Obywatele Europy czy zdrajcy?

Opublikowano: 28.04.2012 | Kategorie: Publicystyka, Społeczeństwo

Liczba wyświetleń: 864

Kolejny temat rozgrzewający polskie ułańskie głowy. Obywatelstwo. Polak, katolik i patriota – słowa wypowiadane na jednym oddechu. W większości umysłów naszych rodaków rzecz nie do pojęcia – zrzec się polskiego obywatelstwa? Nigdy! Mieć obce obywatelstwo? Zdrajca!

A może bezpaństwowiec? To słowo używane często na polskich, skrajnie prawicowych forach internetowych jako obelga. Taki kontekst pozostał nam po czasach socjalizmu i głębokiej komuny. Wtedy to polska władza ludowa używała słowa „bezpaństwowiec” jako największej obelgi wobec środowisk, które po II wojnie światowej pozostały na Zachodzie.

Polscy żołnierze i ich rodziny byli masowo pozbawiani polskiego obywatelstwa, a z pobudek patriotycznych brytyjskiego czy francuskiego przyjmować nie chcieli. Sprawa takich bezpaństwowców wypłynęła przy okazji śmierci Kazimierza Michalskiego, który przez większość swojego życia mieszkał w Oksfordzie, a zmarł podczas podróży do swojego rodzinnego miasta w Polsce w wieku 104 lat.

Warto przypomnieć historię pana Kazimierza. Poznałem go 3 lata temu, kiedy w niespotykany sposób poradził sobie z młodym Anglikiem, który próbował go okraść. Kazimierz Michalski poszukiwał pomocnika do drobnych prac remontowych. W wieku 101 lat nie mógł wykonywać wszystkich prac, a, proszę mi wierzyć, był pełen energii i werwy. Kiedy młody złodziej próbował wyrwać Michalskiemu portfel, ten nie dość, że go mocno pochwycił, to „sprzedał” mu mocnego prawego sierpowego. Napastnik jednak wyrwał się, zbiegł po schodach i uciekł. W poszukiwanie złodzieja zaangażowała się wtedy prawie cała społeczność Oksfordu – został wkrótce złapany i ukarany.

O tym zdarzeniu traktował luźno film krótkometrażowy „Battle of Britain” autorstwa Jorga Tittela – do obejrzenia na YouTube. Syn pana Kazimierza – około 70 lat – chciał pojechać do Polski na pogrzeb swojego ojca. Wtedy jednak na przeszkodzie stanęły przepisy. Pan Andrzej Michalski ma od kilkudziesięciu lat status bezpaństwowca z powodów, jakie wymieniałem powyżej.

Przez lata nie przeszkadzało mu to w funkcjonowaniu w Wielkiej Brytanii. Jest rezydentem w UK. Ma prawo stałego pobytu. To PRL skreślił go z listy swoich obywateli. On nigdy nie przestał być Polakiem i taką narodowość wpisywał zapewne przy wypełnianiu wszelkich świstków w urzędach. Przepisy i konwencja z lat 1960. pozwalały nawet na wydawanie specjalnych dokumentów podróży, jeśli pan Andrzej chciałby wyjechać gdzieś poza Wielką Brytanią.

Po 2006 r. wiele się jednak w przepisach zmieniło. Wielka Brytania podpisała z Polską nową umowę. Pamiętacie batalię o unikanie podwójnego opodatkowania? Pamiętacie wiece pod konsulatem i „dręczenie” polskich urzędów przez Polaków pracujących w Wielkiej Brytanii?

Tak, to waśnie przy podpisaniu tej umowy przez oba kraje wyprostowano wszelkie możliwe „nieżyciowe” przepisy. Między innymi ten, który traktował o tym, że nie można mieć podwójnego obywatelstwa. Od kilku lat można mieć dwa paszporty. Legalnie.

Niestety, Andrzej Michalski nie załatwił potrzebnych formalności – tak jak zrobiła to większa część emigracji powojennej – i na pogrzeb swojego ojca udać się nie mógł. Jak donosił portal Emito.net, syn Kazimierza Michalskiego zgłosił się do ambasady dwa dni przed pogrzebem ojca. W takim tempie trudno jest wyrobić tymczasowy paszport, a co dopiero uzyskać obywatelstwo. Na marginesie dodam, że prawo polskie wyklucza pozbawienie kogoś obywatelstwa – można się go jedynie zrzec, pisząc odpowiednią prośbę do Prezydenta RP.

Polakom decydującym się na „brytyjski paszport” wysyłanie takiej prośby nie jest do niczego potrzebne. Właściwie określenie „staranie się o brytyjski paszport” jest używane potocznie i odzwierciedla stan umysłu naszych rodaków starających się o tzw. naturalizację w Wielkiej Brytanii. Naturalizacja to właśnie prawidłowa prawna definicja tego, co dzieje się przed wysłaniem formularza o wydanie brytyjskiego paszportu. Sądzę, że większość Polaków nie czuje się Brytyjczykami po uzyskaniu dokumentu z godłem królowej. Jest to jedynie ułatwienie sobie życia nie tylko na Wyspach, ale i na całym świecie.

W momencie kiedy używamy dokumentu brytyjskiego, kończą się nasze problemy z wjazdem do większości krajów Brytyjskiej Wspólnoty Narodów oraz na przykład do USA. Do tego także jesteśmy inaczej traktowani w brytyjskich urzędach.

Co ważne, Anglik, Walijczyk czy Szkot nigdy nie nazwie się Brytyjczykiem. Nawet mieszkańcy Kornwalii, która jest częścią Anglii, prędzej powiedzą o sobie „Kornwalijczyk” niż „Anglik”, nie mówiąc już o „jakimś Brytyjczyku”.

Obywatelstwo brytyjskie to potwierdzenie tego, że nasz ośrodek życiowy jest na Wyspach. Nie otrzymuje go każdy przyjeżdżający tutaj, lecz ten, kto przez minimum sześć lat uczciwie płaci podatki i po prostu tu mieszka. W podaniu o naturalizację liczy się również to, jak często i na jak długo wyjeżdżało się poza Wielką Brytanię. Nie można wyjeżdżać na zbyt długo – traci się wtedy ciągłość pobytu.

Jakkolwiek jednak jest, bycie Brytyjczykiem nie oznacza niebycia Polakiem. Nawet dzieci polskich rodziców rodzące się na Wyspach są NARODOWOŚCI polskiej i mogą być ewentualnie OBYWATELAMI brytyjskimi, a i to tylko wtedy, kiedy złoży się odpowiednie formularze, ponieważ obywatelstwo nie jest nadawane z urzędu. To nie miejsce urodzenia świadczy o narodowości, ale – że się tak wyrażę – geny!

Nie rozumiem zatem świętego oburzenia niektórych rodaków, którzy drugi paszport uważają za hańbę godną Targowicy. Nie rozumiem Polaków, którzy siedzą w Wielkiej Brytanii i psioczą na ten kraj jako jeden z najgorszych, jaki im się trafił. Po co tu przyjechali? Przecież po Europie można jeździć do woli. Niech wybiorą sobie inny kraj albo wrócą do Polski. Jeśli uważają się za lepszych patriotów, niech wrócą do kraju i tam pracują i mieszkają. Może za mało tam zarabiają? Może żyłoby im się w Polsce trudniej? Cóż, jeśli są tymi „lepszymi patriotami”, muszą być skłonni do poświęceń. Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Nie rozumiem również Polaków w kraju, którzy wieszają psy na tych, którzy wyjechali. Czy trzeba siedzieć w zakręconym słoiku i hodować wszelkie narodowe fobie? Nie. Nie trzeba, a nawet nie można.

Autor: Piotr Dobroniak
Źródło: eLondyn


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

3 komentarze

  1. gonzo111 28.04.2012 14:22

    Jakie to ma znaczenie?

    Niewolnik polski czy niewolnik brytyjski?

    Po za tym, że jednemu żyje się lepiej a drugiemu gorzej? I o co kruszyć kopie?

  2. dfg 29.04.2012 09:43

    Po co mi paszport? Po co mi dowód osobisty? One są potrzebne państwu by mnie identyfikowało, a nie mi, bo ja zidentyfikować potrafię się sam. Obywatelstwo jest takim samym świstkiem jak cała reszta. Ja wiem kim jestem, kim się czuję, wiem gdzie się urodziłem, a papier jaki mam, to nalepka przyklejona mi do czoła przez państwo i tylko jemu potrzebna.

  3. adambiernacki 29.04.2012 09:54

    Jeśli np. mieszkasz w Lublinie to masz znikome szanse znalezienia “pracy” za 1000-1500 i to po znajomości. Mamy więc dwoje ludzi, którzy mają dochód oboje(optymistyczna wersja) netto 3000(szalenie optymistyczna wersja)i wynajmują mieszkanie 1000-1200+opłaty(optymistyczna wersja) lub kredyt hipoteczny 1200-2500. Załóżmy, że nie spłacają jakiejś lichwy dodatkowo(optymistyczna wersja). Chcą być rodziną i mieć dziecko. Czy to dziecko ma być skazane na marny żywot w tej rozpadającej się państwowości? Może powinni jak mój brat i stu znajomych wyjechać do UK i tam dziecko spłodzić? Ktoś kto krytykuje rodaka za wyjazd jest idiotą kompletnym moim zdaniem. Zwłaszcza, że obecnie pracować tutaj się nie opłaca jest to niepotrzebny i bezsensowny trud nie przynoszący żadnej korzyści pracującemu. Z tego co wiem a obserwuję od lat biedne głupki urobione propagandą PRLu tak właśnie mówią o tych, którzy wyjechali. Mówią tak zwłaszcza o tych, którzy nie wrócili po powstaniach czy wojnie co jest porażeniem mózgowym. Czego się można spodziewać po prostaczku, który młotem i sierpem ma w mózg wbity klin sowieckiej propagandy. Ludzie ci najczęściej brali udział w PRLowskim szacher macher i nigdy nie przyznają, że robili coś złego. Jeśli mówimy o jakimś pseudo narodowcu klęczącym przed zboczeńcem i biorącym wafla do buzi co ma czynić go wyjątkowym i prawdziwym Polakiem to przechył w druga stronę. Niech się ów zastanowi co KK zrobił dla Polski zwłaszcza w okresie ostatniej okupacji(PRL)? Co zrobił KK w 1989 roku i co nadal robi?

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.