Przerwać spektakl

Opublikowano: 28.12.2011 | Kategorie: Publicystyka, Społeczeństwo

Liczba wyświetleń: 791

Marks miał rację! Miał rację twierdząc, że państwo jest organizacją klas posiadających, ponieważ w XIX stuleciu – gdy nawet w krajach dysponujących parlamentami obowiązywał cenzus majątkowy – taka była rzeczywistość. Jednak od tego czasu wiele się zmieniło. Bardzo wiele.

Najpierw postępująca demokratyzacja sprawiła, że klasy niższe zyskały wpływ na państwo. Z organizacji klasowej stało się ono wówczas strukturą międzyklasową. Oczywiście w jej ramach znaczenie różnych warstw nie było wprost proporcjonalne do ich liczebności, jednak choć bardziej liczyła się zamożność czy wykształcenie, mimo wszystko wpływ klas niższych na politykę państwa stawał się realny. Można tu rzecz jasna wybrzydzać, że „demokracja burżuazyjna” to demokracja pozorna, że niezliczone instrumenty manipulacji w rękach posiadaczy deformowały wolę ludu. Fakt, że w żadnym kraju drogą parlamentarną nie została przeprowadzona rewolucja socjalistyczna. Ale też trzeba być ślepym, by nie dostrzec związku między rozszerzaniem praw wyborczych a budową welfare state w rozwiniętych krajach Zachodu: od Bismarcka przez Roosevelta po Palmego.

Później jednak nastąpiło załamanie tego modelu. Pierwszym winowajcą jest globalizacja, sprawiająca, że realna władza uszła poza państwo: do organizacji międzynarodowych i ponadnarodowych koncernów. W rezultacie głos obywateli w wyborach staje się mniej ważny od głosu rynków finansowych. Wystarczy, że te groźnie zmarszczą brew, a „suwerenne” rządy uciekają do budy z podkulonymi ogonami. W takich warunkach wybory stają się farsą. W ten sposób dokonało się to, co już przed czterdziestu laty opisywali sytuacjoniści: „społeczeństwo spektaklu”.

Drugi powód pośrednio wynika z pierwszego: globalizacja, turbokapitalizm przynoszą ogromne zyski nielicznym. Pojawiła się klasa spekulacyjnej hiperburżuazji, żyjącej ponad anachronicznymi strukturami państwowymi. Dużo liczniejsze od warstewki turbokapitalistów są zastępy „klasy średniej”, pełniącej wobec tych pierwszych taką rolę, jak szlachecka klientela wobec magnatów.

Bogatym państwo przestaje być potrzebne. Mają dość pieniędzy, żeby kupić sobie wszelkie usługi. Stać ich na prywatne szkoły, kliniki i ubezpieczenia, na wakacje spędzane z dala od „hołoty”, na mieszkanie w luksusowej enklawie, na wynajęcie agencji ochroniarskiej, bez porównania skuteczniejszej niż policja. To prawdziwi obywatele Pierwszego Świata, ich paszportem jest karta kredytowa. Jacques Attali kreśli wizję globalnego społeczeństwa przyszłości, w której klasę panującą będzie stanowiła kosmopolityczna kasta wysoko kwalifikowanych nomadów.

Na łaskę i niełaskę tychże zdane są dziś rządy. Zygmunt Bauman opisuje proces dobrowolnej abdykacji państwa: z premedytacją zrzeka się ono swoich prerogatyw na rzecz wędrownego kapitału ponadnarodowego. Rządy mają już tylko jeden cel: zapewnić owemu kapitałowi jak najlepsze warunki. Natomiast obywatele, przypisani – z konieczności – do ziemi, są stopniowo wyzuwani ze swych praw, a zwłaszcza z prawa stanowienia o losach państwa. Większość państw to (według określenia Baumana) „okręgi policyjne”, protektoraty wielkich koncernów.

Co robić? Ruchy opozycyjne bądź to bezradnie drepczą w miejscu, bądź to desperacko rzucają się na oślep w poszukiwaniu mniej lub bardziej fantastycznych rozwiązań.

Metoda pierwsza, preferowana przez neoreformistów (tj. socjaldemokratów i alterglobalistów typu Negriego), to ucieczka do przodu – marzenia o demokracji kontynentalnej czy nawet globalnej. Przyznam, że pozostaję nieodmiennie sceptyczny wobec tej utopii. Jak by to miało działać? Demokracja bezpośrednia jest w takiej skali nierealna. Ktoś powie, że demokracja bezpośrednia jest nierealna również w skali wielu państw narodowych. Odpowiadam: demokracja ma sens wtedy, gdy legitymizuje ją wola jakiejś samoświadomej zbiorowości – ludzi, którzy nie tylko mówią o sobie „my”, ale też czują się ze sobą emocjonalnie związani i dlatego skłonni są do wzajemnych ustępstw. Naród taką zbiorowością jest – ludzkość nie jest. Co więcej – nie będzie.

Nie będzie też takową – przynajmniej w dającej się przewidzieć przyszłości – Europa. Decyduje o tym proste prawo psychologiczne: pojęcie „my” definiowane jest zawsze w opozycji do pojęcia „oni”, musimy więc czymś się odróżniać. Tymczasem Unia Europejska zbudowana jest na fundamencie wartości pretendujących (nieważne, na ile realnie) do bycia uniwersalnymi. To piasek, nie skała.

W przeciwnym kierunku idą anarchiści, przynajmniej ta część z nich, która nie chce ani faktycznej kolaboracji z Systemem za parawanem Politycznej Poprawności, ani aspołecznego awanturnictwa. Chcą oddolnej samoorganizacji społeczeństwa, które ma tworzyć niezależne od państwa i kapitału enklawy, „stałe strefy autonomiczne”, które w przyszłości, połączywszy się, obalą obecny ustrój. Problem w tym, że i ta koncepcja jest utopijna, z powodu dezintegracji społeczeństwa i kontroli mas przez media. Masy zostały zatomizowane i spacyfikowane. Uśpiono je. Co robi człowiek zamożny po pracy? Idzie do pubu, na fitness, na tenisa, jedzie na wycieczkę. Co robi człowiek biedny? Siada przed telewizorem. Biedni wycofują się z życia społecznego w dużo większym stopniu niż bogaci. Wstydzą się zabierać głos publicznie. A gdy już to robią, to najczęściej powtarzają komunały zasłyszane w mediach. Środki masowego przekazu pozbawiły ich intelektualnej autonomii, pozostają oni pod ideologiczną okupacją.

Ale brodzenie w czarnowidztwie jest bezpłodne. Znów nawiążemy do Marksa – nie chodzi tylko o to, by świat opisywać, lecz także o to, żeby go zmieniać. Nie wystarczy postawić diagnozę, trzeba zaproponować kurację. Kilkanaście lat temu opublikowałem w brytyjskim periodyku „Alternative Green” króciutki tekst pt. „Reclaim the State” (nawiązujący do kampanii „Reclaim the Streets”). Stwierdziłem w nim m.in., że należy odzyskać państwo i uczynić zeń rodzaj „strefy autonomicznej” wobec ponadnarodowego kapitału. Ponieważ państwa pełnią dziś rolę żywicieli dla kapitału spekulacyjnego, właściwą strategią byłoby odcięcie pasożyta.

Ale jak to uczynić, jak odzyskać państwo dla obywateli?

Po pierwsze, należałoby sformować jak najszerszy sojusz wszystkich – coraz liczniejszych! – klas degradowanych przez turbokapitalizm. To nie tylko tradycyjny sektor pracowniczy, to także prekariat, to nowe warstwy średnie („białe kołnierzyki”), to również samozatrudniający się (wliczając tu resztki rolników). Coś takiego proponowali pod szyldem „demokracji antymonopolistycznej” eurokomuniści w zamierzchłych latach 70. XX w. Tu najtrudniej będzie wyeliminować zadawnione antagonizmy i resentymenty pomiędzy poszczególnymi składowymi potencjalnego sojuszu, ale w obliczu wspólnego wroga jest to możliwe.

Po drugie, ów sojusz musiałby wstąpić w szranki wyborcze, żeby wykorzystać formalne, konstytucyjne prawa obywatelskie, zwłaszcza prawo do stanowienia o własnym życiu i własnym kraju. Demokracja nie działa, bo jest nieużywana – trzeba ją reanimować, trzeba z państwa na powrót uczynić instrument społeczeństwa. Tu pojawia się jednak trudność zasadnicza: korumpujący wpływ władzy. Ileż to razy byliśmy świadkami, gdy popularni politycy, zdobywszy ster rządu, realizowali politykę odwrotną od zapowiadanej, albo gdy ludowe ruchy protestu degenerowały się w sitwy karierowiczów.

I dlatego, po trzecie, „partia demokracji antymonopolistycznej” powinna przyjąć formułę bazującą na osiągnięciach anarchistycznej taktyki samoorganizacji. Miałby to być – wedle hasła antyglobalistów – „ruch ruchów”. Mówiąc konkretnie: ani amorficzny populizm, ani leninowska „partia nowego typu”, oparta na „centralizmie demokratycznym”. Właściwą formułę odkryli już stulecie temu brytyjscy związkowcy, tworząc Partię Pracy, która była federacją związków zawodowych. Również współczesna „partia demokracji antymonopolistycznej” powinna mieć tylko członkostwo zbiorowe – organizacji reprezentujących konkretne grupy społeczne. Zasada delegacji w połączeniu z mandatem imperatywnym chroniłaby ruch przed alienacją i oligarchizacją.

Po czwarte – niezbędny jest inter-nacjonalizm: obrona państwa narodowego skoordynowana w skali międzynarodowej. Zwycięstwo demokracji antymonopolistycznej w jednym kraju to za mało. A zatem: solidarność przy wzajemnym uszanowaniu tożsamości i autonomii.

Czy taki ruch miałby szansę zwyciężyć? Obiecać nic nie można, proroctwa szczęśliwego świata rzadko się spełniają. Optymizm to tchórzostwo, jak mawiał Spengler. Możemy mieć tylko nadzieję, że wydarzenia potoczyłyby się tak, jak w „Gwiezdnych wojnach”, gdzie Obrońcy Starej Republiki ostatecznie wygrali z Imperium.

Autor: Jarosław Tomasiewicz
Źródło: Nowy Obywatel

O AUTORZE

Jarosław Tomasiewicz (ur. 1962) – doktor nauk politycznych, pracownik naukowy Instytutu Historii Uniwersytetu Śląskiego, publicysta, autor książek „Terroryzm na tle przemocy politycznej (zarys encyklopedyczny)” (2000), „Między faszyzmem a anarchizmem. Nowe idee dla nowej ery” (2000), „Ugrupowania neoendeckie w III Rzeczypospolitej” (2003) i „Zło w imię dobra. Zjawisko przemocy w polityce” (2009), a także wielu tekstów publicystycznych i naukowych. Stały współpracownik „Nowego Obywatela”.


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

12 komentarzy

  1. marckus 28.12.2011 09:42

    Tego się nie da reanimować, bo to już umarło, a ożywić mógłby tylko cudotwórca.

  2. Don_Mateo 28.12.2011 13:12

    Jest sposob. Dajcie mi jesc i dach nad głową a wam pokażę cuda. sam jeszcze wszystkiego nie wiem, ale droga jest co najmniej pewna. Tylko ten szalony elektryk mi potrzebny bo zanim ja sie prądu naucze to minie z pół roku..

  3. Don_Mateo 28.12.2011 13:19

    ale póki co można działać na zasilaniu kapitalistycznym 😉

  4. JamiroQ 28.12.2011 13:31

    Piękne komunały, tylko do kogo? W Polszcze marazm osiągnął optimum. “Niczego już nie będzie” jak zapowiedział wieszcz. Jedyny wieszcz, na którego stać to głupie społeczeństwo…

  5. Yezior 28.12.2011 15:10

    Chyba już tylko globalny “reset”, finansowy, systemowy kolaps może spowodować że “zaczniemy od nowa”. Oddolnie. Problemem pozostanie jednak wciąż ludzka natura.

    Artykuł bardzo dobry.

  6. Don_Mateo 28.12.2011 16:15

    tam sie znacie. cudów nie widzieliście jeszcze 😉

  7. edek 28.12.2011 18:52

    Niestety facet ma rację.
    I niestety tylko cud może nas ocalić.
    Ale cuda się rzadko zdarzają. A odwrotnie mafijna finansjera conajmniej od kilkudziesięciu lat jest zorganizowana. I ma media oraz większość polityków. I nie chce dopuścić do żadnych cudów.

  8. garsjo 29.12.2011 17:02

    Po co tyle zachodu i przebudowy. Ważniejsze: prawne reguły zakazujące derywatów finansistom. Kontrola działania banków. Zakaz finansowania rządów przez banki. Zakaz finansowania partii politycznych z budżetu państwa. Prawnie uregulowany dostęp opozycji do mediów /przydzielenie pasma, kanału/ Wprowadzenie na szerszą skalę demokracji bezpośredniej. Jawność i dostęp do informacji oraz transparentność umów międzynarodowych. Ustawowy obowiązek rozliczanie polityków po skończonej kadencji -“remanent” pod względem, legalności, rzetelności i gospodarności. i odpowiedzialność prawna. Prześwietlanie pod względem legalności i uczciwości “turbokapitalizmu”. Ograniczenie do minimum biurokracji. Zastąpienie jej zdroworozsądkowymi uregulowaniami działającymi na rzecz społeczności. Ograniczenie liczby parlamentarzystów. Wymóg posiadania wyższego wykształcenia i znajomości j. obcych przez parlamentarzystów. Powrót do trójpodziału władzy i wzajemnej kontroli. Właściwe ustawienie w szeregu rządu z ministrami jako wykonawców woli suwerena, a nie odwrotnie. Promowanie mądrych ludzi. 🙂

  9. edek 29.12.2011 18:52

    @garsjo
    Tylko jak chcesz to wprowadzić gdy cała klasa polityczna jest kupiona. A jak ktoś się nie daje kupić to są inne metody…
    Ze szczegółów to mam wątpliwości co do finansowania partii. A także wymogu wykształcenia wyższego dla parlamentarzystów. Nie jest to gwarancją ani wiedzy ani dobrych intencji a tym bardziej mądrości. I język. Tylko jaki?
    Tylko tak się trochę czepiam 🙂

  10. devilan1410 29.12.2011 20:27

    Cudów nie ma w świecie od A do Z zaplanowanym.

  11. Angel 30.12.2011 01:03

    tylko Anarchia.

    autor tekstu skupia się znowu na samej ekonomii.

    problemem nie jest różnica klas względem ekonomii, ale istnienie ograniczeń Wolności Jednostek.

    jedynie radykalna walka o Wolność Jednostek, maksymalną z możliwych, może doprowadzić do przemian.

    władza ekonomiczna istnieje jedynie dzięki ograniczeniom (a nie jak niektórzy by chcieli brakowi ograniczeń – zakazów/nakazów państw) narzucanym na Jednostki. odjąć jakąkolwiek kontrolę walut, jakiekolwiek reguły finansowe, chronione przez prawo państwowe, wprowadzić całkowitą dowolność w ustalaniu wartości walut jak i towarów, zlikwidować 100% podatków – a więc zlikwidować ograniczenia finansowe. zlikwidować prawo pozwalające dochodzić praw własności. proste rozwiązanie, i skuteczne.

    sprzeciw jednak może nastąpić tylko z pozycji Anarchistów, a nie z pozycji klas posiadających, albo chcących posiadać w przyszłości. każdy kto chce posiadać a więc mieć gwarancje prawne Własności, składa się na System w którym żyjemy.

    chęć zysku czyli posiadania Własności jest świetnym instrumentem kontroli społeczeństw więc doskonale się sprawdza w utrzymywaniu rządów i władz takich czy innych, i służy ograniczaniu Wolności. jednak to Własność służy Ograniczaniu Wolności, a nie Ograniczenia Wolności służą Własności. nie mówmy więc o warunkach finansowych, ale o komforcie życia w Wolności w ogóle, dopiero dalej Wolności ekonomicznej. Wolność ekonomiczna zaś wymaga zlikwidowania wpływu państwa na ekonomię jak i jakichkolwiek innych struktur.

    oczywiście wszystkie projekty to utopie albowiem ludzie w swojej masie zawsze wolą się dostosować do tego co jest, niż ryzykować nowe warianty. media nie są temu winne.

    jeśli chodzi o zamach na rynki finansowe, można się też temu przyjrzeć od całkowicie odmiennej strony. a mianowicie, jedyni ludzie którzy mogą się przeciwstawić Władzy Instytucjonalnej to ludzie potrafiący posiąść autonomię materialną. jedyni ludzie którzy mogą wpływać na Władzę Instytucjonalną to ludzie posiadający autonomię materialną. Państwa i Władza Instytucjonalna będąca efektem nadania politycznego, czując że nie może mieć wpływu na wszystko i wszędzie, a nóż coś jej się wymknie spod kontroli, chce dokonać zamachu na nowe ośrodki Władzy które mogą się jej oprzeć. wspieranie zamachów na “rynki finansowe” jest więc opowiadaniem się po stronie Państwa. rozwiązanie jest zupełnie inne. należałoby przerwać jakiekolwiek powiązania.

    ludzie w masie, nic nie zmienią bo w obliczu kryzysu, są bardziej bojaźliwi a Władze wypuszczą nowych agentów żeby przejąć tłumu niezadowolenie. dopóki będzie istniała idea Państwa dopóty nic się zasadniczo nie zmieni.

  12. adambiernacki 02.01.2012 14:37

    Marks to ten co zaadoptował pojęcie “walki klas”, która doprowadziła do ludobójstwa na niewyobrażalną skalę? “Walka klas” jak wiemy z historii stała się rzezią mającą na celu “stworzenie nowego człowieka”.
    “Wędrowny kapitał ponadnarodowy” kojarzy mi się z Żydami i Ormianami.
    Biedni debilami “powtarzającymi komunały z mediów”?
    Nie tylko. PRL a potem pakt czerwono-czarny zepchnął na margines patriotów i ich potomków noszących w sercu wzniosłą ideę jedności narodowej oraz głębię wrażliwości i moralności. Zostali oni zepchnięci w biedę przez system z natury kryminogenny, w którym nie potrafili się “dorobić” ze względu na wątpliwości natury moralnej. Bardzo stare przysłowie chińskie mówi: ” W kraju dobrze rządzonym to zaszczyt być bogatym – w kraju źle rządzonym to hańba być bogatym”
    Politycy bez przerwy realizują politykę przeciwną do zapowiadanej, ponieważ realizują plan globalny i nie odpowiadają za nic przed społeczeństwem. Trzeba też powiedzieć, iż do tej pory w tworzenie prawa ingerowali przestępcy a bez dobrego prawa i wymiaru sprawiedliwości nie będzie możliwe prawidłowe funkcjonowanie min. związków zawodowych.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.