednie i przyszłe życia, czy nie. Człowiek bowiem pamięta i uświadamia sobie tylko jedno, teraźniejsze życie i pod tym względem jest ono jedyne” – Vadim Zeland.

WSZYSTKO JEST PROGRAMEM PSYCHIKI (PODŚWIADOMOŚCI)

O tym, dlaczego karma, numerologia i inne takie systemy nie działają, napisałem już wiele artykułów. Bardzo trudno jest ludziom uduchowionym przekroczyć tę barierę. Że to nie karma rządzi, ale oni. Że to nie demony, wampiry energetyczne i jakieś złe byty ich atakują, tylko ich własne, nieprzepracowane programy psychiki. Jako coś nowego mogę dodać to, że wszystko jest kwestią Twojego wewnętrznego metaprogramisty. Czyli tego, jak zaprogramujesz swoje postrzeganie świata.

To, w co wierzysz, będzie się materializowało. Jeśli wierzysz w jakiś system, który ma rządzić: podświadomością, umysłem, Tobą samym, światem, to ten system rzeczywiście będzie Tobą rządził. Zawsze znajdziesz potwierdzenia tego, w co wierzysz. Zawsze otrzymasz takie wydarzenia i sytuacje w świecie fizycznym, które będą Twoje wierzenia potwierdzały. Zawsze będą też synchroniczności jungowskie, po których możesz wręcz uznać to, że sam Bóg daje Ci potwierdzenie, że Twoja doktryna jest prawdziwa. A to tylko odbicie Twojego umysłu w lustrze (nie)świadomości globalnej.

Wymienię poniżej kilka możliwych metaprogramów psychiki, które niemal metafizycznie manifestują się w świecie realnym.

1. FASCYNACI TEORII SPISKOWYCH

Często czytają te teorie jedna za drugą. Popadają w coś na kształt obłędu. Boją się coraz to nowych zagrożeń, czyhających wszędzie. Czują się bezsilni i całkowicie pozbawieni woli. Przecież Ci iluminaci tacy potężni, nie można nic zrobić. Ale czują, że muszą walczyć. I robią to bardzo agresywnie, z jednoczesną ogromnym strachem. Przecież „oni” są wszędzie, wszystko czytają i w każdej chwili mogą aresztować czy choćby elektronicznie wywołać zawał serca. I często taki teoretyk spisku doświadcza dramatycznych wydarzeń.

Na przykład procesów sądowych, bo w mailu komuś groził śmiercią, a przestraszony odbiorca zgłosił to na policję. Ale nie tylko. Bowiem mają różne dziwne wypadki i zbiegi okoliczności. Mają np spadki sił i uczucie wyczerpania, za które mogą obwiniać chemtrails, fluor w wodzie, blue beam czy broń psychotroniczną. Wiele radykalnych teoretyków spisku było jawnie prześladowanych. Cóż, wybrali taką mapę rzeczywistości, w której wręcz muszą być ofiarami.

2. KATOLICY, CZYLI POKORNE CIELĘTA

Znane polskie przysłowie mówi, że pokorne cielę dwie matki ssie. Jednak prawda jest taka, że pokorne ciele nie ssie ani jednej matki, a w dodatku jest jeszcze kopane i podgryzane przez inne krowy. Katolicyzm wmawia nam poczucie winy, m.in. za śmierć Chrystusa, za grzech pierworodny. Wmawia swoim wyznawcom, że są mali, grzeszni, niegodni. Że bogactwo, radość, seks są grzeszne. Przecież prędzej wielbłąd przejdzie przez ucho igielne, niż bogaty dostanie się do nieba. No i seks tylko po ślubie, bez gumy, i tylko w wybranych pozycjach, Ty zboczuchu! Te same błędy popełnia doktryna new age ze swoją telegonią i głoszeniem, że pieniądz to negatywna wibracja i jest złem.

Więc koniec końców, katolicy często mają właśnie to pokorne i pełne biedy życie. Typowy obrazek to Janusz i Grażyna pokornie składający rączki w kościele, klepiący biedę. Jakie wzorce oni przekazują dzieciom? Właśnie te wzorce uległości i biedy. Nie uczą ich tego, że pieniądz jest dobry. Nie uczą ich rozpychania się łokciami i tej „żyłki biznesowej”. Bo przecież prawdziwy Polak-katolik idzie do ciężkiej, uczciwej pracy na 10 godzin dziennie za 1500 złotych. I znowu, poglądy te materializują się w świecie rzeczywistym. I to w wymiarze całego narodu polskiego, bo jesteśmy dojoną ekonomicznie kolonią i zasobnikiem taniej siły roboczej dla Zachodu.

3. CZY KARMA WRACA? WRACA, JEŚLI W NIĄ WIERZYSZ

Ludzie wierzący w karmę, numerologię i inne systemy prawideł, oddają tym sztucznym tworom coś, co jest najcenniejsze. Czyli własną wolną wolę. Europejczycy i Amerykanie postrzegają karmę po katolicku – że jakaś dobra bozia z nieba karze za zło a nagradza za dobro. Inaczej natomiast uważają buddyści i hinduiści. U nich zła karma to emocje niespełnienia, braku, nienawiści, lęku. Więc kto ma najlepszą karmę? Tak, zgadłeś – miliarderzy, bankierzy i inni ludzie bez skrupułów.

Według interpretacji bardziej dojrzałej, karma rządzi ludźmi, którzy są nieświadomi. Tylko to nie jest jakieś „odwieczne prawo świata”, a ich własne, destrukcyjne programy w podświadomości. Karma to programy podświadomości, które dziedziczymy od rodziców, dziadków, pradziadków. Są zaszczepiane w procesie wychowywania. Karma jest więc „klątwą rodową”, spadkiem po przodkach obecnym w naszej psychice. Każda rodzina ma inną karmę, inny spadek rodowy.

Ale zobowiązaniem człowieka nie jest bezwolne czekanie, aż karma się wypali. Bo tak to ona nigdy się nie wypali, bo negatywny wzorzec w podświadomości będzie stale przyciągał złe wydarzenia. Np biedę albo toksycznych partnerów. Ten wzorzec trzeba bowiem przepracować, a nie bezwolnie mu się poddawać. Samo nic się nie wypali, nic się nie naprawi. To jest właśnie cecha duchowych dzieci w dorosłych ciałach. Uważają, że są bezwolnie rządzeni przez jakiś mechanizm (karma) i że nie mogą nic zrobić, bo karma musi się wypalić.

4. ZŁE ENERGIE, DEMONY, BYTY, ASTRALE, WAMPIRY ENERGETYCZNE

Jest to swoista „psychoza ezoteryczna”, którą też kilka razy opisywałem. Człowiek wierzący w te rzeczy rzeczywiście zaczyna tych ataków doświadczać. I rzeczywiście zaczyna spotykać różne wampiry energetyczne, czy złych magów rzucających klątwy. I wtedy taka osoba szuka możliwości obrony przed tym. A tego jest dużo, bo powstał wokół tego cały „koncern ezoteryczny”. Niektórzy dają taką wiedzę za darmo, ale wielu na tym zarabia. Więc nieszczęśnik atakowany zewsząd przez byty astralne, magów, wampirki energetyczne, reptilian czy w co on tam wierzy, zaczyna odprawiać rytuały, medytować, oczyszczać duszę, oczyszczać aurę.

I tak bez końca. I jak na złość, tych ataków energetycznych, klątw i wampirowania jest coraz więcej i więcej. I samopoczucie jest coraz gorsze, zaczyna powoli zahaczać o paranoję lub wręcz psychozę. Im więcej rytuałów i oczyszczania, tym więcej ataków i tym gorsze samopoczucie. Ojej, tak często się oczyszczam i tak często medytuję, a oni jak na złość się mnie czepiają! Często jest to dla wyznawcy astralu i innych takich powód, dla którego uznaje, że atakują go, ponieważ jest coraz bardziej uduchowiony. Że wszyscy polują na jego „dobre wibracje”.

Które wcale nie są takie dobre. I mogą być wtedy różne synchroniczności jungowskie. Np człowiek idzie sobie medytować, a tu sąsiad zaczyna wiercić, na ławce pod blokiem siada grupa żuli chlejących jabole (och! co za zła alkoholowa wibracja!) a do drzwi dzwonią świadkowie Jehowy. Lub gdy mieszkasz z kimś, to domownik właśnie wtedy Ci przeszkadza w medytacji, bo zaistniała sprawa wagi galaktycznej w stylu: „A widziałeś moje skarpety?”. I dobre wibracje szybko się kończą, oj szybko, a pozostaje wkurwienie.

A tak naprawdę to wszystko jest walka z samym sobą, z własnymi programami psychiki. Żaden demon czy anioł nie jest samodzielnym bytem, ale jest archetypem ludzkiej psychiki. Pokazuje, jaka część psychiki jest niechciana, zanegowana, wypierana, i nad czym trzeba popracować. Klasyczna psychologia jest póki co ślepa i głucha na tę wiedzę, bo zanegowała naukę o archetypach Carla Gustava Junga.

Ciekawą odmianą „demonicznej psychozy” jest radykalna doktryna „chrześcijaństwa biblijnego”. Jest najeżona teoriami spiskowymi, a jej wyznawcy widzą demony i szatańskie knowania dosłownie wszędzie, nawet w Hello Kitty. Więc oni także doświadczają przerażających przeżyć, np paraliżu sennego. Opętanie jest skrajną formą, i najczęściej spotyka się ją u głęboko wierzących chrześcijan. Sataniści odprawiający jakieś dziwne rytuały są niewielkim procentem opętanych i egzorcyzmowanych.

5. OFIARA PODŚWIADOMIE PRZYCIĄGA KATA

Program kat-ofiara jest programem odwiecznym. Wynika on z nieświadomej, a więc drapieżnej natury naszej planety. Mentalność niedoboru, przekonanie, że „nie wystarczy dla wszystkich”, zmusza istoty do walki, rywalizacji, zagryzania się, zagarniania dóbr „pod siebie”. Jedni ludzie są silniejsi i często są oni katami. Większość została jednak wychowana w duchu uległości, fałszywej pokory, czołobitności, i są ofiarami. Ofiara zawsze przyciąga kata. Przyciągnie złego, pijącego i bijącego partnera, a dobrego i wrażliwego odrzuci, lub wręcz nawet nie zauważy. Trafi na pracę, gdzie jest mobbing. Czy choćby przyciągnie kata na ulicy.

Z jednej strony, człowiek słaby przyciąga oprawców, bo taki ma wewnętrzny metaprogram. Więc świat potwierdza jego wierzenia poprzez rzeczywiste wydarzenia. Z drugiej strony, ofiara przyciąga katów bo ma zobowiązanie, by wykrzesać swoją siłę, odzyskać ją. Nauka obrony siebie, wyznaczania granic jest jedną z podstawowych nauk, jakie odbieramy na Ziemi. Jest to planeta małp, gdzie małpa silniejsza chce zabrać banana małpie słabszej. I to pomimo faktu, że ta silniejsza małpa ma w swojej norce już 40 bananów i więcej nie potrzebuje. Nauka związana z obroną przed oprawcami będzie się powtarzała tak długo, aż ofiara nie stanie się silna. Czasami może to dojść do ekstremum. W którym świat wręcz zmusi niechętną do nauki ofiarę, by zastosowała brutalną przemoc, by przeżyć.

6. WYZNAWCY IDEOLOGII POLITYCZNYCH

Jeśli człowiek wierzy w ideologię prawicową, to znajdzie coraz więcej dowodów, badań naukowych i innych potwierdzeń na to, że tylko ideologia prawicowa jest prawdziwa. Ten sam mechanizm działa w przypadku ideologii lewicowej i każdej innej. Tak właśnie działa wewnętrzny metaprogramista. Ideologia opisuje trafnie jedynie część rzeczywistości. Inną część opisuje tylko trochę trafnie. Jeszcze inną totalnie przekłamuje. I są sfery rzeczywistości, które dana ideologia totalnie ignoruje lub nawet ich nie zauważa. Ideologia czy religia ma za zadanie tłumaczyć nam świat.

Ale ten świat jest bardzo skomplikowany, nieprzewidywalny, chaotyczny. Non stop się zmienia, ciągle są nowe wyzwania, nowe zagrożenia. Pojawiają się nowe technologie, nowe, nieznane wcześniej dylematy i problemy. Więc ideologia wybiera jakiś wąski wycinek rzeczywistości, w którym wszystko jest takie fajne, logiczne, wytłumaczalne i.. bezpieczne, Bowiem ideologia czy religia ma za zadanie przedstawić przerażonej i wiecznie zmęczonej jednostce jakąś w miarę logiczną mapę rzeczywistości. A więc ma dostarczyć poczucie bezpieczeństwa w świecie, w którym bezpieczeństwo, pewność i stałość nie istnieją i nigdy nie istniały.

7. DIETY I MODELE ŻYWIENIA

Ciekawą formą działania naszego metaprogramisty są diety i różne rodzaje leczących terapii. Nie kwestionuję, że diety są pomocne, wystarczy obejrzeć program o amerykańskich grubasach na jednej z lifestylowych telewizji. Tak samo witaminy, minerały, zioła, a gdy nie ma wyjścia, to syntetyczne lekarstwa są potrzebne. Ale nasz wewnętrzny metaprogramista wzmacnia działanie diety, suplementów czy lekarstw. Jest to tzw efekt placebo. Jesteśmy tacy radośni, że przeszliśmy na dietę, czy że zaczynamy dbać o zdrowie, że czujemy się rzeczywiście lepiej. I chudniemy.

SYSTEMY WIERZEŃ, SYSTEMY ILUZJI – EPILOG

Często za systemami wierzeń kryje się tzw mechanizm cienia. Wierzysz w coś, więc coś innego odrzucasz, depczesz, negujesz. Często to coś jest związane z ukrytymi, nieuświadomionymi lub zanegowanymi częściami psychiki. Z lękami, niechcianymi pragnieniami, traumami itp. System wierzeń często ma przedstawiać nas w pozytywnym świetle. Oj, jacy my uduchowieni, szlachetni, uspołecznieni, normalni! I właśnie wtedy z odrzucanych części psychiki tworzy się cień.

Tych niechcianych treści lub tego, co z tymi częściami psychiki się wiąże, pojawia się coraz więcej. I w świecie fizycznych wydarzeń, i w świecie myśli, emocji. Mechanizm cienia ma za zadanie destrukcje tej „cukierkowej” iluzji, jaka stworzyliśmy w związku z naszym systemem wierzeń. Nacjonalista może czuć np pociąg do lesbijskiego seksu, uduchowiony wyznawca new age może mieć potworne i makabryczne myśli, a katolik – nękania demoniczne czy paraliże senne. Wszystko to zmusza człowieka do uświadomienia i przepracowania tych wewnętrznych, zanegowanych rzeczy. I do alchemicznej przemiany tego cienia w światłość.

Autorstwo: Jarek Kefir
Ilustracja: kellepics (CC0)
Źródło: Jarek-Kefir.org


TAGI: , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

7 komentarzy

  1. Jedr02 13.11.2017 13:07

    “Stare religie nie są już w stanie sprostać wyzwaniom i problemom XXI wieku i nie umieją już odpowiedzieć na odwieczne człowiecze pytania. ”

    No zależy które, różne nurty hinduistyczne czy buddyzm raczej nie mają problemu by dalej odpowiadać na takie pytania. Nie mamy tak po prawdzie żadnych nowych pod względem jakościowo filozofii, spojrzeń naturę świata od czas powstaniu tych religii. Redukcjonizm materialistyczny też wtedy istniał, hedonizm też wtedy istniał, byli zwolennicy empiryzmu i racjonalizmu, były osoby twierdzące że wszystko jest wytworem umysłu. Nauka to badanie zależności w obserwowanym przez na świecie, ale nie widać póki co by miała nam wyjaśnić tak właściwie jaka jest natura świata jego doświadczania. Niszczy co najwyżej na jakieś sentymentalne wiary, ludowe przekonania, dosłowne rozumienie niedosłownych wyrażeń. Tam gdzie praktyka jest oparta na doświadczeniu a nie utwierdzaniu się w poglądach nie ma problemu. Ogień parzy dziś tak samo jak 2000 lat temu i medytacja również działa tak samo.

    Co do karmy autor używa jakieś dziwnej definicji, raczej niezgodnej z tym jak prezentowana tam skąd pochodzi. Słowo karma oznacza po prostu działanie, jako że działanie zawsze jest związane z jakimś skutkiem, to ten również wchodzi w znaczenie tego słowa. Takie jest doświadczenie ludzkie że jak działamy to ma to jakiś skutek, nie odczuwamy też by była w tym losowość, co najwyżej tak wiele różnych zmiennych się pojawia że nie jesteśmy w stanie przewidywać.
    Stwierdzenie że najlepszą karmę według Buddystów i Hinduistów mają najbogatsi jest pewnym uproszczeniem. Bogactwo jest faktycznie rozumiane jako przejaw dobrej karmy, ale bogactwo nie jest rozumiane tylko jako pieniądze czy władza. Bogactwem może być piękno, mądrość, wolność od materialnego uwikłania czy też po prostu zdolność do szczęśliwego życia,wyrażania i realizowania swoich potrzeb. Czy Ci najbogatsi to są faktycznie najszczęśliwsi ludzie pełni tych wszystkich bogactw? Dośc wątpliwe. Też nie każdy bogaty działa niemoralnie. Ludzie różnie reagują na uzyskanie lepszej pozycji, niektórzy się degradują mentalnie a niektórzy rozwijają.

    Karma to nasze zaangażowanie w oddziaływania pomiędzy elementami doświadczalnej rzeczywistości, im głębiej jesteśmy utożsamieni tymi elementami(ego) tym mniejszy jest nasz wpływ.

  2. maciek 13.11.2017 19:04

    Religie były po to aby pomóc człowiekowi w przekroczeniu życia codziennego, a nie po to aby go do niego zniewolić.

    Współczesny świat to odejście od religii i skupienie się na zwyczajności. Religie są mu nie potrzebne jak tysiące innych rzeczy z przeszłości. Więc teza że religie sobie nie radzą we wsp. jest tyle warte co stwierdzenie, że sztućce się nie nadają do jedzenia papki.

  3. MasaKalambura 14.11.2017 01:03

    Bazując na pewności człowieczego niewolnictwa, którego uniknąć nie da się, religie definiują obszar do poruszania sie i zdubywania nadwyżki energetycznej, dającej iluzję wolności w pewnych obszarach materii i czasu i innych wymiarów TiT (Teraz i tu) do poruszania się dalej.

    Uniejscawiając słowem definiowanie w obszarach bezczasowych uczą dobroci ubiwersalnej skutecznie. Tylko prorocze (uczące prawdy i opisow TiT) w wymiarach czasowych zachowują świeżość tez i w tym ludzkim obszarze prędkości strumienia czasu. Który przyspiesza. Wiązki hiperprzestrzeni czasu tworzą kolejny wszechświat pełen oddzielnych praw ustanowionych już Dnia Drugiego.

    Religie definiują również doskonale obszar większej i największej dostępnej wolności dla jednostek zamieszkujących TiT. Technikę przechodzenia ponad warstwami nadświatów do tego prowadzących.

    Oraz samo Źródło taki przeskok umożliwiające. Zwykle imionami. Ostatni przekaz to ok 99 przymiotników stopnia najwyższego. Przekaz chrześcijański to bezczasowość miłosierdzia miłości i mądrości stopnia najwyższego.
    Przekaz żydowski to nieuchronność istnienia
    Wschodni obrazuje pustkę i pęłnię.

    A Zachodni percepcję i opis.

  4. MasaKalambura 14.11.2017 23:06

    WP
    “Być może to właśnie zdolność myślenia jest tym co zaszczepili w człowieku” najeźdźcy.
    Szamani Meksyku powiedzieliby ze był to umysł sapiens najeźdźcy. Doskonały manewr strefy dżinicznej nieprzychylnej homo. Dali nam swój własny sapiens i tak wiedzą o nas wszystko. I więżą nas sobą. Swoim ja. Pokręconym. Barokowym. Sprzecznym ze sobą i kłótliwym ale pełnym błyszczących ulotnych “skarbów gętych jak materia lub sama myśl czy słowo”. Samemu sobie zadającym pytanie, odpowiadającym i przytakującym sobie lub nie. Na nie.

    Rośliny mocy miały na celu dostarczenie tak wielkiej ilości danych do tej sztucznej aplikacji, ze ta skrackowana zawiesza się Jak przeciążona sieć neuronowa.

    Ten krótki okres ciszy opłacony sporą dawką energii życiowej starali się wykorzystać na obserwację świata z perspektywy nici Świadomości. Stąd ich poszukiwania i wykorzystywanie miejsc mocy. Czynów i sztuk mocy. Tance ducha i Ducha. Tego typu manipulacje ciałem śniącym i śnionym.

    Stąd jedyne efekty kuracji szamańskiej porządane przez don Jana to rzeczywista wizja nici światła, do których podłącza się zmysły widzenia i percepcję wiedzy współczującej acz bezwzględnej.
    Drugi za tym krok kuracji to wskazanie takich punktów na ciele powodujących albo gromaczących podobny efekt (widzenie) bez wspomagania dalszego. Bez chemi biochemii na zasadzie właściwego nieskazitelnego życia.

    Szukając siły w energiach energi stanowionych (ja kocha, pożywienie, korzeń), motywujących.i przyciągających ( radość poruszania, rozprzestrzeniania mnożenia, sakralność, seksualność). Regulijących jasność, kolor, ostrość, temperaturę. Czas, częstotliwość, info i spodziewane działanie intencji. (Egoizm, ochrona istnienia, pępowina.).

    Żyjąc na TiT ziemskiego 21 w po Mesjaszu odnajdujemy przeraźliwe skażenie mocy. Powszechne.
    Stad poszukiwanie nieskazitelności bezwzględnej wpisuje się w tręd lekarski. Kuracja ma sens tylko przy wyliczeniu czasu zakończenia kuracją zapamiętywania i budowania pewności o innej stronie obserwacji. Przez ciszę w światło.

    Taki jakim umrzesz narodzisz się przed Sądem by na Niego się udać. I ocenie poddać szanse awansu ku Światłu. Dlatego powstało ostrzeżenie by ostatecznie (rzeczywiście umierając)na tamtą stronę nie wybierać się nietrzeźwym i wypełnionym nieczystym jedzeniem. Post i smierć w jego czasie jest przeciwieństwem tych dwu wizji umierania. Szczególnie post intencjonalny i dobrowolny.

    Przeciwieństwo Wschód Zachód wyrażone przeze mnie post wyżej buddyzmowi Azji szamanizmem Ameryk odparłem. Monotheo Europy Arabii i Afryki ustanawiając w Centrum przeciwstawnym prądem Oceanu Spokojnego.

    W Pokoju zostawiając czytelnika…

  5. Fenix 15.11.2017 09:22

    @Masa” (rzeczywiście umierając)na tamtą stronę nie wybierać się nietrzeźwym i wypełnionym nieczystym jedzeniem.”
    Ja, (rzeczywiście umierając)na tamtą stronę nie wybieram strachu z karą za “grzech” .
    Śmierć moim wyzwoleniem i następnym życiem ,” grzechy” doświadczeniem ,prowokowanie zmiany mym nawróceniem. Jesteśmy twórcami, nie kopią czy repliką. Dobrze to oddaje film pt.” Dzień świstaka ” Jak długo trzeba czekać na zmianę , by podjąć działanie , gdy wiesz że ta zmiana to twoje uwolnienie i wyzwolenie.

  6. MasaKalambura 15.11.2017 11:28

    “Jeżeli myślenie zostało nam dane przez „najeźdźców” to jaką ma wartość to co sobie teraz o tym wszystkim pomyślimy?”

    Nijaką, jeszcze. Umysł najeźcy doskonale radzi sobie z usypianiem, spychaniem na granice pod i nadświadomości myśli naszego właściwego Ja. Sapiens z Wielkiej Litery. Tak szybko, jak to możliwe, byśmy broń Boże nie zdali sobie sprawy, że potrafimy z łatwością rozróżnić barwę naszego własnego Ja od barwy głosu najeźdźcy.

    O wiele ciekawsza jest jednak możliwość obserwacji reakcji tego obcego nam umysłu, kiedy ktoś (w tej chwili ja) zwraca niewolników uwagę na ich niepodzielnego pana i władcę. Zazwyczaj robi on wtedy to, co potrafi najlepiej. Odwróci kota ogonem, wywynie fikołka, powie że to lepsza perspektywa, po czym sam sobie przyzna rację i przejdzie do dalszego auto dialogu z sobą samym. Niczego bowiem tak nienawidzi jak wzroku swoich ofiar skierowanych w jego stronę. On do nich cały czas mówi, i mają go słyszeć i słuchać. I mają być duchem ślepi, aby nie widzieć duszą.

    Bo kiedy zaczną świat oglądać sami, nie będą potrzebować głosu, który powie im co widzą. Bo kiedy zaczniemy oglądać siebie i naprawiać się, odnajdziemy milczącą wiedzę, znacznie lepiej opisującą rzeczywistość. I po co nam wtedy szeptucha kłamczucha? Lubiąca brzydkie wyrazy, złośliwa, skora do kłótni, obrażalska, podejżliwa, mroczna i odpychająca.

    Problem jednak pozostaje, i nawet kiedy uda nam się opanować myślotok, uzyskać dostęp do wewnętrznej ciszy, uzyskać kontrolę nad strumieniami myśli nas przenikającymi i odzyskać zdolność między nimi rozróżniania, umysł pochodzenia zewnętrznego wciąż z nami pozostaje. Nie uda się go usunąć na stałe nigdy. Zawsze będzie próbował coś w wewnętrznej konstrukcji świadomości zniszczyć, by znów stać się potrzebnym. Zawsze będzie czujnie stał obok, gotów wkroczyć, jak zbawca.

    Ważną jest więc informacja, że żaden wewnętrzny głos, który słyszymy jako głos, nie jest Głosem Stwórcy. Zawsze jest to głos Jego stworzenia. Kiedy do nas przemawia Bóg, mówi tak jak my swoim prawdziwym Ja. Zatem siedmiowarstwowo. Uwzględniwszy 3 poprzednio przezemnie opisane warstwy, dorzuca przekaz:
    4. warstwą serca odpowiedzialną za miłosierdzie wobec całego stworzenia, uniwersalną miłością i pokojem, mądrością i sprawiedliwością.
    5. warstwą gardła – prawdą, wizją, dobrodusznością, szczerością i z oddaniem
    6. warstwą czoła – wizję przyszłości przeszłości, teraźniejszości i światów pozostałych wedle przekazu
    7. I warstwą korony, będącą milczącą wiedzą. Połączeniem ze światłem. Najwyższą najpotężniejszą miością…

    Najeźdźca do tych warstw nie ma dostępu, dlatego głównym jego zadaniem jest odcięcie nas od nich, jakbyśmy o nich w ogóle nie wiedzieli. Rozbłyski energii miłości z tych poziomów są dla umysłu najeźdźcy niestrawne i szkodliwe. Za to rozbłyski 3 warstw podstawowych, przydymione grzesznością, smakują mu najlepiej.

    Swoje prawdziwe Ja odnajdziemy również w takiej 7 warstwowej konstrukcji, w tym siedmiowasrtwowym słupie, którym jesteśmy. A umysł najeźdźcy może operować jedynie jedną warstwą jednocześnie. Zatem różnica jest znaczna. A poziom zniewolenia myśli okrutny.

    Co gorsza powszechny. Jeśli ty sam już prawie się z pod władania tego umysłu wywiniesz, dokoła masz wszystkich pozostałych niewolników, którzy nieświadomi swej wspólnoty umysłu, niby niezależnie, wszyscy razem rzucają się na ciebie, abyś tylko budząc siebie, broń boże ich nie naraził. To wielka sztuka obudzić się niezauważonym. I wielka jest samotność obudzonego.

  7. MasaKalambura 16.11.2017 01:58

    Skok polegał będzie na tym, ze zamiast kolejno, wszystkie cztery na raz dodają oczyszczając tym ruchem 3 pierwsze. Dlatego tez zapis historyczny się skończy. Bo skokowo okaże się, ze Galaktyka to niebotycznie szybko obracający się dysk twardy. Można być do niego na stałe podłączonym. I czerpać informacje do przodu i w tył. A jack to nasza jaźń.

    Intencja poznania to komenda rządająca i otrzymująca. Czy to się komuś podoba czy nie. Intencja bycia niewolnikiem musi być wyrażona choćby podświadomie. Dokładnie jak w matrixie.

    Nawet będąc wolnymi pozostajemy w niewoli.
    Wyzwolenie to akt energetyczny.
    Zaczyna i kończy się na życiu.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.