Tusk przegrał walkowerem

Opublikowano: 02.02.2012 | Kategorie: Polityka, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 491

W tym roku będziemy obserwowali coraz częściej bezradnego premiera RP, który rozkładając ręce, z pewną nieśmiałością na twarzy będzie tłumaczył publiczności nad Wisłą, że „cóż… nie wszystko da się wygrać”.

Najbardziej aktualna jest sprawa naszego uczestnictwa w pakcie fiskalnym, który obiecaliśmy podpisać, nawet nie znając jego treści. Mieliśmy być przy unijnym stole, a nie w karcie dań; mieliśmy uczestniczyć w spotkaniach euro grupy, a nie stać w przedpokoju itd. Ba, zgodziliśmy się nawet wysupłać 6,27 mld euro na pomoc dla Greków, Hiszpanii i Portugalczyków, a tak naprawdę dla niemieckich, francuskich i włoskich banków. Pamiętajmy, że obiecano nam tuż przed wyborami 300 mld zł unijnej manny z nieba; zapewniała to trójka politycznych celebrytów: Buzek, Sikorski, Lewandowski. Teraz okazuje się, że zamiast góry pieniędzy mogą być kary finansowe i to w ogromnej wysokości: 0,2 proc. od 1400 mld zł polskiego PKB, a to może być kilka miliardów złotych.

Na pierwszą ofiarę – o dziwo – UE upatrzyła sobie Węgrów, którzy postanowili się ratować sami. Mają nadwyżkę budżetową oraz zmniejszają deficyty i zadłużenie, oszczędzają, jak mogą, ale próbują jednocześnie ukrócić rabunek i kolonialny wyzysk ze strony sektora bankowego i wielkich koncernów, oczywiście zagranicznych, bo byli swego czasu jeszcze lepsi od nas w prywatyzacji. Nic dziwnego, że niektórzy węgierscy politycy zastanawiają się, czy w ogóle w takiej Unii warto jeszcze być.

Przy takim nowym fanatycznym socjaliście–kosmopolicie, jakim jest nowy przewodniczący Parlamentu Europejskiego Niemiec M. Schulz, Węgry będą więc chłopcem do bicia, którym się przytnie środki pomocowe, wzorcowo ukarze, a patrioci będą określani faszystami, jeśli upomną się o swoje.

Polska, niestety nie dostanie wydumanych 300 mld zł z nowego budżetu UE, bo nie można być pewnym czy w ogóle UE i euro będą jeszcze istnieć w latach 2013– 2020; ponadto cięcia środków finansowych w budżecie Unii, również dla Polski, będą znaczące. Komisja Europejska chce bowiem znaczną część pieniędzy z funduszy strukturalnych przeznaczyć na walkę z bezrobociem w Grecji, Portugalii, Hiszpanii oraz zaoszczędzić na dopłatach dla rolników, także dla polskich.

Nie wszystko więc można wygrać, ale sporo niewątpliwie można przegrać, zwłaszcza gdy wielcy grają przy stole, a my – jak pisałem – stoimy w przedpokoju, naiwnie licząc na ochłapy z pańskiego stołu, stołu, który chwieje się coraz bardziej.

W Austrii mają wielkie zmartwienie, bo austriackie banki udzieliły gigantycznej góry kredytów w Krajach Europy Środkowo–Wschodniej (na blisko 266 mld euro). Istnieje realne zagrożenie, że austriackie banki nie zobaczą sporej części z tej kwoty, szczególnie jeśli problemy Węgier obejmą Rumunię, Bułgarię, Słowenię i Słowację – którym przecież ostatnio obniżono ratingi. Raifeissen Bank ma również w Polsce poważne interesy. Włoski UniCredit już ledwo dyszy, ktoś go kupi, pójdzie wcześniej czy później pod młotek lub po pomoc do włoskiego rządu. Co wtedy się stanie z Pekao SA, może pierwsze trafi na listę transferową? Czy wtedy znów władza bezradnie rozłoży ręce, stwierdzając, że może i błędem była totalna wyprzedaż polskich banków w zagraniczne ręce?

Przypomnijmy, że te „wspaniale i profesjonalnie” sprywatyzowane banki w Polsce mają dziś długi i zobowiązania wobec zagranicznych właścicieli na kolosalną kwotę 50–60 mld euro, czyli ponad 250 mld zł. Co będzie, jak matki poproszą banki–córki z Lechistanu o zwrot wiana i posagu? Czy to się w ogóle jeszcze da wygrać?

W żadnym wypadku. Dobrze byłoby, żeby szefowie KNF – polskiego nadzoru, którzy swego czasu tak ochoczo przyklaskiwali prywatyzacji polskich banków – zarówno przewodniczący Jakubiak, jak i pan Kwaśniak, pokazali opinii publicznej umowy i zobowiązania prywatyzacyjne z tamtych lat i zaczęli wreszcie egzekwować należne nam uprawnienia, bo za chwilę będzie za późno. Zamiast przebierać nogami, próbując wprowadzić nadzór nad polskimi SKOK–ami, lepiej zabezpieczyć wielkie narodowe interesy w sferze bankowości w naszym kraju, bo czekają nas tu spore i niezbyt miłe niespodzianki. Nowy genialny pomysł, że teraz uratują nas chińskie banki, mające zalać nasz krajowy rynek deszczem pieniędzy, może się zakończyć tak jak budowa odcinka autostrady na A-2 przez chiński COVEC, który jak na razie nie oddał nam jeszcze należnych nam za fuszerkę pieniędzy.

Pakt fiskalny, który właśnie finiszuje, Europejski Bank Centralny i Parlament Europejski bardzo ostro krytykują jako niedemokratyczny, niekompatybilny, nierespektujący zasad wspólnotowych. Nie wyszło z dachem nad Stadionem Narodowym, nie wyszło z refundacją leków, nie wyjdzie z paktem fiskalnym i 300 mld zł dla Polski, ale poszukiwanie frajerów, którzy dobrowolnie zrzucą się na Greków, pozbawiając się 10 proc. naszych rezerw walutowych, trwa w najlepsze.

No cóż, nie wszystko można wygrać – tylko po co przegrywać walkowerem, panie premierze?

Autor: Janusz Szewczak (główny ekonomista SKOK)
Źródło: Niezależna.pl


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

4 komentarze

  1. cuszima 02.02.2012 13:15

    Był taki odcinek Rodziny Kiepskich, gdy Ferdek otrzymuje zaproszenie do udziału w uroczystości towarzyskiej jakiegoś hrabiego. Wzruszony, ubiera jakieś ciuchy na wzór paniska, przybiera odpowiednią pozę i zaczyna mówić, od razu z akcentem francuskim, o swoich przodkach. Zaskoczona rodzinka z nabożeństwem wysłuchuje monologu Ferdka na temat jego błękitnej krwi i koligacji. I z niecierpliwością oczekuje na ten wielki dzień, bo wreszcie pognębią tę mendę Paździocha. W rzeczonym dniu zjawia się goniec od hrabiego i zaprasza Ferdka do karety, wręczając mu bat. Widząc zaskoczenie Ferdka tym batem, tłumaczy mu, że ma powozić karetą. W podzięce hrabiego za to, że dziadek Ferdka był doskonałym stangretem dziadka hrabiego.
    Morał z tej śmiesznej historyjki wygląda inaczej, gdy Ferdka zastąpić Tuskiem, rodzinę Ferdka Polską a hrabiego Unią Europejską.
    Jeszcze inaczej będzie, gdy przyjmie się szerszą symbolikę taką, że Fredek to rządy po roku 89, hrabia to trzymający władzę światową a cała rodzina Kiepskich wraz z sąsiadami otoczeniem i akcesoriami to Polska.
    W tym ostatnim układzie ról widać dopiero prawdę o którą upomina się autor artykułu.
    Jesteśmy Kiepskimi, zajmującymi się bzdurami i nieustannymi kłótniami. Gdy tymczasem pozbawieni skrupułów złodzieje wynoszą bezkarnie resztki naszej własności.

  2. rurek 02.02.2012 13:53

    Donald “nic nie mogę” – teraz już wiadomo dlaczego.

  3. T_chasyd 02.02.2012 16:17

    @cuszima – dobre 😀

  4. Il 03.02.2012 15:15

    tusk stawał się nienormalny aż wreszcie stał się nienormalny:
    tu możesz przeczytać jak tusk sam o sobie napisał gdy stawał się nienormalny:
    http://miesiecznik.znak.com.pl/605/tusk.gif

    wybory jak zwykle sfałszowane i kupione.
    żaden zdrowo myślący człowiek nie wybrałby takiego tuska aby płacić mu daninę.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.