Niszczą polskie rzeki za miliony złotych

Opublikowano: 29.09.2013 | Kategorie: Ekologia i przyroda, Wiadomości z kraju

Liczba wyświetleń: 613

Aż cztery tysiące kilometrów polskich rzek zostanie zniszczonych w 2013 roku – alarmuje organizacja ekologiczna WWF Polska. Pod nazwą pogłębianie, regulacja i utrzymanie kryje się ich destrukcja na niespotykaną dotąd skalę. Instytucje odpowiedzialne za realizację tych prac, podtrzymują jednocześnie mit, że w ten sposób poprawi się bezpieczeństwo ludzi. Tymczasem planowane i realizowane inwestycje zwiększą jeszcze bardziej zagrożenie powodziowe.

Rzeka Ina przed regulacją i po regulacji.

“Nie zdajemy sobie sprawy, że działania Regionalnych Zarządów Gospodarki Wodnej oraz Wojewódzkich Zarządów Melioracji i Urządzeń Wodnych wyrządzają ogromne szkody w środowisku” – tłumaczy Mariusz Zega. “Wydatki ponoszone przy okazji prac na rzekach są finansowane za publiczne, w tym unijne, pieniądze. Można odnieść wrażenie, że instytucje, które są odbiorcami setek milionów złotych, forsują niszczenie polskich rzek, bo środki otrzymywane na tzw. „prace utrzymaniowe” i regulację, stały się kluczową pozycją w ich budżetach. W tym kontekście nieważne staje się środowisko i negatywny wpływ na bezpieczeństwo ludzi mieszkających w dolinach rzek.”

WWF Polska zebrał dane dotyczące prac utrzymaniowych przeprowadzonych w latach 2010-2013 wskazujące, że w tym okresie zostało w Polsce pogłębionych około 14 000 kilometrów rzek. Tylko w roku 2013, jak wynika z przetargów ogłoszonych tylko przez WZMIUW zniszczonych zostało lub jest w trakcie niszczenia 4 000 kilometrów cieków. WWF Polska szacuje, że na inwestycje i prace hydrotechniczne szkodliwe dla środowiska, wykonanymi między innymi pod hasłem zapobiegania powodziom, został już wydany prawie miliard złotych.

“Kolejnym problemem jest regulacja rzek” – dodaje Zega. “W tym przypadku stosuje się anachroniczne metody, jak prostowanie rzek wbrew ich naturze. Doświadczenia ostatnich dekad pokazały, że rzeka nie jest żywiołem możliwym do okiełznania. W okresie „wielkiej wody”, prostowanie pogarsza jeszcze bardziej sytuację, bo szybkość nurtu wody rośnie. Gdyby rzeki mogły meandrować i wylewać, na oddane im obszary zalewowe, nie mielibyśmy dramatycznych sytuacji, które możemy później oglądać w mediach.”

Najlepszym sposobem na przeciwdziałanie powodziom jest pozostawienie rzecznych dolin w spokoju. Wciąż możemy ocalić tysiące kilometrów nie uregulowanych polskich rzek. To właśnie na tym braku regulacji polega ich naturalny urok. Tylko takie rzeki są też w stanie spełniać swoje funkcje przyrodnicze, być miejscem przyjaznym dla zamieszkujących ich wody chronionych gatunków roślin i zwierząt. Wszelka ingerencja w rzeki, czy to w formie regulacji, czy konstrukcji hydrotechnicznej, takiej jak stopień wodny lub mała elektrownia wodna, bezpowrotnie zmieniają środowisko. Pogarszają też warunki życia ludzi. Najlepszym przykładem degradacji największej polskiej rzeki, Wisły, jest zapora we Włocławku. Odcięła ona wody środkowej i górnej Wisły dla migrujących ryb, a dziś jej utrzymanie staje się coraz większym problemem i generuje kolejne koszty.

Warto podkreślić, że wszystkie prace prowadzone na rzekach wymagają powtarzania – mówi Zega. – Uregulowana rzeka będzie wymagała wydawania kolejnych milionów złotych na konserwację i utrzymanie efektów prac regulacyjnych. W ten sposób powstaje uzasadnienie dla dalszego finansowania wykonanych zabiegów hydrotechnicznych. A w przyszłości, może okazać się, że wzorem krajów zachodnich, gdzie rzeki zostały już dawno zniszczone, te same instytucje, które rzeki niszczyły, będą podejmowały z wielkim wysiłkiem finansowym próby przywracania rzek do stanu naturalnego, na co po uregulowaniu i zmeliorowaniu rzeki, jest już za późno. Dlatego działania RZGW i WZMIUW budzą nasz ogromny niepokój.

WWF Polska przypomina, że Polska jest zobligowana przez unijne prawo do poprawy stanu wód śródlądowych do 2015 roku. Już dziś wiadomo, że przy takiej skali prac regulacyjnych i utrzymaniowych, jakie są prowadzone i planowane w najbliższej przyszłości, może to być misja niemożliwa. Co więcej na początku tego roku Komisja Europejska wniosła do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (ETS) dwie sprawy przeciwko Polsce w związku z nieprawidłowym przeniesieniem do prawa krajowego przepisów Ramowej Dyrektywy Wodnej i z zanieczyszczeniem wód azotanami. Grożą nam za to wielomilionowe kary.

“Apelujemy do Ministerstwa Środowiska i instytucji odpowiedzialnych za niszczenie polskich rzek o całkowitą zmianę podejścia do zarządzania wodami śródlądowymi” – konkluduje Zega. “Należy powstrzymać wszelkie prace utrzymaniowe i regulacyjne. Decydenci muszą zabiegać o odtwarzanie naturalnej retencji, która zmniejszy zagrożenie powodzią. Wszelkie planowane prace na rzekach, również tych najmniejszych, powinny przejść procedurę oceny oddziaływania na środowisko. Potrzebujemy całkowitej zmiany myślenia o wodach śródlądowych, która pozwoli ocalić jej walory dla środowiska i ludzi, i jednocześnie skutecznie chronić nas przed powodzią.”

Źródło: WWF Poland


TAGI:

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

7 komentarzy

  1. heniek_666 29.09.2013 11:36

    Bzdura, w dzisiejszych czasach rzeka musi być pogłębiana, sama się wypłyca zamula, zarasta i stanowi poważne zagrożenie powodziowe. Aby powstały tereny zalewowe trzeba by 1/3 kraju przesiedlić. jestem żeglarzem i stwierdzam, że większość naszych rzek nie nadaje się nawet do uprawiania turystyki ponieważ są za płytkie, a przecież taka Wisła już od średniowiecza była drogą wodną. Pewnie lepiej budować kilometry autostrad i asfaltowych dróg rozjeżdżanych przez tiry niż korzystać z dróg wodnych. A co do prostowania nurtu i przepływu to mam wrażenie, że jest naturalna praca rzeki.

  2. bXXs 29.09.2013 13:04

    No i heniek dał popalić. A może aorty sobie udrożnić i wyprostować by odpowiednie żaglówki mogły dopływać do mózgownicy.
    Wszystko jest zaprojektowane by “okiełznać” rynek słodkiej wody i następnie to sprywatyzować. Wisła – Bayer, Odra – BASF, a mineralki to już wyłacznosc NESTLE, które musi dzielić sie przychodami z podatku od deszczu.

  3. kramar 29.09.2013 14:20

    Teraz nic nie może żyć bez regulacji 🙂

  4. kudlaty72 29.09.2013 15:45

    Po II światowej Niemcy też wpadli na pomysł prostowania rzek ale po paru niezłych powodziach zaprzestali poprawiac naturę.U nas jak zwykle sredniowiecze.

  5. Komzar 29.09.2013 20:45

    Prawdę mówiąc to jesteśmy troszkę w tak zwanej sytuacji patowej.
    Bo faktycznie natury nie trzeba regulować ale nasz rzeki już nie są naturalne bo zarastają przesycone nawozami sztucznymi z pól.
    Oczywiście najrozsądniej było by nie nawozić azotanami i fosforanami ale póki to robimy to czasami chyba warto odmulić rzeki. To takie delikatne naprawianie tego co się popsuło.
    Kolejny problem jak to zrobić, bo można albo je odmulić albo regulować koryta co jest już pewnie przesadą. Na to pytanie można odpowiedzieć jedynie jak wie się jaki był wpływ na te rzeki działalności człowieka i tyko w tym zakresie powinniśmy korygować wprowadzone przez głupotę zmiany.
    Problem w tym, że pytanie proste ale odpowiedź niezwykle trudna, bo kto mato wyliczyć co myśmy napsuli i jak ?

  6. Padza 30.09.2013 08:07

    Witam serdecznie. Jestem tym ZŁYM z artykułu powyżej – złym meliorantem, a pojawiłem się tutaj, aby nas bronić. Należy zauważyć, że wojewódzkie WZMiUWy są różne w każdym województwie, jak różne są samorządy wybierane przez obywateli w województwach. Zważyć należy także, że większą wiedzę, o systemach wodnych posiadają jednak ich administratorzy – melioranci (nie tzw. ekolodzy). Bądź, co bądź budowali je. Ponadto:
    1. Są to ludzie wykształceni kierunkowo i wszelkie zagadnienia z zakresu gospodarki wodnej, melioracji, czy renaturyzacji koryt rzecznych nie są im obce.
    2. Systemy melioracyjne są oparte na odbiorniku, zwykle rzece. Jeżeli ona ma podniesione dno np. 1m, to systemy nie pracują prawidłowo, nie odwadniają prawidłowo.
    Załóżmy hipotetyczną sytuację, jesteśmy rolnikiem, a nasze dochody są uzależnione od plonów. Jednakże od 3 lat na 10 ha stoi woda i co…. wiadomo co, idziemy na skargę do wójta, burmistrza, marszałka, bo nasze dzieci nie mają co jeść. Tym samym samorząd mając na celu dobro społeczne i wyborców, wydaje złotówki na konserwacje urządzeń (są to często uregulowane rzeki).

    Załóżmy 2gą sytuację. Kupiliśmy sobie działkę letniskową koło rzeki – super okolica. Budujemy domek, sadzimy drzewka, opalamy się. Jednakże teren ten przeznaczono pod naturalną retencję rzeki, wał został rozebrane zgodnie w wytycznymi ekologów, a na naszej działce pasą się bociany. Cena gruntu wynosi 1 grosz na metr. Jest jeden mały problem – gdzie odszkodowanie za zalania… no gdzie? – nigdzie. Kto odda swój majątek pod bagna , no kto?

    Biorąc powyższe pod uwagę nie każde pogłębienie rzeki jest złe. Poza tym przyroda nie znosi próżni. Rok, dwa po odtworzeniu koryta (jak na zdjęciu powyżej) i nikt nie pozna, że coś było robione. Przyjdą bobry i pozamiatane.

  7. Padza 30.09.2013 21:41

    Tak to prawda, nie powinno się budować na terenach zalewowych, jednakże teren ten jest tani, z w/w powodów i znajdują się tacy, co kupują działki, znajdują luki w prawie i stawiają domy zalewane przez wysoką wodę. Wtedy ….

    Inna jest natomiast sytuacja w miastach, gdzie doliny chronione wałami są silnie zurbanizowane. Tam nie ma powrotu do natury. Jedynym wyjściem jest poprawa wałów i ochrona powstałych w strefie zalewowej osiedli.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.