Postawić tamę dyskontom

Opublikowano: 19.02.2014 | Kategorie: Gospodarka, Wiadomości z kraju

Liczba wyświetleń: 733

Polska Izba Handlu skierowała do premiera, marszałków Sejmu i Senatu oraz przewodniczących klubów parlamentarnych apel o przeciwdziałanie niekontrolowanemu rozwojowi dyskontów. W ocenie Izby ma on wpływ na zamykanie małych sklepów, zaburza również równowagę w handlu detalicznym.

„Nasz Dziennik” przywołuje wypowiedź Waldemara Nowakowskiego, prezesa PIH, który wskazuje, że ekspansja dyskontów prowadzi do bankructwa małych sklepów i z czasem uderzy w interesy konsumentów. „Nie można zawężać pola wyboru konsumentowi i dlatego nie można doprowadzić do sytuacji, gdy nie będzie innych sklepów niż dyskonty” – zauważa. Grozi to bowiem monopolizacją rynku.

Izba wskazuje również, że każdego roku upada kilka tysięcy małych sklepów, powstają natomiast nowe dyskonty. W jej ocenie państwo powinno chronić lokalne rynki. W tym celu postuluje sporządzanie miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego tak, by uwzględniały „zrównoważony rozwój wszystkich formatów handlu”. Zdaniem Nowakowskiego taka polityka przyczyni się do ożywienia rozwoju gospodarczego, zagwarantuje wyższe wpływy z podatków oraz dywersyfikację zatrudnienia.

Poseł PiS Szymon Giżyński skierował do premiera interpelację, w której pyta, jakie działania zostały podjęte w celu zapobieżenia zjawiskom wskazanym w apelu. Parlamentarzysta wskazuje, że w jego rodzinnej Częstochowie działa 80 hipermarketów i dyskontów. W innych miastach sytuacja wygląda podobnie.

W latach 2009-2013 upadło ok. 25 tys. sklepów (w tym ostatnim roku – przynajmniej 6 tys. placówek). Znikają zarówno sklepy ogólnospożywcze czy spożywczo-przemysłowe, jak i specjalistyczne: piekarniczo-ciastkarskie, rybne czy warzywno-owocowe, wypierane z rynku przez sklepy wielkopowierzchniowe i dyskonty. Jedno miejsce pracy, które powstaje w dużym sklepie, oznacza przeciętnie likwidację pięciu stanowisk w handlu tradycyjnym.

Źródło: Nowy Obywatel


TAGI:

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

18 komentarzy

  1. Delite 19.02.2014 13:37

    Wygląda to źle, ale hej!? Czy to czasem klient nie wybiera, gdzie kupi produkt. Widocznie woli kupować w sklepach wieko-powierzchniowych, gdzie często jest taniej, dostępniej (mogę sobie towar z półki wsiąść obejrzeć, nie koniecznie odrazu wrzucać do koszyka).
    W małych sklepach, często mamy bucowatych sprzedawców (czasami nawet właścicieli), którzy swoim zachowaniem skutecznie zniechęcają klienta.
    Także mają się dobrze miejskie sklepy gdzie klienta traktuje się z należytym szacunkiem, a nie jako zło konieczne.

  2. Murphy 19.02.2014 16:01

    Co innego wolą, bo mają taki kaprys a co innego wybierają dyskonty, bo nie stać ich na zakupy w innych sklepach.

  3. ZIWK 19.02.2014 16:54

    Wątpiącym we “wspaniałą społeczną rolę handlu wielkopowierzchniowego” polecam wycieczkę do np. Kamienia Pomorskiego – oidp – 2 Lidle – 3 Biedronki – 2 Netto i całkowity brak nadziei w ludziach – w sumie miasto zombie 🙁

  4. biedak 19.02.2014 17:48

    Gdyby ludzie chcieli płacić więcej, to chodziliby do normalnych sklepów, ale niestety nie chcą. Dlaczego? Taką “ekonomię” rozumie 5 letnie dziecko, które sobie policzy, że jak ma 3 złote, a lizak kosztuje 50 groszy, to może kupić 6 lizaków, a jak kosztuje 75 groszy to już tylko 4. Niestety nasz nierząd nie dorósł do poziomu pięciolatków i chce wprowadzić kolejną restrykcję łupiącą nas wszystkich – konsumentów.

    “Jedno miejsce pracy, które powstaje w dużym sklepie, oznacza przeciętnie likwidację pięciu stanowisk w handlu tradycyjnym.” kwintesencja. Przecież tych 4 ludzi potem musi dostać zasiłek, więc nam się to nie opłaca. Chory kraj.

  5. obecny 19.02.2014 21:40

    Może najpierw niech zniosą przywileje i wszelkie ulgi tym dyskontom, super, hiper i nie wiadomo jeszcze jakim marketom. Niech wszystkie sklepy płacą podatki wtedy zobaczymy, gdzie będą lepsze ceny i na równych zasadach konkurencja będzie działać.

  6. Sebek 19.02.2014 22:59

    @obecny, dlaczego wy zawsze równacie w złą stronę? A może by tak zlikwidować podatki dla sklepów, zamiast dokładać hipermarketom.

  7. jeszcze 20.02.2014 08:29

    @Sebek, myślę, że @obecny chciał tylko pokazać, że to celowa polityka państwa, żebyśmy kupowali śmieciowe jedzenie w śmieciowych dyskontach.

  8. dockx 20.02.2014 09:10

    W Polsce patologia polega na tym, że przychodzi obcy kapitał i jest zwalniany z podatku dochodowego, który wynosi 19%. Samo to daje już lepszy start.

    Przede wszystkim preferencyjne warunki powinni mieć polscy przedsiębiorcy. Jeśli taka biedronka chce sprzedawać to niech się wykaże. Polska przedsiębiorczość jest niszczona przez nasze Pańśtwo.

    Argumentujecie, że w dyskontach jest taniej – racja. Jednak nikt już widzieć nie chce, że obcego się wspiera a swojego gnębi. Polacy powinni być uczuleni na punkcie swojego.

    Niemcy kupują głównie w Lidlu i Netto bo są niemieckie. Nie możemy wszystkiego z pokorą przyjmować.

  9. goldencja 20.02.2014 09:20

    Wielu ludzi nie widzi w tym nic złego. Jeśli jednak spojrzeć na to z większej perspektywy: dyskonty startują z dużym kapitałem zagranicznym otrzymując jednocześnie przywileje podatkowe podczas, gdy polskie sklepu ledwo się rozkręcają po krótkim okresie istnienia na rynku i nie mają przywilejów podatkowych, a oprócz tego ich właściciele muszą płacić też ZUSy (w małych firmach to duże obciążenie). W ten sposób dyskonty mogą utrzymywać niską cenę, bo mają zapasy gotówki i oszczędności i tworzą ofertę dla ubogich. Ubodzy ludzie (bo nie mają pracy lub dużą rodzinę na utrzymaniu) robią więc zakupy w dyskontach. Polskie sklepy i sklepiki upadają (tworzy się jeszcze większe bezrobocie, a co za tym idzie, powstaje coraz więcej klientów dyskontów). Trzeba też zaznaczyć, że obce dyskonty sprowadziły też do swoich sklepów marki zagraniczne, które wypierają lub wykupują polskie. Ludzie kupują marki zagraniczne, bo są reklamowane i kilka groszy tańsze. I znowu kolejne firmy upadają i rośnie bezrobocie. Okazuje się, że Polacy to naród robotniczy, który już praktycznie niewolniczo (za miskę z ryżem i skromny dach nad głową, czyt. kredyt) służy obcemu kapitałowi. Tak właśnie kończy się romans najgorszych cech socjalizmu, komunizmu i kapitalizmu. Nie mamy ani wolnego rynku (bo centralnie kontrolowany, podatki, Zusy, zezwolenia, licencje, biurokracja) ani równego podziału dóbr ani pomocy dla ubogich…

  10. Beatka 20.02.2014 11:56

    “Jedno miejsce pracy, które powstaje w dużym sklepie, oznacza przeciętnie likwidację pięciu stanowisk w handlu tradycyjnym.”

    I około 3 miejsca pracy przy produkcji lokalnych produktów.

  11. Jedr02 20.02.2014 18:09

    Nasza cywilizacja to istna cywilizacja problemu, spadek miejsc pracy to tragedia. Jakby to komu potrzebna była praca. System chory tak bardzo 🙂 Owoców pracy jest dla wszystkich, ale musisz robić coś niepotrzebnego aby też je dostać.
    Dyskonty to dosyć szkodliwa sprawa i to na różnych płażczyznach, ale wzgledem tych mniejszych sklepów tych płażczyzn jest znacznie mniej. Głównym zostaje faktycznie tylko wywożenie kapitału z Polski i redukcja miejsc pracy, które mają istotny wpływ dla dzisiejszej gospodarki. Ale tak to i te i te byty są niezbyt ekologiczne, sprzedają niezbyt wartościowe produkty. Tylko że w dyskontach jest na ogół taniej i jest trochę wiecej rzeczy w jednym miejscu.
    Najlepiej by było wrócić do targów i swoich własnych opakowań na kupowane produkty, byłoby ekologicznie i premiowane byłyby okoliczne produkty.
    .

  12. jj44 20.02.2014 20:12

    No nie jest tak do końca, u mnie w mieście są 4 dyskonty i sklepy osiedlowe się ostały, ale te które zaczęły jeszcze bardziej dbać o klientów. Pojawiło się więcej rodzajów towarów, a także zaczęli sprowadzać tańsze i droższe produkty tego samego typu, aby każdy mógł znaleźć dla siebie coś. Niestety musieli włożyć sporo pracy, a że niestety Polacy są narodem dość leniwym to wolą biadolić niż coś zmieniać. Jednak chylę czoła sklepikarzom osiedlowym którzy dali radę, oni wiedzą że mądra praca się opłaca. Dali radę wielkim sieciom, Polak potrafi, ale musi chcieć. Niestety dla wielu naszych rodaków ulubionym sportem jest kłócenie się nawzajem po pijaku na różnych “imprezach”. Domatorzy wolą wypić “piwko” przed TV i rzucić w niego kapciem jak pokażą po raz kolejny polityków. Niestety, o klienta trzeba dbać, a będzie w stanie zapłacić nawet nieco więcej, jeśli wie że kupuje dobry produkt. Tylko że nasi cwaniako-dorobkiewicze muszą kantować, wszystkich zawsze i na wszystkim, bo inaczej się źle czują. A potem płacz że trzeba zwijać biznes. Może warto wyjść mentalnie z PRL’u?

  13. wolnykrytyk 21.02.2014 01:14

    @goldencja

    Czy sklepy wielkopowierzchniowe, do których zaliczają się dyskonty, korzystają z przywilejów podatkowych? Próbując odpowiedzieć na tak zadane pytanie warto zapoznać się z opinią zawartą w odpowiedzi podsekretarza stanu w Ministerstwie Finansów na interpelację nr 4036 w sprawie wysokości wpływów z tytułu podatków odprowadzanych przez sieci sklepów wielkopowierzchniowych, sporządzoną nota bene z upoważnienia ministra rządu Jarosława Kaczyńskiego. „Obiegowa opinia o niepłaceniu podatków przez firmy posiadające sieci sklepów wielkopowierzchniowych nie znajduje potwierdzenia w danych dotyczących wysokości podatku dochodowego (…).W podatku dochodowym od osób prawnych nie funkcjonują żadne preferencje dla podmiotów prowadzących sklepy wielkopowierzchniowe, uzależniające wielkość podatku od rodzaju prowadzonej działalności (np. handlowej) lub pochodzenia kapitału udziałowców przedsiębiorców (polski lub zagraniczny). Obowiązujące przepisy ustawy zawierają jednolite zasady opodatkowania wszystkich przedsiębiorców prowadzących działalność gospodarczą w Polsce. Problem uchylania się przez podatników od płacenia podatków, w tym poprzez tzw. ceny transferowe, nie jest charakterystyczny (typowy) dla firm zajmujących się sprzedażą prowadzoną za pośrednictwem wielkopowierzchniowych obiektów handlowych. Problem ten bowiem w jednakowym stopniu dotyczy wszystkich podatników powiązanych z innymi podmiotami zarówno w Polsce, jak i w innych krajach ”.
    Analiza stosownych aktów prawnych również nie daje podstaw do stwierdzenia, że zagraniczne firmy będące właścicielami wielkich sieci handlowych są w Polsce opodatkowane odmiennie w porównaniu z krajowymi firmami prowadzącymi analogiczną działalność. Brak jest również przesłanek do sformułowania wniosku, że sieci wielkopowierzchniowe korzystają z jakichkolwiek innych preferencji o charakterze ustawowym.

    Warto zauważyć, że art. 133 ust. 1 ustawy o podatku od towarów i usług stanowi, że zwalnia się od podatku sprzedaż dokonywaną przez podatników, u których wartość sprzedaży nie przekroczyła łącznie w poprzednim roku podatkowym kwoty 150 000 zł. Do wartości sprzedaży nie wlicza się kwoty podatku. Ust. 5 omawianego artykułu mówi, że jeżeli wartość sprzedaży zwolnionej od podatku na podstawie ust. 1 przekroczy kwotę, 150.000 zł zwolnienie traci moc począwszy od czynności, którą przekroczono tę kwotę. Wielkie sieci handlowe nie korzystają z powyższego zwolnienia, ponieważ wartość dokonywanej przez nich sprzedaży wielokrotnie przekracza kwotę 150.000 zł. Jak widać ustawa o podatku od towarów i usług preferuje drobnych handlowców.
    Również w ustawie o podatku dochodowym od osób prawnych nie ma jakichkolwiek przepisów, które przyznawałyby szczególne ulgi czy preferencje dla podmiotów prowadzących sklepy wielkopowierzchniowe. Podmioty te mogą korzystać jedynie z ulg i odliczeń podatkowych, jakie na mocy przepisów ustawy o CIT przysługują wszystkim podatnikom.
    Ustawa o podatkach i opłatach lokalnych również nie zawiera jakichkolwiek zwolnień ustawowych, których adresatami byłyby podmioty zagraniczne, prowadzące wielkie sieci handlowe.

    W dyskontach zaopatrują się nie tylko ludzie ubodzy. Ze sklepów tych korzystają chętnie ludzie sytuujący się w grupie średnio zarabiających, a nawet sytuujący się w grupie osób należących do 10% elity zarabiających najlepiej. Minęły czasy gdy dyskonty kojarzyły się z towarami tanimi i marnej jakości. Kupowanie w dyskontach stało się wyrazem zaradności i przedsiębiorczości. Znany psycholog Jacek Santorski, który do biednych nie należy, mówi, że wśród znajomych chwali się, że udało mu się kupić w dyskoncie tanio dobre wino lub kawę.
    Zanik dotychczasowych form handlu w postaci małych sklepów, jest naturalnym procesem związanym ze zmianą sposobu funkcjonowania społeczeństwa. Co jakiś czas jakieś zawody czy też formy prowadzenia działalności zanikają lub się marginalizują. Upowszechnienie komputerów spowodowało brak pracy dla zecerów. Z sądów zniknęły hale maszyn a wraz z nimi panie, które pracowały tam w charakterze maszynistek. Jest to nieodłączny element postępu technologicznego. Masowa produkcja spowodowała brak popytu na ręcznie wyrabiane przedmioty. Dlatego coraz mniej jest krawców, szewców itp. Taki sam los czeka drobnych sklepikarzy. Chyba, że wkroczy państwo, które otoczy opieką drobny handel. Tylko dlaczego ingerencja państwa miałaby się ograniczać tylko do drobnych handlowców? Można zlikwidować firmy produkujące na skalę masową odzież, buty nabiał oraz inne produkty. Powstaną małe zakłady krawieckie, szewskie, rodzinne mleczarnie. Znowu będziemy chodzić do szewca by obstalować buty. Tylko gdzie tu jest rynek, swoboda gospodarcza, równość podmiotów gospodarczych wobec prawa i wolność jednostki, która chce decydować o tym gdzie robi zakupy?

  14. goldencja 21.02.2014 08:17

    Tak, pewnie, powołujcie się na prawa jednostki gdzie i kiedy ma robić zakupy, jakby to o to tu chodziło? Przecież nikt tych praw odebrać nie chce. Nagle na prawach się koncentrujecie podczas, gdy prawa są okrajane jak się tylko da. Tak, dyskonty zagraniczne otrzymują szereg przywilejów podatkowych i startują z większym kapitałem. Nie powołuj się na bzdury, które tego nie dotyczą. Przepisy znam jak i właścicieli różnych dyskontów i wiem jak wygląda przywilej podatkowy specjalnie dla nich. Chyba nie miałeś nigdy do czynienia z prawem handlowym i podatkowym, że powołujesz się na same treści przepisów (a właściwie nie wskazujesz żadnego konkretnego).
    W Polsce splajtują mikroprzedsiębiorstwa i ludzie są zwalniani nie z powodu skoków technologicznych ale z powodu dumpingu cenowego konkurencji, wysokich składek i podatków. Bardzo ciężko wytworzyć zysk mikroprzedsiębiorcy, który co miesiąc musi płacić składki.

    Jak artykuł o szkodliwości jedzenia, to raptem wysyp ekspertów, że w sklepach wielkopowierzchniowych dobrego gatunkowo jedzenia nie doświadczysz, a sklepików za rogiem jakby coraz mniej… Ale teraz… że niby produkty mają coraz wyższej jakości. Tak, wspaniałej, aż tak odżywczej, że można się porzygać. Nie wspominając o ubraniach (szmatkach) czy o “sprzęcie” prosto z Chin z 2-letnią żywotnością przy dobrych wiatrach. Do tego próba ograniczenia rolnictwa z praw do wytwarzania własnych naturalnych produktów wiejskich.

    Ludzie, spójrzcie na problem z większej perspektywy, bo z Waszym podejściem, to Polska powinna już zmienić nazwę na Niemcy II, bo Niemcy są lepiej zorganizowane, zarządzane i bogatsze.

    Postęp technologiczny powinien zachodzić naturalnie, a nie być implementowany do gospodarki kraju zniszczonego przez wojnę i sprzedawczyków za pomocą obcego kapitału i dyrektyw. Nie widzisz, że z Polski uczyniono kraj 3 kategorii, robotniczy-niewolniczy? Uważasz, że to postęp?
    Przy dostępie do całej technologii jaką już ma Polska, przeciętny człowiek pracowałby 3 godziny dziennie i mógł utrzymać za to rodzinę. Zdajesz sobie z tego sprawę? Uważasz, że praca za grosze na kasach, magazynach, w urzędach itd. to błogosławieństwo dla bezrobotnych?

    Panowie ogarnijcie się, bo robicie za “pożytecznych idiotów” broniąc polityki agentur w rządzie.

    @jj44, sklepy osiedlowe to nie są wszystkie mikroprzedsiębiorstwa na rynku, które znikają dzięki obcym dyskontom. Otwórz powieki nieco szerzej niż na własne podwórko.

  15. aZyga 21.02.2014 09:49

    @goldencja wszystko się zgadza, tylko że jest jedno ,,ale” – wielkie sieci wymuszają na dostawcach niższe ceny i obniżki promocyjne, mało tego dostawcy płacą za miejsce na półce.Niektóre firmy robią specjalne zestawy promocyjne dla dużych sklepów – ostatnio kupiłem tak Tyskie w tesco, masakra jakie popłuczyny. Nawet sprzęt RTV jest specjalnie robiony dla tych sklepów, byle taniej.
    Jak właściciel małego sklepu ma z nimi walczyć ? Tylko jakością.

  16. goldencja 21.02.2014 10:24

    @aZyga, to właśnie jest ta jakość. Ja tak się nabrałam na Tyskie z Biedronki. Od tamtej pory nie piję Tyskiego i nie kupuję większości artykułów spożywczych z Biedronki. Wolę dorzucić kilka złotych i kupić jedzenie od polskiego producenta wg jego własnego oryginalnego przepisu. Wszystkie smakołyki jakie przeszły pod marki lub receptury obce zmieniły natychmiast smak. Wstyd się przyznać ale z łakomczucha i smakosza ostatnio zmieniłam się w niejadka. Nic mi nie smakuje, zwłaszcza przyprawione obrzydliwymi mieszankami przypraw i chemii. Najlepsze to naturalne posiłki bez dodatków, tylko kto ma na to czas, by je sobie robić?

  17. wolnykrytyk 21.02.2014 11:55

    @goldencja

    „Chyba nie miałeś nigdy do czynienia z prawem handlowym i podatkowym, że powołujesz się na same treści przepisów (a właściwie nie wskazujesz żadnego konkretnego). Chyba nieuważnie przeczytałaś mój komentarz, skoro twierdzisz, że nie wskazuję żadnego konkretnego przepisu. Powołałem nawet dwa przepisy, a mianowicie przepis art. 133 ust. 1 ustawy o podatku od towarów i usług oraz przepis zawarty w ustępie 5 tegoż artykułu. Niestety nie mogę powołać przepisu, który wprost stanowi, że sieci dyskontowe nie korzystają ze specjalnych przywilejów, ponieważ takiego przepisu nie ma. Prawidłowa wykładnia tekstu prawnego prowadzi do uzasadnionego wniosku, że skoro ustawa nie zawiera przepisu określającego prawa i obowiązki pewnej kategorii podmiotów w taki sposób, że można by określić ich sytuację prawna jako uprzywilejowaną, to oznacza, że podmioty takie przywileju, w tym konkretnym przypadku, podatkowego nie posiadają. Polskie prawo karne nie przewiduje kary śmierci. W tej sytuacji również nie można wskazać przepisu, który mówi, że kary tej nie ma. Wniosek taki wyprowadzimy z analizy treści art. 33 kodeksu karnego który zawiera katalog kar. Co do Twoich wątpliwości Szanowna Polemistko odnośnie mojej styczności z prawem podatkowym, to zarzut ten jest niezrozumiały, w sytuacji gdy przepisy prawa podatkowego wskazuję. Z tego wynika, że jakiś kontakt z tymi przepisami jednak miałem. Twierdzisz, że powołuję się tylko „na same treści przepisów”. W niniejszej dyskusji nie ma potrzeby sięgania do komentarzy ani do orzecznictwa sądów, ponieważ nie ma tutaj jakichkolwiek trudności interpretacyjnych, O prawie handlowym nie wspominałem ponieważ nie zachodziła taka potrzeba. Oczywiście zakładam, że mogę nie mieć racji. Ale by mnie o tym przekonać należałoby samemu stosowne przepisy podać. Gołosłowne stwierdzenie, iż powołuję się na bzdury ma zerowa wartość argumentacyjną. Twierdzisz, że swoją wiedzę odnośnie sytuacji dyskontów zawdzięczasz zarówno temu, że znasz przepisy jak i właścicieli. Co do znajomości przepisów skoro twierdzisz, że znasz to zakładam, że tak jest. Natomiast co do znajomości właścicieli dyskontów. Dziwne to stwierdzenie zważywszy na fakt, że właścicielami sieci dyskontów, a o nich tu mowa, są zagraniczne spółki, a więc byty idealne a nie osoby fizyczne. Sieć Netto sp. z o.o należy do Dansk Supermarked A/S, której właścicielami są A.P. Møller-Mærsk Gruppen i F. Salling. Lidl sp. z o.o. należy zaś do niemieckiej grupy Schwartz.

    W Czechach, Niemczech czy we Francji dominują wielkopowierzchniowe placówki i mają 80-proc. udział w rynku. Małe sklepy pełnią funkcję niszową. Zostały wyparte przez sklepy dużo formatowe nie dlatego, że drobni przedsiębiorcy są gnębieni wysokimi podatkami i składkami ubezpieczeniowymi. Jest to znak czasu w jakim żyjemy. Koncentracja kapitału w rękach międzynarodowych koncernów. Proces ten postępuje nie tylko w handlu ale również w bankowości, przemyśle farmaceutycznym, motoryzacyjnym itp. Możliwość tworzenia centrów logistycznych, co możliwe było w dobie powszechnej komputeryzacji i informatyzacji stworzyła warunki ekspansji handlowych gigantów.
    Co do jakości towaru na półkach to się nie wypowiadałem. Odniosłem się tylko do trzech kwestii. Przywilejów podatkowych, tego że dyskonty to sklepy dla ubogich oraz poruszyłem kwestę wolności konsumenta. Więc nie rozumiem dlaczego podniosłaś w polemice ze mną również ten argument. Podobnie jak ten dotyczący niskich uposażeń Polaków pracujących w marketach. Na koniec dodam, że moim zdaniem jakość większości produktów spożywczych jest fatalna, niezależnie od tego czy są sprzedawane w małych sklepikach czy w hipermarketach. To co sprzedawane jest jako wędlina należałoby raczej nazwać produktem wędlinopodobnym. Więcej tam solanki i różnych odpadów mięsnych i chemii niż prawdziwego mięsa. W miarę dobrej jakości wędliny można kupić od drobnych producentów. Są one jednak drogie jak na kieszeń przeciętnego Polaka, w związku z czym w typowym osiedlowym małym sklepie nie są dostępne. Podobnie wygląda jakość owoców i warzyw. Wynagrodzenia pracowników handlu są skandalicznie niskie. Polska jest krajem dostarczającym taniej siły roboczej, gdzie wytwarza się przede wszystkim towary nisko przetworzone. Tylko, że ja nie jestem właściwym adresatem tych argumentów, ponieważ podchodzę do tego wszystkiego bardzo krytycznie.
    Napisałem to co napisałem i tylko tyle. Proszę więc nie przypisywać mi tego czego w swoim komentarzu nie zawarłem.
    Pozdrawiam.

  18. goldencja 21.02.2014 12:06

    @wolnykrytyk, odpowiadałam nie tylko Tobie. Dlatego nie wyszczególniłam w początkowej części komentarza do kogo bezpośrednio kieruję go i użyłam liczby mnogiej.

    Gdyby wszystkie przepisy traktować dosłownie, to politycy siedzieli by w mamrze i nikt by nawet ZUSów czy składek zdrowotnych nie płacił. Logika w przepisach prawnych nie obowiązuje, dlatego istnienie jednego ogólnego przepisu nie dowodzi konieczności stosowania go w szczególnych przypadkach. Jak będę mieć chwilę to poda linki do przepisów, których “polska” interpretacja pozwala na omijanie płacenia podatków w Polsce.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.