Narkotyki w Ameryce – 2

Opublikowano: 27.01.2010 | Kategorie: Społeczeństwo

Liczba wyświetleń: 1178

Jednym z pierwszych miejsc w Ameryce, gdzie pojawiła się marihuana, były najgęściej zaludnione dzielnice miasta Nowy Jork. „Trafiła tam m.in. dzięki muzykom, którzy sprowadzili zwyczaj palenia na północ wraz z wielką falą nowej „gorącej” muzyki, wymagającej od artystów wyjątkowych umiejętności, zwłaszcza w sferze improwizacji.

W regionach przyległych do meksykańskiej granicy i w miastach portowych słyszy się już od pewnego czasu, że „najgorętsze” efekty swojej gry muzycy uzyskują z pomocą marihuany” – pisali w roku 1937 Hary Anslinger i Courtney Ryley Cooper. Jednym z powodów popularności tego nowego zwyczaju, jak odnotowali urzędnicy państwowi, było to, że marihuana miała „zadziwiająco ożywczy wpływ na zmysły artystów”.

Chociaż Milton „Mezz” Mezzrow nie był nigdy zaliczany do grona największych talentów jazzu, to faktem jest, że z najlepszymi grał. Pamiętany jest jako organizator historycznych sesji nagraniowych z Tommy Ladnierem i Sidneyem Bechetem, a także jako manager, współpracujący przez krótki czas z największą gwiazdą epoki Louisem Armstrongiem.

Jego nadzwyczaj barwny życiorys – białego klarnecisty, pochodzącego z chicagowskiej klasy średniej, który zapragnął zostać „czarnym” muzykiem – wzbogacił dodatkowo pewien znaczący epizod. To właśnie on był tym facetem, który sprowadził marihuanę do stolicy czarnej Ameryki – Harlemu w czasach tzw. „harlemskiego renesansu” w latach 20., zdumiewającej eksplozji afro-amerykańskiej kultury z legendami takimi jak Cotton Club czy Duke Ellington.

W wydanej w roku 1946 książce Really the Blues Mezzrow wspominał swój pierwszy kontakt ze „złotym liściem” przywiezionym prosto z Nowego Orleanu przez dealera imieniem Patrick, który poczęstował go podczas jednego z koncertów. „Po skończeniu jointa wróciłem na scenę. Wszystko wyglądało normalnie i zwyczajnie zacząłem grać…” – wspominał to zdarzenie Mezzrow, przechodząc następnie do szczegółowego opisu efektu działania marihuany.

Pyschoactive_Drugs„Pierwsze, co zauważyłem, to że saksofon grał jakby w mojej głowie i że nie słyszałem zbyt dobrze części zespołu, choć czułem, że tam są. Wszystkie pozostałe instrumenty słychać było niczym z oddali. To brzmiało tak, jakby włożyć sobie do uszu zatyczki i zacząć mówić głośno. W pewnym momencie poczułem, jak stroik niesamowicie silnie wibruje mi w ustach, a w mojej głowie zahuczało jak w głośniku. Zauważyłem, że wślizguję się dużo swobodniej i dużo lepiej wyczuwam frazę – naprawdę zaczynałem się rozkręcać. Wszystkie dźwięki wypływały lekko z instrumentu, jakby były już wcześniej przygotowane… wystarczyło tylko dmuchnąć i wylatywały w powietrze, jeden za drugim, zawsze we właściwej chwili, bez najmniejszego wysiłku. Frazy miały jakby pełniejszą ciągłość i utrzymywałem się idealnie cały czas w temacie.

Czułem, że mógłbym tak grać bez końca z głową pełną pomysłów i energii. Wszystko działo się bez wysiłku… Czułem się naprawdę szczęśliwy i pewny siebie. (…) Publiczność była podekscytowana z powodu tej subtelnej zmiany w naszej grze. Nikt nie wiedział, co się dzieje, ale jakaś dziwna energia unosiła się w powietrzu i sprawiała, że wszyscy płonęli z zachwytu. Za każdym razem, gdy otwierałem oczy, miałem przed sobą twarz dziewczyny, stojącej przy podeście i kołyszącej się jak wahadło – wspominał Mezzrow – musiałem wtedy szybko zamykać oczy, by nie wybuchnąć z radości”.

Mezzrow stał się w ten sposób regularnym palaczem trawy, a później również znanym i zaufanym w środowisku jej dostawcą. Nic dziwnego, że słowo mezz stało się też jednym z popularniejszych slangowych określeń na marihuanę. Mezzrow wspominał, jak do tego doszło.

„Większość z nas kupowała trawę od latynoskich chłopaków, a pewnego dnia pojawili się oni z gościem, który upychał swój towar w Detroit… On właśnie zapoznał nas z kimś, kto przywoził z Meksyku prawdziwy „złoty liść”, najlepszy, jaki można sobie wyobrazić. Gdy tylko dostaliśmy trochę tego nowego chwastu, prawie rozsadziło nam głowy. (…) Miał tak cudowny zapach i dawał takiego kopa, jak nic na Ziemi. Chłopcy mówili, że smakuje, jak czekoladka, o jakiej Hershey mógłby tylko pomarzyć. (…) Zanim się obejrzałem, musiałem zamówić nową, większą dostawę bo każdy, kogo znałem, dopraszał się o to. (…) Pomyśl tylko, ilu kotów możesz tym uszczęśliwić, mówili do mnie. Nawet nie zorientowałem się, kiedy stałem na rogu ulicy upychając towar. Ale to nie był żaden handel. Po prostu stałem z wypchanymi kieszeniami, a kolesie pojawiali się i znikali tak, jak mój „złoty liść”.

Z dnia na dzień stałem się najbardziej znanym człowiekiem Harlemu. Pojawiły się nowe słowa, które przyniosło życie: the mezz i the mighty mezz, odnoszące się, aż wstyd przyznać, do mnie i marihuany; mezzroll – tak nazywano gruby, wypchany, dobrze zrobiony papieros, który skręcałem; używano też określeń the hard cuttin’ mezz i the righteous bush. Niektóre z nich stały się integralną częścią harlemskiego slangu, a nawet ubarwiły mowę potoczną całej Ameryki. Myślałem, że padnę ze zdziwienia, gdy pewnego dnia, mając w ręce słownik Hipster’s Dictionary Caba Callowaya, przeczytałem, że mezz oznacza coś wyjątkowego i autentycznego. W Original Handbook of Harlem Jive Dana Burleya to samo słowo określono jako szczytowy, szczery! (…)

Ten łagodny meksykański liść naprawdę wniósł coś nowego na Harlem – nowy język, prawie całkowicie nową kulturę”. Kultura, o której pisał Mezz, z całą pewnością w jakiś sposób wpłynęła, a kto wie, jak silnie ukształtowała jedno z najbardziej zdumiewających i przełomowych zjawisk w historii muzyki, stanowiące tylko preludium do wielkiej rebelii, jakiej muzyka afrykańska dokonała w zachodnim świecie w wieku XX. Nie jest też przypadkiem, że kojarzony z rebelią „złoty liść” spotkał się z tak silną reakcją sprzeciwu ze strony obrońców tradycji i obyczajów, tętniących impulsami rasizmu i nietolerancji.

Autor: Zbigniew Jankowski
Źródło: Dziennikarstwo Obywatelskie

BIBLIOGRAFIA

1. D. Musto, Drugs in America. A Documentary History, New York University Press, 2002, s. 410-416, 438.

2. Fragmenty H.J. Anslinger, C.R. Cooper, Marijuana: Assasin of Youth.

3. M. Mezzrow, B. Wolfe, Really the Blues.


TAGI:

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

3 komentarze

  1. che 28.01.2010 01:01

    A jakie to sukcesy międzynarodowe odnosi polska muzyka ? Ta taka bezkofeinowa serwowana przez oficjalne analogowe nadawaczki ? A wiecie, że KK jeszcze 30 lat temu potępiał muzykę rockową a dzisiaj najwięcej festiwali rockowych organizuje właśnie KK. Zmiany jednak następują, szkoda tylko że z tak długim delayem.

  2. ded 28.01.2010 12:12

    Bo to jest właśnie marihuana joy! Sam jak gram na perkusji czuję różnicę. Ale zależy to też od soru. Czasem mam głowę pełną pomysłów ale kończyny ociężałe i nic nie mogę przelać na instrument. Czasami jednak…mam skrzydła i polot jakich mało.

  3. Janko z Katakumb 28.01.2010 23:53

    Sporą dozę muzycznej kreatywności zapewni nam Skan NO#1, Jack H., Skunk Passion.
    To przykłady najpopularniejszych które eksplodują w głowie zawsze taką masą genialnej muzy
    że masz ochotę podłączyć sobie magnet do mózgu. Pozostaje tylko uzupełniać poziom cukru.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.