Czas na szkołę bezpieczną i wolną od strachu – utopijna wizja?

Opublikowano: 07.09.2016 | Kategorie: Edukacja, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 716

Od 25 lat toczymy w Polsce nieustanne „dyskusje” na temat edukacji. Moim zdaniem nie mogą one doprowadzić nas do niczego dobrego, dopóki nie zastanowimy się, co właściwie jest celem edukacji i na jakich wartościach chcemy ją oprzeć. Jeśli już to uzgodnimy, szczegółowe rozwiązania: programy, metody, czy struktura systemu edukacji, będą wynikać ze spójnego systemu wartości, w który naprawdę wierzymy. Inaczej wszystkie „reformy” będą tylko łataniem starych problemów.

Żyję już dość długo, ale nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek ktokolwiek w Polsce zaproponował takie podejście do edukacji. Mogę się mylić, ale z pewnością w debacie publicznej dyskusja o celach i wartościach edukacji nie zajmuje pierwszego miejsca. Rozmawia się głównie o rankingach, wynikach matur i wydajności. Nasze głowy opanowała bardzo jednostronna wizja edukacji zaimportowana z Zachodu.

System edukacji w Polsce tworzą uczniowie, ich nauczyciele i rodzice, władze oświatowe i samorządowe.Między elementami tego systemu panuje konflikt i według mnie jest to konflikt celów i wartości. Może czas jest już z tym skończyć i spróbować po prostu się dogadać?

Poniżej przedstawiam moje osobiste stanowisko w kilku kluczowych sprawach. Nie jest ono z pewnością wyczerpujące, ale mam nadzieję, że może być podstawą do konstruktywnej dyskusji o wartościach. O wartościach, na których musi opierać się nasza edukacja.

KOMU I CZEMU POWINNA SŁUŻYĆ EDUKACJA?

Edukacja powinna służyć jej podmiotowi, czyli uczniowi. Z definicji nie powinna służyć państwu, gospodarce czy „rynkowi pracy”. Nie ma produkować „siły roboczej”, „kapitału ludzkiego” czy elit. Ma emancypować, uwalniać zdolności i energię twórczą – ma rozwijać i uszczęśliwiać. Wierzę, że naturalną potrzebą człowieka jest potrzeba tworzenia i działania, przekształcania swojego otoczenia w sposób twórczy – a więc pracy.

Wierzę, że edukacja nastawiona na rozwój i wykorzystanie kreatywności ludzkiej, prowadzi do uwolnienia potencjału, który drzemie w każdym człowieku. Rozwój gospodarczy, kulturalny, naukowy i społeczny jest naturalną konsekwencją takiej edukacji. Szczęśliwi i twórczy ludzie są gwarancją rozwoju. Ale pamiętajmy, że to rozwój ma służyć człowiekowi, nie człowiek rozwojowi.

BEZPIECZEŃSTWO I WOLNOŚĆ OD STRACHU

Podstawowym warunkiem rozwoju każdego ucznia jest poczucie bezpieczeństwa, zarówno fizycznego, materialnego, jak i psychicznego. Uczeń powinien być więc wolny od strachu. Strachu przed złą oceną, kompromitacją, szyderstwem, błędem, zostaniem w tej samej klasie na drugi rok, strachu przed nauczycielem, rodzicem czy kolegą. Marzę o bezpiecznej szkole wolnej od strachu.

Każdy uczeń powinien mieć możliwość swobodnego poszukiwania swoich zainteresowań i pasji. Obecny system temu zupełnie nie sprzyja, bo pomyłki są przez ten system karane. Chciałbym zapewnić każdemu uczniom komfort w eksperymentowaniu ze swoimi zainteresowaniami.

WSPÓŁPRACA ZAMIAST RYWALIZACJI

Uważam, że podstawą tak rozumianej edukacji jest współpraca. Wierzę, że potencjał indywidualny każdego ucznia – jego zdolności intelektualne, manualne, artystyczne i jakiekolwiek inne – rozwiną się najlepiej pod wpływem kontaktu z innymi ludźmi będącymi członkami wspólnoty zbudowanej na współpracy, empatii i zaufaniu. Przecież człowiek jest istotą społeczną. Od najmłodszych lat chciałbym uczyć współpracy zamiast rywalizacji.

UMIEJĘTNOŚCI KOMUNIKACYJNE, EMPATIA I SOLIDARNOŚĆ PODSTAWĄ WSPÓŁPRACY

Podstawą współpracy jest sprawna komunikacja między ludźmi, także z uwzględnieniem nowoczesnych technologii informatycznych. Od najmłodszych lat będziemy uczyć umiejętności komunikacyjnych.

Podstawą współpracy jest także empatia. Program i metody nauczania zaprojektowałbym tak, żeby od najmłodszych lat uczulać ludzi na problemy innych ludzi, szczególnie tych najsłabszych. Podstawą współpracy jest niewątpliwie solidarność. Każdy uczeń powinien być gotowy do pomocy innym i świadomy tego, że zawsze może liczyć na pomoc swojej społeczności.

DEMOKRACJA UCZESTNICZĄCA W DZIAŁANIU

Uważam oczywiście, że człowiek powinien być częścią społeczeństwa opartego na zasadach demokracji. Nie sądzę jednak, żeby demokracja polegająca na oddaniu głosu raz na parę lat, miała sens. Wierzę w demokrację uczestniczącą. Chciałbym więc uczyć demokracji uczestniczącej od najmłodszych lat przez jej aktywne praktykowanie. Uczniowie będą mogli sami zobaczyć skutki swoich oddolnych demokratycznych działań.

RÓWNOŚĆ SZANS (POMOC SŁABSZYM) NA KAŻDYM ETAPIE EDUKACJI I WCZESNA INTERWENCJA

Uważam, że na każdym etapie edukacji powinno się dążyć do aktywnego wyrównywania szans grup najsłabszych. Jestem przekonany, że bardzo istotne jest wczesne rozpoznanie barier rozwojowych i jak najwcześniejsza dobrze przemyślana interwencja. Jestem przekonany, że kluczowe znaczenie ma edukacja przedszkolna i wczesnoszkolna.

MOTYWACJA DO NAUKI I OCENIANIE

Motywacja do nauki nie powinna być narzucana z zewnątrz przez kary i nagrody, czy oceny. Najlepsza motywacja to ciekawość świata, przyjemność ze współpracy i pomocy innym ludziom, przyjemność rozwiązywania problemów, twórcze działanie. Wystarczy stworzyć odpowiednie warunki i większość dzieci będzie chciała się uczyć. Dlatego jestem za zniesieniem tradycyjnych ocen i zastąpieniem ich czymś w rodzaju pisemnej recenzji postępów w nauce.

Autorstwo: Piotr Krajewski
Źródło: MediumPubliczne.pl

O AUTORZE

Piotr Krajewski – doktor nauk chemicznych, nauczyciel w jednym z warszawskich liceów, jego uczniowie osiągają sukcesy w krajowych i międzynarodowych olimpiadach chemicznych. Brydżysta i ekonomista-amator. Publikował artykuły w czasopismach “Wiedza i Życie”, “Tygodnik Przegląd”, “Akademia”, “Brydż”.


TAGI:

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

5 komentarzy

  1. MichalR 07.09.2016 13:54

    To co napisałeś – edukacja dla realizowania wyższych potrzeb dzieci – to mało. Nie mam nic przeciwko temu żeby dzieci odbywały nauki w kilku miejscach. Niechby było miejsca A w której nabywałyby wiedzy teoretycznej i zdolności myślenia abstrakcyjnego oraz miejsce B w którym będą doskonaliły zdolności praktyczne oraz będą mogły eksperymentować… Jednak nie odrzucajmy całkiem koncepcji w której każde dziecko MUSI nauczyć się czytać, pisać i liczyć ze zrozumieniem.

    Co do poczucia bezpieczeństwa. Niektórzy kojarzą z gier coś takiego jak drzewko rozwoju. Aby rozwijać nową umiejętność trzeba wcześniej opanować pewną inną grupę umiejętności. W astronomicznym skrócie o to właśnie chodzi w systemie kształcenia Khan Academy. Opanujemy podstawy, to potem na bazie tych podstaw możemy wybierać czego będziemy się dalej uczyć. Nie korzystam z tej witryny, ale zgodnie z prezentacjami ją reklamującymi o to właśnie chodzi i ta idea bardzo mi się spodobała. Nauczyciel w tym systemie widzi na ekranie komputera na jakim materiale siedzi każdy z uczniów i gdy widzi, że ktoś gdzieś utknął to może do niego podejść i mu pomóc. Komputer ucznia po opanowaniu przez niego nowych zdolności sprawdza ucznia robiąc mu test tak długo aż uczeń zacznie poprawnie odpowiadać.

    Co do współpracy. Wydaje mi się że to może być klucz do wielkiego skoku edukacyjnego. Z przeprowadzanych badań wynika, że dzieci które nigdy nikogo nie uczyły nie potrafią pomagać w nauce innym. Stąd wyciąga się wniosek, że dzieci nie powinny uczyć się nawzajem. Ja jednak z tych wyników badań wyciągam odmienny wniosek. Powinniśmy nauczać dzieci uczyć się nawzajem. Powinniśmy pracować nad ich cierpliwością i dawać wskazówki jak można ugryźć problem od innej strony. Po pewnym czasie jestem przekonany, że dzieci mogłyby skutecznie przekazywać sobie nawzajem wskazówki i wspomagane przez pomoce multimedialne oraz nauczycieli z powodzeniem niedość że przekazywałyby sobie wiedzę, to co ważniejsze nabywałyby umiejętności miękkich związanych z przekazywaniem jakichkolwiek informacji. Przestawałyby być tylko odbiorcami a stawałyby się również nadawcami informacji.

    Co do ocen. Oceny opisowe funkcjonują już teraz w klasach 1-3. Niestety różnie z nimi bywa. Ja oceniając uczniów z informatyki miałem przygotowane klocki informacyjne czyli np. “opanował umiejętności obsługi edytora graficznego paint w stopniu bardzo dobrym” (coś takiego wpisałem około połowie klasy) i opcjonalnie jeszcze “jego prace cechowały się dużą kreatywnością” (a taki dopisek znalazł się u trójki uczniów). Innymi słowy ocena opisowa była defacto innego typu oceną w skali od 1 do 6 (z pewnymi wyjątkami – zdarzali się uczniowie którzy nie byli w stanie opanować jednego zagadnienia a drugie szło im perfekcyjnie – i to jeśli zostało przeze mnie zauważone znajdowało się na ocenie opisowej).

    Jednak czy nauczyciel jest w stanie indywidualnie ocenić swoich 432 uczniów na lekcjach informatyki? Szczerze wątpię. Ja przez cały rok nie jestem w stanie zapamiętać nawet imion wszystkich.

  2. Szurnięty Mędrzec 07.09.2016 20:45

    Jestem za, niestety do tego nie dojdzie w tej erze, To nie Kucyko-landia lecz Polska. Życzę powodzenia.

  3. MichalR 09.09.2016 10:47

    Co do tej kucykolandii – któryś kraj będzie pierwszym. Można mówić o tym że jesteśmy zabetonowani, jednak Polska jest otwarta na szkoły eksperymentalne, o ile administracja takiej szkoły będzie wypluwać metry sześcienne zadrukowanej makulatury. Już teraz można wprowadzać nauczanie indywidualne lub rozszerzony wymiar godzin dla dzieci o specjalnych potrzebach kształcenia – zarówno dzieci nie dających sobie rady, jak i tymi które dopada nuda bo wszystko wydaje się dla nich oczywiste już po pierwszym kontakcie z wiedzą czy umiejętnością.

    Rozwiązania systemowe są. Są one jednak martwe, bo nauczyciele szczerze nienawidzą stawiania dokumentacji przed dziećmi.

    Dla mnie jest to powód dla którego do Polskich szkół powinien wejść bardziej rynkowy model rywalizacji o uczniów, która z powodzeniem mogłaby zastąpić rozliczanie placówek przez nadmierną biurokrację. Jeśli szkoły musiałyby rywalizować o ucznia i tylko od nich zależałoby jak to będą robić moglibyśmy zobaczyć pełen przekrój metod kształcenia. W tym idealistyczne metody z kucykolandii.

    Po prawdzie co może być gorsze niż szkoła w której uczniowie nudzą się na lekcji. Uczą się metodą Zakuj Zdaj Zapomnij. Starają się nauczyć matematyki i fizyki na pamięć, a zamiast starać się analizować lektury czytają streszczenia i opracowania. Jaki sens ma narzucanie na szkoły tego systemu. To że on i tak będzie preferowany (ze względu na bezwładność naszego sposobu myślenia) nie znaczy że musi być jedynym obowiązującym.

  4. MichalR 09.09.2016 14:30

    Z tym się niestety nie zgodzę. Byliśmy w trakcie eksperymentu – gimnazjalnego. Nie wyciągnęliśmy żadnych wniosków. Niczego się nie nauczyliśmy. Jedyne co to w panice cofamy reformę, bo okazało się że pokolenie Internetu nam się nie podoba. Eksperyment trzeba doprowadzić do końca. Jakoś podsumować. Wyciągnąć wnioski na przyszłość.

  5. MichalR 12.09.2016 20:24

    System procentowy jest dobry, ale nie może być według mnie stosowany do przedmiotów jakie kojarzymy dzisiaj. Dzisiejsze przedmioty powinny być rozdzielone na bloki. Jedyna zmiana byłaby taka, że dziecko zamiast oceny zbiorczej z matematyki dostawałoby na świadectwie końcoworocznym oceny za każdy dział z osobna – procentowo. Niechby uczniowie dostawali zbiorczą ocenę raz na około 20 lekcji. Wtedy okazałoby się że z takiej informatyki uczniowie mieliby 2 oceny zbiorcze pod koniec roku, a z matematyki takich ocen mieliby 8. Potem wyciągając średnią arytmetyczną ze wszystkich ocen procentowych można by uczniowi wystawić nawet ocenę z całego roku nauki. Ocenę ogólną oraz składowe humanistyczną i ścisłą.

    Takie rozwiązanie nie wpłynęłoby na zatrudnienie nauczycieli, ale pomogłoby najsłabszym uczniom. Nie zdasz jednego działu z polskiego – powtórzysz go w kolejnym roku (lub w innym terminie). Pozostałe będziesz robił z rówieśnikami. Jednocześnie nie ukończysz szkoły ogólnokształcącej jeśli nie zaliczysz odpowiednio dużo materiału.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.