Cięcia uderzają w najsłabszych

Opublikowano: 21.09.2013 | Kategorie: Edukacja, Wiadomości z kraju

Liczba wyświetleń: 712

Szczecin, Police, Kwidzyn oraz Mińsk Mazowiecki – m.in. w tych miastach likwidowane są specjalne ośrodki szkolno-wychowawcze dla dzieci i młodzieży z niepełnosprawnościami. Problemem jest także zwiększanie liczebności klas.

„Nasz Dziennik” pisze, że po cięciach budżetowych samorządy twierdzą, iż nie stać ich na utrzymywanie takich placówek. Argumentują, że nabór uczniów jest mały i że ośrodków nie opłaca się prowadzić (sic!). Dla poważnie chorych dzieci i ich rodziców to prawdziwy dramat – czekają ich dłuższe dojazdy czy mieszkanie w internacie zamiast w domu. „Sytuacja specjalnych ośrodków szkolno-wychowawczych jest patowa. To ofiary łatania dziury budżetowej przez ministra Rostowskiego. Klasy w tych ośrodkach są przeładowane, niekiedy nawet łączone, placówki przenosi się w inne miejsca. Będę się domagał zwołania nadzwyczajnego posiedzenia sejmowej komisji w tej sprawie” – mówi poseł Sławomir Kłosowski (PiS), wiceprzewodniczący Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży.

Gazeta przywołuje historię Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Piasecznie, zajmującego się ponad setką uczniów w wieku 7-24 lata, upośledzonych umysłowo w stopniu lekkim, umiarkowanym, z autyzmem, w tym z zespołem Aspergera, oraz z upośledzeniami sprzężonymi. Starostwo, które od ponad roku bezskutecznie szuka środków na remont szkoły, rozważa przeniesienie jej do odległego o 15 km Konstancina-Jeziorny. Szacowany koszt remontu to 1,5 mln zł, w kasie urzędu na inwestycje zarezerwowano zaledwie 220 tys. zł.

Strukturę piaseczyńskiego ośrodka tworzą: szkoła podstawowa, gimnazjum, szkoła zawodowa (kształcąca kucharzy i pracowników pomocniczych obsługi hotelowej), liceum specjalne dla dzieci autystycznych oraz internat. Placówka oferuje wachlarz zajęć rewalidacyjnych, terapeutycznych i kompensacyjno-wyrównawczych. Działa koło teatralne i ekologiczne, są bezpłatne zajęcia logopedyczne i gimnastyka korekcyjna. Rodzice i dyrekcja zapewniają, że placówka jest bezpieczna, spełnia wszystkie normy i może funkcjonować.

Dyrektor Maria Zakościelna uważa, że niezaprzeczalnym atutem szkoły jest lokalizacja – na uboczu miasta, skąd jednak wszędzie jest blisko, dzięki czemu uczniowie mogą brać udział w licznych wydarzeniach kulturalnych, uspołeczniać się. Ponadto w sąsiedztwie znajduje się szpital, co dla wielu dzieci jest niezwykle ważne, a rodzicom daje poczucie bezpieczeństwa. Z kolei ośrodek w Konstancinie-Jeziornie ma sale nieprzystosowane do zajęć z niepełnosprawnymi dziećmi; nie ma też kuchni ani stołówki, które nie tylko muszą być dostosowane do ich potrzeb oraz specjalnych diet, lecz także do nauki i praktyk uczniów kształcących się w zawodzie kucharza. Nie wiadomo, czy znajdą się pieniądze na niezbędne adaptacje.

Największym problemem pozostaje jednak lokalizacja. „Szkoła w Konstancinie-Jeziornie leży na samym skraju powiatu. Ta szkoła jest nie po drodze nikomu – ani dzieciom, ani rodzicom dojeżdżającym co dzień do pracy np. do Warszawy. Szkoła w Konstancinie jest źle skomunikowana. Znam sytuację, że dziecko wsiada do busa o godz. 6.40, żeby dotrzeć do Piaseczna. W razie przeniesienia szkoły będzie musiało wstać jeszcze pół godziny wcześniej. Do tego dochodzą względy psychologiczne. Osoby z upośledzeniem umysłowym gorzej znoszą zmiany, potrzebują bardzo dużo czasu na aklimatyzację w nowym miejscu” – mówi Agnieszka Niczyporuk, mama 10-letniej Laury chorej na autyzm.

„Nasz Dziennik” pisze ponadto, że w ośrodkach dla dzieci i młodzieży z niepełnosprawnościami coraz częściej dochodzi do łączenia klas (np. dzieci z czwartej klasy podstawówki uczą się wspólnie ze starszymi o rok kolegami), co utrudnia naukę oraz nauczanie. Prawo dopuszcza, by w klasie było od 10 do 16 uczniów (dotyczy to upośledzonych w stopniu lekkim); coraz częściej dyrektorzy, w ramach oszczędności, decydują się na klasy 16-osobowe, do których uczęszczają dzieci z dwóch roczników.

„Rozporządzenie ministra jest tu na rękę samorządom. Mamy sygnały, że samorządy łączą klasy i zwalniają nauczycieli, mało tego – zwalniają nauczycieli, nie łącząc klas, a te godziny dają innym nauczycielom jako godziny nadliczbowe. W ten sposób mamy 90 tys. etatów nauczycielskich w godzinach nadliczbowych” – mówi szef oświatowej „Solidarności” Ryszard Proksa. Jednak zdaniem Zakościelnej o łączeniu klas często decydują względy czysto organizacyjne – rzadko bowiem jest taki nabór, szczególnie wśród młodszych dzieci, by można było utworzyć od razu pełną klasę. Dzieci zgłaszają się do ośrodków w ciągu całego roku i wtedy można tworzyć następne klasy, co wymaga jednak zgody starostwa.

Źródło: Nowy Obywatel


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

1 wypowiedź

  1. biedak 21.09.2013 12:18

    Co tam się przejmują niepełnosprawnymi… Ważne że żulek ma rentę. Każdy wie co trzeba zrobić z ludźmi prowadzącymi redystrybucje dóbr.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.