Sytuacja w południowym Chile: samoorganizacja biednych w czasie katastrofy i niekompetencja państwa

Opublikowano: 11.03.2010 | Kategorie: Społeczeństwo

Liczba wyświetleń: 427

Poniższy tekst jest tłumaczeniem opisu solidarności sąsiedzkiej i grup samoobrony przeciw gangom w Concepcion w Chile, bezpośrednio po trzęsieniu ziemi.

Dość powszechnie wiadomo już, że wielu ludzi postąpiło rozsądnie i wyniosło towary z centrów handlowych. Jednak nie więcej niż faktycznie potrzebowali. To było logiczne i konieczne – nie ma nawet sensu o tym dyskutować. Ludzie zorganizowali się w sposób spontaniczny – rozdawali mleko, pieluchy i wodę zgodnie z potrzebami każdej osoby. Zwracano zwłaszcza uwagę na liczbę dzieci w rodzinie.

Potrzeba wywłaszczenie potrzebnych produktów była tak oczywista, a determinacja ludzi by przeżyć była tak wielka, że nawet policja w końcu pomagała wyciągać towary z supermaretu Lider w Concepcion. Gdy próbowano powstrzymać lud od jedynej sensownej działalności, wywłaszczane budynki były podpalane. Jest w sumie dość logiczne, że jeśli tony jedzenia mają zgnić zamiast posłużyć ludności, lepiej je spalić, by uniknąć rozkładu. Przypadki “rabunku” pozwoliły tysiącom ludzi przetrwać godziny w ciemności, bez wody pitnej i nawet bez najmniejszej nadziei, że ktoś przyjdzie im z pomocą.

Jednak w czasie zaledwie kilku godzin, sytuacja zmieniła się dramatycznie. W całym mieście pojawiły się zorganizowane i dobrze uzbrojone gangi, korzystające z drogich samochodów, które rabowały małe sklepy, oraz budynki mieszkalne. Ich celem było nagromadzenie rzadkich dóbr, które udało się ludziom wywłaszczyć z supermarketów, oraz sprzętów domowych i pieniędzy, które ludzie mieli w domach. W niektórych dzielnicach Concepcion, gangi podpaliły domy po tym, jak zabrali z nich wszystkie wartościowe przedmioty. Mieszkańcy na początku byli zupełnie bezbronni, ale szybko zaczęli organizować własną obronę. Stworzyli patrole, wznieśli barykady, by chronić drogi i w niektórych dzielnicach skolektywizowali pomieszczenia, by zapewnić wszystkim pożywienie.

Niniejsze informacje nie mają być uzupełnieniem innych źródeł w zakresie wydarzeń ostatnich dni. Chodzi mi bardziej o zwrócenie uwagi na tą dramatyczną sytuację i jej znaczenie z punktu widzenia anty-kapitalistycznego. Od pierwszych chwil katastrofy, ludzie odczuwali spontaniczną potrzebę wywłaszczenia tego, co potrzebują, by przeżyć i nastawili się na dialog, dzielenie się, konsensus i wspólne działanie. Wszyscy kiedyś widzieliśmy taką naturalną, wspólnotową formę działania w swoim życiu. W straszliwej sytuacji, w jakiej znalazły się tysiące rodzin robotniczych, odruch życia jako społeczność pojawił się jak światło w ciemności, przypominając, że nigdy nie jest za późno by wrócić do naszej (naturalnej?) ludzkiej tożsamości.

W porównaniu z tym organicznym, naturalnym i komunistycznym żywiołem, który dał ludziom życie w momencie szoku, państwo ukazało się w prawdziwym świetle, jako pozbawione życia, bezwładne monstrum. Nagłe przerwanie szaleńczego cyklu konsumpcji i produkcji sprawiło, że właściciele fabryk zostali zdani na pastwę wydarzeń, zmuszeni byli czekać, modląc się o powrót porządku. Jednym słowem, pojawił się realny wyłom w społeczeństwie, który przywołał nowy świat, który żyje w sercach zwykłych ludzi.

Państwo musiało pilnie podjąć próbę przywrócenia monopolistycznego porządku i wyzysku. Jednak inicjatywa nie przyszła z najwyższych sfer, ale z najniższych warstw społecznych. Przywróceniem terroru umożliwiającego prywatną akumulację kapitału zajęli się handlarze narkotykami, wywodzący się z klasy pracującej sojusznicy burżuazji liczący na awans społeczny za cenę trucia swoich braci i sprzedawania swoich sióstr. Mafia, to kapitaliści w najczystszej formie: drapieżcy poruszający się w wozach terenowych, uzbrojeni w broń automatyczną, gotowi by zastraszyć, a nawet wypędzić własnych sąsiadów z ich dzielnic, byle tylko odzyskać monopol na czarnym rynku i mieć dostęp do łatwych pieniędzy i władzy.

Mafia jest naturalnym sojusznikiem państwa i klasy pracodawców. Widać to w sposobie, w jaki wykorzystuje się ich postępki w środkach masowego przekazu. Dzięki nim, można wprowadzić już zdemoralizowane społeczeństwo w stan paniki i usprawiedliwić militaryzację kraju. Co mogłoby być bardziej korzystne dla szefów i polityków – którzy pracują razem – niż ta katastrofa, dobra dla biznesu wyciskającego podwójny zysk z pracowników uginających się pod jarzmem strachu i desperacji?

Nie ma sensu, by przeciwnicy tego porządku społecznego śpiewali peany na cześć wywłaszczania, jeśli nie przeanalizuje się społecznego kontekstu takich działań. Grupa ludzi połączonych wspólnym celem, którzy próbują wywłaszczyć i dystrybuować produkty, których potrzebują, by przeżyć, to nie to samo, co uzbrojone gangi okradające ludność w celu osiągnięcia zysków. Jest jasne, że trzęsienie ziemi, które miało miejsce w sobotę 27 lutego było nie tylko ciosem w klasę pracującą i spowodowało zniszczenie istniejącej infrastruktury. Jednocześnie, porządek społeczny panujący kraju został odwrócony do góry nogami.

W ciągu kilku godzin narodziła się przed naszymi oczyma walka klas. Zapewne zbyt jesteśmy przyzwyczajeni do obrazów w telewizji, by zrozumieć istotę wydarzeń. Walka klas jest obecna, dzielnice zamieniły się w kupę gruzu, na dnie społeczeństwa dochodzi do pęknięć, tworząc dwie klasy ludzi, którzy stają do konfrontacji: z jednej strony tych, którzy starają się pomóc sobie nawzajem i dzielić się, a z drugiej strony, jednostki aspołeczne, które rabują i zabijają, by prowadzić swoją prymitywną akumulację kapitału.

Jesteśmy anonimowymi istotami, uwięzionymi w naszych szarych rolach życiowych: jako wyzyskiwani, jako sąsiedzi, rodzice – ale jesteśmy gotowi by budować więzy z tymi, którzy dzielą naszą sytuację. Po jednej stronie jest proletariat, po drugiej, kapitał. To aż tak proste. W wielu dzielnicach w tym zniszczonym mieście, ludzie zaczynają organizować obronę przed zbrojnymi gangami. Świadomość klasowa pojawia się w praktyce u ludzi, którzy zrozumieli w mgnieniu oka, że ich życie należy tylko do nich samych i że nikt nie przyjdzie im z pomocą.

Tłumaczenie: Yak
Źródło oryginalne: www.libcom.org
Źródło polskie: Centrum Informacji Anarchistycznej


Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

6 komentarzy

  1. Fenix 11.03.2010 11:16

    Cała Prawda i tylko Prawda! Świetnie napisane. Warte przemyślenia na Kogo możesz liczyć , w podobnych sytuacjach ? Bo na pewno nie na elity z kapitałem i rządzących ,jedna mafia!. A teraz proszę do urn wyborczych hehe 🙂

  2. Liberat 11.03.2010 16:48

    Haha. Głupie komuchy. Ciekawe jak długo by wytrzymali bez tych złych i mrocznych “właścicieli fabryk”. Ciekawe co bny się stało, gdyby ukradli już wszystko z marketów, od sąsiada “imperialisty”, chłopa “kułaka”? Mordowaliby coraz biedniejszych? Nad chamstwem musi wisieć bat! Tak było, jest i będzie. Nie da się stworzyć utopi, w której wszyscy są równi a kieruje ją jakaś społeczna empatia. Da się natomiast zaprowadzić ład i dobrobyt (choć nie w 100% i nie na zawsze) w ustrojach konserwatywno-liberalnych lub socjalno-liberalnych. (wszystko zależy od tego czy chce się mieć większe bezpieczeństwo materialne czy większą wolność osobistą). Całkowita wolność panuje wśród indian w dżungli i tam komuchy powinny się udać.

  3. felicyta 11.03.2010 20:21

    Piekny artykul, dajacy nadzieje tym, ktorzy sa w stanie zrozumiec, ze ich zycie należy tylko do nich samych i że nikt nie przyjdzie im z pomocą.

  4. W. 12.03.2010 06:48

    @Liberat

    Gdyby nie zabrali jedzenia z hipermarketów długo by nie wytrzymali…. z głodu. Życzę większej otwartości umysłu.

  5. Fenix 12.03.2010 08:03

    @ Liberat ciekawe komu ziemie zabierają ogradzają wycinają by wyzyskiwać bogactwa ziemi , a indian i innych przymuszają do niewolniczej pracy lub mordują ? Tak oni chcą kształtować naszą rzeczywistość ,czy to nie ci sami , mroczni i żli właściciele fabryk korporacje elity , rządzący by narzucać styl życia ; konsumowania ponad miarę ? Poprzez zanieczyszczenia środowiska , wyniszczenia lasów wyjałowienia ziemi i wyzysku bogactw naturalnych 95% ludzi pracuje na 5% pazernych . A teraz zadaj sobie pytanie, czy tego chcą ludzie?

  6. Liberat 12.03.2010 16:51

    Zgoda Fenix, ale to drugi koniec kija. Aurea mediocrita, nie utopia.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.