W roku 2013 zaraza prawna powróciła

Opublikowano: 01.01.2014 | Kategorie: Polityka, Prawo, Publicystyka, Telekomunikacja i komputery

Liczba wyświetleń: 636

Rok 2013 był okresem powrotu do tzw. zarazy prawnej atakującej internet. W Rosji i Włoszech przyjęto koszmarne rozwiązania do walki z piractwem. Wielka Brytania też zwróciła się w stronę cenzury internetu, a prace nad umowami TTIP oraz TPP pokazały, że politycy zapomnieli o “lekcji z ACTA” z roku 2012.

Termin “zaraza prawna” został wymyślony w roku 2010 przez Tima Bernersa-Lee. Obserwowaliśmy wówczas, że politycy zwrócili uwagę na internet i zaczęli się w niebezpieczny sposób brać za “uregulowanie” go. Było to wyraźnie widać w roku 2010, a w roku 2011 ta zaraza nasiliła się. Potem przyszedł rok 2012, który zaczął się od burzy wokół ACTA. Odnosiliśmy wówczas wrażenie, że zaraza prawna nieco się cofnęła.

Dziś mamy ostatni dzień roku 2013 i co możemy powiedzieć w tym temacie? Niestety naszym zdaniem zaraza prawna znów powróciła. Politycy naprawdę zapomnieli o tym, co wywołało falę protestów w roku 2012. Pokazali, że brak im konsekwencji, że trudno od nich wymagać takiej przejrzystości i uczciwości, jakiej chce społeczeństwo informacyjne XXI wieku.

Oczywiście to spostrzeżenie jest dużym uogólnieniem. Politycy podejmowali decyzje raz lepsze, raz gorsze. Sytuacja przedstawiała się różnie w różnych krajach, ale generalnie odnosimy wrażenie, że wszystko wraca do zarazy prawnej. Omówmy konkretne wydarzenia.

ANTYPIRACKA CENZURA

W tym roku, od sierpnia, w Rosji zaczęło obowiązywać prawo przewidujące blokowanie stron internetowych naruszających własność intelektualną. Już samo cenzurowanie sieci jest kontrowersyjne, ale rosyjscy politycy wykazali się niezwykłą beztroską, pozwalając na blokowanie po adresie IP. Zignorowali fakt, że taki sam adres IP może posiadać nawet kilka tysięcy witryn.

Choć rozwiązanie rosyjskie może oburzać, jeszcze gorsza rzecz wydarzyła się we Włoszech.

AGCOM, włoski regulator rynku telekomunikacyjnego, przyjął decyzję, na mocy której ma się odbywać blokowanie stron uznanych za pirackie. Co szczególnie ciekawe, AGCOM wprowadził nowe zasady poprzez proces administracyjny, bez dyskusji w Parlamencie. Samo blokowanie ma się odbywać bez kontroli sądu. Te zasady wejdą w życie w kwietniu przyszłego roku, ale przyjęte zostały w tym roku, pomimo protestów internautów.

Decyzja AGCOM określona jest jako “włoska SOPA”, w nawiązaniu do kontrowersyjnej ustawy amerykańskiej. Zauważmy jednak, że SOPA była przedmiotem dyskusji i ostatecznie upadła. To, co stało się we Włoszech, było o wiele gorsze.

CENZURA PRZECIWKO PORNOGRAFII

Warto też zauważyć, że w roku 2013 politycy chętnie brali się za walkę z pornografią, a narzędziem do tego celu miała być oczywiście cenzura.

W marcu tego roku Dziennik Internautów informował o rezolucji Parlamentu Europejskiego, która miała być krokiem do ograniczenia pornografii w internecie (sic!). Ostatecznie została ona przyjęta z pewnymi poprawkami. Taka rezolucja nie tworzy prawa, ale może być podstawą do zgłaszania różnych propozycji w tym zakresie.

Wspomnianą rezolucję przyćmił w lipcu premier Wielkiej Brytanii David Cameron. Wpadł on na pomysł, aby w UK domyślnie blokować pornografię na poziomie operatorów, a osoby wymagające nieskrępowanego dostępu do sieci powinny o niego poprosić.

Niedawno mogliśmy się przekonać, jak kiepski to był pomysł. W ramach cenzury zablokowano nawet stronę brytyjskiej parlamentarzystki, która była zwolenniczką porno-cenzury. Zablokowano też wiele innych stron niemających nic wspólnego z pornografią.

Warto jednak zauważyć, że brytyjski pomysł inspirował polityków w innych krajach. W Polsce minister Marek Biernacki wyraził chęć wprowadzenia podobnej formy. Nie było to stanowisko rządu, ale jednak mogło niepokoić. O wiele gorszą rzecz zaproponowano w Rosji, gdzie pewna deputowana wspomniała o blokowaniu stron z przekleństwami.

RODZEŃSTWO ACTA – TTIP

Jeśli rok 2012 był “rokiem ACTA”, to rok 2013 był rokiem rodzeństwa ACTA. Trzeba tu powiedzieć jasno, że negocjatorzy umów międzynarodowych nie zmienili swojego postępowania ani trochę. Umowa TTIP, będąca potencjalnym następcą ACTA, powstaje w takiej samej tajemnicy, jak starsza siostrzyczka.

Komisarz Karel de Gucht przekonywał niedawno na łamach Guardiana, że proces tworzenia TTIP jest przejrzysty. Komisarz posunął się nawet do stwierdzenia, że “nie ma nic sekretnego w tej umowie handlowej UE”. Było to zwyczajne kłamstwo.

Prawdą jest tylko to, że Komisja Europejska informuje o terminach kolejnych rund negocjacji. Komisja organizuje też pewne spotkania, publikuje ogólne podsumowania, ale tak naprawdę nie wiemy, nad czym pracują twórcy TTIP.

Obecnie pewne jest tylko to, że twórcy TTIP otrzymali od Parlamentu Europejskiego pozwolenie na stworzenie drugiego ACTA. W marcu tego roku, u progu negocjacji TTIP, kilkadziesiąt organizacji społecznych zaapelowało, aby całkowicie wyłączyć kwestie własności intelektualnej z negocjacji TTIP. Niestety w maju Parlament Europejski przyjął rezolucję na przekór tym żądaniom.

Ponadto w lipcu tego roku pojawił się pierwszy wyciek dotyczący TTIP. Dokument dotyczył sektora telekomunikacyjno-informatycznego (ICT) i była w nim mowa o kwestii odpowiedzialności pośredników w odniesieniu do usług przenoszenia i składowania informacji. Wszystko wskazuje na to, że TTIP może być drugim ACTA.

RODZEŃSTWO ACTA – TPP

Jest też inna umowa handlowa podobna do ACTA, nad którą pracuje USA, choć nie dotyczy ona UE. Chodzi o TPP, czyli Trans-Pacific Partnership.

Dziennik Internautów od roku 2011 pisze o TPP, ale w tym roku serwis Wikileaks ujawnił bardzo ważny wyciek dotyczący tej umowy. Okazało się, że w negocjacjach padały takie propozycje, jak wydłużenie ochrony praw autorskich do 100 lat po śmierci twórcy. Były też zapisy dotyczące odszkodowań za naruszenia praw autorskich, które śmiało można uznać za dziedzictwo ACTA.

JAK TO BYŁO BEZ SNOWDENA?

Zaraza prawna wokół internetu to zjawisko znacznie wykraczające poza opisane tu problemy. Dobrze byłoby wspomnieć choćby o ustawach CISPA oraz CALEA II, które były związane z problemem prywatności internautów i przekazywania danych władzom. W pierwszej połowie tego roku wydawały się one poważnymi zagrożeniami, ale potem pojawiły się wycieki Edwarda Snowdena i dyskusja o prywatności internautów przybrała całkiem inny kierunek.

Warto zajrzeć do starych tekstów o CISPA i CALEA II, jeśli chcecie się przekonać, jak mogłaby przebiegać dyskusja o prywatności bez Snowdena.

Teraz wydaje się, że wszyscy politycy stoją murem za naszym prawem do prywatności. Pamiętajmy jednak, że sprawa Snowdena określiła nastroje na rok 2013. W roku 2014 będzie ona stopniowo zapominana. Może być dokładnie tak, jak z burzą wokół ACTA, która określiła nastroje na rok 2012, ale w roku 2013 pamięć o niej zaczęła się zacierać.

Autor: Marcin Maj
Źródło: Dziennik Internautów


TAGI: , , , , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

2 komentarze

  1. supertlumacz 01.01.2014 11:25

    Podejmowanie się opracowań o charakterze PRZEKROJOWYM wymaga dużej wiedzy ogólnej i dostępu do RÓŻNYCH źródeł a więc znajomości języków obcych.

    Odczuwam zażenowanie czytając niespójne fragmenty wiadomości pochodzące z głównego nurtu polskojęzycznej propagandy.

    Na dzień dzisiejszy tj 1 stycznia 2014 Federacja Rosyjska pozostaje krajem o największej w świecie swobodzie informacji. Tak zwana ANTYPIRACKA CENZURA w FR to działania pozorowane mające na celu spełnienie przez FR formalnych wymogów wiążących się z wstąpieniem FR do World Trade Organization.

    Jednak nie zamierzam zajmować się jałową abstrakcyjną polemiką , tylko pokazać Czytelnikom WM sposób PRAKTYCZNEGO DARMOWEGO OBEJRZENIA FILMÓW CZĘSTO NIEDOSTĘPNYCH GDZIE INDZIEJ NAWET ODPŁATNIE.

    Sposób ten omówiłem w komentarzu nr 5 pod artykułem
    http://wolnemedia.net/historia/istniala-telewizja-przed-kevinem/
    Sprawdziłem przed chwilą że podane wówczas przeze mnie linki do obu filmów pozostają aktualne.

    Cóż mogę więcej dodać na temat tej swobody? Sposób ten odkryłem kilka lat temu. Od tego czasu obejrzałem DARMO KILKASET filmów . Głównie zakazanych , bo takie było podstawowe kryterium moich poszukiwań. Świetnie ilustrują to omówione przeze mnie 2 przykłady pod podanym linkiem. Najczęściej produkcji USA (średni wiek 30 lat) , lub UK ( ok.40 lat). Najstarsze obejrzane filmy to nieliczne nazistowskie klasyki (Eternal Jew, Jew Suss) i stare brytyjskie ekranizacje , niektóre jeszcze przedwojenne, które wg dzisiejszych kryteriów byłyby uważane za antysemickie np OLIVER TWIST w którym Żyd FAGIN jest zbyt odrażający i ma zbyt długi nos…

    Odnoszę wrażenie że te KILKASET obejrzanych filmów pozwoliło mi z kretesem odrobić zaległości, dlatego ewentualna zmiana praktyki FR związana z wstąpieniem do WTO będzie dla mnie bez znaczenia. Filmy oglądałem online, nie ściągałem. Natomiast użytkownicy z FR zapewne często ściągają, bo zauważyłem że po zniknięciu linków natychmiast pojawiają się nowe. Dlatego praktyczne PRYWATNE zasoby mieszkańców FR są niezniszczalne. Natomiast Internautom spoza terenu FR radzę się pospieszyć. Jeszcze kilka lat temu oglądałem DARMO w telewizji rosyjskiej przez Internet z terytorium Polski i innych krajów różne imprezy sportowe np wielkoszlemowe pojedynki tenisowe czy rozgrywki Ligi Światowej w siatkówce. Od 2(?) lat na ekranie monitora wyświetla mi się napis w języku rosyjskim że z wyrazami żalu informują mnie że obejrzenie tego programu na terytorium Polski jest niemożliwe. Być może podobne ograniczenia pojawią się dla rosyjskich dubbingów.

    Polskie rozważania na temat cenzury to jak rozmowy Papuasów na temat szczegółów technicznych podboju kosmosu.

  2. aZyga 01.01.2014 11:49

    Rosja i wolność słowa – koń by się uśmiał :p

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.