Pisarze, wracajcie do polityki!

Opublikowano: 01.06.2015 | Kategorie: Historia, Kultura i sport, Polityka, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 1035

Żyjemy w ciekawych czasach, gdy większość życia publicznego dzieje się na naszych oczach. Nawet najbardziej zakulisowe gry prędzej czy później wychodzą na światło dzienne. Czego więc brakuje w dzisiejszej polityce?

Odpowiedź jest prosta: brakuje pisarzy. Brakuje finezji, wypowiedzi nie tylko kunsztownej formalnie, ale również bogatej w treść. Współcześni politycy są do bólu dosadni. Jeden powie, że „yes we can”, inny zasugeruje, żebyśmy wybrali przyszłość. Jeszcze inny wyraźnie wskaże, jak ta przyszłość ma na imię. W odpowiedzi jego konkurent przedstawi się jako urzędnik naszej wolności. To wszystko bardzo piękne, ale jednocześnie – przerażająco mało finezyjne.

Niczego tak nie brakuje w dzisiejszej polityce jak pisarze. Gdy pomyślę o czasach dwudziestolecia międzywojennego, to aż łezka się w oku kręci. Nie żebym je pamiętał, ale sporo o nich czytałem. Były to więc czasy, gdy prasa sprawowała rząd dusz. Co prawda prasa ambitniejsza, literacka, taka jak lewicujące „Wiadomości Literackie” czy prawicujące „Prosto z mostu” była czytana głównie przez elitę, ale jedno jest pewne – było co czytać. Pisywali tam bowiem ludzie prawdziwie zaangażowani. Ludzie którzy, żyli życiem kraju. Konfliktami, sympatiami, antypatiami. I pomysłami na Polskę.

Odnieśmy się najpierw do klasyki gatunku. Każdy chyba kojarzy nieśmiertelną Tuwimową antyantysemicką replikę na zarzuty o wątpliwą polskość własnej twórczości. Przytoczmy ją tu jednak, aby ci, którzy wątpią w mistrzostwo Tuwima, nieco spokornieli:

“Próżnoś repliki się spodziewał,
Nie dam ci prztyczka ani klapsa
Nie powiem nawet: „Pies cię j…ł”,
Bo to mezalians byłby dla psa”

Nie był to jednak jedyny przykład, gdy Tuwim dał popis. Jednym z najbardziej zagorzałych przeciwników Skamandryty był Adolf Nowaczyński, znany pisarz o poglądach narodowych. Miał on Tuwimowi za złe nie tylko jego żydowskie pochodzenie, ale m.in. opublikowanie mocno politycznego i antyestablishmentowego wiersza „Do prostego człowieka”. Wtedy to Nowaczyński napisał o „gałęzi, na której Tuwim powinien podyndać przez tydzień”. Faktem jest, że panowie nigdy nie zapałali co siebie sympatią. Dowodziła tego anegdota z literackiego spotkania z lat trzydziestych. Nowaczyński miał wówczas powiedzieć:

“Nie ma polskiej poezji bez Adama Mickiewicza, nie ma Mickiewicza bez „Pana Tadeusza”, nie ma „Pana Tadeusza” bez Jankiela. Panie i panowie, wznoszę toast za zdrowie pana Tuwima.”

Antysemicki ton Nowaczyńskiego był oczywisty dla wszystkich zebranych. Atmosfera zgęstniała. Tuwim nie pozostawił jednak sprawy bez repliki:

“Zgadzam się z tym, co powiedział kolega Nowaczyński. Nie ma polskiej poezji bez Adama Mickiewicza, nie ma Mickiewicza bez „Pana Tadeusza”, nie ma „Pana Tadeusza” bez Jankiela, nie ma Jankiela bez cymbałów. Panie i panowie, zdrowie kolegi Nowaczyńskiego!”

Źródła litościwie nie przekazały reakcji zgromadzonych. Można podejrzewać, że zapanowała pewna wesołość.

Jeżeli anegdoty o Tuwimie i Nowaczyńskim to kaliber zbyt lekki, to przejdźmy do spraw trudniejszych. Połowa lat dwudziestych przyniosła wielkie pęknięcie w polskim społeczeństwie. Zresztą, nie oszczędziło ono również pisarzy. Zamach majowy marszałka Piłsudskiego nastawił wielu pisarzy przeciwko niemu, a jednym z najbardziej bojowych był Tadeusz Dołęga–Mostowicz. Ten pisarz „pierwszy z drugorzędnych” dwudziestolecia, po 1926 r. brutalnie pobity, prawdopodobnie na polecenie otoczenia Piłsudskiego, przez całe lata 1930. bardzo zjadliwie odgryzał się swoim prześladowcom. Opublikował m.in. powieść „Ostatnia brygada”, ukazującą piłsudczyków jako gromadę niegodziwców i karierowiczów. Miało to ważną wymowę polityczną, bo Mostowicza w latach 1930. czytywała cała Polska. Oczywiście ta, które umiała czytać i czytała po polsku. Jednocześnie piłsudczykowskiej Polski – innej wszak nie było – Mostowicz bronił aż do końca we wrześniu 1939 r., gdy poległ od radzieckiej kuli.

Po drugiej stronie wewnątrzpolskiej politycznej barykady stał Juliusz Kaden–Bandrowski. Legionista, gorliwy piłsudczyk, twórca barwnej postaci „Generała Barcza” – czyli alter ego Piłsudskiego. Kaden też nie żałował swojego pióra w politycznych atakach. Na cel brał m.in. Polską Partię Socjalistyczną czy ludowców. To spod jego ręki wyszły takie utwory jak „Czarne Skrzydła” – gdzie atakował rzekomo sprzedajnych socjalistów, a także „Mateusz Bigda” – gdzie solidnie oberwali politycy chłopscy, na czele z Wincentym Witosem. Z dzisiejszego punktu widzenia zjadliwe ataki Kadena mogą budzić niesmak – pisał je bowiem człowiek znakomicie ustosunkowany w realiach władzy po maju 1926 r. Mierzył natomiast w opozycję, która musiała walczyć z całym aparatem coraz bardziej autorytarnego państwa. To wszystko prawda. Ale też Kadena trudno uznać za dzierżymordę, politycznego pałkarza czy podłej klasy propagandystę. Były to czasy walki ostrej, ale prowadzonej z pełnym przekonaniem. Tak można było walczyć jedynie o rzecz, która miała wielką wartość.

Pisarze epoki II RP pokazywali zresztą niejednokrotnie, że racje polityczne cenią sobie bardziej nawet niż osobiste przyjaźnie. Tak właśnie było w przypadku wieloletnich więzów łączących Wacława Sieroszewskiego i Andrzeja Struga. Obaj ci twórcy, dzisiaj już nieco zapomniani, związali swoje losy z Legionami Piłsudskiego, obaj też w Piłsudskim widzieli zbawcę ojczyzny. Ale do czasu. Gdy w 1930 roku dyktator zdecydował się aresztować działaczy opozycji i wytoczyć im polityczny proces, zwany „procesem brzeskim”, przyjaźń między pisarzami definitywnie się skończyła. Andrzej Strug uznał, że Piłsudski zachował się niegodnie i wyraźnie napiętnował działania Marszałka. Ponieważ jednak cenzura nie pozwoliła wydrukować zdecydowanego tekstu Struga w kraju, ten wysłał go do prasy zagranicznej. Sieroszewski, który był zgoła odmiennego zdania, ostro atakował Struga za oczernianie imienia ojczyzny za granicą. Obaj twórcy – dawniej przyjaciele – śmiertelnie się na siebie obrazili. Powtórzę jeszcze raz: tak proszę państwa można walczyć jedynie o rzecz, która ma wielką wartość.

Jak więc nie wzywać tu pisarzy? Wracajcie i angażujcie się. Piszcie mądrze, piszcie żarliwie, pokazujcie drogi, szukajcie rozwiązań. Polityczni publicyści piszący książki, to mimo wszystko nie to samo.

Autorstwo: Michał Przeperski
Źródło: Histmag.org
Licencja: CC BY-SA 3.0


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

2 komentarze

  1. Piechota 01.06.2015 20:02

    Kiedy prawdziwy artysta idzie do polityki, następuje koniec artysty.

  2. Dagobert 02.06.2015 23:38

    Odezwa Tadeusz Borowski
    Piszcie, poeci, wiersze,
    układajcie radiowe słuchowiska,
    róbcie teksty narodowych pieśni,
    żeby były zrozumiałe dla wszystkich

    dajcie wszystkim do rąk poezję,
    rozlepiajcie ją na narożnikach,
    lecz, poeci nie zejdźcie za wcześnie
    z broniących człowieka barykad

    Piszcie, poeci, uczciwie,
    piszcie poeci, odważnie
    są wiezienia dla poetów żywych
    lecz jest sława dla poetów umarłych.

    Bądźcie czujni jak sternik okrętu,
    ogniem tępcie zbrodnię i zdradę
    i ratujcie, jak statek z odmętów,
    własnym ciałem świat od zagłady.

    Ale jeśli świat pójdzie na dno,
    to wtórujcie mu godnie muzyką
    Bądźcie prości i bądźcie odważni
    jak muzykanci z okrętu ,,Titanica””

    Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.