Zygota z pejsami

Opublikowano: 08.04.2010 | Kategorie: Seks i płeć, Wierzenia, Zdrowie

Liczba wyświetleń: 1035

Metafora aborcji jako współczesnego Holocaustu nie narodziła się w głowach samozwańczych obrońców życia wczoraj i nie zakończy medialnego bytu po sądowym zwycięstwie Alicji Tysiąc. Proces przywłaszczania przez chrześcijańskich fundamentalistów budzącego grozę określenia ma za sobą długą drogę – drogę pełną języka nienawiści i prawdziwych zbrodni.

Wyraz Holocaust pojawił się w powszechnym użyciu w latach 60. XX wieku. Wywodzi się z biblijnej greki, znacząc „całopalenie”. Choć termin ten pojawia się sporadycznie już w latach 30., to dzisiejsze pojęcie Holocaustu ukształtowało się za sprawą książek Hannah Arendt i, przede wszystkim, Ellie Wiesela. W jego ujęciu Holocaust pisany przez duże „H” odnosił się przede wszystkim do Żydów. Z czasem do kręgu jego ofiar zaliczono prześladowanych z identycznych pobudek Cyganów. Żydzi natomiast, zwłaszcza izraelscy, woleli i wolą posługiwać się biblijnym hebrajskim słowem Shoah oznaczającym klęskę i nieszczęście.

Porwanie w Argentynie i osądzenie w Izraelu (1962) Adolfa Eichmanna spowodowało ogromną falę zainteresowania Holocaustem, który – co dziś może dziwić, był wcześniej na Zachodzie niemal nieznany. Przemilczanie Holocaustu dotyczyło także samego Izraela. Relacje z procesu, z udziałem telewizji, wywołały szok i powszechne zainteresowanie tematyką nazistowskich zbrodni.

RELIGIA GINEKOLOGICZNA

W tym samym czasie wraz z postępującą rewolucją seksualną rósł opór Kościoła katolickiego i fundamentalistycznych kręgów w USA wobec zmian obyczajowych.

Ich symbolem stała się pigułka antykoncepcyjna i, przedstawiana jako zło najgorsze, aborcja. Choć Kościół sprzeciwiał się aborcji od końca XIX wieku (wcześniej tym tematem zajmowano się rzadko, często – idąc za świętym Augustynem, zgadzając się na wczesną aborcję płodu, do którego nie wstąpiła jeszcze „dusza”). Pojawienie się dzisiejszej antyaborcyjnej retoryki przypada właśnie na połowę lat 60. Uważany dziś za bardzo postępowy Sobór Watykański II zakazał jako „strasznego zła” aborcji, uznając za jej formy także środki antykoncepcyjne, zapłodnienia in vitro i badania na embrionach.

Słowo aborcja, występujące dotąd raczej w kuchennych rozmowach i policyjnych kronikach, trafiło na pierwsze strony gazet.

Nie trzeba było czekać długo, by rodzący się właśnie ruch „obrońców życia” sięgnął w swej propagandzie po trudne do przelicytowania w swej mocy słowo Holocaust.

LEKTURY REAGANA

W 1975 metafora aborcji jako współczesnego Holocaustu pojawia się w książce „Handbook on Abortion” (Podręcznik aborcji) Jacka Willke, założyciela National Right to Life, największej do dziś organizacji antyaborcyjnej USA.

Willke znalazł wielu naśladowców, zwłaszcza w artykułach i materiałach szkoleniowych skierowanych do działaczy ruchów określających się już w tym czasie jako pro-life. W magazynie „Human Life Review” aborcja jako Holocaust pojawia się w 21 artykułach pomiędzy 1978 a 1983 rokiem.

Przełomem w historii ruchu antyaborcyjnego okazała się kampania prezydencka Reagana w roku 1980. Konserwatywny aktor-prezydent stał się zarazem ich podporą i politycznym zakładnikiem.

W pierwszych latach jego rządów pojawiają się cztery ważne książki zestawiające Holocaust i aborcję, nadające histeryczny ton ruchom pro-life na następne lata i w konsekwencji prowadzące do napadów, podpaleń i morderstw właścicieli klinik dokonujących aborcji.
Książki te to: „Aborcja: cichy Holocaust” Johna Powella, „Medyczny Holocaust: Eksterminacyjna medycyna nazistowskich Niemiec i współczesnej Ameryki”, „Aborcyjny Holocaust” i „Dzisiejsze ostateczne rozwiązanie” Williama Brennana oraz „Amerykański Holocaust” Kelly’ego Kenta.

Autorzy ci rychło znaleźli gorliwego czytelnika. W 1983 na łamach wspomnianego już „Human Life Review” (HLR) pojawia się obszerny, 10-stronicowy artykuł samego Reagana powołującego się na dzieła Brennana i Powella. Także używającego wobec skrobanek terminu Holocaust.

Szykując się do reelekcji w roku 1984, Reagan wydał książeczkę „Aborcja a sumienie narodu” entuzjastycznie przyjętą w kręgach pro-life. Składała się ona ze wspomnianego wcześniej artykułu oraz dwóch innych – Everetta Koopa (pełniącego funkcję Głównego Lekarza Kraju) i redaktora naczelnego HLR Malcolma Muggeridge’a. O ile esej prezydenta ledwie Holocaust przywoływał, o tyle sąsiadujące z nim artykuły wręcz nurzały się w analogiach z Auschwitz. Wszystkie razem wyrażały zaś prostą ideę – zgoda na aborcję jest zgodą na nowy, jeszcze okrutniejszy Holocaust. Tym razem, rzecz jasna, na Amerykanach.

DOKTOR HITLEREK

Ta demagogia antyaborcyjna, choć histeryczna i politycznie skuteczna, miała jednak wiele cech typowo amerykańskich. Akcentowała przywiązanie do demokracji, wolnego rynku, amerykańskiego stylu życia i wolności jednostki – rozumianej także jako np. prawo do powszechnego posiadania broni. Charakterystyczna była w nich także amerykańska paranoja – autorzy książek porównujących aborcję do Holocaustu dokonują bowiem zestawienia współczesnej sytuacji w Ameryce z wydarzeniami, które doprowadziły do ludobójstwa.

Wymyślenie takich związków nie jest zadaniem łatwym. W samej III Rzeszy aborcja była bowiem zakazana – Hitler potrzebował licznych żołnierzy.

Konstruowano więc teorie filozoficzne – Niemcy mieli paść ofiarą „nowej etyki” stawiającej rozwiązywanie problemów ponad odwieczne wartości, takie jak „świętość życia”.

Takie ukazanie dawno pokonanych nazistów jako przedstawicieli „nowej etyki” bardzo pomogło ruchom antyaborcyjnym w zwalczaniu swych ideowych przeciwników. Propagujecie jakąś nową etykę? No to jesteście hitlerowcami! Proste i skuteczne. Pewną późniejszą wersją takiego myślenia jest funkcjonujący w kręgu katolickim termin „cywilizacja śmierci”.

CO KROK TO AUSCHWITZ

Z punktu widzenia antyaborcjonistów hasło Holocaust jako narzędzie krucjaty ma też pewne wady. W kapitalistycznym społeczeństwie krwawe dzieło hitlerowców tępiących zajadle w różnych dziedzinach najzdolniejszych niekiedy a zamożnych współobywateli Żydów wydawać mogło się czymś nieracjonalnym; szaleństwem jednego człowieka i głupim marnotrawstwem. Z tych zresztą powodów Amerykanie (i amerykańcy Żydzi) długo nie wierzyli w Holocaust i nie palili się do pomocy jego europejskim ofiarom, gdy był na to czas.
W kręgu pro-life pojawiły się więc interpretacje Holocaustu jako swoistego… procesu gospodarczego. Przedsiębiorstwa Holocaust. I nie chodzi tu o to, że Niemcy wykorzystywali Żydów do swych celów (co jest faktem oczywistym), ile o wykazanie, że jedynym prawdziwym motywem Holocaustu nie był antysemityzm, lecz praktyczne usunięcie ludzi niewygodnych w ramach „nowej etyki” – „tak samo” jak dziś postępuje się z niechcianymi dziećmi.

Kolejnych argumentów szukano w aktach procesów norymberskich. Hitlerowcy prowadzili okrutne eksperymenty na dzieciach. Zabijali je. Zbrodnie te nie dotyczyły jednak wszystkich dzieci, lecz wybranych z pewnych względów – np. rasy albo kalectwa. O tym, kogo zostawić przy życiu, decydował arbitralnie lekarz „stawiający się w roli Boga”. W oczach działaczy pro-life dokładnie to samo czyni lekarz dokonujący aborcji lub zajmujący się technikami in vitro: wybiera, kogo zabić. W książkach pro-life znaleźć można także dokładne zestawienia technik zabijania dzieci przez Niemców (zagłodzenie, zastrzyki z trucizną) z tymi stosowanymi obecnie.

Takim współczesnym Auschwitz jest w oczach antyaborcjonistów szpital.

CYWILIZACJA ŚMIERCI

Pierwsze komory gazowe w Niemczech nie stanęły w obozach, lecz w szpitalach. Z wartością życia sprowadzoną do masowej aborcji i przymusowej sterylizacji czytamy w materiałach pro-life.

W 1975 w Stanach i Europie pojawiły się ruchy domagające się prawa do godnej śmieci. Asumpt ich powstaniu dała sprawa 21-letniej Karen Quinlan, która w wyniku wypadku doznała nieodwracalnych uszkodzeń mózgu, podtrzymywanej przy życiu jedynie przez aparaturę. Wielomiesięczna walka rodziny Karen o prawo do godnej śmierci zakończyła się fiaskiem – aby dziewczyny nie odłączono od respiratora, przy jej łożu pojawiły się posterunki „obrońców życia”.
Po wielu prawnych bataliach respirator w końcu zdjęto – i wtedy okazało się, że Karen może sama oddychać. Dla ruchów pro-life nieszczęsna dziewczyna stała się ikoną „sukcesu”. Przynajmniej do czasu, gdy zmarła w 1985 po dziesięciu latach wegetatywnego życia.

Ale od tej chwili dla ruchów antyaborcyjnych pojawił się nowy przeciwnik – zwolennicy eutanazji.

A wraz z nim nowa broń – porównania do hitlerowskiego programu usuwania „życia niechcianego”. Antyaborcjonistom świat ułożył się w jedną całość. Powstała tzw. teoria domina: wedle niej wystarczy zgodzić się na dotknięcie jednej kostki (aborcja), a nieuchronnie zwali się na nas także eutanazja, masowa sterylizacja i po prostu ludobójstwo.

ZABÓJCY Z PRO-LIFE

W połowie lat 80. wychowani w ruchach pro-life nastolatkowie zaczęli przechodzić od słów do czynów, tak jak podkładająca bomby w klinikach aborcyjnych „czwórka z Pensakoa” (Floryda). Schwytani bombiarze nie pozostali sami. W ich obronie czołowi działacze ruchów pro-life wytoczyli szeroko porównania z Holocaustem. Sam Brennan powiedział – jak 40 lat temu bombowce niszczyły obozy koncentracyjne, to było dobrze, a teraz?

Sami zamachowcy oświadczyli, że ich działania były prezentem urodzinowym dla Jezusa. „Hitlerowski” charakter aborcji był dla nich silną motywacją do działania.

Jeden z uczestników mordu na doktorze Barnecie Slepianie (1998) oświadczył przed sądem, że ofiara była mordercą, nazistą i Żydem.
To stwierdzenie dobrze oddaje sposób myślenia wielu członków ruchów pro-life.

Przeciwnikami porównywania Holocaustu do aborcji są głównie Żydzi i ich Liga Przeciwko Zniesławieniu.

Agresywna retoryka ruchów pro-life przeniknęła do Europy w ostatnich dwóch dekadach XX w.

Za czasów Jana Pawła II doszło do znacznego zbliżenia ideowego z amerykańskimi organizacjami i ich sposobami działania. Zza oceanu zapożyczono także retorykę i zorientowane na media metody.

Analogia Holocaustu i aborcji nie trafiła jednak wszędzie na podatny grunt.

W kraju najbardziej związanym z Holocaustem – w Niemczech jest oficjalnie zakazana. 22 czerwca 2008 Trybunał Konstytucyjny RFN wydał zakaz rozpowszechniania wszelkich porównań między aborcją a Holocaustem i szerzej – wszelkim ludobójstwem.

Wyrok ten (sprowokowany wypowiedziami biskupów) nie przyhamował gorliwców pro-life, którzy zawsze mogli powoływać się na autorytety.

Wybitny teolog Hans Küng pisał po wizycie J.P. II w Polsce w 1991: Karol Wojtyła – jak papież z okresu wypraw krzyżowych – podróżował gniewny po kraju, odmawiając parlamentowi prawa do proklamowania liberalnej ustawy o aborcji. Porównał aborcję z Holocaustem. Równocześnie nie poświęcił ani słowa budowaniu prawdziwej demokracji.

Autor: Ada Kowalczyk
Źródło: “Nie” nr 40/2009

OD AUTORKI

W artykule wykorzystano m.in. pracę Wykorzystanie Auschwitz; Holocaust jako metafora w ruchach pro-life 1970–1998, Nicola Beisel and Sarah Lipton-Lubet, Northwestern University.


TAGI:

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.