Majewski niepotrzebnie nazwał się złodziejem

Opublikowano: 22.08.2012 | Kategorie: Prawo, Publicystyka, Telekomunikacja i komputery

Liczba wyświetleń: 615

Nie nazwałbym Tomasza Majewskiego złodziejem, nawet jeśli przyznał on, że pobiera muzykę z internetu. Prędzej złodziejem nazwałbym organizację, która żąda opłat za muzykę na licencji Creative Commons albo przetrzymuje latami wynagrodzenie należne artyście. Wiecie zapewne, o co mi chodzi…

Pisałem już w “Dzienniku Internautów” nieraz, że nie jestem piratem. Absolutnie wystarczają mi legalne usługi i dotychczas zebrana kolekcja płyt.

Nie jestem też antypiratem i nie potrafię nazwać złodziejem kogoś, kto pobrał muzykę, bo chciał jej posłuchać. Inicjatywy “prawodawcze” antypiratów uważam za absurdalne i nieuczciwe, podobnie jak np. żądanie opłat za czytanie dzieciom. Piszę o swoich poglądach, bo wiem, że jest wielu ludzi takich ja, którzy nie wierzą w czarno-biały świat. Dostrzeżenie tego faktu byłoby cenne dla dyskusji o prawach autorskich.

Z tego powodu nie mogłem nie odnotować zamieszania wokół Tomasza Majewskiego, naszego wyśmienitego kulomiota. W wywiadzie dla Gazety Wyborczej przyznał on, że nie wydaje pieniędzy na muzykę, bo “kradnie ją z internetu”. Majewski dodał: Kupuję płyty tylko tych artystów, których szanuję, maksymalnie wychodzi dziesięć w roku.

Antypiraci oczywiście zareagowali. Przyklejono Majewskiemu etykietkę złodzieja, a ZPAV wydał oświadczenie wyrażające ubolewanie. Ja osobiście czuje się mocno zniesmaczony.

Obrońcy przemysłu muzycznego nie raczyli dostrzec kilku rzeczy:

1. Tomasz Majewski sam nazwał się “złodziejem”, co sugeruje, że dostrzega on niestosowność takiego postępowania.

2. Tomasz Majewski kupuje płyty, które mu się podobają, co potwierdza, że osoby pobierające muzykę z sieci są jednocześnie nabywcami. Przemysł muzyczny powinien być dumny z tego, że ktoś taki jak Majewski kupuje jego produkty. Majewski płaci za to, co mu się naprawdę podoba… czy to źle?

3. Definicja złodziejstwa może być bardzo różna.

Choć sam nie jestem piratem, nie mógłbym nazwać Majewskiego złodziejem. Uważam go raczej za konsumenta muzyki, który nauczył się korzystać z pewnych narzędzi poznawania nowej muzyki. Jeśli korzysta on z tych narzędzi na własny użytek, to trudno mówić o krzywdzie dla artystów czy przemysłu muzycznego.

Potrafiłbym natomiast nazwać złodziejem organizację, która próbuje wyciągać pieniądze od osób korzystających z muzyki udostępnionej na wolnych licencjach. Mam na myśli nie tylko ZPAV, ale również inne organizacje zbiorowego zarządzania (OZZ), które się tego w Polsce dopuszczały.

Potrafiłbym nazwać złodziejem kogoś, kto ściąga pieniądze od użytkowników muzyki i nie wypłaca ich artystom. To również problem OZZ i właśnie dlatego Komisja Europejska została zmuszona do opracowania prawa, które zdyscyplinuje te organizacje. Warto w tym kontekście przypomnieć o sporze pomiędzy holenderskim artystą a organizacją zbiorowego zarządzania, który dotyczył pieniędzy za muzykę wykorzystaną w antypirackich spotach (sic!).

Potrafiłbym nazwać złoczyńcą kogoś, kto nasyła policję na osoby rzekomo naruszające prawa autorskie, dysponując marnymi dowodami. Złoczyńcami są według mnie kancelarie takie, jak ACS Law, które zastraszały niewinne osoby w imię ochrony praw autorskich i wyciągały od nich pieniądze, grożąc pozwem. Podobne rzeczy dotarły już do Polski.

Pasożytami nazwałbym organizacje przemysłu rozrywkowego, które zajmują się głównie represjonowaniem internautów i nie potrafią faktycznie zwiększyć przychodów tego przemysłu. Pasożytnictwo to rodzaj złodziejstwa.

Właściwie to mógłbym skończyć ten tekst dość przykrym wnioskiem. Osiągnięcia zawodowe Tomasza Majewskiego nie wzbudzają tylu zastrzeżeń etycznych, co działalność OZZ. Mimo to on potrafi nazwać siebie samego złodziejem. OZZ nigdy tego nie zrobią… prawda?

Autor: Marcin Maj
Źródło: Dziennik Internautów


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

4 komentarze

  1. Radek 22.08.2012 15:44

    Z ostatnim paragrafem się nie zgodzę. Ktoś pisze dzieło powiedzmy prze 10 lat. Potem udaje mu się opublikować. Staje się ono z czasem poczytną książką. Dlaczego ma nie zarabiać na swoim dziele po upływie pięciu lat, skoro tyle pracy włożył? Co innego muzyka. Tu można by skrócić czas, albo zrobić, że np. po pewnym czasie do wydania na płycie i innym nośniku ma prawo tylko posiadacz praw autorskich, ale do odtwarzania publicznego i rozpowszechniania za darmo każdy.
    Co do patentów technicznych, to jeżeli przez 5-10 lat od opatentowania produkt nie trafia do masowej produkcji, to patent wygasa. Oczywiście okres powinien być dostosowany do specyfiki wynalazku. Elektroniczne patenty szybciej by wygasały.
    Poza tym organizacjom zajmującym się kontrolą przestrzegania prawa autorskiego ograniczyć możliwość karania bez wyroku sądu.

  2. tow. bolek 23.08.2012 10:54

    jeśli ściąganie nazywa się kradzieżą, to jakim słowem mam nazwać podatki?

  3. Jack Ravenno 23.08.2012 12:45

    rozbój towarzyszu bolek… rozbój…

  4. senseimarcel 23.08.2012 19:32

    Patenty i prawa autorskie to zmora ludzkości i mega hamulec postępu i rozwoju. Jak można było dopuścić w ogóle do takiego zniewolenia.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.