Zbadają transkobiecość, sadomasochizm i BDSM na koszt podatników

Opublikowano: 03.08.2023 | Kategorie: Nauka i technika, Seks i płeć, Wiadomości z kraju

Liczba wyświetleń: 4741

Narodowe Centrum Nauki przeznaczyło 750 tys. złotych z pieniędzy podatników na badania transkobiecości, sadomasochizmu i BDSM.

„Narodowe Centrum Nauki przyznało prawie 750 tys. zł na badania pt. »Trans kobiecość i sadomasochizm/BDSM. Związki i napięcia w polu produkcji płci«” – informują „Media Narodowe”.

Za badaniami ma stać, według „Mediów Narodowych”, dr Jan Wawrzyniec Szpilka z Uniwersytetu SWPS Humanistycznospołecznego z siedzibą w Warszawie.

Dr Michał Sopiński, rektor Szkoły Wyższej Wymiaru Sprawiedliwości zaapelował za pośrednictwem mediów społecznościowych do rzeczniczki prasowej Ministra Edukacji i Nauki Adrianny Całus-Polak o podjęcie w tej sprawie interwencji.

„Na takie bzdury i pseudonaukę Narodowe Centrum Nauki wydaje pieniądze w dobie pauperyzacji naukowców…” – napisał wykładowca. „Dlaczego polscy podatnicy mieliby sponsorować dewiacje zamiast rzetelnej nauki” – pyta naukowiec ministra edukacji w rządzie PiS-u – Przemysława Czarnka. „Transparentność i zasadność przyznawania grantów ze środków NCN na badania należy zbudować od nowa. W obecnym kształcie ta instytucja nie ma racji bytu” – dodał.

„Studia nad dewiacjami za pieniądze Polaków. Kompromitacja NCN. Poza tym, jaka tu jest aparatura naukowa, jaki charakter badań? »Pseudonaukowiec« będzie oglądać pornografię za 750 000 złotych” – stwierdził Sopiński.

Źródło: NCzas.com


TAGI: , , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

6 komentarzy

  1. Irfy 03.08.2023 12:46

    Bardzo pomysłowa inicjatywa. Jan Wawrzyniec Sz. ma łeb na karku, tyle że trochę przesadził 🙂 Bo schemat jest następujący: Bierze się na tapetę jakiś “nośny” temat. Najlepiej taki, który ideologicznie pasowałby zachodnim towarzyszom, bo wtedy w razie problemów można liczyć na ich życzliwe wsparcie.

    Jednocześnie sprawa musi być maksymalnie niszowa. Czyli taka, którą prawie nikt się nie zajmuje. Albo się do tego otwarcie nie przyznaje. To warunek niemal konieczny, o czym w dalszej części wpisu. W tym wypadku Jan Wawrzyniec trafił w dziesiątkę. Następnie udajemy się do właściciela Sex-shopu, najlepiej, gdyby był naszym znajomym. I proponujemy sprzedaż kilku kartonów DVD z sado-masochistycznymi pornolami, które od kilku/nastu lat kurzą mu się na zapleczu. Za pełną cenę, a jakże. Skoro podatnik płaci. Ale pod stołem połowa kwoty idzie dla pomysłodawcy. Interes znakomity, bo sex-shopy ledwo przędą, cała porno branża przeniosła się do internetu, więc właściciel przybytku musiałby całe to dobro wywalić. A tak – sprzeda je i to za luksusową cenę.

    Potem już z górki. Piszemy “pracę”, nawet nie oglądając tych pornoli. No chyba że w nich gustujemy, wtedy już po prostu miód malina, przyjemne z pożytecznym, do tego za to płacą. Raj. Nawet nie trzeba się specjalnie napocić, bo całość zleca się jakiejś sieciowej SI i potem tylko redaguje to, co z siebie wypluła. Ryzyko minimalne, bo sprawa jest na tyle niszowa, że raczej nikt nie będzie miał publicznych uwag. Bo sprawa niszowa, poza tym oskarżyciel musiałby się przyznać, że też takie pornole oglądał. Więc kasa wpływa, śladów brak, “praca naukowa” ląduje wprost w uczelnianym magazynie i nigdy go nie opuszcza, “naukowiec” cieszy się kilkuset tysiącami. Genialne. Gdyby nie fakt, że ktoś widać przejrzał cały schemat i podniósł wrzask. Teraz należy obserwować, czy brukselscy towarzysze nie przyjdą w sukurs uciśnionej nauce 😛

  2. Rozbi 03.08.2023 13:22

    Irfy widzę w Twoim rozumowaniu jeden bardzo duży błąd, nawet nie tyle logiczny co emocjonalny. Mianowicie uprzedzenie do środowiska LGBT i założenie że taki temat może być badany tylko i wyłącznie z ideologicznego punktu widzenia po prawej stronie. Otóż może być całkowicie odwrotnie czyli badacz może być konserwatywny, robić zlecenie też dla kogoś konserwatywnego (w tym wypadku PiS) a w swoim badaniu udowadniać mniej lub bardziej wymyślone rzeczy na temat środowiska trans i np jego związku z przemocą, BDSM i jako wnioski przedstawić to że osoby trans są po prostu zwyrodniałymi zboczeńcami szkodliwymi dla siebie i dla społeczeństwa. Wydaje się że profesor który “podniósł alarm” również tego nie widzi, a wydaje się to przecież oczywiste – badanie na zlecenie za publiczne pieniądze od środowiska anty LGBT może oznaczać tylko to że wyniki tych badań będą użyte później gdzieś publiczne jako dowód naukowy przeciwko osobom trans.
    W latach 30-tych pewna partia w Niemczech używała podobnych badań żeby naukowo udowadniać szkodliwość pewnej grupy rasowej.

  3. Irfy 03.08.2023 16:32

    @Rozbi
    A od kiedy to sadyści, masochiści i ludzie cierpiący na pokrewne do nich zboczenia zaliczani są do „społeczności LGBT”? Czy też może owa „społeczność” arbitralnie postanowiła ich inkorporować, w celu stanięcia w ich „obronie”, tradycyjnie próbując bronić czegoś, czego nikt nie atakuje. Oraz domagać się na taką obronę grantów i funduszy. Rozumiem, że działa tu zasada podobna do tej, na której Cygan albo inny złodziej o kolorze skóry odmiennym od białego oskarża o „rasizm” każdego, kto przyłapał ich na kradzieży. I próbując jej zapobiec nie daj panie dał złodziejowi po gębie.

    W takim wypadku obrońca z miejsca ogłaszany jest „rasistą”, co na dalszy plan spycha sam fakt kradzieży, za to uwypukla dyskusję, czy dany osobnik rasistą jest czy nie jest. Przez co nieszczęśnik, zamiast cieszyć się, że go nie okradziono, udowadnia, że nie jest wielbłądem. Do tej samej parafii można też zaliczyć „antysemityzm” i masę innych „izmów”. Koniec dygresji.

    Dlatego dyskusję na temat mojego „uprzedzenia” bądź „nieuprzedzenia” uważam za bezsensowną w kontekście danego przypadku. Który wygląda na ewidentny, cwaniacki przewał, obliczony na to, że rzekome „badania” są tak niszowe a ich obiekty dla większości ludzi na tyle odrażające, że nikt nie będzie wchodził w szczegóły. Dzięki czemu pan „badacz” przytuli ładną sumkę. Argument głoszący, że być może bada „druga strona” w celu udowodnienia szkodliwości uważam za nietrafiony. Gdyż zboczenia z grupy sadomasochistycznej i pokrewnej zostały już dawno temu gruntownie przebadane od góry do dołu, niczym chłopskie cepy.

  4. Rozbi 03.08.2023 18:00

    Irfy właśnie o to chodzi – cytuje ” badania transkobiecości, sadomasochizmu i BDSM. ” Czyli ewidentnie badania chcą udowodnić taki związek społeczeności trans z sadomasochizmem i BDSM. Ani temat ani strona zlecająca w żaden sposób nie wygląda jak to opisałeś na “obronę” a raczej na atak, i właśnie dokładnie dlatego uważam że Twój komentarz był uprzedzony. Wygląda ewidentnie na badanie na zlecenie polityczne opłacone przez konserwatywny obóz rządzący.

  5. Irfy 03.08.2023 18:28

    @Rozbi
    Ponownie się nie zgadzam. Gdyż nawet “naukowe” udowodnienie, że “społeczność trans” tak naprawdę należy zaliczyć do sadystów albo masochistów, absolutnie nic nie zmienia. Praktyki sadomasochistyczne są dosyć marginalne i legalne. Pod warunkiem, że występuje obopólna zgoda i nie są dokonywane trwałe okaleczenia, spełniające definicje uszkodzeń ciała ujętych w Kodeksie Karnym.

    Innymi słowy to trochę tak, jakby jakiś badacz “udowodnił”, że pewna grupa muzułmanów wcale nie są sunnitami, tylko szyitami. Mogłoby się nieco zmienić postrzeganie takiej grupy przez innych muzułmanów, ale reszta świata miałaby to w głębokim poważaniu, bo i tak nie odróżnia jednych od drugich. Gdyby badania zlecał rząd, to byłoby to “badania transkobiecości w kontekście schizofrenii i podobnych schorzeń psychicznych”. Gdyż rzetelne, naukowe udowodnienie czegoś takiego przesuwałoby “społeczność trans” w kierunku szpitali psychiatrycznych. Tutaj natomiast mamy cwaną próbę wyłudzenia ładnej kasy 🙂

  6. niecowiedzacy 04.08.2023 02:44

    Szanowni Panowie rozważcie moją sugestię. Przecież wiadomi ludzie oficjalnie seksu nie lubią. Ale ale to oficjalnie, bo natura potrafi się upomnieć o swoje. Przykład: Esesmani w obozach zabawiali się z Żydówkami i mieli dzieci, a przecież gdyby to się oficjalnie wydało to kamrad takiego delikwenta z ochotą przed zakatowaniem ściągnął by z niego skórę na torebki lub rękawiczki. Więc może nasza klasa też chce się zabawić jak zwykle nie za swoje. Wydumali więc badania i eksperymenty naukowe. Ot i cała filozofia Najwyższego Czasu i jego mocodawców.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.