Zerwać z koncepcją własności intelektualnej

Opublikowano: 14.02.2012 | Kategorie: Prawo, Publicystyka, Społeczeństwo

Liczba wyświetleń: 847

Na początku lutego niskie temperatury dosłownie zamroziły falę gwałtownych protestów przeciw przyjęciu i podpisaniu przez Polskę umowy ACTA. Wielotysięczne tłumy zniknęły z ulic miast, zastąpione przez kilkusetosobowe grupy najbardziej odpornych, ale siła uderzeniowa spontanicznych protestów okazała się na tyle poważna, żeby zmusić rząd do ustępstw. Bądź co bądź to największa seria protestów ulicznych od blisko dekady (teza jakoby była największa po 1989 r. jest nieprawdziwa – wystarczy wspomnieć tysiące demonstracji, pikiet i blokad w latach 2002-2003). Ruch przeciw ACTA nie jest jeszcze rewolucją, jak chcieliby niektórzy jego lewicowi entuzjaści. Ma on wszelkie ograniczenia tego typu niezorganizowanych poruszeń masowych. Brak jasno określonych celów przyciąga do ruchu różne siły polityczne węszące własny interes. Obok grup kibiców pojawili się m.in. politycy PiS, którzy wcześniej głosowali za umową ACTA i do dziś nie mają pojęcia o co w niej chodzi. Pozbawiony koordynacji ruch potencjalnie łatwo poddaje się manipulacjom ze strony różnych sympatyków, którzy chętnie skupią się na kwestii zaniedbań popełnionych przez rząd w procedurze konsultacji społecznych, spychając w niebyt sedno sprawy, czyli atak na domenę dóbr wspólnych w Internecie. Skądinąd kwestia ACTA to już druga taka sprawa po ustawach oddających poszukiwania, a potencjalnie także eksploatację złóż gazu łupkowego w ręce międzynarodowych korporacji, w której obywatelom przewidziano rolę biernych statystów.

Nawet jednak biorąc pod uwagę wszelkie słabości, protesty przeciw ACTA są wyrazem trafnej intuicji, jeżeli nie świadomości zagrożeń, a sprawa, o którą walczą ich uczestnicy zasadnicza.

Nie chodzi bowiem tylko o wolność ściągania i dzielenia się plikami na serwisach społecznościowych w Internecie. To tylko szczególny przypadek szerszego problemu, któremu na imię prawo tzw. własności intelektualnej i patenty. Od dawna wiadomo o tragicznych skutkach patentowania genotypu roślin uprawianych od tysięcy lat czy leków na bazie naturalnych składników, których lecznicze właściwości odkryto wieki temu.

Podobnie jest w przypadku kultury. W obydwu wypadkach chodzi o atak na domenę dóbr wspólnych. ACTA, tak jak wprowadzony przez WTO TRIPS, czy skutecznie zablokowana przez protesty społeczne amerykańska SOPA, szermuje hasłami ochrony interesów twórców rzekomo zagrożonych nielegalnym kopiowaniem i rozpowszechnianiem ich dzieł. Coraz więcej ludzi zdaje sobie jednak sprawę, że to tylko szlachetna przykrywka wyjątkowo niecnych intencji. W rzeczywistości chodzi o uderzenie w jeden z najważniejszych mechanizmów rozwoju kulturalnego i intelektualnego znanych historii ludzkości.

Obrońcy „praw własności intelektualnej” redukują dzieła literackie, muzyczne czy plastyczne do rangi towarów, takich samych jak dajmy na to worek kartofli. Pomijają przy tym fundamentalną różnicę występującą między np. symfonią Szostakowicza a workiem kartofli. Otóż symfonii nie da się ukraść. Można ją reprodukować w nieskończoność bez szkody któregokolwiek z jej słuchaczy – kopiowanie czy udostępnianie nie oznacza bowiem zawłaszczania. W jego wyniku utwór nie zmienia właściciela, a tylko zwiększa się liczba jego odbiorców. Nikt nie traci swoich ulubionych melodii, a wszyscy je zyskują. Zupełnie inaczej jest z workiem kartofli. Nie da się go udostępnić bez odebrania go obecnemu posiadaczowi, a o skopiowaniu w ogóle nie ma mowy.

Innym wspólnotowym (by nie rzec komunistycznym) aspektem statusu dzieł kultury jest to, że żadnemu z nich nie da się przypisać jednego autora. Bo choć każda powieść czy poezja są podpisane, to przecież banałem jest stwierdzenie, że każde dzieło literackie powstaje z budulca przejętego z innych dzieł, tych które tworzą literacką tradycję, historię literatury i jej współczesność. To samo dotyczy malarstwa, teatru czy wiedzy naukowej – nie mogłyby one istnieć gdyby „autorzy” obrazów, spektakli czy rozpraw naukowych nie mieli możliwości swobodnego i całkowicie wolnego korzystania z kulturalnego i intelektualnego dziedzictwa ludzkości. Zasada ta obejmuje zarówno treść, jak i formę dzieł. Czy można sobie wyobrazić opatentowanie aleksandrynu? Oczywiście, że można, ale byłaby to zwykła kradzież dobra wspólnego. Tymczasem do tego mniej więcej sprowadza się logika ochrony własności intelektualnej.

Wbrew retoryce stosowanej przez podstarzałych i od zawsze ogłupiałych rockmanów, jedyne zawłaszczenie jakie dokonuje dziś w kulturze jest dziełem wielkich korporacji, które szermując hasłem praw własności intelektualnej chcą położyć rękę na intelektualnym i kulturalnym dziedzictwie ludzkości, pozbawić ją wspólnego bogactwa, bazy, bez której rozwój w tej sferze najzwyczajniej nie będzie możliwy.

Trwający od kilku lat atak na dobra wspólne jest konsekwencją kryzysu kapitalizmu. W sytuacji, gdy kolejne gałęzie gospodarki tracą na rentowności, kapitalizm poszukuje nowych rynków. Pęknięcie baniek nowych technologii oraz hipotecznej, kryzys rynków długów publicznych, wyczerpywanie się korzyści z prywatyzacji usług publicznych i systemów emerytalnych, popychają kapitalistów do szukania nowych źródeł akumulacji kapitału. Dobra wspólne mają w tym względzie ogromny potencjał. Umowy w rodzaju ACTA pomagają znieść przeszkody chroniące dobra kultury przed zawłaszczeniem, pomóc korporacjom opatentować je i w ten sposób przekształcić w strefę akumulacji. Własność intelektualna to nic innego jak narzędzie ustanawiania monopolu.

Dlatego nie chodzi o to, by poddać ACTA konsultacjom, nie chodzi nawet o to, by wyrzucić ją do kosza – to tylko pierwszy krok. Chodzi o to, by radykalnie i raz na zawsze zerwać z koncepcją praw własności intelektualnej. Stawką jest być albo nie być cywilizacji.

Autor: Przemysław Wielgosz
Źródło: Le Monde diplomatique – edycja polska


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

30 komentarzy

  1. pitong 14.02.2012 10:49

    Czyli rozumiem, że autor twierdzi, iż jak np. ktoś napisze książkę, to inni mogą sobie za darmo czytać, a on nic z tego nie ma? Ponieważ jeśli tak, to jest to myśl czysto komunistyczna – ograbić “złą” burżuazję na rzecz ludu. TO właśnie prowadzi, do upadku cywilizacji.

    ACTA samo w sobie jest złe, ponieważ nie ma zamiaru chronić własności twórców, lecz odebrać wolność na rzecz wielkich korporacji – TYLE.

    Natomiast jeśli pojęcie własności intelektualniej przestałoby istnieć, to jestem absolutnie przekonany, że po paru latach nikt już by nie tworzył nowych dzieł. Bo wartość kulturalna swoją drogą, ale wiele ludzi z tego żyje i wiedząc, że na tym nie zarobią wezmą sie za coś innego – nikt nie będzie poświęcał miesięcy pracy ZA DARMO.

    A samo piractwo ma miejsce dlatego, że ceny produktów są sztucznie wywindowane przez korporacje (z których sami twórcy mają minimalny zysk) i należałoby naciskać na nie, by zrezygnowały ze swoich nieuzasadnionych wysokich marż.

    Gdyby u nas było tak jak w USA, że za jakieś nieduże pieniądze (20-40zł/miesiąc) można było sobie wykupić abonament na oglądanie dowolnych filmów z jakiegoś ustalonego zbioru, to nikomy by się nie chciało ściągać filmów w dużo gorszej jakości i zawalać sobie dysku. I po problemie.
    A jak widzę, że np. płyta z muzyką kosztuje 60 zł, to moją jedyną reakcją jest śmiech, po czym ściągam ją za darmo.

  2. taihosan 14.02.2012 11:46

    Co do marż i narzutów wydawców to mam świeży przykład: Metallica wydaje 13 grudnia 4 nowe utwory. Można je było wtedy kupić na razie w formie cyfrowej za ok. 4 dolary. Od 30 stycznia wydanie CD jest dostępne na całym świecie. Cena w USA za CD to prawie 5 dolarów, cena w Polsce to 30 złoty!!! Czyli dwukrotnie więcej przy znacznie mniejszych zarobkach. Zapyta się ktoś po co kupować zagraniczną muzykę skoro jest taka droga, może Polska jest tańsza? A jest?

  3. Raptor 14.02.2012 12:31

    @pitong: “Czyli rozumiem, że autor twierdzi, iż jak np. ktoś napisze książkę, to inni mogą sobie za darmo czytać, a on nic z tego nie ma?”

    Autor podąża w dobrym kierunku, nakreślając błędne założenia obecnej koncepcji praw autorskich. W tym artykule nie jest poruszona kwestia sposobów zarabiania twórców na swoich dziełach artystycznych, czy wynalazczych. Rozwiązania tego problemu są oczywiście możliwe, lecz pociągałyby za sobą upadek wielkich korporacji zajmujących się przejmowaniem i ochroną praw autorskich.

    “(Gdyby)…za jakieś nieduże pieniądze (20-40zł/miesiąc) można było sobie wykupić abonament na oglądanie dowolnych filmów z jakiegoś ustalonego zbioru…”

    …gdyby również dochody trafiały bezpośrednio do twórców, to koszty te byłyby jeszcze mniejsze.

    Inna sprawa: Podobnie jak wyprodukowanie worka kartofli, można w jakiś sposób wycenić, szacując koszt włożonej pracy i środków, tak też można wycenić wartość dzieła autorskiego. Wtedy nie ma problemu ze sprzedaniem go (naszej włożonej pracy) za określoną sumę na rynku. Jedyną kwestią do rozwiązania pozostaje sposób sprzedaży. Np. zarobek autora może zostać rozłożony na wiele kopii tegoż dzieła, które dzięki temu staną się niezwykle tanie i dostępne dla przeciętnego odbiorcy. Po wyprzedaniu wszystkich kopii, dzieło może trafić do domeny typu creative commons, open source itp., oczywiście z pełnym uznaniem autorstwa. Proces sprzedaży usprawniać mogą ewentualnie same wydawnictwa, czy firmy zajmujące się skupem i dystrybucją dzieł autorskich, pełniąc w ten sposób rolę hurtowni, a nie właściciela praw.

    Ciekawych rozwiązań może być jeszcze więcej.

  4. pitong 14.02.2012 12:48

    @Raptor

    Co do ceny to uważam, że powinien ją dyktować wolny rynek. To znaczy, że cena powinna zależeć od popytu na dany towar po danej cenie, a nie widzimisię koncernów. Łatwo przecież zauważyć, że im jest ona wyższa, tym mniej ludzi ją kupuje z jednoczesnym wzrostem nielegalnych kopii. To powinno zostać uznane za naturalne, a podmiot sprzedający dany towar powinien obliczyć optymalną cenę, przy której otrzyma oczywiście maksymalny zysk, przy zadowoleniu klientów.
    Wszystko jest do obliczenia i gdyby zaczęto stosować takie praktyki, to żaden autor czy koncern nie mógłby narzekać, ponieważ wiedział by z góry, jaka będzie przypuszczalna ilość “pirackich” kopii. Tyle

  5. Raptor 14.02.2012 13:13

    Tak, tylko ja mam na myśli ustalenie przez autora ceny jednostkowej za konkretne dzieło autorskie, a nie ceny kopii, które są ustalane przez koncerny (tutaj powinny mieć tylko możliwość narzucenia z góry określonej, minimalnej marży za usługę dystrybucji).

  6. lbooo 14.02.2012 13:40

    @pitong: “Natomiast jeśli pojęcie własności intelektualniej przestałoby istnieć, to jestem absolutnie przekonany, że po paru latach nikt już by nie tworzył nowych dzieł.”

    Jest to podstawowy i w zasadzie jedyny argument zwolenników własności intelektualnej, natomiast jak wskazuje praktyka i sprzed wprowadzenia praw własności intelektualnej jak i w czasach obecnych, pomimo braku wyłącznosci do własności intelektualnej twórcy tworzyli kiedyś i nadal tworzą.

    Jeżeli to co napisałeś było by prawdą to nie istniał by by cały ruch opensource.

    A jak widać w praktyce: działa, ma sie dobrze i czesto rozwiązania tego typu są lepsze niż komercyjne odpowiedniki.
    Oczywiście opensource jest to tylko pewnien wycinek działalności twórczej, ale ten przykład dobrze pokazuje że “komunistyczne” podejście do własności intelektualnej jest korzystne dla użytkowników a twórcy nadal tworzą.

  7. nikt 14.02.2012 14:22

    @pitong
    Polecam przemyślenie obecnej sytuacji: Gdzie jakiś grafoman napisał 30 lat temu piosenkę,której nikt obecnie słuchać nie chce a musi, bo radio ma obowiązek emitować ileś % polskich utworów. Dodatkowo ten grafoman jest obecnie całkowicie bezpłodny ale za to należy do organizacji twórców i otrzymuje dochody od każdego sprzedanego CD,DVD,MP3,MP4,aparatu fotograficznego itd …. bo przecież możesz na tych nośnikach skopiować jego bezecny utwór ,którego nikt słuchać nie che a musi 🙁

  8. Raptor 14.02.2012 14:25

    @pitong: „Natomiast jeśli pojęcie własności intelektualniej przestałoby istnieć, to jestem absolutnie przekonany, że po paru latach nikt już by nie tworzył nowych dzieł.”
    @Ibooo: “Jest to podstawowy i w zasadzie jedyny argument zwolenników własności intelektualnej (…) pomimo braku wyłącznosci do własności intelektualnej twórcy tworzyli kiedyś i nadal tworzą.”

    Właśnie. Żadne zmiany systemowe ani dziejowe wydarzenia nie są w stanie zahamować procesów twórczych w społeczeństwie. Za tym stoi konkretna potrzeba bądź pasja, a nie konieczność finansowa. Dopiero później podejście człowieka do twórczości ulega metamorfozie, kiedy wchłania go system rynkowy.

  9. mr_craftsman 14.02.2012 14:49

    pitong : “Co do ceny to uważam, że powinien ją dyktować wolny rynek.”

    od razu widać naiwnego teoretyka….dorośnij, chłopcze.

    nie ma czegoś takiego jak “wolny rynek” i nigdy nie było.

    w sytuacji kiedy jakiejś branży nie kontroluje państwo i jego organy, to kontroluje ją monopolista lub kartel.
    w sytuacji “wolnej” monopolista lub kartel w 99% ma środki i możliwości aby nie dopuścić do powstania jakiejkolwiek konkurencji.
    środkami legalnymi albo nie (szantaż, korupcja, szpiegostwo, zastraszanie, morderstwo).

    “wolny rynek” to takie bajkowe słowo, jak ktoś się powołuje w dyskusji na “wolny rynek” to zupełnie jakby twierdził, że przyjadą jego koledzy trolle na różowych jednorożcach.

  10. Angel 14.02.2012 17:22

    artykuł nieco o czym innym.

    skupmy się na tym żeby było wiadomo dokładnie na podstawie jakich procedur można wytoczyć komuś proces czy usunąć materiały objęte prawem autorskim ze strony, co za to grozi i że nie będzie działania na podstawie donosów, domysłów, uzasadnionego prawdopodobieństwa, a także usuwania żadnych innych materiałów poza tymi które są objęte prawem autorskim, przy czym wykazanie że coś jest objęte prawem autorskim musiałoby należeć do organu weryfikującego – kontrolnego, a nie do właściciela serwisu, serwera, domeny, dostawcy usług internetowych, czy do koncernu który kosi konkurencję. i żeby nie można było odciąć od usług internetowych, i przejmować reszty zawartości serwisu nie mówiąc o domenach internetowych. własność domeny nie może być zbywalna na rzecz własności intelektualnej którą domena narusza. wymyśleć jakie rodzaje własności intelektualnej można ścigać w internecie, i w ogóle, no a jakie nie. np nie uznaję “prawa do cytatu”, czym innym już może być “kopia” podpisana innym nazwiskiem (prawo do autorstwa). podyskutujmy też o kosztach ścigania, i o tym czy nie ma istotniejszych spraw na głowie za które płacimy podatki. koleś który wydał płytę 5 000 egzemplarzy, nie będzie ścigał serwisiku który udostępnia jego niszową muzykę za darmo, a na pewno to przeżyje. koncern który obliczył sobie milionowe zyski z milionowych nakładów, będzie walczył o swoje “prawa” bo tak już jest na świecie :).

    sama idea praw autorskich nie zniknie w 100% i jakoś tak czy inaczej będą próbowali ją realizować. chodzi o to żeby nie naruszać innych ‘dóbr’ z racji ochrony wątpliwej “własności”.

  11. Rozbi 14.02.2012 17:30

    Zbędna dyskusja – zmniejszyć prawa majątkowe z dożywocia (a nawet w niekrótych wypadkach przechodzą na potomstwo – do 70 lat po śmierci autora) – to jest chore i złe i to jest całą przyczyną złego, a nie samo pojęcie praw autorskich i praw majątkowych (podkreślam że to są dwie różne rzeczy)

    Ograniczyć prawa majątkowe do 2-3 lat i po problemie?

    Nie rozumiecie tego? tak jak ze sprzętem komputerowym. Jak kogoś stać żeby sobie teraz kupić najlepszy komputer to kupi – jak nie to kupi taki sam za np 5 lat o połowe taniej – to samo dotyczy książek, filmów, muzyki itp itd.

    Jeśli ktoś chce kupić nowe dzieło, obejrzeć w kinie nowy film, czy przeczytać nową książke nich idzie i kupi…

    Ale za jakie grzechy mamy płacić za coś co było wytworzone 30 lat temu?

    Po 5 latach wszystkie dzieła i oprogramowanie powinno trafiać do tzw domeny publicznej i tyle.

    Problem by się sam rozwiązał – twórcy dostawali by pieniądze, korporacje by nie zarabiali na żerowaniu na klientach, a ludzie mieliby nieskrępowany dostęp do kultury.

    I nie ma co walczyć z prawami autorskimi i majątkowymi – wystarczy je skrócić – wg mnie to lekarstwo na wszystkie choroby.

    Wtedy moglibyśmy posłuchać całego Obywatela CG, obejrzeć trylogie Władcy Pierścienia i MATRIX, czy ściągnąć i przeczytać książki Stephena Kinga bez obaw o ACTA.

    hah – mało tego -na pewno rozwinał by się rynek który zajmowałby się fizyczną sprzedażą takich dzieł autorskich za grosze.

  12. maleczka 14.02.2012 20:14

    bardzo jestem za dobrem wspolnym ale z doswiadczenia wiem ,ze powinna byc zachowana zdrowa proporcja miedzy ogolnym a jednostkowym.problem w tym ze tu a ani dobro ogolne nie jest zabezpieczane ani jednostkowe…chyba ze za korporacjami stoi PARE osob…a wtedy to rozumiem 1% chce zjesc WSZYSTKO ale zarloczny ten procent! 😉
    niech okaze swoja zarloczna twarz [:) damy papu choremu!

  13. pasanger8 14.02.2012 20:40

    Mówienie o tym ,że obecna koncepcja własności intelektualnej z jej absurdalnie wysokim stopniem i czasem ochrony jest nieporozumieniem-oczywiście ,że autor musi z czegoś żyć i jego trud musi być wynagrodzony.Jednak nie każdy twórca tworzy dzieło by na nim tylko zarabiać-Biblia ,Iliada i Odyseja,Pieśń o Rolandzie czy prawo Archimedesa powstały jakoś bez praw własności intelektualnej i patentów(zapomniałem o kole -jakiś facet opatentował je dla jaj w Australii)A autor dzieła bardzo często jest przez korporacyjnego wydawcę tak samo wydymany jak jego czytelnicy czy słuchacze.Zobaczcie zresztą co wielkie pieniądze i koncerny zrobiły z wieloma twórcami już nie mówię o Whitney Houston ale przecież Elvis Presley zaczynający jako buntownik a skończył śpiewając do kotleta w Las Vegas.

  14. Raptor 15.02.2012 00:05

    @Rozbi “zmniejszyć prawa majątkowe z dożywocia”

    To właśnie proponuję, a zamiast definiowania okresu sprzedaży, definiowanie wartości produktu. Zresztą oba rozwiązania mogą istnieć równolegle i zamiennie.

  15. ono 15.02.2012 13:47

    Autor postuluje (żeby nie powiedzieć bredzi), żeby zerwać z koncepcją własności intelektualnej nie proponując kompletnie żadnego mechanizmu który miałby generować motywację dla twórców.

    Artykuł wpisuje się moim zdaniem w bezmyślny trend na temat ACTA. Gawiedź nagle stała się wrażliwa na sztukę i żąda do niej darmowego dostępu. Na dodatek najlepiej jeszcze by żeby Windows był za darmo i żeby można było ściągać z Internetu gry i filmy bez ograniczeń. Na dodatek jeszcze jeszcze się dowiaduje że to dla dobra społecznego i postępu.

    Świetnie! Tylko kto z tej gawiedzi kiedykolwiek coś stworzył przyczyniając się do cywilizacyjnego postępu?

    Odebranie własności intelektualnej bez wprowadzenia systemu totalitarnego spowoduje jedynie zatrzymanie postępu. Jakoś nie wierzę żeby ktoś chciałby tworzyć doniosłe dzieła dla przyjemności, jednocześnie nie mając pieniędzy na życie.

  16. Raptor 15.02.2012 14:19

    @ono: “Odebranie własności intelektualnej bez wprowadzenia systemu totalitarnego spowoduje jedynie zatrzymanie postępu.”

    Czy mógłbyś bardziej szczegółowo nakreślić mechanizm, na którego podstawie miałoby do tego dojść?

  17. Aaron Schwartzkopf 15.02.2012 14:20

    @ono
    Motywacją dla twórcy jest sama twórczość. Kesz jest motywacją dla wyrobników. A obecne rozumienie “własności intelektualnej” jest motywacją dla bandy niezasłużenie dużo zarabiających rekinów “szołbiznesu”.

  18. Angel 15.02.2012 15:52

    jeszcze raz się wypowiem

    jako Artysta i jako człowiek mający kontakty z podziemiem kulturalnym i artystycznym. nie zarabiam na tym co robię, bo twórczość jest realizacją mojej Kreacji.

    jednocześnie niezależni Twórcy NIE CHCIELIBY ŻEBY ICH DZIEŁA BYŁY KOPIOWANE bo jak by chcieli to sami by je kopiowali i za darmo udostępniali na wszystkie możliwe sposoby (część to robi, ale tylko część).

    ale żadni z tych twórców nie mają obronionych praw autorskich w sądzie, po pierwsze mierzi ich taka zabawa, po drugie wiedzą że bez nakładów na prawników i walkę nic by nie wskórali (nie stać ich), po trzecie mają w dupie wszelką biurokrację, po czwarte w związku z tym gardzą tym całym managningiem, nie mają managerów, prawników, i innych dupereli a jak wyjątkowo mają to dlatego że jakoś ktoś ich w to wkręcił ale nie mają ich do wszystkiego tylko do pojedynczych projektów.

    wiadomo że każdy chciałby móc być Twórca i się z tego Utrzymać. każdy też chciałby wycenić to co robi i pobierać taką opłatę jaką sobie sam uzna za stosowne.

    ale w sporze wokół ACTA chodzi o coś zupełnie innego, z mojego punktu widzenia. poza dyskusją o tym “czy powinno być prawo autorskie” która wymagałaby też dyskusji o tym czy powinien być kapitalizm, w jakiej formie, w jakiej demokracji, na jakim rynku, z jakimi możliwościami zarabiania itp istnieje dyskusja na temat tego czy “ochrona praw autorskich” jako pretekst nie spowoduje walki z treściami w internecie, albo z konkurencją i w internecie i wszędzie indziej. konkluzje wyciągnąłbym następujące:

    a) chrońmy internet i wszelką w nim Wolność i nie dajmy pretekstów typu pedofilia, zoofilia, antysemityzm, kradzież własności intelektualnej, obraza uczuć religijnych, a najmocniejszy argument “walka z terroryzmem” – do jego
    1) cenzurowania
    2) inwigilowania
    przez Władzę.

    tajne służby i tak będą to robić, ale nie dajmy takich praw oficjalnej Władzy administracyjnej, biurokratycznej, urzędniczej, formalnej. po cichu niech sobie robią metodami “operacyjnymi”. i tak to robią (chodzi przede wszystkim o inwigilację)

    b) chrońmy konkurencję która może zostać poprzez Prawa Autorskie i Patenty zmiażdżona, a służyć one będą tylko kumulacji zysku.

    ja jako Artysta i niedoszły Dystrybutor zagranicznej niszowej twórczości do Polski nie boję się tego co jest obecnie w internecie. wiem że nie działa to na korzyść twórców którzy tworzą cokolwiek co da się powielić. ale ja się obawiam tworzyć Firmę i ściągać tu i sprzedawać cokolwiek, już na podstawie dzisiejszego prawa nie wspominając o takich przepisach jakie chce się wprowadzić dzięki np ACTA. nie mogę ściągać, sprzedawać, czy nawet promować niezależnej Twórczości, niezależnych Twórców, i do tego w niezależny (fry-wolny) sposób, bez obaw, w momencie kiedy pod byle pretekstem (np braku kilku dokumentów w Firmie w razie kontroli) zdelegalizuje mi się Firmę, albo poprzez donosy konkurencji (np z empiku) zablokuje domenę bo może np ściągam coś co być może “narusza prawa autorskie”.

    moim zdaniem najważniejsze w przypadku Acta jest nie dawanie Systemowi praw do drogi na skróty. przecież dzisiaj istnieją mechanizmy, które służą walce z “piractwem”! nie potrzeba do tego żadnego Acta. i dzisiaj dzieje się tak, że niewinni ludzie siedzą przed sądem.

    dyskusja na temat praw autorskich i tej całej reszty to dalszy temat. dla mnie każdy może sobie kopiować całą moją twórczość bo jestem Anarchistą :), problem z tym że dziś gdybym całą swoją twórczość włącznie z “publicystyką” opublikował na własnym serwisie w polskiej domenie, i na polskim serwerze to byście jej długo nie pooglądali :). pomijam już o nieprzepisowych regulaminach Forum, Portalu, Firmy albo “kontrowersyjnych treściach” i prokuraturach działających z donosów. z tym walczmy.

  19. Adam Strzelecki 15.02.2012 17:50

    >> Odebranie własności intelektualnej bez wprowadzenia systemu totalitarnego spowoduje jedynie zatrzymanie postępu.
    > Czy mógłbyś bardziej szczegółowo nakreślić mechanizm, na którego podstawie miałoby do tego dojść?

    @Raptor: Twórcą jest nie tylko poeta amator, rzeźbiarz czy pisarz, ale także naukowiec i inżynier. Jeśli nie będzie ochrony dla tego co zrobili to każdy inny będzie mógł dowolnie z tego korzystać, również czerpać z tego zyski. Oni zostaną bez środków do życia, a bogatsi będą zarabiać na ich pomysłach.

    Wystarczy poczytać o słusznych motywacjach jakimi kierowali się Amerykanie tworząc XIX wieczny system patentowy, który niestety dzisiaj już nie służy wynalazcom, a wyłącznie trollom patentowym.

    > “Motywacją dla twórcy jest sama twórczość. Kesz jest motywacją dla wyrobników.”

    @Aaron: Rozumiem, że w idealnym świecie twórca nie musi jeść, ani spać, nie musi mieć domu, albo może musi mieć po prostu inny mniej twórczy zawód. Zatem musi być artystą-piekarzem lub pisarzo-stolarzem.

    Natomiast nie napisałem że pieniądze i motywacja muszą być jednym i tym samym. Niestety autor artykułu, pomija kompletnie ten aspekt, zakładając że i bez własności intelektualnej w jakiś cudowny sposób znajdą się i pieniądze na życie i motywacja dla twórców.

  20. Roots Chant Rising 15.02.2012 18:04

    Ono się pogubiło po prostu 🙂
    Należy sprowadzić na ziemię tzw. artystów , którzy chyba postawili acta na torach i ukierunkowali ten twór jako zamach na ich wspaniałe ‘cuda’. Zupełnie jakby problem dotyczył wyłącznie ich twórczości.
    Na przykład Hołdys…Pan artysta,samozwańczy jak mniemam.Twierdzi on że robotnik kopiący rów pod kanalizację ma prawo pobierać lichwę rok do roku gdyż jest jego autorem, konstruktorem ,pomysłodawcą i wykonawcą :)Jest to idealne rozwiązanie dla tłustych,grubych,leniwych,wypaczonych moralnie artystów.Dobry artysta to płodny artysta.Rozumiem zatem postawę Pana Hołdysa 🙂
    Teraz niech mi ktoś napisze wśród tych debat jak się ma prawo polskie do ochrony praw autorskich.Ponoć…:) jest bardziej rygorystyczne niż cała acta .Jak ono jest egzekwowane?

  21. Raptor 15.02.2012 19:51

    @Adam Strzelecki: “Jeśli nie będzie ochrony dla tego co zrobili to każdy inny będzie mógł dowolnie z tego korzystać, również czerpać z tego zyski. Oni zostaną bez środków do życia, a bogatsi będą zarabiać na ich pomysłach.”

    Zapominasz, że ten mechanizm działa w obu kierunkach. Jeśli ktoś może użyć twojego pomysłu, to i ty możesz użyć czyichś. Najwięcej w takiej sytuacji tracą wielkie korporacja, a mali wytwórcy zyskują. Przywrócona zostaje równowaga, i już nie tylko duży może więcej. To jest przyspieszenie postępu, a nie jego zatrzymanie. To monopole obstawione murami z patentów zatrzymują postęp.

  22. Aaron Schwartzkopf 15.02.2012 21:04

    @Adam Strzelecki (a przy okazji również @ono)
    Podam Ci przykład jednego z najznamienitszych polskich pisarzy science-fiction (a właściwie political fiction), zmarłego w 1985 roku Janusza Zajdla, którego miałem wielką przyjemność poznać osobiście kilka miesięcy przed jego śmiercią. Ten wspaniały człowiek żył i utrzymywał rodzinę pracując na etacie w swoim zawodzie (pisarstwo uważał za “zajęcie dodatkowe” i pasję przede wszystkim), a stworzył książki, które do dziś jego fani (a wśród nich i ja) pielęgnują na półkach jak relikwie. A więc wbrew temu co pisze ono można tworzyć doniosłe dzieła “dla przyjemności” mając pieniądze na życie.
    No chyba że ono ma na myśli dodę…(żart).

  23. Adam Strzelecki 15.02.2012 21:10

    > Zapominasz, że ten mechanizm działa w obu kierunkach. Jeśli ktoś może użyć twojego pomysłu, to i ty możesz użyć czyichś.

    I co z tego skoro za swój pomysł nie dostanę złamanego centa, a na użycie cudzego i tak nie będę miał środków? Skorzystają z tego wyłącznie najbogatsi, których będzie stać na wdrażanie w życie pomysłów wziętych za darmo od naukowców i intelektualistów (jeśli tacy jeszcze w ogóle się znajdą).

    > Najwięcej w takiej sytuacji tracą wielkie korporacja, a mali wytwórcy zyskują.

    Mali wytwórcy, chodzi o producentów? Przecież napisałem, że chodzi mi o interesy twórców (lub autorów) a nie producentów. Wyjaśnij mi jak i z czego mieliby żyć inżynierowie przyczyniający się do postępu, jeśli wszystko co stworzą jest od razu dobrem publicznym. Kto będzie zatem utrzymywał ich i badania? Państwo, podatki? Piekarze, stolarze i bankierzy?

    Mam wrażanie że dalsza dyskusja nie ma sensu, skoro autor tekstu i komentujący nie widzą zasadniczej różnicy pomiędzy prawem patentowym a prawami autorskimi albo pomiędzy artystami i twórcami.

    No dobra, to mała podpowiedź, czy jest różnica między napisaniem od nowa systemu operacyjnego przypominającego Windows (np takiego Linuxa) bez zgody firmy Microsoft, a skopiowaniem Windowsa bez zgody firmy Microsoft?

    Albo skomponowaniem podobnej do istniejącej piosenki, a skopiowaniem tejże istniejącej piosenki?

    Ja widzę.

    Prawo patentowe, szczególnie to amerykańskie, jest chore, to nie podlega dyskusji. Pozwala patentować i utrzymywać ochronę rzeczy które nie są żadną innowacją, na dodatek ochrona patentowa, szczególnie na leki trwa o wiele za długo.

    Dlatego ja osobiście uważam że prawo patentowe powinno się m.in. odnosić wyłącznie do osób fizycznych i powinno być przez nie niezbywalne. Na dodatek Państwo w szczególnych sytuacjach powinno mieć możliwość uchylanie patentów w przypadkach wyższej konieczności.

    Natomiast jeśli prawo autorskie, by nie istniało, to zostałbym bez pracy, a bynajmniej nie pracuję i nigdy nie pracowałem dla korporacji.

  24. Aaron Schwartzkopf 15.02.2012 21:24

    @Adam Strzelecki
    Z jedenej strony poruszyłeś bardzo istotną kwestię: błędem jest “wrzucanie do jednego worka” muzyki, tworzenia softu, praw patentowych na wynalazki itp.
    Co do systemów operacyjnych, nie bardzo rozumiem Twoje intencje: Linux z definicji nie narusza żadnych praw, nawet jeśli otoczenie graficzne można upodobnić do tego, które ma winda. Istnieje jeszcze dynamicznie rozwijany ReactOS – sytem pisany od podstaw z założenia kompatybilny z windą (w sensie sterowników i softu).
    A co do kopiowania windy – problem jest głębszy: wątpliwości (nie tylko moje) i dyskusje wzbudza pytanie: co właściwie kupujemy płacąc za “licencjonowanego” windowsa.

  25. Aaron Schwartzkopf 15.02.2012 21:41

    I jeszcze jedno: Linux jest tworzony przez społeczność. Ani jedna linijka kodu nie została “opłacona”. I jakoś nikt z twórcow nie przymiera głodem.

  26. tomaszs 15.02.2012 22:21

    Słowo daję, że nie rozumiem koncepcji właśności intelektualnej. Zawsze w historii było tak, że jeżeli coś zostało wypowiedziane / pokazane / napisane to każdy mógł to powtórzyć / namalować / pokazać / ponownie napisać. Nagle ktoś wpadł na pomysł że jeżeli ktoś raz coś powie / zaśpiewa / pokaże / namaluje to już nikt inny nie może tego powtórzyć.

    Chyba najlepiej byłoby gdyby “twórcy” którzy nie mogą pogodzić się z tym, że nie zarobią na swoim dziele po prostu zajęli się czymś innym i zabrali się do innej roboty, zamiast tworzenie. Fakt, że chcą na tym zarobić nie jest wystarczającym usprawiedliwieniem ograniczania wolności całych społeczności.

    Nie zgadzam się z tym, że ucierpiała by na tym kultura i nikt nie tworzył by nowych dzieł. Koncepcja właśności intelektualnej to kwestia ostatnich dziesięcioleci. Kultura rozwijała się na świecie od tysięcy lat i nieraz miała się moim zdaniem znacznie lepiej niż dzisiaj. Kulura oparta wyłącznie na komercji to nie kultura tylko biznes.

    Naprawdę boję się wyborazić sobie jak wyglądałby świat gdyby prawa właśności intelektualnej obowiązywały od początku cywilizacji. Gdyby ktoś wymyślił miecz, nikt inny nie miałby prawa tego powtórzyć. Gdyby ktoś wymyślił pismo – każdy kto chciałby coś napisać musiałby odprowadzać od tego opłatę itp itd.

    Każdy z nas tworzy nowe pomysły / myśli / sformułowania każdego dnia – ale czy w związku z tym nikt nie ma prawa tego powtórzyć i mamy robić z innych niewolników?

  27. Rozbi 16.02.2012 22:06

    Fakty historyczne są takie że nawet w Średniowieczu Rensansie i Odrodzeniu nie było praw autorskich – a mimo to twórcy, artyści i inżynierowe, architekci mieli się bardzo dobrze?

    Dlaczego?
    Odpowiedź jest bardzo prosta – ponieważ nikt nie był w stanie ich zastąpić – nikt nie mógł się równać leonardowi Da Vinci, Archmiedesowi, Fidiaszowi, czy Hiszpańskim architektom tworzącym Bracelone.

    Ale świat się zmienił – technika poszła do przodu, to co kiedyś było nie do powtórzenia teraz można skopiować i podziwiać w ciągu kilku kliknięć.

    Oczywiście że artyści by przeżyli bez praw autorskich ?
    Dlaczego?
    Bo zwykły muzyk dostaje pieniądze głównie za koncerty – na płytach większości zespołów zarabia praktycznie wyłącznie wydawnictwo. Teraz gdy można powielać muzykę bez kosztów to tymbardziej powinno się odchodzić od obecnego łańcucha dystrybucji muzyki – który jest po prostu przestarzały.

    Poza tym zadajmy sobie pytanie – w jakich warunkach ludzkość funkcjonuje lepiej i na wyższym poziomie kulturalnym i materialnym???

    Czy społeczeństwo będzie funkcjonować lepiej gdy musi kupić płytę za 30zł ? Czy jeśli te same piosenki może sciągnąć za 1zł? Albo za darmo?

    A co np jeśli pojawi się w przyszłości drukarka 3D (już są prototypu) która pozwoli na wydrukowanie praktycznie każdej istniejącej rzeczy.

    Czy ludzkość skorzysta na tym że będzie można sobie “wydrukować” np biurko, meble, biżuterie, części do złożenia roweru itp itd??? Czy może lepiej dla społeczeństwa żeby iść do sklepu i kupić meble za 1000zł??
    I kto w takim wypadku będzie domagał się praw autorskich za np wydrukowanie biurka takiego samego jak jest w IKEI ??

    Odpowiedź jest chyba jasna – że ludzkość lepiej się rozwija i funkcjonuje kiedy ma do dyspozycji DARMOWE ŁATWO DOSTĘPNE dobro materialne/kulturowe.

    Więc dlaczego chcemy to sztucznie blokować?

    Co do praw autorskich to bzdura że ich brak wstrzyma produkcje innowacyjności, wynalazków, muzyki itp itd.

    Motywacją stworzenia takich rzeczy nie są pieniądze tylko POTRZEBA. JEst zresztą takie stare powiedzenie “potrzeba matką wynalazku” – nie “pieniądz” ale właśnie potrzeba.

    JEśli ktoś potrzebuje sprawnego silnika i się na tym zna to skonstruuje silnik na wode/tanie paliow biologiczne i nikt nie będzie go ścigał za naruszenie praw patentowych ludzi którzy wymyślili silnik spalinowy…

    I co z tego że ktoś sobie skopiuje ten silnik???

    Załóżmy że jakaś korporacja, albo nawet średniej wielkości firma planuje wprowadzenie innowacyjnego produktu – na przykład hologramu – zatrudnia inżynierów którzy pracują nad technologią – oczywiście w tajemnicy, później wypuszcza produkt – proces produkcji oczywiście pozostaje tajemnicą handlową, ale żadnych patentów nie ma..

    I co się dzieje – firma zarabia miliony bo popyt byłby praktycznie nieograniczony – i pod warunkiem że nikt nie popełni przestępstwa i nie naruszy tajemnicy handlowej – to jeszcze przez 1-2 lata żadna inna firma nie wyprodukuje hologramu. Oczywiście po pewnym czasie inne firmy rozgryzą proces produkcji i również będą produkować i sprzedawać hologramy – co spowoduje podwyższenie podaży i automatycznie obniżenie ceny. Pierwsza firma i tak już zarobiła – ale dzięki braku praw patentowych – jest szansa na wolną konkurencję i obniżanie cen – na czym korzystają wszyscy bo w efekcie praktycznie każdego będzie stać na hologram….
    A i gwarantuje żę grupa inżynierów z pierwszej firmy która jako pierwsza wymyśliła hologram na pewno nie jest biedna i na pewno zajęła swoje miejsce w historii.

  28. Raptor 16.02.2012 22:35

    @Adam Strzelecki
    “Wyjaśnij mi jak i z czego mieliby żyć inżynierowie przyczyniający się do postępu, jeśli wszystko co stworzą jest od razu dobrem publicznym.”

    Oczywiście, jak najbardziej zrozumiałe argumenty, w tym systemie to istotna kwestia. Dlatego też powyżej padły propozycje ograniczenia okresu w jakim pobierane byłyby opłaty licencyjne, czy dochód ze sprzedaży lub ograniczenia wartości danego dzieła intelektualnego, której uzyskanie przez twórcę oznaczałoby przeniesienie pomysłu/produktu do domeny publicznej.

    “Dlatego ja osobiście uważam że prawo patentowe powinno się m.in. odnosić wyłącznie do osób fizycznych i powinno być przez nie niezbywalne. Na dodatek Państwo w szczególnych sytuacjach powinno mieć możliwość uchylanie patentów w przypadkach wyższej konieczności.”

    Również się zgadzam z taką propozycją, może za wyjątkiem “niezbywalności praw”, które wg. mnie powinny być ograniczone do jakiegoś rozsądnego okresu, określonego przez czas/dochód, żeby zbyt długo nie robić z ludzi przestępców 😉
    To już by były jakieś zmiany na lepsze.

    Osobiście nie widzę potrzeby ścigania kogoś za kopiowanie mojego dzieła, kiedy już dawno moja praca się zwróciła i przyniosła należyte dochody. Przynajmniej względem osób fizycznym, bo jeśli chodzi o koncerny, to nie miałbym nic przeciwko by prawo do korzystania z mojego patentu było w tym wypadku dodatkowo płatne 😉 Jak najwięcej wspierania twórczości, rozwoju i przedsiębiorczości pojedynczych osób.

    Pozdro.

  29. Raptor 16.02.2012 22:43

    @Rozbi, zgadzam się w całej rozciągłości.

  30. Rozbi 17.02.2012 22:52

    Wystarczy wpisać sobie w youtube 3d printer albo 3d printing – jest dużo metod, Oczywiście to wszystko jest jeszcze w powijakach – ale jeśli rząd się w to nie wtrąci to za 10-15 lat będą prawdopobnie bardzo powszechne.

    Właściwie już teraz używają ją do tworzenia modeli, makiet i “odlewów”
    Ograniczeniem jest materiał – surowiec i szybkośc takiego drukowania.

    W użytku są też skanery 3d.

    W obecnej chwili gdyby ktoś był bardzo bogaty mógłby sobie kupić skaner 3d, drukarke 3D – zeskanować sobie twarz albo całą sylwetkę i w ciągu maks godziny mieć swoje popiersie/pomnik z żywicy epoksydowej na biurku.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.