Teatralizacja życia szkolnego

Opublikowano: 03.06.2011 | Kategorie: Edukacja

Liczba wyświetleń: 784

Teatralizacja życia szkolnego jest zjawiskiem powszechnie występującym we wszystkich typach polskich szkół. (…) Zjawisko to polega na uruchamianiu różnego rodzaju mechanizmów zewnątrzsterownych (opartych na spełnianiu oczekiwań, przede wszystkim w kontaktach uczeń – nauczyciel), które zaczynają dominować w życiu szkolnym, utrwalając pewną tradycję i określony styl pracy. Teatralizacja pojawia się wreszcie wtedy, gdy wszystkie strony szkolnej sceny zgadzają się na nią i zaczynają grać w gry, które są w znacznym stopniu grami pozorów i samooszukiwania się.

Nauczyciele udają, że uczą i wychowują, uczniowie, udają że się uczą i że bardzo ich to interesuje, co nauczyciel ma do powiedzenia. Wszyscy odgrywają pewne role i czasem nawet są z takiej sytuacji zadowoleni. Nauczyciele mają święty spokój, ponieważ uczniowie nie zasypują ich kłopotliwymi pytaniami i nie wymagają niczego, ponad to, co wynika z reguł szkolnej gry. To bardzo (dla niektórych) wygodne. Można nie mieć kwalifikacji, można na lekcjach nic nie robić. Wszystko to będzie przez steatralizowaną klasę zaakceptowane, pod warunkiem, że uczniowie zgodzą się grać w tę grę. Teatralizacja jest pewnego rodzaju grą społeczną występującą w nienaturalnych i nadmiernie sformalizowanych układach społecznych. Wymaga, jak każda gra, przestrzegania reguł przez wszystkich uczestników zabawy.

Uczniom też może odpowiadać taki układ. Uczą się czegoś, czego nie muszą akceptować wewnętrznie i do czego nie muszą być przekonani. Nikt tego przekonania zresztą od nich nie wymaga, To dość komfortowa sytuacja, ponieważ nie narusza i nie ingeruje bezpośrednio w osobowość wychowanków. Jest wobec ich przekonań, systemów wartości, ideałów, marzeń, planów życiowych, wszelkich imponderabiliów zupełnie „na zewnątrz”. Uczeń ma tylko spełniać oczekiwania swojego nauczyciela, a że są to oczekiwania niekiedy w formie lub treści kuriozalne – to nie jego problem. (…)

Nauczyciel, w myśl tego co wiemy o tym zawodzie (a nauczyciel filozofii w szczególności) nie jest w szkole tylko wykładowcą, lecz jest i ma być wychowawcą, przygotowującym młodych ludzi do dorosłego samodzielnego i autonomicznego życia. (…) Ograniczanie się tylko do jednej z ról – dydaktyki i to roli wcale nie najważniejszej, wynaturza sposób zawodowego funkcjonowania takiego pedagoga. Powoduje, że odbierany jest jako człowiek, który robi nie to, co powinien i nie tak jak powinien. Broniąc się przed takim zaszufladkowaniem nauczyciel często ucieka w teatralizację, która jest w tym wypadku również mechanizmem obronnym. (…) Przekonanie, że mechanizmy zewnątrzsterowne są skuteczniejsze i trwalsze niż wewnątrzsterowne (…) pozwala nauczycielom sądzić, że skuteczniejsza jest np. negatywna ocena, jako czynnik korygujący postawy uczniów, niż budowanie wewnętrznej motywacji by zachęcić ich do nauki. (…)

Człowiek, który nie poddaje się takim mechanizmom, nie chce uczestniczyć w ciągłych grach, uważa je za niepotrzebne lub szkodliwe, traktowany jest przez zewnątrzsterownych, steatralizowanych manipulatorów jako osobnik naiwny, który nie wie na czym polega prawdziwe życie, który nie jest dość sprytny, aby się w nim dobrze ustawić. Naiwność pedagogiczna, w znaczeniu takim jak to rozumiem, jest niezbędnym warunkiem do tego, aby dobrze wykonywać zawód nauczyciela. Naiwność rozumiana jako wiara w ludzi i w ich dobre intencje, wbrew temu co sądzą manipulatorzy, nawet wtedy, gdy zdominowali środowisko szkolne i ustalają tam swoje reguły. W przeciwnym razie zakładać musimy sytuację w której życie szkolne nie przystaje do realnej rzeczywistości, a niekiedy w sposób wręcz kuriozalny pozostaje z nią w niezgodzie. Może tak być, ponieważ sytuacja ta realizuje interes jakichś grup nacisku (nauczycieli, biurokracji, może samych uczniów). Próba przeciwstawienia się takiemu autokratyzmowi, musi być zawsze atakiem na teatralność życia szkolnego. (…)

Fiksacje wszelkiego rodzaju pojawiają się coraz częściej, a ich konsekwencją jest stan permanentnego braku kontroli własnej wiedzy oraz kompletna nieumiejętność zdystansowania się od świata szkoły i informacji tam oferowanych. Mówi się więc o utracie integracji, rozumianej jako zdolności do budowania wiedzy całościowej, połączonej ze sobą w harmonijną całość. Przy zdecydowanej dominacji nauczyciela nad uczniami, procesy integracyjne zostają zahamowane, lub znikają całkowicie, Uczeń zadowala się wiedzą zatomizowaną, składającą się z poodrywanych od siebie części. Najczęściej nie jest w stanie takiej sytuacji pokonać. Drugim istotnym efektem takiego kierowania klasą jest sztywność percepcyjna, rozumiana jako nieumiejętność samodzielnego rozwiązywania problemów. W konsekwencji prowadzi to do opieranie się na wyuczonych, sztywnych zachowaniach. (…)

O tolerancji, w jakimkolwiek znaczeniu tego słowa, nie może być tutaj mowy. Nie może być mowy również o uczeniu się filozofii. Nie ma mowy o filozofowaniu, bo oparte jest ono na nieskrępowanej intelektualnej spekulacji, tolerancji wobec idei, pomysłów, zasad. Oczywiście z poszanowaniem założeń kultury logicznej. Teatralizacja życia szkolnego jest po prosty antyfilozoficzna i antyintelektualna. (…) Teatralny świat złej szkoły jest przeciwny postawom opartym na tolerancji, ponieważ nie znosi odstępstw od sztywno ustalonych reguł gry. Nie znosi również nowości i nieprzewidzianych sytuacji. (…) Tolerancja rozumiana może być (…) jako postawa ludzka, określająca nasz stosunek do świata i ludzi, a wyrażająca się pewną wyrozumiałością oraz brakiem zdecydowanego dogmatyzmu w akceptowaniu istnienia odmiennych wartości aksjologicznych, charakteryzujących otaczający nas świat, ludzi, ich uczynki, postawy, przekonania i wartości oraz normy, które z tych wartości wynikają, a którymi kierują się oni w swoim życiu. Być może więc, postawy tolerancyjne wynikają, w swej najgłębszej naturze z odmienności aksjologicznej, z innego sposobu i systemu wartościowania świata przez ludzi, którzy takie postawy prezentują. (…)

„Nauka zdaje się dążyć do ulepszania wiedzy potocznej poprzez jej ograniczanie. Pomija własności rzeczy, które są subiektywne i nieuchwytne, które nie nadają się do ścisłego badania. Wyłącza ze swych rozważań rzeczy, ich cel i wszystko to, co jest w nich rzeczą uczucia, nie mówi o sensie i przeznaczeniu życia, choć nie ma spraw, które by człowiekowi bardziej leżały na sercu. A wyłączając z badania jedną z własności, wysuwa przez to na pierwszy plan inne, właśnie te uchwytne, dające się ściśle badać, obiektywnie ujmować”. (…) Nasz obraz świata jest więc zawsze niepełny i niezupełny i dzięki naszym nieustającym staraniom jest coraz lepszy. Jednak nigdy nie będzie zupełny. Jest więc, w stosunku do obiektywnej rzeczywistości niedokładną a tym samym podaną z pewną tolerancją, kopią. I, co ciekawe nie może ulec zmianie. Nie jesteśmy w stanie, jako ludzie przekroczyć tej granicy poznania . Z naszego punktu widzenia jest to zatem immanentna i jak najbardziej obiektywna cecha naszego świata. (…)

Nauczyciel przed którym stoi zadanie prezentowania takiej właśnie wiedzy, powinien o tym pamiętać, i wiedzieć, że nie dotrzymanie zasad i konsekwencji tej wiedzy (ukrywanie jej, lub nieznajomość), musi implikować postawy nietolerancyjne, nietwórcze i dogmatyczne, jako przeciwstawne istocie filozofii, nauki intelektualnej i teoretycznie otwartej. (…) Znika bowiem jeden z podstawowych czynników, dzięki któremu tworzą się prawidłowe postawy i wartości poznawcze. Mam tu na myśli różne rodzaje konstruktywnego sceptycyzmu, którego osobowym przejawem jest niepokój poznawczy i przemożna chęć zaspokojenia własnej ciekawości. Jest ona jednym z najważniejszych czynników motywujących nas do dobrego funkcjonowania poznawczego i badawczego. W następnej kolejności bowiem pojawić się może u dobrze kształconych uczniów odpowiedni dystans, (aksjologiczny i metodologiczny) do badanej rzeczywistości, co pozwoli im budować prawidłowe postawy obiektywnego analizowania rzeczywistości, bez likwidacji przekonania, że uda się w ten sposób przeanalizować wszystko, i że zawsze taką postawę poznawczą możemy zastosować bez obaw o utratę prawomocności naszych sądów. (…)

W kontaktach interpersonalnych realizujących się pomiędzy nauczycielem i uczniami musi dojść do niezwykle istotnego, a w tych warunkach zdawać się może koniecznego zbliżenia. Relacje te muszą być zdecydowanie bardziej autentyczne, niż te oparte na teatralnych schematach. Autentyczność tych relacji, ich istotna skuteczność wychowawczego oddziaływania, ujawnia się tylko w atmosferze wzajemnego zaufania, współpracy i zrozumienia. Założeniem jest, że dążymy do wspólnego celu i że cel ten – wiedza, jest naszym najważniejszym inspiratorem działań i zamierzeń. (…)

Autor: Andrzej Tarnopolski
Fragmenty tekstu “Teatralizacja życia szkolnego a tolerancja”
Źródło: Dunder


TAGI: , , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

6 komentarzy

  1. adambiernacki 03.06.2011 13:46

    Na Wiejskiej grają prezydentów, premierów i ministrów. Rodzice grają rodziców, przyjaciół, pracodawców(plaga amatorskiego aktorstwa) czy pracowników…ksiądz gra świętego itd. Dzieci bacznie obserwują i uczą się kłamstwa trzeciego stopnia czyli przemilczenia. Szkoła óczy i betonuje i tak to jest…

  2. Luongo 03.06.2011 22:22

    A cóż dziwnego???
    Skoro uczeń ma tylko prawa a obowiązków żadnych.
    Nauczycielowi, który wymaga nakłada się kosz ze śmieciami na głowę, a na ucznia nawet nie można podnieść głosu i rodzice sami to popierają. Złe zachowanie swoich dzieci winią nauczycieli. Łatwiej jest grać ten teatr.
    Nauczyciel realizuje program a to czy uczeń go opanuje, albo nie to jest problem ucznia a nie nauczyciela, bo on przekazał swoją wiedzę. To jest tzw “odbijanie piłeczki”.

  3. musti10 04.06.2011 21:56

    Luongo oczywiscie to nic dziwnego!
    Ale sprawa ma drugie dno, tu obwinia sie uczniow lub nauczycieli, a tak naprawde to PRZEPISY I ZASADY wymyslone przez kogos narzucają nam to. Uznajemy że tak powinno byc i sie dostosujemy do praw ktore sa tak naprawde zwrocene przeciwko nam. W przyszlosci odczujemy negatywne ich skutki – i o to chodzi komus kto je stworzyl… Tylko kto jest na poczatku tego sznurka??

  4. Dobrodziej 05.06.2011 00:12

    Teatralizacja jest wszędobylska, doradcy w sklepach udają, że doradzają, lekarze udają, że leczą, prawnicy udają, że trzymają się litery prawa, służby udają, że robią co powinny robić, politycy udają, że dbają o dobro tych, których reprezentują, żołnierze udają, że są by bronić wartości (okupacja Iraku/Afganistanu), bankierzy udają, że wspierają interesy klientów, dziennikarze udają, że wiarygodnie informują… świat jest do góry nogami, dzięki Chazarom.

  5. memento 05.06.2011 09:53

    Czytając wasze wypowiedzi mam wrażenie, że bardzo mi się poszczęściło. W moim liceum filozofii nie było, jednak zostałem nakłoniony do wystartowania w olimpiadzie filozoficznej przez polonistkę. Napisałem dwie praca: pierwsza odrzucała całą klasyczną aksjologię i propagowała nurty okultystyczne, druga oscylowała wokół tematu panteizmu i globalnej świadomości. Obie zostały sprawdzone i wysłane za co otrzymałem medal szkoły(doszedłem do finału). W sprawdzaniu pomagał mi dyrektor(również polonista), a do kolejnych etapów otrzymywałem pomoc naukową od księdza uczącego religii(neotomistę). Studiowałem rok filozofię, po czym zarzuciłem ten pomysł i zacząłem zdobywać wiedzę we własnym zakresie. Obecnie nakłoniłem dyrektora do założenia kółka filozoficznego w liceum, którego byłbym animatorem nie posiadając żadnego formalnego wykształcenia. Dlaczego? Bo jest potrzebne, a on mi ufa. Dlatego nie przesadzałbym tak w generalizowaniu tego tematu, bo wszystko zależy od tego na jakich ludzi się trafi. A dobry program nauczania zbudować jest ekstremalnie trudno zważywszy na obszar, po którym będzie musiał poruszać się uczeń, który nie ma jeszcze specjalizacji.

  6. kzwa 05.06.2011 19:03

    a pro po szkoły co nawet mi się zrymowało: szkoła uczy nas pośpiechu a wiadomo żeby coś genialnego wymyśleć to trzeba sprawe dogłębnie przemyśleć. A tam nawet powoli pisać nie pozwolą co już jest błędem.

    Albo prace domowe zrobi je 1-4 os a reszta spisze… czasem nawet się tak zdarzało że nikt nie zrobił i nie było od kogo spisać 😀 za dużo na raz chcą tych regułek nawpitalać do głowy i wychodzi sieczka.

    I żeby szkoła mogła uczyć filozofii to musi przede wszystkim spowolnić to tępo edukacji ale pewnie jest to celowe działanie tak samo jak uczenie jak nie myśleć to programowanie, poganianie i nadmiar nauki…

    A najlepszym rozwiązanie by było żeby rodzice uczyli dzieci ale oczywiście w dzisiejszym świecie mało kto ma na to czas.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.