Śmierć kóz na wyspie wiślanej w Warszawie

Opublikowano: 01.10.2019 | Kategorie: Ekologia i przyroda, Wiadomości z kraju

Liczba wyświetleń: 592

Kozy i owce trafiły na wyspę wiślaną przy Moście Gdańskim w ramach projektu ekologicznego warszawskiego ratusza. Padła już ponad połowa stada kóz liczącego 60 osobników. Ich zwłoki były zakopywane lub topione w rzece.

Jeden z mieszkańców Warszawy poinformował służby i organizację Animal Rescue o tym, że zwierzęta na wyspie, ulokowane tam w celu wyjadania roślinności, które z kolei miało pomagać gniazdowaniu ptaków, umierają. Kontrola na miejscu potwierdziła te doniesienia, na miejscu zastano 30 żywych kóz z 60, jednak te też są w bardzo złym stanie. Zwierzętami zajęły się już służby weterynaryjne.

Kozy i owce pochodzą z hodowli zwierząt pod Warszawą należącej do obcokrajowca. Opiekę nad nimi sprawował w jego imieniu bezdomny mężczyzna, który wyznał w rozmowie z TVN24, że od jakiegoś czasu umiera po kilka zwierząt dziennie, „padają jak muchy”. Według niego nie dostaje za swoją pracę ani złotówki. Przyznaje też, że to on pozbywał się zwłok – topił je w Wiśle lub zakopywał. Powoli zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, że chyba postępował źle.

Sprawą zajęła się policja. Na razie nie wiadomo, co jest przyczyną masowej śmierci zwierząt. Miasto wcześniej podpisało umowę z właścicielem stada i to on ponosi odpowiedzialność za jego smutny los.

Latem tego roku głośnym echem w mediach odbiła się sprawa krów z Deszczna. Ich historia skończyła się tak, jak domagali się tego aktywiści ekologiczni. Krowy nie poszły na rzeź. Stado liczące 185 sztuk, w tym cielaki i byki, skierowano do gospodarstwa rolnego „Rezerwat Czarnocin”, gdzie będzie służyć jako „żywe kosiarki” za wolność do końca życia. Miejmy nadzieję, że nie spotka ich los zwierząt z wyspy.

Źródło: pl.SputnikNews.com


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

7 komentarzy

  1. MasaKalambura 02.10.2019 17:57

    Czyli właściciel kóz, który zarabia na handlu nimi, zamiast leczyć je, pozwala aby głodowały. I zamiast utylizować je bezpłatnie i legalnie (agencja rynku rolnego tym się zajmuje) kazał zakopywać je lub wrzucać do Wisły, żeby potem tłumaczyć się policji. Coś się tu nie zgadza.

  2. Anonymous-X 02.10.2019 19:55

    @MasaKalambura

    “Coś się tu nie zgadza”

    A co tu ma się zgadzać? właściciel tych kóz miał na, to wszystko w……e, nikt go nie kontrolował, do pilnowania kóz wynajął bezdomnego, któremu dał 50zł za miesiąc, a sam za pół roczną umowę z miastem przytulił prawie 100 tyś, i co tu ma się zgadzać? 🙂

  3. MasaKalambura 02.10.2019 21:55
  4. MasaKalambura 06.10.2019 10:41

    Po bardzo długiej i pełen emocji rozmowie z Abdullahem mogę trochę do tematu dodać.
    1. Na wyspie nie znajdowało się 60 kóz, z których padło 30, tylko było ich 40, z których padło 12. Abdullah wcześniej część kóz wywiózł na jesień aby pozostałym starczyło jedzenia. Kilka zdechło na biegunkę, kilka zagryzły psy. Wszystko w ciągu tygodnia.
    2. Niewątpliwie jako odpowiedzialny przed miastem, winę ponosi hodowca, bo nie dopilnował swojego pracownika. Stratę również poniósł hodowca. Bo to jego kozy zdechły i to z nim miasto rozwiązało tę niewątpliwie intratną umowę.
    3. Abdullah miał bezpłatną umowę z bezdomnym, z którym umówił się, że w zamian za opiekę nad zwierzętami on będzie dostarczał mu wszelkie potrzebne do życia zasoby (nie tylko parówki i żadnych 50 zł), których sam nie był w stanie sobie zapewnić. Bo nawet mimo tego, że otrzymywał emeryturę i pomoc społeczną od państwa, wszystko przepuszczał na automatach w ciągu kilku dni. Jest mocno uzależnionym hazardzistą. Abdullah wiedział o tym, ale uznał że to nie jego sprawa. Jak swoje pieniądze chce przegrać, to niech robi co chce.
    Dlaczego jednak mu zaufał? Bo ten bezdomny był również alkoholikiem, który przestał pić. I jak sam powiedział, lubił zwierzęta, umiał się nimi zajmować i bardzo chciał mieć coś, na czym skupi uwagę w trakcie wychodzenia z alkoholizmu. To bezdomny naciskał na Abdullaha aby go do tej pracy najął. Układ ten działał przez dwa lata. Nic złego przez te dwa lata się nie stało z kozami. Bezdomny przegrywał na automatach wszystko, co od państwa dostawał, ale nie pił i zajmował się kozami Abdullaha latem, mając od niego zaopatrzenie do życia, a zimą również pomieszkując na farmie Abdullaha. Skoro, jak piszą, działa się mu krzywda, czemu godził się z tym przez 2 lata? Mógł odejść w każdej chwili.
    4. I właśnie tak się stało. Niestety bezdomny wrócił do alkoholu. Nie przyznał się Abdullahowi. Przestał zajmować się kozami. Zaczął opuszczać wyspę bez informowania hodowcy (dotąd zawsze dzwonił, kiedy chciał z wyspy wyjść, aby przyszedł ktoś na zastępstwo), wyłączał pastucha elektrycznego i znikał. Ukrywał też przed Abdullahem że owce padały, a tem mu naiwnie wierzył na słowo. Owce się pasły. Wszystko wyglądało normalnie. Abdullah stracił czujność i zapłacił za to.
    5. Nie zdejmuje to oczywiście odpowiedzialności z Abdullaha, o czym pasterz wie. Kara finansowa i napór przedwyborczych hien medialnych nienawidzących Trzaskowskiego, bo z PO, spadł na Abdullaha i musi z tym żyć. Normalnie w gospodarstwach takie pomory z winy ludzi również się zdarzają.
    Mój wuj jest kurnikarzem, i opowiadał mi, że wystarczy tylko mała awaria w kurniku, wyłączy się woda na chwilę, zawiedzie wentylacja czy wpadnie wirus i kury zdychają tysiącami. I jest to strata dla hodowcy. I nikt mu prasy nie nasyła, ani służby ochrony środowiska. Takie rzeczy się zdarzają na wsi prawie codziennie. Z tym że miasto nigdy tego nie ogląda, chyba że w takich sytuacjach jak ta z Abdullahem.
    6. Służby weterynaryjne zrobiły natychmiast nalot na gospodarstwo Abdullaha i okazało się, że jego zwierzęta są w bardzo dobrym stanie i kondycji. Kozy znajdujące się na wyspie też nie były w złym stanie. To jakaś medialna manipulacja. Po kwarantannie w Płońsku wrócą zapewne do właściciela.

  5. robi1906 06.10.2019 11:10

    Czy w tym piss-dowatym państwie nie za dużo tych obconarodowców?.
    jeden gruzin zabił dziewczynę bo chciało mu się ruchać, drugi gruzin kradł paliwo po nocach, bo nie chciało mu się robić. Co tu robią gruzini?, przecież nie są jeszcze zaliczani do UE, a może to miłość Kaczyńskiego otworzyła im drzwi kiedy rozdzierał swoją wszawą koszulę w Tbilisi, wzorem patrioty z 18 wieku.
    A teraz znowu jakiś Abdullach.

    Masa rozmawiałeś z nim po polsku?.

  6. MasaKalambura 06.10.2019 13:44

    Tak. Po Polsku świetnie mówi.

    Tak pracowitego człowieka zadko się spotyka. On się z robotą nie wyrabia. Co z reszta właśnie widać.

  7. lboo 06.10.2019 14:50

    @MasaKalambura: Bezpłatna umowa z bezdomnym alkoholikiem, hazardzistą, pewnie jeszcze ustna. 😀

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.