Śmiszne zmiany

Opublikowano: 10.02.2024 | Kategorie: Prawo, Seks i płeć, Społeczeństwo, Wiadomości z kraju

Liczba wyświetleń: 2518

Forsowane przez Krzysztofa Śmiszka przepisy przeciwko mowie nienawiści zatkają sądy i spowodują zupełny upadek wymiaru sprawiedliwości i szacunku dla sądów.

Do 3 lat więzienia – taka maksymalna kara grozić ma osobie uznanej przez sąd za winnego przestępstwa „mowy nienawiści”. Tak przynajmniej wynika z zapowiedzi wiceministra Krzysztofa Śmiszka, który w resorcie sprawiedliwości odpowiada za zmiany kodeksu karnego, które mają dawać ochronę grupom społecznym prześladowanym za „orientację seksualną”. Te prace są wynikiem umowy koalicyjnej. Zawierając sojusz powyborczy z Platformą Obywatelską, skrajna Lewica wymusiła walkę z „mową nienawiści” jako jeden z warunków poparcia rządu i wejścia do politycznego sojuszu.

Zmiany prawne mają objąć trzy dotychczas istniejące przepisy kodeksu karnego. Pierwszy to art. 119. Czytamy w nim: „Kto stosuje przemoc lub groźbę bezprawną wobec grupy osób lub poszczególnej osoby z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, politycznej, wyznaniowej lub z powodu jej bezwyznaniowości, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5”. Potem – najważniejszy – artykuł 256. „Kto publicznie propaguje nazistowski, komunistyczny, faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”.

Ten sam artykuł przewiduje kary również za głoszenie ideologii totalitarnych lub posiadanie symboliki tych ustrojów. W końcu artykuł 257: „Kto publicznie znieważa grupę ludności albo poszczególną osobę z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej albo z powodu jej bezwyznaniowości lub z takich powodów narusza nietykalność cielesną innej osoby, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”. Teraz wszystkie te artykuły mają zostać rozszerzone o sformułowanie „orientacji seksualnej”. A zatem znieważenie kogoś ze względu na jego orientację seksualną lub nawoływanie do nienawiści ze względu na orientację seksualną stanie się czynem penalizowanym i zagrożonym karą odsiadki.

O ile propagowanie ustroju faszystowskiego albo posiadanie symboliki totalitarnej to pojęcia względnie precyzyjne, o tyle „znieważenie innej osoby ze względu na jej orientację seksualną” albo nawoływanie do nienawiści przeciwko niej, to już sformułowania, pod którymi może kryć się wszystko i nic. Ich zastosowanie będzie zależeć od poglądów sędziów, a w tym środowisku nie brak osób o przekonaniach lewicowych. Pewne światło na to rzucił sam Śmiszek w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w Radio Zet.

Pytany o te nieprecyzyjne pojęcia Śmiszek mówił, że „o tym, co jest mową nienawiści, będą decydowały »niezależne, niezawisłe sądy, które orzekają na podstawie prawa i na podstawie doświadczenia życiowego każdego z sędziów«; […] to będzie przestępstwo ścigane z oskarżenia publicznego i to oskarżyciel publiczny będzie decydował o wniesieniu aktu oskarżenia, a niezależny sąd będzie decydował o tym, czy do przestępstwa doszło, czy też nie”. Będzie decydował „na podstawie doświadczenia życiowego”, to znaczy na podstawie własnego widzimisię. I tu zaczyna się problem.

Według proponowanych zmian prawnych, procesy o „mowę nienawiści” mają się toczyć z oskarżenia publicznego, a więc akt oskarżenia wniesiony zostanie przez prokuratora, sprawie zostanie nadana sygnatura i będzie się ona toczyć według reguł kpk. Czy coś będzie odróżniać procedurę ścigania „mowy nienawiści” od innych, publicznie ściganych przestępstw? Tak. To, że oskarżycieli inspirować będą działania środowisk lewackich. W Polsce bardzo agresywnie działają takie organizacje jak Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, Stowarzyszenie „Tolerado” albo stowarzyszenie „Nigdy więcej”. Finansowane z publicznych pieniędzy organizacje te zajmują się programowym donoszeniem na polskich patriotów, szczególnie za wypowiedzi, które nie podobają się przedstawicielom LGBT. Będą więc one wyszukiwać rozmaite niepoprawne wypowiedzi i wysyłać je do prokuratur razem z wnioskiem o ściganie. W teorii chodzi więc o to, aby ścigać tych, którzy podżegają do nienawiści lub przestępstw na szkodę osób o orientacji innej niż heteroseksualna.

Jak jednak będzie to wyglądać w praktyce? Przedsmak tego mogliśmy zobaczyć w minionym tygodniu w Gdańsku. Sąd Okręgowy w tym mieście wydał prawomocny wyrok skazujący Mariusza Dzierżawskiego z fundacji „Pro – Prawo do życia” na rok ograniczenia wolności i grzywnę w wysokości 15 tysięcy złotych. Sąd – działający z inspiracji stowarzyszenia „Tolerado” (wniosło prywatny akt oskarżenia) – ukarał Dzierżawskiego za zniesławienie polegające na prowadzeniu kampanii informującej Polaków o tym, że najwięcej przypadków pedofilii ma miejsce właśnie w środowiskach homoseksualnych. Dzierżawski przywoływał konkretne przypadki (m.in. aresztowania znanych działaczy LGBT pod zarzutem pedofilii) oraz wyniki poważnych badań naukowych. Okazało się to niewystarczające. Ciekawym aspektem tej sprawy jest pisemne uzasadnienie wyroku. Sąd bowiem powtarzał w nim (niemal na zasadzie „kopiuj – wklej”) tezy prywatnego aktu oskarżenia autorstwa stowarzyszenia „Tolerado”, np. taką tezę: „działalność oskarżonego naraziła oskarżycieli prywatnych na utratę dobrego imienia, utrudniając im wykonywanie zadań edukacyjnych m.in. w szkołach”. Bieg wydarzeń był następujący: Dzierżawski zorganizował kampanię informującą Polaków, jednak jego tezy nie spodobały się stowarzyszeniu „Tolerado”. Uznali to więc za pomówienie i skierowali do sądu akt oskarżenia, podnosząc, że przeszkadza im to w działalności edukacyjnej. Sąd uznał, że pomówienie o pedofilię rzeczywiście przeszkadza w działalności edukacyjnej. Oddalił więc wszystkie wnioski dowodowe Dzierżawskiego zmierzające do wykazania prawdziwości tych twierdzeń i wymierzył mu karę. Pisemne uzasadnienie wyroku jest zupełnie gołosłowne, bo sprowadza się do powtarzania tez toleradowców. Skandalem jest to, że w ogóle taki wyrok w Polsce zapadł – że człowiek trafił na ławę oskarżonych za to, że prowadził kampanię społeczną opartą o merytoryczną wiedzę, fakty i badania naukowe.

Przykład sprawy Mariusza Dzierżawskiego pokazuje, że w praktyce sądy nie będą sądzić za faktyczne podżeganie do przemocy, tylko za opinie niepodobające się środowiskom LGBT lub za przywoływanie niekorzystnych dla nich badań naukowych. Tym samym więc pomówieniem nie będzie faktyczne pomówienie, czyli insynuowanie komuś negatywnego postępowania, tylko to, co środowiska LGBT uznają za pomówienie. A więc wszystko to, co im się nie podoba, nawet niekorzystne dla nich badania naukowe. Ponieważ środowiska LGBT wykazują się wyjątkową wrażliwością na tym punkcie, spodziewać się należy ich wyjątkowej aktywności, czyli kierowania do prokuratur tysięcy kretyńskich donosów.

Jaki rezultat będzie miała aktywność legislacyjna zawodowego gorszyciela – Śmiszka? Po pierwsze sparaliżuje prokuratury i sądy. Te instytucje wystarczająco już obciążone pracą i procesami (często bezsensownymi) będą miały tysiące kolejnych spraw rocznie do rozpoznawania. Po drugie zlikwiduje szacunek dla sądów. Ciężko doprawdy szanować sądy, które wydają tak skandaliczne wyroki jak ten w sprawie Mariusza Dzierżawskiego. Trzecim skutkiem będzie faktyczny wzrost nastrojów antyLGBT i wzrost nienawiści normalnych Polaków przeciwko nim. Póki bowiem osoby nieheteroseksualne żyją razem i w czterech ścianach uprawiają miłość, nikomu to nie wadzi. Jeśli jednak zmuszają nas do przyjmowania ich filozofii i ograniczają systemowo nasze prawo do głoszenia poglądów, to wywołuje to silny sprzeciw, który może przerodzić się w agresję i faktyczną nienawiść. Tym samym więc Krzysztof Śmiszek jeszcze wzmoże, a nie osłabi nienawiść do osób LGBT.

Autorstwo: Leszek Szymowski
Źródło: NCzas.info


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

5 komentarzy

  1. Denis 10.02.2024 14:32

    Żyjemy w czasach, kiedy mówienie prawdy nazywane jest “mową nienawiści”, a wszelka krytyka, nawet konstruktywna określana jest jako hejt.

  2. Kazma 10.02.2024 16:46

    Nie rozumiem co jest złego w mowie nienawiści i w nienawiści w ogóle, że są one ścigane? Przecież te zachowania wynikają z uczuciowości człowieka i często są jak najbardziej uzasadnione a wręcz czasami pożądane i potrzebne, tak jak inne uczucia ludzkie łącznie z tymi negatywnymi.

  3. rozrabiaka 11.02.2024 00:54

    Poznałem Pana Leszka Szymowskiego jakieś 10-11 lat temu i poradził mi aby do Polski nawet nie myśleć wracać, prawdę mówił, porządny człowiek

  4. Henryk Sclaveni 11.02.2024 02:31

    Bardzo dobrze. Może mniej uczniów szkół przestanie popełniać samobójstwa przez to, że są wyszydzani i nazywani pe**łami, lez**mi czy tranz**ami. Nie trzeba się zgadzać z ich sposobem bycia i poglądami, ani ich popierać. Sam osobiście uważam, że procedury zmiany płci to bezsens, ponieważ kultura nie może decydować o definicji płci (gender), ale to nie znaczy, że zezwalam na to, aby ktoś komuś niszczył życie z powodu jego odmienności, czy innych poglądów. To jest właśnie mowa nienawiści, kiedy jedni (a najczęściej całe grupy i społeczeństwa) pastwią się nad jednostkami dlatego, że są w jakikolwiek sposób inne. Przemoc psychiczna to też przemoc.

  5. Irfy 11.02.2024 07:07

    @Henryk Sclevani
    Problem polega na tym, że tacy ludzie stanowią około 4 – 5% społeczeństwa. Cztery do pięciu procent! Ale panoszą się tak, jakby ich była co najmniej połowa. Kiedy jak chodziłem do szkoły, to też było ich 4-5%, czyli statystycznie jeden na dwie 30 osobowe klasy. Przy czym mniej więcej wiedziało się, którzy to są. I nikt ich powyższymi inwektywami nie częstował. Fakt, że się ze swoją orientacją nie afiszowali i nie domagali się z jej tytułu podziwu na każdym kroku.

    Obecnie, szczególnie na “Zachodzie”, osoby z tych 4-5% mniejszości przedstawia się jako jakichś nadludzi. Co i rusz urządza się jakiejś “marsze poparcia”, parady, homoseksualna para obowiązkowo musi występować w każdym zachodnim filmie. Natomiast jeśli ktoś tylko napomknie, że tego typu seks jawi mu się odrażającym, z miejsca ścigany jest o “mowę nienawiści” i szykanowany w pracy czy szkole/uczelni. To tak, jakby ciągać kogoś po sądach za “nienawiść do rolników” za słowa “nienawidzę szpinaku”.

    Co więcej, w każdej zachodniej korporacji regularnie organizowane są “tygodnie” czy “miesiące wsparcia społeczności LGBT”. Całę biuro upstrzone jest wtedy tęczowymi flagami. Co ciekawe, w ten sposób wspierana czy popierana jest wyłącznie ta 4-5% mniejszość. Jakoś nie widziałem, żeby podobnie wspierano dajmy na to łysych. A założę się, że procentowo jest ich w społeczeństwie więcej. I co? Nic. Nikt jakoś nie chodzi po szkołach i nie “promuje” łysych. To samo z zezowatymi, czy nie wiem, astmatykami. Efekt jest taki, że terroryzowana w ten sposób większość zaczyna traktować te obrzędy tak, jak za “komuny” traktowało się pochody pierwszomajowe. Czyli misteria organizowane przez znienawidzoną władzę.

    Jeśli więc obecnie ktoś częstuje uczniów o odmiennej orientacji jakimiś inwektywami, to jest to pokłosie właśnie takiej polityki. Co więcej, jest ona dla tych mniejszości niebezpieczna, o ile nie zabójcza. Gdyż wystarczy jakaś ostrzejsza zawierucha, na przykład w postaci wojny, żeby społeczeństwo, przy okazji trwającej zawieruchy, zaczęło “wyrównywać rachunki” z jego zdaniem “uprzywilejowanymi” mniejszościami. A wtedy naprawdę marny ich los.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.