Polska się budzi

Opublikowano: 16.07.2010 | Kategorie: Polityka, Prawo

Liczba wyświetleń: 556

Słowo „suweren” zaczyna robić karierę.

Przed piątą rano budzi mnie ten sam autobus, który co dzień wydaje swoje dzikie syki, otwierając i zamykając drzwi na przystanku pod domem. Słońce jak zwykle pokazało się już nad linią lasu na horyzoncie i jak zwykle odbija się w tafli szkła w ramie obrazu, żeby zaraz rzucić złoty refleks na drzwi. Jest piąta rano. Noc spotyka się z dniem…

Kraj za oknem taki sam jak zwykle.

* * *

Powinnam dziś pojechać do sądu apelacyjnego, żeby znów się tłumaczyć, że ZUS nie powinien mi naliczyć tego, co naliczył, bo mój ulubiony art. 104 ustawy o ubezpieczeniach sformułowany jest absurdalnie, nikt go nie rozumie, to i ja nie zrozumiałam. I jestem społecznie ubezpieczona w sposób niezrozumiały. ZUS, który miał ubezpieczać i płacić mnie, chce, żebym to ja ubezpieczała ZUS i jemu płaciła. Może to i dziwne, ale w końcu to nie jedyna dziwna rzecz w Polsce, więc nie ma się co czepiać.

Wieczorem szukałam wezwania na rozprawę, w końcu znalazłam i przeczytałam, że „stawiennictwo nieobowiązkowe”. Znaczy mogę nie pójść. Apelację napisałam porządnie, wiec może rzeczywiście – po co się denerwować, kiedy można nie?

Inna rzecz: jaki sens ma wymiar sprawiedliwości, kiedy sędzia nawet nie musi widzieć tych, pomiędzy którymi toczy się spór? Kiedy nie istnieje najmniejszy nawet związek miedzy sędzią i stronami? Ale OK, spraw jest dużo, sędziów mało, akta przewożone w wózeczkach po sądowych korytarzach grube – po co tam jeszcze ja, i to ze swoim stresem? Poleconym przyjdzie wyrok, to sobie przeczytam.

Chociaż zeszłym razem nie przyszedł. Dowiedziałam się, że zapadł – rok po jego wydaniu, kiedy ZUS przysłał ponaglenie, że wciąż nie zapłaciłam tego, czego przecież nie chcę zapłacić i o co właśnie sądzę się z ZUS-em w sądzie.

Być może gdzie indziej sądy wysyłają wyroki osobom, które na nie czekają. Ale u nas trzeba sąd poprosić o udostępnienie. Dowiedziałam się właśnie przy tej okazji. Że jak się poprosi, to sąd przyśle. Jak się po drodze straci termin, w którym można poprosić – to nie przyśle. Ale wtedy można poprosić o przywrócenie terminu, w którym można poprosić o wyrok. I sąd albo ten termin przywróci, albo nie. Jak przywróci, to przyśle, a jak nie, to nie. No i jak nie, to wtedy wyrok jest, uczestnik procesu nic o nim nie wie, ale mu podlega i ma się podporządkować. No, taki kraj. Ten sam, co zwykle.

* * *

A jednak nie. Jest inaczej. Mijają trzy miesiące od smoleńskiej katastrofy. Dopiero co wybieraliśmy nowego prezydenta. Udając, że katastrofy nie było, bo jak ktoś z tych, co ją do dziś przeżywają przypominał, że była, to zaraz ktoś z tych, co mówią, że nie ma co histeryzować, krzyczał, że się ją politycznie wykorzystuje. Więc dla świętego spokoju wybieraliśmy, udając. Ale już wybraliśmy. I już udawać nie trzeba.

* * *

Suweren podzielony na pół – napisała w Salonie24.pl Gemma. Suweren czyli ja, mój sąsiad, Twoja sąsiadka, ich znajomi i znajomi znajomych. Sugestywny obrazek, ten Suweren na pół pęknięty. Jedna ręka Suwerena nie może uścisnąć drugiej ręki, a jedna noga nie może spotkać się z nogą drugą. Serce przecięte na pół. O głowie lepiej nie wspominać. Chyba go to musi boleć, tego Suwerena. Lekarstwo na to jest, ale nie znam doktora, który chciałby je zaaplikować. Jakby tylko spróbował – zaraz jedna i druga strona Suwerena podniesie wrzask, że doktor to zdrajca! A w walizeczce doktora kilka tabletek. Biała: od wzajemnego szacunku. Zielona: od wysłuchania się nawzajem. Niebieska: od akceptacji współzależności.

No co? Pomarzyć nie wolno? Jeśli nawet Adamowi Michnikowi otworzyły się oczy i zauważył, że wielka część Polaków nie czuje się w państwie u siebie, to może będą konsekwencje? A może i nie?

* * *

FYM podsumowuje w Salonie24.pl to, czego wciąż nie wiemy. W zasadzie nic nie wiemy, wciąż dezinformowani. Nie wiemy też, kto tak naprawdę i na jakiej prawnej podstawie podjął decyzję o takim a nie innym procedowaniu „śledczym” po katastrofie 10 kwietnia. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można sądzić, że nie była to samodzielna decyzja Tuska… Co ciekawsze, płk dr Klich w swych wypowiedziach przed komisją (sejmową) także nie wie, kto zadecydował. Inni przedstawiciele „rządu” uczestniczący w tym posiedzeniu, także. Więc kto? Szef FSB? Ambasador Rosji? Stanisław Ciosek? Czy jakiś batiuszka z WSI? Być może gdy premier na wniosek mec. S. Hambury zostanie przesłuchany przez prokuraturę, zdradzi nam tę wielką tajemnicę.

* * *

Poza tym wszystko jak zwykle.

Pięciuset mieszkańców Gdyni od czerwca może już złożyć obywatelski projekt uchwały miejskiej. Pozew zbiorowy przeciwko rządowi o odszkodowania za powódź zamierza przygotować grupa poszkodowanych przedsiębiorców i mieszkańców Sandomierza, choć według wojewody świętokrzyskiego rząd nie pozostawił powodzian samych sobie. Nowy prezydent naobiecywał: 1000 km autostrad, wycofanie polskich wojsk z Afganistanu, 50 procent zniżki dla studentów i bezpłatne kształcenie na jednym kierunku, podwyżki dla nauczycieli, utrzymanie KRUS. PAP podaje, że brytyjscy naukowcy z Uniwersytetu w Southampton opracowują metodę, która ma radykalne ograniczyć proces ocieplania się klimatu: tysiące ton żelaza wrzucone do wód oceanów i mórz zasadniczo zmniejszy ilość dwutlenku węgla trafiającego do atmosfery. Niezależni obserwatorzy mówią z kolei o sześciu wyciekach w Zatoce Meksykańskiej, co oznacza, że ilość ropy, która dostaje się do Zatoki jest wielokrotnie większa, niż mówiły wszystkie dotychczasowe szacunki. W newsletterze „Gazety Trójmiasto” dwie dziennikarki pytają i odpowiadają: Sposób na nudę? Wyprawa po Gdańsku kajakiem.

* * *

Metody manipulacji Suwerenem – w liczbie piętnastu – podsumowuje sobie dla porządku we własnej głowie Ambiwalentna Anomalia z Salonu24.pl. Ja dodaję metodę szesnastą: grę na zmęczenie i zniechęcenie. Pojawia się, kiedy te 15 metod stosują wobec nas przez dłuższy czas. Co trochę łapię się na tym, że nie mam już wcale ochoty czytać kolejnego tekstu o katastrofie smoleńskiej, myślę: a tam, zajmę się swoimi sprawami. Obywatele zajęci „własnym ogródkiem” – nawet jeśli jest to sąd apelacyjny – przestają patrzeć władzy na ręce. I o to tej władzy przecież chodzi.

* * *

Zrobiła się siódma.

Kraj taki sam, a jednak całkiem inny.

Wolność? Solidarność? Braterstwo?

Autor: Anna Mieszczanek
Źródło: Obywatel


Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.