Pogaduszki o używkach

Opublikowano: 13.04.2009 | Kategorie: Edukacja

Liczba wyświetleń: 903

Nieodłącznym elementem szkolnych programów profilaktycznych są od niepamiętnych czasów pogadanki o szkodliwości papierosów i alkoholu. Nieco później do tego złowrogiego duetu dołączyły narkotyki.

Sama wygłaszałam wspomniane pogadanki niejeden raz. Z jakim skutkiem? Trudno powiedzieć, ponieważ uczeń raczej nie sięga po papierosa, puszkę piwa czy działkę w obecności belfra. A kiedy jako absolwent opuszcza mury szkoły, tracę go z oczu i nie wiem, na ile wziął sobie do serca moje ostrzeżenia i rady.

Mogę się tylko domyślać, że siła przekonywania pogadanek jest nikła, czego dowodzą statystyki. Na przykład z aktualnych raportów Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, opartych na badaniu przeprowadzonym na przełomie czerwca i lipca 2008 r. wynika, że średnie spożycie alkoholu na 1 mieszkańca wzrosło od 6,52 litra w 1993 r. do 9,21 litra w 2007 r. Według tego samego źródła 65,8 proc.ankietowanych uczniów III klasy gimnazjum piło alkohol w ciągu ostatnich 30 dni (71,5 proc. chłopców, 60,3 proc. dziewcząt), a 29,2 proc. z nich upiło się w tym czasie (38,1 proc. chłopców, 20,8 proc. dziewcząt).

Poprzestanę na tej próbce, jako że niniejszy tekst nie pretenduje do miana opracowania naukowego, a rozmiar klęski można ocenić, odwiedzając kilka losowo wybranych dyskotek w dowolnej miejscowości.

Jakie są przyczyny fiaska szkolnej profilaktyki uzależnień? Za najważniejszą uważam postawy i zachowania dorosłych. Warunkiem powodzenia jest wiarygodność prelegenta. Prezentowana wiedza nie może być powierzchowna, a pytania słuchaczy nie powinny pozostawać bez odpowiedzi. Innymi słowy, nie ma tu miejsca na amatorszczyznę. Zbyt często uczniowie śmieją się w kułak, ponieważ nauczyciel ma mętne pojęcie o omawianych zagadnieniach. Informacje muszą przemawiać do wyobraźni młodych ludzi, stanowić rodzaj kuracji wstrząsowej. Większe wrażenie wywrze na nich spotkanie z wolontariuszem, opiekującym się narkomanami w terminalnym stadium nałogu czy rozmowa z onkologiem, niż nudne wywody wychowawcy. A już zupełną kompromitacją będzie antynikotynowa pogadanka wygłaszana przez pedagoga, przesiąkniętego dymem papierosowym…

Prowadzona w szkole kampania przeciwko używkom nie przyniesie efektu bez wsparcia ze strony rodziców. Na nic wysiłki nauczycieli i zaproszonych gości, jeśli po spotkaniu padają komentarze w rodzaju:

– E tam, mama mówi, że nie tylko palacze umierają na raka.

– Dziadek zawsze powtarza, że kto pije i pali, ten nie ma robali.

– A mój wujek czytał, że marihuana nie uzależnia!

– Niech pan to powie mojemu tacie! Pali czterdzieści dziennie.

Przytoczone wypowiedzi są autentyczne. W rodzinie pierwszego ucznia, paląca babcia zmarła na raka płuc, zaś ostatnie słowa wygłosił chłopiec, zmagający się z astmą oskrzelową.

Dorośli nie tylko sami ulegają nałogom, dając zły przykład potomstwu i lekceważąc jego zdrowie. Przeprowadzone w szkołach ankiety pokazują, że niejedno dziecko wychyliło pierwszy w życiu kieliszek podczas rodzinnej uroczystości, przy cichej aprobacie dorosłych, a nawet za ich namową. Niektórzy gimnazjaliści przyznają, że palą lub raczą się alkoholem od I-II klasy szkoły podstawowej. W ich przypadku na zapobieganie nałogowi jest już za późno – trzeba myśleć o kuracji odwykowej. Swoją drogą, trudno uwierzyć, że rodzice siedmiolatka nie zwrócili uwagi na charakterystyczny odór alkoholu czy papierosów (ewentualność, że sami byli nałogowcami, nie może służyć jako okoliczność łagodząca).

Kiedy prawdy przekazywane w szkole pozostają w sprzeczności z postępowaniem rodziców, dziecko zostaje postawione w fatalnej sytuacji: musi dokonać wyboru między autorytetem nauczyciela a szacunkiem dla najbliższej mu osoby. Często dochodzi wówczas do wniosku, że dorośli kłamią i przestaje się liczyć z ich zdaniem. Zaczyna szukać wzorów wśród rówieśników albo w świecie mediów, niekiedy z opłakanym skutkiem. Tak nie powinno być.

Dzieci od najmłodszych lat bacznie obserwują świat dorosłych. Najczęściej sami odzieramy je ze złudzeń i podkopujemy swój autorytet. Pamiętajmy o tym nie tylko w kontekście skuteczności szkolnych pogadanek.

Autor: Marta Jenner
Źródło: Wiadomości24.pl


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

5 komentarzy

  1. marianqo palacza 13.04.2009 08:31

    Dobrze pamiętam prezentacje antynikotynową w średniej szkole, przygotowaną przez Adwentystów. 25 lat temu przy pomocy mądrego prelegenta, kasety wideo i płuc z nowotworem, zmarłego nałogowego palacza, dokonali wstrząsu. Szkolny kibel opustoszał na jakiś czas. Co prawda paliłem po tej akcji jeszczejakiś czas. Teraz mam to z głowy. Nie było łatwo ale da się z tego wyrosnąć…..
    Pozdrawiam

  2. Gregor 13.04.2009 10:17

    “Pogaduszki o używkach”, taki tytuł otrzymał powyższy artykuł (w moim mniemaniu niesłusznie), mający na celu dokonanie pobieżnej oceny, niezakłamanej co do jakości i ostatecznych efektów , pogadanek na temat szkodliwości używek, prowadzonych w szkołach. Wszystko pięknie i ładnie, pojawiają się wręcz argumenty podparte niekorzystną statystyką dla ostatecznego sensu prowadzenia takich działań profilaktycznych. Jednak zauważam podstawowe przekłamanie w założeniach: rzecz dzieje się w szkołach – prelekcje tego typu są prowadzone na lekcjach, a więc można by uznać, że jest to przemyślana część planu nauczania. Czy tak jest – pewną odpowiedź daje podkreślana już niekompetencja prelegentów, w porównaniu do ludzi kompetentnych, np. czynnych narkomanów, dla których nie powinno być miejsca w szkole, po prostu nie powinno się ich do niej wpuścić, i tyle. Lekarz onkolog – można się zgodzić na tą traumę jako materiał poglądowy dla młodzieży, ale sens tego typu oddziaływania porównywałbym do średniowiecznego palenia na stosach czarownic, bądź łamania kołem ówczesnych abnegatów prawa, ku uciesze albo i postrachowi gawiedzi. Pojawia się jednak rzeczywisty problem: szkoła w takim kształcie jak obecnie – NIE SŁUŻY ROZWOJOWI UMIEJĘTNOŚCI SAMODZIELNEGO MYŚLENIA – szkoła ma za zadanie „wypranie mózgu”, a rzeczywistym jej efektem staje się najczęściej wyrobienie umiejętności przetrwania w gonitwie szczurów. Wiedza, a właściwie jej szczątki są zdobywane, bardzo rzadko, z rzeczywistej chęci poznania, a raczej, z przekory, w poszukiwaniu rozrywki albo czegoś zupełnie innego od „zakutych”, szablonowych programów nauczania – w prawdziwym życiu, nie zdających się na wiele (np. dla potrzeb krzyżówkowiczów). Być może trochę generalizuję, ale nie sądzę że w większym stopniu niż autorka artykułu, jednak chciałbym uwypuklić problem, bo zbyt łatwo można wylać dziecko z kąpielą, przekreślając sens prowadzenia prelekcji. Jeżeli dzisiejszy uczeń nie jest przygotowany do tego aby samodzielnie myśleć i dokonywać wyborów, a tylko ma na tyle siły by odsiedzieć w szkole czas poświęcony na lekcje profilaktyczne, to znaczy że trzeba do niego dotrzeć takimi metodami, które go – ucznia żywo zainteresują, bo przecież gra toczy się o życie i zdrowie młodzieży. Biorąc pod uwagę zdanie autorki, można uznać że batalia o młodzież jest już z góry przegrana. Pewnie tak jest – o ile będziemy się nadal posługiwać się metodami sprawdzonymi w swojej nieefektywności i nieatrakcyjności dla odbiorców. Pomysłów na uatrakcyjnienie takich, było nie było, specjalnych z założenia już lekcji, można by na poczekaniu wymyślić co najmniej kilka. No nie mówię, że szkoła powinna stać się miejscem dla cyrkowych kuglarzy, żonglujących czy to paczkami papierosów, czy to butelkami po alkoholu, gdzie w przerwach na popisy artystów padało by hasło, wykrzykiwane na stojąco przez całą klasę: narkotyki to śmierć! Czy też np. urządzenie dla uczniów wspólnego grilla na boisku szkolnym, podczas którego w ognisko uczniowie wrzucali by rozdane uprzednio przez nauczyciela paczki papierosów (celem wyrabiania właściwych nawyków – chociażby symbolicznie). Wybór metod pozostawiam inwencji przyszłych prelegentów, mających odwagę podnieść poprzeczkę przekazywania wiedzy i rzeczywistej jakości docierania do – w miarę możliwości – wszystkich uczniów, zainteresowanych i niezainteresowanych, ponieważ trzeba wręcz zakładać, że część, być może niestety, większa część uczniów nie ma najmniejszej ochoty nabywać wstrętu do papierosów, alkoholu i narkotyków. Co do osób mających przekazywać tą wiedzę, to warto aby stanowiły one autorytet dla młodzieży. Dla uczniów z pierwszych klas – autorytet osoby np. mundurowej, jest raczej niekwestionowany, i jeżeli będzie to policjant, widzę tu sens i logikę. Jednak dla uczniów np. w wieku gimnazjalnym policjant to wróg, którego ewentualnie można się bać, a za plecami wypisywać mu hasła HWDP, albo śpiewać piosenki w stylu „cztery łapy”. Aktorzy czy też ikony sportu mogłyby być świetnymi autorytetami. Osobiście, gdybym był uczniem, który miałby uczestniczyć w lekcjach przeprowadzonych przez prelegenta, przy udziale np. Adama Małysza, a znanych i cenionych nazwisk znalazłoby się więcej w naszym kraju, czułbym się wyróżniony, to byłoby naprawdę coś! Taka lekcja, spotkanie, a przy okazji – właściwie przemycona treść profilaktyczna – pozostałyby w mojej pamięci już na zawsze, miałbym motywację do tego żeby wybrać zdrowy styl życia, bez używek, miałbym do czego odnieść się w swojej pamięci, w trakcie dokonywania wyborów, np. czy pić, czy nie pić. Obok niekwestionowanego autorytetu osobowości prelegenta, połączonego z medialnością, widziałbym jeszcze rolę charyzmy, w przekazywaniu wybranych treści, z mocą i stylem amerykańskich kaznodziei, gdzie nabożeństwa odbywają się na stojąco. Z pamięci wydobywam jeszcze sceny z filmu „Patch Adams” z Robinem Williamsem, nie rozwijając tematu, podkreślę ważność przedstawionej tam idei, aby BAWIĄC – UCZYĆ! Inną propozycją jaka przychodzi mi do głowy, co do formy oddziaływania profilaktycznego, to zmiana formy i definicji takiego przekazu. Można nadal, po staremu przekazywać tą wiedzę z wątpliwym skutkiem na zasadzie nauczyciel – uczniowie. Można też zmienić reguły i zaproponować aby to uczniowie – w zamian za jakąś nagrodę, np. wycieczkę dla wybranych osób – opisali, bądź przeprowadzili działania mające na celu wyciągniecie kogoś ze swoich rówieśników ze zgubnego nałogu, ze znalezieniem potrzebujących nie powinno być problemów.

  3. PeakOil 13.04.2009 13:04

    IDEALISTA
    najlepszym sposobem jest trauma
    tak przerazić dzieciaki że się popłaczą
    a w domu zniszczą wszystkie papierosy, wódę wyleją do zlewu żeby ratować rodziców

    tak jakbyś próbował wyprostować światopogląd skinheada mówiąc
    …… niu niu nieładnie męczyć mniejszości etniczne zły chłopiec ……

    tu trzeba pokazania tego jak taki palacz czy alkoholik kończy
    jak wygląda narkoman na głodzie

  4. Gregor 26.04.2009 17:02

    W swojej wypowiedzi zdaje się świadomie przeszedłem od wolontariusza do czynnego narkomana, tylko po to aby uwypóklić problem (sorry, jeśli odebrałaś że przypisuję Ci wynajdywanie takich wynalazków). Poznadto znam to niepoważne traktowanie, podejście do “tego typu” profilaktyki i trochę mnie ruszyło. Dobrze, że napisałaś na ten temat artykół, sądzę że spełnia on zakładane cele, szczególnie gdy decydenci nie do końca mogą się poszczycić opinią osób niezdemoralizowanych, pod tym czy innym względem, a ten szczegół ma niezwykły wpływ na dokonywanie wyborów.

  5. Gregor 26.04.2009 17:05

    Do Marty Jenner (po korekcie) – W swojej wypowiedzi zdaje się świadomie przeszedłem od wolontariusza do czynnego narkomana, tylko po to aby uwypuklić problem (sorry, jeśli odebrałaś że przypisuję Ci wynajdywanie takich wynalazków). Ponadto znam to niepoważne traktowanie, podejście do “tego typu” profilaktyki i trochę mnie ruszyło. Dobrze, że napisałaś na ten temat artykuł, sądzę że spełnia on zakładane cele, szczególnie gdy decydenci nie do końca mogą się poszczycić opinią osób niezdemoralizowanych, pod tym czy innym względem, a ten szczegół ma niezwykły wpływ na dokonywanie wyborów.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.