Kanał

Opublikowano: 18.06.2009 | Kategorie: Kultura i sport

Liczba wyświetleń: 1441

Przedsiębiorczy filmowcy kręcą tylko przy prywatyzacji.

Ustawa o kinematografii z 2005 r. przewiduje prywatyzację wszystkich państwowych instytucji i wytwórni filmowych do końca 2010 r. Co nie zostanie sprywatyzowane, będzie musiało zostać zlikwidowane. O dziwo ledwie dwa spośród kilkudziesięciu podmiotów (Studio Miniatur Filmowych i Łódzkie Centrum Filmowe, więc instytucje marginalne na rynku) zwróciły się w tej sprawie do swojego organu założycielskiego, jakim jest Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego z deklaracją, że wniosek prywatyzacyjny kiedyś złożą.

Było już w „NIE” kilka razy o posunięciach kliki najbardziej wpływowych filmowców w Polsce (z prezesem Stowarzyszenia Filmowców Polskich Jackiem Bromskim na czele), moim zdaniem zmierzających do przejęcia całego majątku polskiej kinematografii na własność. Na tajnym zjeździe SFP 15 grudnia 2007 r. Bromski przepchnął radykalne zmiany w statucie stowarzyszenia, czyniące SFP de facto korporacją, zarządzaną zresztą głównie przez niego (nr 2/2008). Co się więc stało, że na kilkanaście miesięcy przed ostatecznym terminem prywatyzacji niemal nikt nie podjął kroków, by ten proces sfinalizować? Czyżby zanosiło się na likwidację?

PRZEPRASZAM, CZY TU BIJĄ?

Niestety nie mam Panu nic konkretnego do zakomunikowania. Były pewne sugestie, ale na razie bez dalszego ciągu, więc nieaktualne. Po informacje proszę się zwrócić do naszego organu założycielskiego. A poza tym jesteśmy przygotowani na to, że zlikwidują nas – odpowiedziała na moje pytania Irena Strzałkowska ze Studia TOR Krzysztofa Zanussiego.

Ja na to: Czy mogę prosić o informację, jakie to były sugestie i skąd one docierały? Bardzo chciałbym również poznać oficjalne stanowisko władz Studia Filmowego TOR, czy są one zainteresowane przejęciem studia na własność, skierowaniem go do prywatyzacji o charakterze publicznym, czy też wolą, żeby studio zostało zamknięte? Tym razem już zero odpowiedzi.

Dorota Ostrowska-Olińska ze Studia Perspektywa: Studio – ze swej strony – jest w trakcie rozważania różnych ewentualności. W związku z tym wstrzymujemy się od udzielania informacji.

Remigiusz Podniesiński z Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych: Aby mogła mieć miejsce prywatyzacja WFDiF, musi być dokonany proces uwłaszczenia. Niestety na przeszkodzie stoi niezakończony proces zatwierdzania planu zagospodarowania przestrzennego rejonu Sielce będącego fragmentem Dolnego Mokotowa, gdzie jest umiejscowiona Wytwórnia Filmów Dokumentalnych i Fabularnych. Opracowany przez architektów projekt przewiduje w miejsce wytwórni utworzenie osiedla mieszkaniowego, pasa zieleni oraz utworzenie sieci ulic. Trwa proces korekty planu.

Wygląda to tak, jakby prawie wszyscy w tej kinematografii czekali, aż ich zlikwidują. Ale może to tylko pozory?

Zwróciłem się do Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej i do ministra kultury z formalnym pytaniem, co się dzieje w tej sprawie i czy to prawda, że w zaciszu gabinetów MKiDN trwają prace nad zmianami w ustawie, by wydłużyć o kilka lat termin prywatyzacji bądź likwidacji.

Władze PISF zareagowały paradną paniką: dyrektor Agnieszka Odorowicz przysłała mi osobistego maila gorączkowo wypierającego, jakoby PISF był w ogóle właściwym dla takiego wniosku podmiotem. – Maila, dodajmy, podpisanego… nie jej nazwiskiem.

Ministerstwo początkowo w ogóle nie zareagowało. Po upływie ustawowego czasu na odpowiedź ponowiłem pytanie i ostrzegłem, że skieruję sprawę do sądu. Przynaglony Zdrojewski potwierdził, że oprócz wspomnianych przeze mnie na początku instytucji nikt nie przebąknął nawet jak dotąd o prywatyzacji. Potwierdził także, że rozważane jest przedłużenie o dwa lata okresu, w którym możliwe jest przekształcenie państwowej instytucji filmowej. Przez kogo konkretnie jest to rozważane – co było częścią mojego pytania – odpowiedzieć już nie raczył.

NIEBEZPIECZNE ZWIĄZKI

O co w tym wszystkim chodzi? Całkiem możliwe, że wąska klika bonzów polskiej kinematografii, którzy spodziewali się uwłaszczyć na majątku wypracowanym przez całą branżę przez dziesięciolecia, stanęła przed nierozstrzygalnymi wewnętrznymi sprzecznościami feudalnego ustroju polskiego kina.

Polski Instytut Sztuki Filmowej, bez którego funduszy nie jest w stanie ruszyć niemal żadna produkcja filmowa w Polsce, został skolonizowany przez grupę interesu liczącą kilka najbardziej wpływowych osób. Osoby te umacniają swoją pozycję między innymi poprzez niedopuszczanie świeżej krwi, ewentualnie dopuszczanie w ilościach niezbędnych dla utrzymania reprodukcji prostej tej struktury. Kluczowym środkiem utrzymywania ich pozycji jest niedopuszczanie do wzrostu ilościowego produkcji filmowej, przez co większa część środków cyrkuluje cały czas w granicach wyznaczonych przez kilka uprzywilejowanych podmiotów (TOR, Akson Studio, WFDiF, Zebra, od niedawna wygląda na to, że także ITI). Tacy ludzie jak Krzysztof Zanussi czy Jacek Bromski mogą kręcić rok w rok swoje „dzieła” tylko dlatego, że nie ma ich za bardzo z czym porównać. Wzrost produkcji filmowej w Polsce powyżej trzydziestu kilku filmów rocznie (poziom 9-milionowej Szwecji) oznaczałby niechybne pojawienie się konkurentów, którzy strąciliby takich ludzi jak Zanussi czy Wajda z ich stolców, bo nie ma siły, żeby przynajmniej część z nich nie robiła rzeczy lepszych.

W tym roku na festiwalu w Gdyni pokazanych będzie co prawda nawet około 60 filmów, ale jest to dość przypadkowy skutek akumulacji premier filmów, których produkcja ciągnie się w wielu przypadkach od kliku lat. W kolejnym roku nastąpi drastyczny spadek do poprzedniego poziomu, jak nie niżej.

AŻ POLEJE SIĘ KREW

Z drugiej jednak strony utrzymywanie produkcji na tym samym, nienaturalnie dla kraju tej wielkości niskim poziomie hamuje wzrost rynku i uniemożliwia uczynienie go rentownym dla podmiotów wolnorynkowych. Samo pojawienie się PISF (3 lata temu) z budżetem kilkakrotnie większym niż poprzedzający go Komitet Kinematografii nie rozwiązuje problemu rentowności wynikającego z rozmiarów rynku. Bonzowie polskiego kina nie mogą już dłużej przed sobą udawać, że zniknął wynikający z tego systemu strukturalny problem braku rentowności. Doszedł jeszcze światowy kryzys gospodarczy, który na pewno pociągnie za sobą spadek frekwencji w naszych kinach. Teraz boją się, że wytwórnie mogą wkrótce stać się ich własnością, za której ewentualną niewydolność będą być może musieli sami zapłacić. Teraz ratowanie ich interesów wymaga odroczenia prywatyzacji. Zaczęła się więc praca nad zmianami w ustawie, oczywiście bez szerszej konsultacji ze środowiskiem filmowym, którego większość nic o tym wszystkim nie wie.

MILCZENIE OWIEC

Czy polscy filmowcy okażą się znowu stadem bezwolnych cieląt? Czy obudzą się wreszcie i zażądają społecznych konsultacji, gdy zmienia się prawo, od którego zależą ekonomiczne warunki ich pracy? Czy zawsze już będą akceptować system permanentnego brikolażu, w którym dziesięć osób zamyka się co jakiś czas w tajemnicy przed wszystkimi w zacisznym gabinecie i dostosowuje prawo na bieżąco do swojego własnego krótkoterminowego interesu, na którym środowisko filmowe jako branża, ale też kino jako dziedzina kultury, nie przestają tracić?

Autor: Jarosław Pietrzak
Źródło: “Nie” nr 24/2009


TAGI:

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.