Sukces oparty na kłamstwie

Opublikowano: 19.12.2015 | Kategorie: Gospodarka, Publicystyka, Społeczeństwo

Liczba wyświetleń: 670

Dziś klepiąca biedę większość w duchu wini siebie za tę sytuację, a ankieterom kłamie, że dobrze sobie radzi. I na tym kłamstwie opiera się mit o wielkim sukcesie polskiej transformacji.

Dlaczego się zadłużamy? Bo za mało nam płacą za pracę. Dlaczego nie weźmiemy dodatkowej pracy? Bo w tej, którą mamy, każą nam spędzać większość życia i nie mamy już czasu na dodatkowe zatrudnienie. Dlaczego nie poszukamy innej pracy? Bo nie mamy żadnych rezerw na czas szukania, a jeść się chce. Dlaczego nie pójdziemy po zasiłek? Bo mamy za wysoki dochód. I nie wystarcza na życie? Nie wystarcza. Dlaczego pożyczamy u lichwiarzy? Bo banki nam nie pożyczą. Dlaczego? Bo jesteśmy w BIK-u (Biuro Informacji Kredytowej). A jak nie jesteśmy w BIK-u? To dlatego, że mamy tylko umowę cywilnoprawną, a nie umowę o pracę. Ale jak nam dotychczas nie wystarczało, to jak spłacimy lichwiarskie odsetki? Nie spłacimy. I co wtedy? Zlicytują nam mieszkanie. I co wtedy? Wtedy wyemigrujemy.

Najważniejszą potrzebą człowieka jest dach nad głową. W Warszawie wynajęcie mieszkania to 1500 do 2000 złotych. Do tego dochodzą opłaty na jakieś kolejne 300 do 500 zł. Słowem, żeby myśleć o zaspokojeniu tej potrzeby, należy mieć do dyspozycji 2000 zł. Najczęściej oferowaną pracą jest praca sprzedawcy. Można w niej zarobić jakieś 2000–2200 zł netto. Tak więc młody człowiek wkraczający na rynek pracy nie zarobi na wynajem mieszkania. Tym bardziej nie stać go na zaciągnięcie kredytu. Młodzi muszą więc zostać u rodziców, a jeżeli przenieśli się do dużego miasta z prowincji, muszą się gnieździć po kilka osób w jednej izbie z innymi podobnymi nieszczęśnikami.

Cena wynajmu mieszkania jest absurdalnie wysoka, pochłania właściwie całość najczęściej oferowanego wynagrodzenia. A mówimy wciąż o mieszkaniach jedno- lub dwupokojowych, o powierzchni nieprzekraczającej 50 mkw. Trudno więc się dziwić, że bardzo często dochodzi do zalegania z płatnościami. Młode małżeństwo, jeszcze bezdzietne, zarabiające na rękę łącznie 4000–4500 zł ledwo wiąże koniec z końcem, wydając połowę dochodów na czynsz i inne opłaty. Raptem okazuje się, że używanie elektryczności, kąpiel w wannie z gorącą wodą, wszystko, co należało do kanonu zdobyczy cywilizacji XX wieku, staje się „życiem ponad stan”!

Wszystko to byłoby może do zniesienia – w końcu ludzie młodzi mają w sobie mnóstwo optymizmu i pozytywnej energii – gdyby można było uznać to za stan przejściowy. Za cenę, którą trzeba zapłacić za późniejszy sukces, poprawę warunków życiowych. Tymczasem perspektywa awansu zawodowego i finansowego jest bliska zeru. W odróżnieniu od Chin czy wielu państw Ameryki Łacińskiej w Polsce liczebność klasy średniej nie tylko nie rośnie, ale wręcz maleje. Aż 82 proc. Polaków nie posiada żadnych oszczędności – takie stwierdzenie znalazło się w raporcie Nordea Banku.

Gorzej w Europie jest tylko w Albanii. Do klasy średniej zaliczymy osoby o miesięcznych dochodach brutto w przedziale 6–40 tys. zł. w okresie co najmniej pięciu lat – pisze Bohdan Wyżnikiewicz w „Obserwatorze Finansowym”. Tymczasem według prof. Andrzeja Ledera, filozofa kultury, tym, co określa klasę średnią, jest dążenie do wysyłania dzieci do prywatnych szkół, domu z ogrodem, wakacji za granicą oraz tzw. lepszego samochodu.

Tymczasem co najmniej dwie trzecie polskiego społeczeństwa, jak wynika z badań IPSOS, nie może pozwolić sobie na pięciodniowy urlop poza miejscem zamieszkania. I już tylko w badaniach ankietowych w większości należymy do klasy średniej. Bo wstydzimy się swojej biedy. Bo marzenia i aspiracje chcemy brać za rzeczywistość. Stąd biorą się takie „cuda” jak ostatnia diagnoza społeczna Janusza Czapińskiego, w myśl której „81 proc. Polaków to ludzie szczęśliwi”.

Wmówiono ludziom, że wszystko od nich zależy, w myśl zasady: „Jeżeli jestem na szczycie drabiny społecznej, to jest to moja zasługa, a jeżeli na dole – to jest to wyłącznie moja wina”. Ludzie w większym stopniu niż kiedykolwiek zaczęli wierzyć w mit, według którego mobilność społeczna jest dostępna dla wszystkich. Przecież każdy może z pucybuta zostać milionerem! Jeżeli nie udaje nam się z tej ścieżki skorzystać, to winna jest nasza głupota, strach, brak przebojowości – a nie strukturalne ograniczenia występujące w danym społeczeństwie. Temu mitowi towarzyszy pospieszne wycofywanie się państwa z obowiązku redukowania nierówności oraz barier społecznych.

Autorstwo: Piotr Ikonowicz
Źródło: FaktyiMity.pl


TAGI: , , , , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

11 komentarzy

  1. Widun 19.12.2015 12:51

    Winny jest również brak wolnego rynku i nadmiar oplat i regulacji.Winny jest tez Paternalizm panstwowy ktory ubezwłasnowolnia dorosłych zdrowych psychicznie ludzi i traktuje ich jak dzieci lub osoby umyslowo chore.Nie zmienia to jednak faktu ze ludzie tez sa winni bo na taki stan rzeczy pozwalaja i traktuja to jako normalnosc

  2. hashi 19.12.2015 13:38

    Sprawa jest prosta okupować mieszkania jak w Hiszpanii w Warszawie 20% to pustostany pod inwestycje. W Hiszpanii na pewno więcej na szczycie bańki było 40% pustych apartamentów zbyt drogich dla przeciętnych zjadaczy chleba. Widziałem miasteczka po 5 tys. nowiutkich willi całkowicie wyludnione z basenami kortami polami golfowymi wszystko pod inwestycje teraz niszczeje.
    Młodzi uciekli do większych miast jak Barcelona, Madryt tam zajmują mieszkania banków urząd na to pozwala. W Warszawie korposzczury mają przeciętnie jak autor wspomniał 1800 – 2500 netto. Po miesiącu ciułania nie zostaje nic większość korzysta z pomocy rodziców. W Hiszpanii po 6 mc pracy młodzi mogą sobie pozwolić na 3 mc wakacje, a w czasie pracy nie ciułają, w ciągu dnia mają liczne siesty, w weekendy wyjazdy poza miasto, spotkania i rajdy po barach. Nie wiem skąd u nas Polaków takie samo zaparcie do ciężkiej pracy i do bycia wyzyskiwanym i ofiara systemu korporacji. Dlaczego wciąż nad Wisłą nie wybuchła rewolucja jak żyć panie premierze a pan premier wyjechał.

  3. hashi 19.12.2015 13:48

    Podsumowując przyzwyczailiśmy się do bycia niewolnikami i myślimy ze tak trzeba. Niewolnik Rzymski dostawiał więcej z pracy niż my obecnie i miał zapewnione spanie, jedzenie, opiekę medyczną.
    W tym kraju każdy jest kowalem własnego losu tylko, że na start dostał inny materiał. Jeden złoto inny gó..no. Zwłaszcza kiedy większość lepszych stanowisk i lepiej płatnych zawodów jest reglamentowana dla resortowych dzieci.

  4. razowy40i4 19.12.2015 13:52

    Skoro wynajem pułki w bloku kosztuje tyle ile Polakom płaci się za miesiąc pracy ( do tego często na śmieciówkach ) to dlaczego nie zajmie się tym osławiony trybunał konstytucyjny…?
    wszak łamane jest w ten sposób podstawowe prawo konstytucyjne do godności człowieka …
    a te ‘’50 tyś ‘’ demonstrantów co to broni trybunału mogło by sobie wydrukować przy okazji parę banerów z hasłami typu
    ‘’nie chcemy zap…. Za miskę ryżu ‘’

  5. Maximov 19.12.2015 16:42

    Kiedyś wierzyłem w pokojowe zmiany.
    Teraz jeszcze ostatkiem sił oszukuję się, że może Kukiz coś zmieni.
    Niestety prawda jest brutalna i żadne wyparcie czy oszukiwanie się nie pomoże.
    Pokojowa zmiana nie jest możliwa.
    Cały aparat państwowy jest zbyt opleciony siecią powiązań politycznych, biznesowych i innych mniej lub bardziej niejasnych (zorganizowana przestępczość czy służby).
    Tylko REWOLUCJA i absolutne ODSUNIĘCIE od władzy obecne “elity” da zwykłym ludziom szansę na normalność.
    Pytanie tylko kto i kiedy zacznie?

  6. emigrant001 19.12.2015 19:46

    Wg amerykanów kredyt hipoteczny lub koszty wynajmu mieszkania nie powinny przekraczać 1/3 dochodu. Polacy są zaradni dlatego się dziwię, że wolą przenieść się z małego miasta do dużego zamiast za granicę. W Polsce zawsze była bieda i to się nie zmieni. Nawet rewolucja nie pomoże bo z pustego się nie nalewa. Polacy płacą 52% podatku od swoich zarobków i tu powinny natychmiast zajść zmiany. Kwota wolna od podatku to przynajmniej 16000 a nie 8000 jak chce PIS. Tylko skąd urzędnicy i politycy wezmą kasę, która im się “słusznie należy”. Podniosą inne podatki? Polacy rewolucji nie zrobią tak jak nie “obalili komuny”. Brakuje im jaj. Obalić to mogą najwyżej flaszkę. Poza tym sporo ludzi dobrze w Polandzie sobie radzi.

  7. adambiernacki 20.12.2015 00:33

    Kto i kiedy zacznie? Cały czas trwa. Myślą, że nas zwabią w pułapkę. Myślą, że się wychylimy prosto pod nóż na fałszywą trąbkę. Nie towarzysze złodzieje myśmy się już nauczyli z wami walczyć i teraz my też jesteśmy międzynarodowi i jesteśmy wszędzie. Jesteśmy też oczywiście pośród was. Nasze zaplecze też jest poza granicami. Pobijemy was dzięki waszej pewności siebie ale psssst niespodzianka. Zastosujemy taktykę asymetryczną. Odeślemy wam strach z powrotem. Nie będzie szklarni dla waszych kwiatków.

  8. sandvinik 20.12.2015 00:35

    @emigrant001
    przeczytaj jeszcze raz przedmówcę Maximova bo facet trafia w sedno: kto i kiedy zacznie?
    gro niezadowolonych klepie biede i czeka. na co? aż się zacznie. dlatego rewolucje-te prawdziwe zawsze były nie do pokonania. zobacz w ksiażkach ile lat głodu było we francji przed rewolucją. a w Rosji? jak ludzie wyjdą na ulice z głodu to żadnego szczura tam na przodku nie będzie. pytanie kiedy.

  9. emigrant001 20.12.2015 00:50

    @sandvinik Czasy się zmieniają, ludzie też. Dziś elita wie ile plebs musi dostać, żeby do rewolucji nie doszło. I tyle dostaje. Ani grosza więcej. Rewolucji nie będzie, bo inwigilacja już w czasach komuny kontrolowała “opozycję” więc dziś może wywołać kontrolowaną rewolucję dla swoich celów. Solidarność miała 10 mln członków i co to dało? Obywatelom. Większą biedę? Naiwność ludzi jest bezgraniczna. Przykład sąsiedzki majdan. Samoistny?

  10. lukaszstaszewski 20.12.2015 03:06

    Potrzeba światowego rozpi****, w każdym kraju na świecie. Tylko wtedy, podczas chaosu, który powstanie będzie można zniszczyć te szemrane towarzystwo. Im więcej się dowiaduję o tym świecie, im bardziej poznaje jak jest zbudowany i na czym, to tym bardziej nie mogę się doczekać apokalipsy. Wiem, jest to straszne myślenie, ale w pojedynczą rewolucję w jednym kraju nie wierzę.

  11. Michal_Cieszewski 21.12.2015 10:19

    @lukaszstaszewski tylko niech ta rozp….., będzie wszędzie tylko nie u nas. Obawiam się, że w przypadku takiej eskalacji szwaby na końcu konfliktu zrobiłyby nam taką rewizję granic, że znów z Polski nic by nie pozostało.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.