Punkt zwrotny?

Opublikowano: 15.05.2012 | Kategorie: Gospodarka, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 797

Życie jest zbyt krótkie, aby próbować prostować wszystkie głupstewka, które płyną z ekranów telewizorów. Nie można jednakże przejść obojętnie wobec pokrętnej narracji produkowanej przez część mediów na potrzeby objaśnienia wyników wyborów we Francji i Grecji. Otóż wybory owe, tłumaczy się nam, były jakoby złym sygnałem dla Europy, a jeszcze gorszym dla tych krajów. Niewdzięczny lud nie zrozumiał rozsądnych i umiarkowanych wizjonerów, dokonujących trudnych reform na rzecz lepszej przyszłości swoich państw. Do głosu dochodzą zaś populiści, których demagogia i brak odwagi zmierzenia się z historyczną koniecznością sprowadzą katastrofę na głowy Francuzów i Greków.

W rzeczywistości wybory dokonane przez obywateli tych dwóch państw są kamieniami milowymi na drodze do wyjścia z kryzysu. Polityka cięć oszczędnościowych nie załatwiła zasadniczego problemu, jakim jest duszenie gospodarki realnej przez sektor finansowy, wierzący w samoistną „wartość” papierowych kontraktów. Potencjał gospodarczy i poziom życia obywateli spadają, a obrazu katastrofy dopełnia sytuacja budżetowa. Po raz n-ty w historii potwierdza się oczywista prawda, że próby zrównoważenia budżetu w warunkach stagnacji przynoszą skutki odwrotne do zamierzonych: kurcząca się gospodarka jest coraz mniej zdolna do spłacania zobowiązań zaciąganych przez państwo. Obowiązująca neoliberalna doktryna cięć okazała się pod każdym względem porażką, służąc kilkunastu globalnym instytucjom kosztem społeczeństw, które w wyborach opowiedziały się przeciwko takiemu stanowi rzeczy. Społeczna fala niezgody na voodoo-ekonomię wezbrała na tyle, by móc wpłynąć na polityczne procesy i odwrócić bieg wydarzeń. Nie tak jednak tłumaczą nam to media.

Jedynym punktem z programu gospodarczego nowo wybranego prezydenta Francji, Francois Hollande’a, który przebił się do polskich środków masowego przekazu, była deklaracja obłożenia milionerów wysokim podatkiem dochodowym. Istotnie, takie działanie samo w sobie można byłoby uważać za leczenie objawów, bez zmierzenia się z przyczynami choroby, jaką jest względne pogarszanie się warunków życia i pracy zwykłych Francuzów oraz rosnące rozwarstwienie społeczne. Hollande zna jednak doskonale przyczyny recesji i wie, jaka terapia jest potrzebna Francji i Europie.

W wyborczym przemówieniu z 22 stycznia kandydat Hollande stwierdził: „Zdradzę kto jest moim przeciwnikiem, moim prawdziwym adwersarzem. Nie ma nazwiska ani twarzy; nie należy do żadnej partii; nigdy nie zgłosi swej kandydatury. Nie zostanie wybrany w wyborach, ale mimo to rządzi. Moim wrogiem jest świat finansów”. Zwrócił uwagę na to, że ostatnie 20 lat stały pod znakiem przejmowania kontroli nad gospodarką i społeczeństwem przez finansjerę, dodając: „To, co było tylko wpływem, stało się imperium”. Dzisiejszy prezydent-elekt świetnie przeanalizował również wzrost wpływów instytucji finansowych po implozji systemu finansowego w 2008 roku, wskazując na patologiczną rolę finansjery i agencji ratingowych; po uratowaniu przez państwo banki „pożerają rękę, która je nakarmiła”.

Hollande, podkreślający na każdym kroku, że poprawa sytuacji budżetowej możliwa jest tylko po przywróceniu krajowi wysokiego wzrostu gospodarczego, wystąpił z precyzyjnym programem usuwania przyczyn i skutków recesji. Po pierwsze, banki będą musiały odseparować działalność depozytowo-kredytową od inwestycyjnej, co odizoluje potrzebną gospodarce część systemu bankowego od niebezpiecznego rynku pochodnych. Zabezpieczy to państwa przed szantażem implozji gospodarczej w przypadku nieskupowania przez nie toksycznych aktywów bankowych. Po drugie, żaden francuski bank nie będzie mógł działać w raju podatkowym. Ponadto „toksyczne produkty, nie mające żadnego związku z rzeczywistymi potrzebami realnej gospodarki, zostaną zdelegalizowane”. Następnym punktem jest wprowadzenie podatku od każdej transakcji finansowej, eliminując opłacalność niszczących działań finansjery. Hollande zachęca inne kraje do podążania jego śladem. Zapowiada również powołanie europejskiej agencji ratingowej, skazując tym samym na bezrobocie współpracujące ze spekulantami oszukańcze pseudo-agencje.

Politykę cięć i wyrzeczeń ma zastąpić podczas prezydentury Hollande’a polityka wzrostu. Jest on zwolennikiem emitowania euroobligacji, jednak głównym ich przeznaczeniem nie ma być wykup aktywów i obligacji, lecz finansowanie projektów gospodarczych. Europejski fundusz, którego powstanie zapowiada, walczyłby ze spekulantami, ale przede wszystkim koordynowałby politykę przemysłową oraz inwestycje w sektorze energetycznym.

Również sytuacja w Grecji wywołuje u dominujących w oficjalnym dyskursie „ekspertów” gospodarczych wiele obaw. Obywatele Republiki Helleńskiej najwyraźniej nie zrozumieli dziejowej konieczności poświęcenia przyszłości gospodarczej swojego kraju na ołtarzu oszukańczej ideologii. Dwie partie, Pasok i Nowa Demokracja, rutynowo zdobywające w każdych wyborach łącznie 80 procent głosów, dostały „w nagrodę” od wyborców ledwie trzydzieści-kilka procent. Wygrała Nowa Demokracja, jedynie o kilka punktów wyprzedzając partię Syriza kierowaną przez Alexisa Tsiprasa. Syriza opowiada się za pozostaniem w strefie euro, zamrożeniem spłaty długu na trzy lata (przeciwko czemu, co znamienne, są komuniści z KKE), przeprowadzeniem śledztwa w sprawie kryzysu oraz polityką pobudzania wzrostu gospodarczego poprzez inwestycje.

Zamrożenie płacenia długu jest operacją przeprowadzaną w historii bardzo często. Całkiem niedawno zrobiły to tak duże kraje, jak Brazylia i Argentyna. Ta ostatnia spłaciła wszystkie zaległe zobowiązania już po kilku latach, ponieważ dzięki prowzrostowej, proprzemysłowej polityce prezydenta Nestora Kirchnera bardzo szybko odbiła się od dna. Dziś zaprzecza mitom o „utracie zaufania inwestorów” – jej obligacje, płacące procent powiązany z pędzącym wzrostem PKB, sprzedają się jak świeże bułeczki.

Jeżeli nie dojdzie do koalicji „partii rozsądku” przeciwko Syrizie, już wkrótce w Grecji mogą odbyć się powtórne wybory. Jak wskazują sondaże, Syriza ma szanse na samodzielną większość. Jeżeli tak by się stało, to Grecja i Francja dokonają punktu zwrotnego w polityce Unii Europejskiej. I nie dokonuje się to ani o jeden moment za wcześnie: tendencje ksenofobiczne szybko zyskują na znaczeniu.

Do europejskiego trendu „odspołeczniania” kosztów kryzysu dołącza również Słowacja. Jej nowo wybrany premier Robert Fico, zamiast zwyczajowego zaciskania pasa najuboższym oraz uderzającego w zwykłych ludzi podwyższania podatku VAT, zapowiedział wielkie inwestycje w sektorze energetycznym oraz podniósł stawki podatków płaconych przez banki.

To wszystko dokonuje się na przekór intencjom ekspertów głównego nurtu, starającym się pozostawić problem niezadowolenia społecznego w rezerwacie bezpłodnej kontrkultury, nie naruszającej paradygmatu ekonomiczno-politycznego. Dzisiejsza ekonomia (economics, dawniej political economy) stara się ignorować społeczno-polityczny wymiar procesów gospodarczych, redukując je do indywidualnych preferencji pojedynczego konsumenta. Jednak polityczna rzeczywistość na każdym kroku ukazuje absurd dogmatycznego stosowania zasad liberalizmu ekonomicznego, odnoszącego się do nieistniejącego świata, bez skonfliktowanych interesów, bez grup nacisku, karteli i przemocy. Dlatego dziś neoliberalizm stoi u progu swego spektakularnego upadku, a osinowy kołek do jego przebicia trzymają w rękach właśnie społeczeństwa i polityczni przywódcy, nie wahający się użyć siły państwa do pozbycia się oligarchicznej narośli.

Wynik tej bitwy nie jest jeszcze przesądzony. Po raz pierwszy od dawna jednak szala zaczyna się przechylać na stronę 99,9%, czyli społeczeństwa – i to właśnie jest lekcja z wyborów we Francji i Grecji.

Autor: Krzysztof Mroczkowski
Źródło: Nowy Obywatel

O AUTORZE

Krzysztof Mroczkowski (ur. 1987) – publicysta, absolwent historii i ekonomii na University of Manchester. Aktualnie studiuje międzynarodowe stosunki gospodarcze w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie oraz współprowadzi portal EkonomiaPolityczna.pl, zajmujący się przybliżaniem i promowaniem nieortodoksyjnej ścieżki osiągania rozwoju gospodarczego.


TAGI: , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

10 komentarzy

  1. MilleniumWinter 15.05.2012 11:41

    Widzę że autor też dał się nabrać na medialną propagandę dotyczącą Hollande.
    Tu macie całą o nim prawdę:
    http://www.prisonplanet.pl/polityka/poznaj_nowego_prezydenta,p1059399626

    i

    http://pl.wikipedia.org/wiki/Hollande

  2. JamiroQ 15.05.2012 11:59

    Jeśli jeszcze pożyjemy, to zobaczymy co zrobi Hollande i wybrańcy Greków. Optymizm jak zwykle wskazany, ale tylko ten realny.

  3. bastardus 15.05.2012 13:10

    Muszę przyznać, że czuje się podbudowany ostatnimi wydarzeniami we Francji i Grecji, oczywiście czas pokaże co z tego wyniknie, ale widzę światełko w tunelu.

  4. AndrzejK 15.05.2012 15:22

    Również obawiam się, że to była kiełbasa przedwyborcza. Zobaczymy, jak sprawy się potoczą. U nas Tusk obiecywał kiedyś okręgi jednomandatowe i wiele innych rzeczy. Nie on jeden…

  5. Murphy 15.05.2012 17:18

    Tusku, PaliPies obiecywali a zrobili dokładnie odwrotnie niż obiecali. Dlatego trzeba by też tego Hollande pod lupę wziąć.

  6. kristofero 15.05.2012 19:11

    Punkt zwrotny… haha. Krzysztof Mroczkowski (ur. 1987) – publicysta, absolwent historii i ekonomii na University of Manchester – brzmi dumnie, ale jak widać im wyższe wykształcenie tym niższe myślenie. O czym ty chłopie w ogóle piszesz??? Faktycznie wierzysz w to co napisałeś bo nie pojmuję???

  7. shuang 15.05.2012 19:12

    @Murphy, @JamiroQ: Już słyszałem program “Oląąde”: ileż to się trzeba napracować by wszystko pozostało po staremu.

  8. hashi 16.05.2012 10:39

    Wystarczy że architekci matrixa wyślą kolejnych agentów z nowymi maskami walczących rzekomo przeciwko choremu systemowi i od razu zdobywają poparcie. Daj swoim ofiarom odrobinę tego czego chcą a zwycięstwo masz gwarantowane.

  9. JamiroQ 16.05.2012 12:02

    @shuang: znam tą technikę: zamarkować zmiany, aby pozostało po staremu. Jestem bliski pewności, że tak właśnie będzie we Francji. Grecji nie jestem pewny…

  10. XXIRapax 16.05.2012 20:17

    “Stwierdził.., wyraził chęć…, walczyłby…, jest zwolennikiem…, opowiada się za…, poskreśla na każdym kroku….

    Już gdzieś to słyszałem:))
    Nazywam to trybem “przypuszczająco-obiecującym”.

    Intuicja podpowiada mi, że Sarkozy i Holland to dzieci jednej wilczycy.
    Poczekamy zobaczymy.

    W Grecji jest troszkę inaczej.
    Tam rząd tworzy się w chaosie.
    W ich mitologii pierwsze dzieci chaosu nie obeszły się ze swoimi potomkami zbyt łagodnie.
    Oby mit nie stał się rzeczywistością.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.