Serwis wideo nie odpowiada za filmy użytkowników

Opublikowano: 25.12.2012 | Kategorie: Prawo, Telekomunikacja i komputery, Wiadomości ze świata

Liczba wyświetleń: 754

Czy pracownik serwisu wideo może odpowiedzieć za film naruszający prawo, nawet jeśli ten film został usunięty? Cóż… w 2010 roku sąd we Włoszech uznał, że pracownicy Google Video są współwinni zniesławienia. Sąd apelacyjny uchylił ten wyrok, co ma znaczenie dla wielu serwisów internetowych.

O tej sprawie było już głośno w przeszłości. Wszystko zaczęło się w 2006 roku, gdy uczniowie szkoły w Turynie nagrali film, na którym wyśmiewali się z kolegi chorego autyzm. Ten film został opublikowany w nieistniejącym już dzisiaj serwisie Google Video.

Film znajdował się w serwisie ok. 2 miesięcy, ale gdy firma Google otrzymała zawiadomienie od policji, usunęła go po kilku godzinach. Ponadto dzięki współpracy Google z policją udało się namierzyć osobę odpowiedzialną za umieszczenie filmu w sieci.

Wydaje się, że cała sprawa powinna się zakończyć na tym etapie, a wyszło inaczej. Prokurator z Mediolanu oskarżył o zniesławienie czterech pracowników Google (byli to: David Drummond, Arvind Desikan, Peter Fleischer oraz George Reyes). Pracownicy nie mieli nic wspólnego z filmem – nie nagrali go, nie edytowali, nie przeglądali go. Prokurator uznał jednak, iż byli oni współwinni opublikowania tego materiału.

W roku 2010 pracownicy Google zostali skazani za niewypełnienie obowiązków związanych z włoskimi zasadami prywatności. Sąd uznał ich również za współwinowajców zniesławienia. W uzasadnieniu wyroku sąd wskazał, że firma Google kierowała się przede wszystkim chęcią osiągnięcia zysku ze sprzedaży reklam podczas emisji wspomnianego filmu.

Nawet jeśli publikacja filmu w Google Video była dla kogoś krzywdząca, wyrok wydany przez włoski sąd został uznany za nierozsądny i niebezpieczny. Wyrok ten sugerował bowiem, że serwisy wideo powinny przeglądać wszystkie treści użytkowników i od razu usuwać wszystko, co wzbudza zastrzeżenia.

Oczywiście firma Google złożyła apelację. W ubiegły piątek BBC poinformowała, że włoski sąd apelacyjny unieważnił wyrok przeciwko pracownikom Google.

Decyzję sądu można uznać za przełomową, bowiem daje ona włoskim e-usługodawcom i operatorom sieci pewność co do tego, że nie odpowiadają oni za treści użytkowników tak długo, jak długo nie zostali powiadomieni o ich bezprawnym charakterze.

Od dawna w większości krajów, również w Polsce, zakłada się iż operator strony internetowej nie musi monitorować treści zamieszczanych przez użytkowników. Powinien reagować dopiero wówczas, gdy dotrze do niego powiadomienie o opublikowaniu treści niezgodnych z prawem. Ta zasada określana jest często mianem notice and takedown.

Wyrok włoskiego sądu z 2010 roku był kłopotliwy bo sugerował, że notice and takedown nie ma we włoskim prawie zastosowania. W takiej sytuacji prowadzenie np. serwisu społecznościowego staje się niezwykle ryzykowne pod względem prawnym. Można powiedzieć, że decyzja sądu apelacyjnego przywróciła włoskim e-przedsiębiorcom możliwość polegania na notice and takedown.

Na marginesie warto odnotować, że w tym roku ciekawy wyrok wydał Europejski Trybunał Sprawiedliwości. Stwierdził on, że operator serwisu społecznościowego nie może zostać zobowiązany do wprowadzenia ogólnego systemu filtrowania, który miałby chronić jakieś prawa (chodziło konkretnie o prawa autorskie).

Nam może wydać się oczywiste, że jeśli serwisy społecznościowe nie muszą filtrować treści, nie powinny one również odpowiadać za naruszenia, o których niewiedzą. Niestety we Włoszech nie było to oczywiste i gdyby sąd apelacyjny nie unieważnił wyroku przeciwko pracownikom Google, serwisy internetowe miałyby poważne powody by zastanowić się nad filtrami.

Niestety złe wiadomości są takie, że w Europie politycy chcieliby zmienić zasady odpowiedzialności za treść. Warto przyjrzeć się choćby kontrowersyjnej inicjatywie Clean IT.

Opracowanie: Marcin Maj
Źródło: Dziennik Internautów


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.