Uczyć ogólnie i z otwartymi podręcznikami

Opublikowano: 22.11.2012 | Kategorie: Edukacja, Gospodarka, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 852

Szkolne podręczniki na otwartych licencjach – ten pomysł oburza polskich wydawców, ale najwyraźniej pochwala go Komisja Europejska, która ruszyła z nową strategią dotyczącą edukacji. Unia chce też więcej nowych technologii oraz, co ciekawe, bardziej ogólnego nauczania.

20.11.2012 r. Komisja Europejska rozpoczęła nową strategię pn. “Nowe podejście do edukacji”. Ma ona zachęcać państwa UE do takich działań, które sprawią, że ludzie w szkołach nauczą się czegoś naprawdę potrzebnego i zdobędą pracę.

W przyjętej strategii jest kilka ciekawych elementów. Dla nas szczególnie istotne jest pełne wykorzystanie nowych technologii, w szczególności internetu, przez szkoły, uniwersytety i instytucje kształcenia i szkolenia zawodowego. Prowadzony obecnie w Polsce program Cyfrowa szkoła wydaje się odpowiadać założeniom unijnej strategii.

OTWARTE ZASOBY? UE JEST NA TAK

Komisja Europejska uważa też, że powinno się zwiększyć wykorzystanie otwartych zasobów edukacyjnych, a właśnie otwarte e-podręczniki są jednym z najciekawszych elementów programu Cyfrowa szkoła. Zgodnie z polskimi planami nauczyciele powinni mieć dostęp do otwartych podręczników w 2015 roku.

Otwarte e-podręczniki zapewne spodobają się rodzicom, bo będą tańsze. Nauczyciele i uczniowie też mogą je polubić. Obecnie jedyną grupą niezadowoloną z tego pomysłu są wydawcy podręczników, którzy obawiają się, że bezpłatna konkurencja zniszczy rynek. Z tego powodu wydawcy straszą rząd sądem.

W ogólności to dobrze, że Ministerstwo Edukacji Narodowej, broniąc otwartych e-podręczników, może się teraz podeprzeć unijną strategią.

LICZY SIĘ WIEDZA OGÓLNA

Niestety w pewnych obszarach unijna strategia i polska szkoła wyraźnie się rozchodzą. Władze Unii Europejskiej już zrozumiały, że lekiem na bezrobocie nie jest zawężona specjalizacja. Przeciwnie! Na wszystkich etapach edukacyjnych konieczny jest rozwój umiejętności podstawowych oraz tych o charakterze ogólnym.

Według Brukseli ogólnemu kształceniu powinno towarzyszyć uznawanie w większym stopniu kwalifikacji i umiejętności, łącznie z tymi, które nabyto poza formalnym systemem kształcenia i szkolenia. To nawet oczywiste – szkoła daje umiejętności ogólne, a na tych silnych podstawach człowiek sam się dokształca i może zdobywać różne zawody.

Niestety tendencje w Polsce są takie, aby wprowadzać specjalizację jak najwcześniej. Licea ogólnokształcące w Polsce praktycznie zanikły. Najgorsze jest jednak to, że wszystkie szkoły w Polsce nie kształcą w jakiejś solidnej specjalności czy dziedzinie wiedzy, ale w jednej absolutnie nieżyciowej umiejętności rozwiązywania testów.

BRAK RĄK DO PRACY MIMO BEZROBOCIA

Całkiem niedawno w satyrycznym opowiadaniu również sugerowałem, że najistotniejsze w czasach bezrobocia jest kształcenie ogólne. Nie jest to zresztą nic odkrywczego. Obecnie w Unii Europejskiej wskaźnik bezrobocia wynosi około 23%, przy ponad 2 mln miejsc pracy, które są nieobsadzone (sic!).

Widać też niedobory w kształceniu ogólnym i podstawowym. Według danych KE niemal 20% 15-latków ma braki w umiejętnościach czytania i pisania(!), a w pięciu państwach ponad 25% ma słabe wyniki w czytaniu (Bułgaria 41%, Rumunia 40%, Malta 36%, Austria 27,5% i Luksemburg 26%). Wnioski z tych statystyk nasuwają się same.

FINANSOWANIE, PRAKTYKA, BIZNES

W strategii “Nowe podejście do edukacji” Unia Europejska zwróciła jeszcze uwagę na nowy benchmark w zakresie nauki języków obcych: do 2020 r. co najmniej 50% 15-latków powinno znać pierwszy język obcy (obecnie 42%), a co najmniej 75% powinno uczyć się drugiego języka obcego (obecnie 61%).

Zdaniem Komisji Europejskiej trzeba się także zastanowić nad systemem finansowania edukacji. Konieczne jest rozruszanie kształcenia zawodowego opartego o praktykę, a także połączenie świata edukacji ze światem biznesu. Szczerze powiedziawszy, nie są to idee całkiem nowe.

Autor: Marcin Maj
Na podstawie: Komisja Europejska
Źródło: Dziennik Internautów


Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

5 komentarzy

  1. Murphy 22.11.2012 08:52

    Jak by się każdy nauczył jednego wspólnego języka obcego to nie było by nigdzie problemu. Dlaczego dzisiaj jeden musi uczyć się kilku języków a inny nawet swojego ojczystego dobrze nie zna?

  2. lz 22.11.2012 09:48

    Znajomość wielu języków obcych nie jest karą lecz przywilejem. Osobiście znam 2 języki obce, a obecnie chodzę na kurs i uczę się trzeciego.

  3. MichalR 22.11.2012 09:53

    Odnośnie akapitu “Liczy się wiedza ogólna”
    Polska jest jednym z krajów, w którym największy nacisk kładziony jest na wiedzę ogólną. W Niemczech chociażby już na etapie szkoły średniej uczeń wybiera drogę jednokierunkową i albo kształci się w klasach technicznych i potem decyduje się na kontynuowanie nauki na tytuł inżyniera, albo kształci się w kierunkach humanistycznych aby zostać licencjatem.

    U nas wystarczy tylko zdać maturę (zadeklarować się początkiem roku szkolnego, a następnie końcem – w maju – napisać maturę) i ma się otwartą karierę edukacyjną na wszystkich uczelniach.

    Specjalizacji w Polskim szkolnictwie NIE MA. Polska szkoła tak naprawdę w niczym konkretnym nie kształci. Trudno mówić o specjalizacji w klasach ścisłych informatycznych jeżeli uczniowie w tych klasach nawet nie mają zajęć z techniki z prawdziwego zdarzenia (nie wiem nawet czy w liceach istnieje taki przedmiot jak technika).

    Wystarczyłoby wydłużyć czas spędzany przez uczniów w liceach dodając do obecnie istniejących przedmiotów przedmioty specjalizujące. Biologia doświadczalna (żaba i skalpel – i przez całe 3 lata nauka anatomii), Chemia doświadczalna, Fizyka doświadczalna, Technika z programowaniem, Podstawy dziennikarstwa, podstawy psychologii i socjologii, Geometria wykreślna, podstawy geodezji.

    Jak wspomniałem takie przedmioty specjalizujące powinny być w mojej ocenie dodatkiem do klas “biologiczno chemicznych” “matematyczno informatyczno fizycznych” “humanistycznych” czy “geograficzno matematycznych” itd.

    Tylko w przypadku zaistnienia takich przedmiotów moglibyśmy mówić o czymś takim jak “specjalizowanie uczniów na wczesnych etapach edukacji” – a tego przynajmniej w takim wymiarze jak to napisałem szkoła Polska potrzebuje.

    Odnośnie akapitu “brak rąk do pracy”
    Przeglądałem ostatnio anonse. Na całą stronę ogłoszeń “dam pracę” tylko dwa były dla osoby bez wykształcenia specjalistycznego (jedno dotyczyło pracy dorywczej dla studenta, a drugie dosłownie “szukam pomocnika”), albo bez doświadczenia. Żadne z ogłoszeń nie miało w treści “zatrudnię magistra wiedzy ogólnej”.

    Wiedza ogólna ma na celu nauczyć ludzi myśleć i docelowo wykształcić jak najlepszych pracowników umysłowych. Problem w tym że rynek pracowników umysłowych niskiej klasy jest nasycony. Brakuje specjalistów! Również brakuje ludzi renesansu, ale człowiekiem renesansu nie stajemy się po samym liceum, a poprzez ukończenie równolegle medycyny, prawa i po zdobyciu tytułu inżyniera.

  4. MichalR 22.11.2012 10:02

    Zapomniałem jeszcze wspomnieć o tragicznej sytuacji polskich zawodówek i techników. Sprzęt na którym uczą się uczniowie techników pochodzi w najlepszym wypadku z lat ’70. Obecnie pracodawcy najczęściej mają sprzęt nowej generacji. Pracodawca musi takiego technika od nowa uczyć fachu, gdyż wiedza praktyczna młodego technika jest nieaktualna.

    Nic więc dziwnego, że osoby które teoretycznie są wyspecjalizowane nie mogą znaleźć pracy, gdyż oni tak naprawdę żadnej specjalizacji nie mają.

  5. MichalR 23.11.2012 09:46

    Według mnie nikt nie uczy młodego pokolenia odkrywania swoich mocnych stron i przekuwania ich na przyszłą pracę zawodową.

    Żydzi pod tym względem mają bardzo mądre powiedzenie “rób to co lubisz a pieniądze przyjdą same”.

    Młody człowiek nie zdaje sobie sprawy z tego jak wiele zajęć może przynosić realny dochód, oraz nie wie, że wcale nie musi skończyć szkoły aby rozpocząć przygotowywanie się do wymarzonego zawodu.

    Młody człowiek nie rozumie idei pracy wolontariackiej, która jest jego pierwszym stażem, który taka osoba może dostać nie będąc pełnoletnią.

    Młody człowiek od nikogo nie dostaje informacji o tym że bycie liderem w organizacji młodzieżowej (np. drużynowy i zastępowy w harcerstwie) są znakiem dla pracodawcy, że młody człowiek nie brzydzi się pracą, a co więcej jest w stanie sam na siebie przyjąć nie małe obowiązki.

    Według mnie najważniejsze jest stworzyć swój atut i w oparciu o ten atut wyznaczyć sobie zawodowy cel w życiu.

    Nie mówię tu o tym, że ktoś dobrze gra w piłkę i chce zostać piłkarzem, ale jeżeli ktoś dobrze gra w piłkę i ma styczność z trenerem, to powinien zwracać uwagę na to jak jego trener trenuje, powinien czytać o tym jak być dobrym trenerem, powinien uważać na w szkole na lekcjach fizyki i ukończyć AWF, aby ostatecznie sam w razie nieszczęśliwego wypadku nie mogąc zostać zawodowym piłkarzem, mógł zostać trenerem piłkarskim.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.