Cenzorzy i nikczemnicy

Opublikowano: 07.03.2014 | Kategorie: Prawo, Publicystyka, Społeczeństwo

Liczba wyświetleń: 570

Wolność słowa istnieje tylko wtedy, gdy stosuje się ją do wypowiedzi, które się potępia. Skutki pogwałcenia wolności słowa mają o wiele dłuższy żywot niż motywy, które je uzasadniają, i rządzący, którzy się go dopuszczają. 25 października 2001 r., w quasi-panicznej atmosferze, panującej w Stanach Zjednoczonych po morderczych zamachach z 11 września, tylko jeden senator, Russell Feingold, zagłosował przeciwko Patriot Act – arsenałowi wolnościobójczych przepisów, które Kongres uchwalił en bloc pod pretekstem walki z terroryzmem. Choć zmienił się prezydent, 13 lat później przepisy te, które miały mieć nadzwyczajny charakter, nadal są w Stanach Zjednoczonych obowiązującym prawem.

Dobrze wiadomo, że ministrowie spraw wewnętrznych troszczą się o ład i bezpieczeństwo, a nie o wolności. Każde zagrożenie zachęca ich do występowania z żądaniem uchwalenia nowych instrumentów represyjnych, które skupia wokół nich zaniepokojoną czy oburzoną część społeczeństwa. W styczniu br. Francja prewencyjnie zakazała kilku zgromadzeń i widowisk uznanych za sprzeczne z „szacunkiem należnym osobie ludzkiej”. Minister spraw wewnętrznych Manuel Valls, piętnując tyrady antysemickie humorysty Dieudonné’a, który jego zdaniem „już nie jest komikiem” i którego „występy nie mają nic wspólnego z działalnością artystyczną”, zagroził: „Nie chcę wykluczyć żadnej możliwości, z zaostrzeniem prawa włącznie” [1]. Czy jednak demokratyczne państwo może zgodzić się bez wahania na to, aby minister policji oceniał z urzędu, czy ktoś jest komikiem, czy nie, i czy prowadzi działalność artystyczną, niezależnie od tego, czy rzeczywiście mamy do czynienia z komizmem i sztuką, czy też – jak w tym przypadku – faktycznie tak nie jest?

W lipcu 1830 r. król Francji Karol X Burbon zadekretował zawieszenie wolności prasy. Jeden ze zwolenników króla, uzasadniając przywrócenie zasady cenzury prewencyjnej zamiast zaskarżenia a posteriori do sądu, wyjaśnił: „Gdy stosuje się represję, wyrządza się szkodę; zamiast naprawić ją, kara dodaje do niej skandal wywołany debatą” [2]. Nazajutrz po królewskim dekrecie gazety ukazały się jednak bez uprzedniego zezwolenia, dzięki rozmaitym wybiegom. Publiczność rzuciła się na nie, czytała je i komentowała, a rewolucja, która zaraz wybuchła, obaliła reżim Karola X.

Prawie dwa wieki później buntowników, pariasów i nikczemników śledzą na Twitterze dziesiątki tysięcy osób. Youtube pozwala im urządzać wiece nie ruszając się z domu – siedząc przed kamerą u siebie na kanapie. Czy zatem w ślad za zakazem pewnych widowisk i zgromadzeń, uznanych za sprzeczne z „szacunkiem należnym osobie ludzkiej”, będzie się również zakazywać rozpowszechniania takich samych przesłań w sieciach społecznościowych? Z całą pewnością nobilitowałoby to handlarzy prowokacjami, czyniąc z nich „ofiary systemu” i przysparzając wiarygodności najbardziej paranoicznym oskarżeniom, którymi miotają.

Były socjalistyczny minister kultury i edukacji Jack Lang, reagując na najnowsze inicjatywy ministra Vallsa, wyraził zaniepokojenie „głęboką regresją, która zmierza do zaprowadzenia swojego rodzaju reżimu prewencyjnego, a nawet cenzury moralnej uprzedzającej wolność słowa.” Lang wyciągnął z tego następujący – niewątpliwie litościwy – wniosek: „W sprawie tej emocja, gniew i rewolta przeciwko nikczemności powodują zamęt w najświatlejszych nawet umysłach” [3].

Autor: Serge Halimi
Tłumaczenie: Zbigniew M. Kowalewski
Źródło: Le Monde diplomatique – edycja polska

PRZYPISY

[1] Wywiad M. Vallsa w Aujourd’hui en France, 28 grudnia 2013 r.

[2] J.-N. Jeanneney, Les grandes heures de la presse qui ont fait l’histoire, Paryż, Flammarion 2013, s. 28.

[3] Th. Wieder, „Jack Lang sur l’affaire Dieudonné: ‘La décision du Conseil d’Etat est une profonde régression’”, Le Monde, 13 stycznia 2014 r.


TAGI:

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.