Dlaczego samochody elektryczne zaczęły być popularne tak późno?

Opublikowano: 26.12.2019 | Kategorie: Historia, Nauka i technika, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 2036

Czyżby „elektryki” były znane już wcześniej – nie jest to nowinka ostatnich lat? Otóż, nie jest. Przyzwyczajeni do powszechności samochodów spalinowych na drogach całego świata z ciekawością odkryją, że początki motoryzacji były zupełnie inne.

Holenderski żaglowóz Simona Stevinaz z ok. 1600 r.

Wizja pierwszych wyścigów samochodowych, z przełomu XIX i XX wieku, może nas mocno zdziwić, jeśli uzmysłowimy sobie, że obok samochodów z silnikami spalinowymi startowały też samochody z silnikami… parowymi. A co powiecie na to, że razem z nimi startowały też samochody elektryczne? Albo że jeszcze w XIX wieku przekroczono barierę 100 km/h? I dokonał tego właśnie samochód elektryczny?

Jak to wszystko się zaczęło?

Tak, ktoś kiedyś wymyślił koło – szacuje się, że 4 tys. lat temu. By poruszyć zaopatrzone w koła wozy zaprzęgano do nich zwierzęta. Wozy stały się tak popularne, że starożytni Rzymianie opletli swoje imperium całą siecią dróg. Już wtedy jednak myślano nad tym jaką energią zastąpić zwierzęta pociągowe. Pierwsze zapiski na ten temat pochodzą z 215 roku p.n.e., kiedy to grecki matematyk i konstruktor Heron z Aleksandrii wspomniał o idei samochodu m.in. w swoim dziele “O budowie automatów” oraz “O machinach, które siłą powietrza w ruch są wprowadzane”. I rzeczywiście, pierwszy samochód napędzany był, jak to przyjęło się obecnie mówić, energią odnawialną – czyli właśnie wiatrem.

Około roku 1600 holenderski inżynier Simon Stevin skonstruował pierwszy pozbawiony koni pojazd osobowy. Był to żaglowóz – wóz kołowy, zaopatrzony w żagle niczym ówczesne statki morskie. Żaglowóz Stevina osiągał prędkość 34 km/h i mieścił aż 28 osób, dzięki czemu wykorzystywany był w regularnych przewozach pasażerskich na holenderskich równinach. Minusem tego napędu jest oczywiście sama istota wiatru, czyli niekiedy jego całkowity zanik. Rozwiązanie tego problemu powstało niewiele lat później, bo już w 1678 roku. Wtedy to flandryjski ksiądz Ferdinand Verbiest, przebywający na dworze cesarza Chin, zbudował model kołowego pojazdu napędzanego parą wodną, a mógł on poruszać się przez całą godzinę. Jednak za pierwszy parowy samochód uznaje się „lokomotywę drogową” angielskiego inżyniera Richarda Trevithicka, która w 1804 roku przewiozła 12 pasażerów na odległość aż 150 km.

1881 rok – pierwszy trzykołowy pojazd elektryczny Gustava Trouvé

Czas na samochód elektryczny

Nie ma tu pomyłki, samochód elektryczny powstał wcześniej od spalinowego. Niemiec Carl Benz stworzył pierwszy zasilany benzyną trójkołowy pojazd w 1885 roku, ale już kilka lat wcześniej, w 1881 roku, dwa niezależne zespoły zaprezentowały w pełni działające samochody elektryczne – były to, również trójkołowe, pojazdy Francuza Gustava Trouvé oraz Brytyjczyków Williama Edwarda Ayrtona i Johna Perry.

Od tego momentu rozwój “elektromobilności” przybrał na sile i cechował się szybkimi postępami. W 1888 roku powstał pierwszy czterokołowy samochód elektryczny na świecie, wybudowany przez niemieckiego przedsiębiorcę Andreasa Flockene. Już rok później rozpoczęto w Londynie testowanie pierwszych publicznych autobusów o napędzie elektrycznym. W 1899 roku dokonano wielkiego wyczynu – pierwszy na świecie pojazd przekroczył barierę prędkości 100 km/h (prawie 106 km/h)! Wynik ten osiągnął, kierowany przez Belga Camille Jenatzy, samochód elektryczny przypominający torpedę o nazwie „la Jamais Contente” („Wiecznie Niezadowolona”).

Rozwój był niesamowity i oczekiwania wielkie. Można wręcz powiedzieć, że samochody elektryczne wytyczały szlak historii motoryzacji. Jednak patrząc na pierwsze sukcesy pojazdów z silnikiem elektrycznym, zastanawia dlaczego samochody spalinowe zdobyły większą popularność. Powód był prosty – brak odpowiedniej infrastruktury zaopatrzonej w stacje ładowania pojazdów elektrycznych. Chociaż samochody o napędzie spalinowym również wymagają sieci stacji benzynowych przy drogach, to jednak stacje takie nie potrzebowały podłączenia do sieci energetycznej, mogły pojawić się wręcz na środku pustyni. Sytuacja ta zmieniła się wraz ze zwiększeniem dostępności energii elektrycznej na świecie, jak również w wyniku rozwoju technologii umożliwiającej powstawanie energii elektrycznej nawet w odizolowanych miejscach.

Wielki powrót “elektryków”

W tym, że konstruktorzy na powrót zwrócili uwagę na samochody elektryczne miał też swój udział światowy kryzys paliwowy w latach 1973–1974, kiedy ceny ropy naftowej poszybowały w górę. Wówczas w Stanach Zjednoczonych rozpoczęto prace nad City Car, lekkim miejskim samochodem, który produkowano do 1981 roku. Pomimo taniejącej okresowo ropy, zainteresowanie “elektrykami” utrzymało się z uwagi na obawę o jej kurczące się zasoby, jak również o wpływ spalin na środowisko naturalne, które w obszarach miejskich stały się poważnym problemem. Co ważne, energię elektryczną zaczęto również coraz powszechniej wytwarzać ze źródeł odnawialnych.

1973 rok – jedna z pierwszych publicznych stacji ładowania samochodów elektrycznych

Napęd elektryczny, poza kwestiami ekologicznymi, ma też inne istotne cechy, które przeważają nad napędem spalinowym. Przede wszystkim silnik elektryczny z zasady nie wymaga stosowania biegów, nie wytwarza hałasu ani wibracji. Dodatkowo samochody elektryczne wyróżniają się uproszczoną konstrukcją, ich silniki nie potrzebują wymiany oleju czy instalowania licznych filtrów. Wielką zaletą jest również możliwość ładowania baterii podczas ruchu pojazdu. Przetwarzanie energii kinetycznej w elektryczną, samochody spalinowe wykorzystują do ładowania akumulatora, dzięki któremu zyskują oświetlenie i możliwość odpalenia silnika. Samochody elektryczne mogą natomiast wykorzystywać ten proces również do napędzania silnika.

Samochody elektryczne z impetem wróciły na ulice świata i są promowane już nie tylko jako alternatywa dla innych rodzajów silników, ale jako docelowy kierunek motoryzacji. Od lat 1990. rozpoczęto produkcję samochodów hybrydowych, wyposażonych w silnik elektryczny i wspomagający go spalinowy, a następnie już w pełni elektryczne konstrukcje. “Elektryki” stały się w ostatnich latach bardzo popularne i nie ma już liczącego się na świecie producenta samochodów, który nie miałby w swojej ofercie takich pojazdów.

Autorstwo: Adam Rygioł
Ilustracje i zdjęcia: domena publiczna (CC0), Jacques Cattelin (CC BY-SA 4.0), Seattle Municipal Archives (CC BY 2.0)
Źródło: Histmag.org
Licencja: CC BY-SA 3.0


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

6 komentarzy

  1. ZIWK 27.12.2019 12:23

    Artykuł pełen błędów oraz całkowicie pomijający ich okres I świetności czyli początek XX w. Sporo o autach elektrycznych jest tutaj:
    https://automobilownia.pl/juz-starozytni-rzymianie-wspomnienia-z-przyszlosci/
    Polecam

  2. Szwęda 27.12.2019 14:26

    Ludzkość poszła trochę w ślepą uliczkę, bo zamiast być energożerna i stwarzać tyle sztucznych potrzeb przemieszczania, powinna iść w stronę żeby jak najmniej się poruszać, tylko tyle ile jest niezbędne dla zaspokojenia potrzeb nie licząc podróżowania w celach poznawczych i rekreacyjnych. Jak patrzę dzisiaj na ulice, to dochodzę do wniosku, że to jest jakieś istne szaleństwo tych niemal bezustannie jeżdżących samochodów – jakby to była jakaś choroba, gorączka. Na pewno dałoby się tak poustawiać świat żeby zminimalizować jeżdżenie, pływanie, latanie itd. Możnaby np. w Polsce wyhodować polską pomarańczę, pieprz i inne podobne i już o ile zmalałoby palenie ropy, wegla itd.

  3. Szwęda 27.12.2019 15:13

    Już od dawna wyraźnie widać, że rozwój elektrycznego samochodu jest bardzo mocno hamowany (wiadomo przez kogo). Właściwie to nie chodzi nawet o hamowanie rozwoju, tylko o dopuszczenie do masowej produkcji już tego co jest. Bo co tutaj ma się rozwijać, silnik elektryczny? Niemal doskonałe silniki elektryczne były już chyba bardzo dawno, natomiast dzisiejsze np. bezszczotkowe i nne silniki elektryczne osiągnęły już niemal doskonałość. Jedyne co mogłoby się dalej rozwijać to technika magazynowania lub wytwarzania energii nawet w samym samochodzie. Ale tutaj znowu się wydaje, że na tym polu moglibyśmy bardzo wiele. Chociażby techniki użyte lub podobne już bardzo dawno w instrumentach kosmicznych. Gdyby działalność ludzkości nie była tak jak dzisiaj niemal całkowicie zdominowana priorytetem zysku, to już dawno niemal cały transport opierałby się na znakomitych napędach elektrycznych, paliwie wodorowym i pokrewnych, a ropa naftowa byłaby używana wyłącznie do produkcji niektórych tworzyw, w farmacji itp, czyli jej wydobycie odbywałoby się w bardzo niewielkim stopniu w porównaniu z ropą jako źródłem energii i starczyłoby jej może na tysiące lat, a może na zawsze biorąc pod uwagę możliwość recyklingu tworzyw. Niestety w obecnym systemie na pierwszym miejscu są ogromne zyski niewielkiego odsetka ludzkości, a dobro człowieka w ogóle, jego rozwój i szczęśliwość, są daleko w stawce.

  4. pikpok 27.12.2019 20:03
  5. Wolfman 01.01.2020 11:30

    @Szwęda
    Ale tutaj patrząc wstecz na historię to się nic nie zmieniło. Dalej ludzkość robi na miliarderów i ich potrzeby od zarania dziejów.
    Żeby też mniej się przemieszczała autami musi mieć więcej czasu dla siebie, a to oznacza mniej pracy na bogaczy. Co jest raczej nie możliwe, może się uda następnej generacji jak tak się prędzej niż później wykończy.

  6. Wolfman 01.01.2020 14:25

    Żeby to jeszcze były przypadki okradania poznanych ludzi na żywo to bym zrozumiał. Ale jak ktoś umie obsłużyć net, to powinna mu się lampka czerwona zapalić gdy ma opłacić cokolwiek i zapłacić komuś za cokolwiek. Skoro nie, to niech się dają doić jak głupi. Wklepanie krótkiego hasła “oszuści w necie” zajmuje mniej czasu niż klepanie setki maili.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.