Liczba wyświetleń: 704
Holendrzy uznają, że narkotyki są elementem współczesnej kultury – brak demonizowania narkotyków powoduje spadek osób je zażywających. Procent osób używających amfetaminy jest tam mniejszy niż w Polsce. Na czym polega fenomen Holendrów?
Oczywiście nie oznacza to akceptacji, a jedynie świadomość, że wizja państwa wolnego od narkotyków jest utopią. Z tego myślenia wynikają następujące konsekwencje.
Po pierwsze – dyskusja publiczna o narkotykach pozbawiona jest moralizatorstwa. Tym bowiem, co państwo może zrobić dla obywateli jest pokazanie alternatywy wobec narkotyków oraz uświadomienie konsekwencji ich zażywania. Informacje o środkach odurzających są więc ograniczone do minimum: co to jest narkotyk i jakie ma działanie; żadnych nakazów, zakazów, pouczeń.
Po drugie – Holendrzy nie stosują także kampanii społecznych bo uważają, że nagłaśnianie problemu narkotyków sprzyja ich popularyzacji. Skądinąd – same kampanie, tak jak w większości państw, nie trafiają do właściwych grup społecznych. Grupa docelowa to przecież 10 proc. społeczeństwa, z grup ryzyka. Stąd profilaktyka, pomoc jest prowadzona głównie przez wolontariuszy – street workerów, którzy trafiają bezpośrednio do uzależnionych. Skądinąd – problemami wynikającymi z uzależnień zajmują się w Holandii nie policjanci, a służba zdrowia i opieka socjalna.
LECZENIE UZALEŻNIONYCH
Podstawową koncepcją w sprawach problemów związanych z istnieniem narkotyków jest kwestia redukcji szkód – zarówno społecznych, indywidualnych wynikających z uzależnień, jak i wynikających z… prohibicji. To bowiem, co najważniejsze, to ochrona narkomanów przed negatywnymi konsekwencjami zdrowotnymi i społecznymi nałogu. W leczeniu uzależnień nie jest więc priorytetem osiągnięcie całkowitej abstynencji, ale spowodowanie by chory mógł na nowo funkcjonować w społeczeństwie. Sposobów leczenia jest wiele: terapia podawania substytutu, czyli metadonu w połączeniu lub bez terapii psychologicznej; są także eksperymentalne programy podawania medycznej heroiny; osobom nadal uzależnionym zaś programy rozdawania igieł i strzykawek oraz dostęp do bezpłatnej służby zdrowia.
Co ciekawe – osoby, które biorą bo chcą, funkcjonują w widocznych miejscach miast; jednocześnie nie są one szczególnie ścigane przez policję. Powodem jest fakt, by działania policji nie stawały na przeszkodzie działaniom służby zdrowia i służbom socjalnym (które to muszą mieć łatwy kontakt z uzależnionymi).
PRAWO NARKOTYKOWE I JEGO REALIZACJA
W Holandii istnieje ok. 700 coffie shopów, gdzie można kupić marihuanę legalnie. Kawiarnie, gdzie legalnie można kupić marihuanę i haszysz, istnieją od czasów zmiany prawa w 1976 roku, kiedy to zreformowano istniejącą w Holandii od 1928 roku ustawę opiumową. Do istoty rozwiązań holenderskich należy zróżnicowanie środków na akceptowane ryzyko dla zdrowia i nieakceptowalne: rozróżnienie narkotyków na miękkie i twarde.
Co ważne: w kwestii narkotyków tzw. twardych Holandia ma podejście podobne do większości innych państw na świecie – ich sprzedaż, produkcja podlega poważnym represjom karnym (amfetamina, kokaina, heroina i LSD uznane są za szkodliwe; za np. ich wwóz lub wywóz z Holandii, jak i przetwarzanie, sprzedaż, udzielnie, wytwarzanie jest kara więzienia 8-12 lat). Jednak bez względu na to co jest zapisane w artykułach prawnych, zarówno posiadanie na własny użytek w małych ilościach narkotyków miękkich i twardych jest w praktyce niekaralne. W prawie holenderskim obowiązuje bowiem zasada oportunizmu.
ZMIANY PO WPROWADZENIU TRAKTATU Z SCHOENGEN
W 1996 roku w związku z faktem, iż państwo holenderskie zaczęło starać się przeciwdziałać istnieniu czarnego rynku producentów marihuany – który jest w tym państwie problemem – wprowadzono zasadę maksymalnego dopuszczalnego zapasu w coffie shopie do 500 g. Wprowadzono także legitymowanie osób, które mogłyby być uznane za małoletnie.
Restrykcje wprowadzane przez Holandię wynikały także z nacisków Niemiec i Francji szczególnie po wprowadzeniu traktatu z Schengen. Likwidacje kontroli granicznych spowodowały, że kraje te poczuły się zagrożone zaistnieniem masowej “turystyki narkotykowej”.
Autor: Maja Ruszpel
Na podstawie: prof. K. Krajewski, “Sens i bezsens prohibicji”
Źródło: Wiadomości24.pl
O raj na ziemi
Norwegia to nie UE ale warto i ich podejście prześledzić.
Tam o narkomanów się dba, ale nie dlatego, że są wyjątkowo cenni ale dlatego, żeby nie mieć z nimi problemu, Jak gość ma gdzie dać sobie w żyłę i co zjeść to nie kradnie i jest spokojny.
Ciekaw jestem co państwo wychodzi taniej? Zapewnienie kilku lokali i wyżywienia, czy opłacanie wielu ‘agentów’ do zwalczania tego procederu który jest nie do zwalczenia takimi metodami.