Nie chcą pracować za dwóch

Opublikowano: 15.09.2014 | Kategorie: Gospodarka, Wiadomości z kraju

Liczba wyświetleń: 933

Związki zawodowe w sieciach handlowych zaczęły ostro walczyć o wzrost zatrudnienia w sklepach, tak by praca niezbędna do wykonania rozkładała się na większą liczbę osób. We wtorek 700 działaczy „Solidarności” protestowało w tej sprawie pod siedzibą zarządu Lidla w Tarnowie Podgórnym k. Poznania.

Wyborcza.biz pisze, że w ciągu ostatnich siedmiu lat zatrudnienie w poszczególnych sieciach spadło od 40 do nawet 60 proc. Sieci zatrudniają nowych ludzi, bo otwierają nowe sklepy, ale w starych sklepach tną etaty, co najbardziej widać w hipermarketach. „Jeżeli kilka lat temu w tego rodzaju placówce handlowej pracowało np. 200 lub 260 osób, to obecnie liczba pracowników wynosi około 120 osób” – mówi Alfred Bujara, szef handlowej sekcji NSZZ „S”. W 2005 r. Tesco zatrudniało 19 tys. ludzi w 48 marketach, teraz zatrudnia 30 tys. pracowników w 450 sklepach.

Sieciom najłatwiej jest ciąć koszty, ograniczając zatrudnienie, czemu towarzyszy korzystanie z osób z agencji pracy tymczasowej (zatrudnianych przez nie w ramach umów śmieciowych). Inny sposób to zatrudnianie na niepełny etat. „Pracownik zatrudniany jest na 5 godzin i 45 minut dziennie i wtedy nie trzeba mu dawać przerwy. Dla sieci jest to oszczędność, a taki pracownik od rana pracuje przy kasie w jednym sklepie, a po południu lub wieczorem idzie do innego pracodawcy, aby dorobić. To jest zaharowywanie się, kosztem zdrowia i rodziny, za głodowe pieniądze” – twierdzi związkowiec z „Solidarności”. Zawyżane są także liczby godzin, tj. ludzie pracują dłużej, niż to jest wykazywane w grafiku.

Przemęczenie i frustracja pracowników odbija się na jakości ich pracy oraz relacjach z klientami, w czym niektórzy upatrują szansy na opamiętanie się handlowych gigantów. „Czy sieci będą w przyszłości skłonne do zatrudniania większej liczby pracowników? Można w to wątpić. Raczej chcą ograniczać zatrudnienie, przerzucając cześć pracy na maszyny oraz… samych klientów” – prognozuje portal. Carrefour zdecydował się na wprowadzenie jednej kolejki do wszystkich kas, co oznacza bardziej intensywne wykorzystanie kasjerek, które w takim układzie pracują bez żadnych przerw. Pracownicy są też zastępowani automatycznymi kasami. Piotr i Paweł właśnie zaczął testować w jednym ze swoich sklepów system ręcznych skanerów: klient skanuje kody kreskowe towarów, które wkłada do koszyka, przy kasie oddaje skaner i płaci.

Źródło: Nowy Obywatel


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

3 komentarze

  1. pawelm1973 15.09.2014 18:07

    Wiadomo , że każdy chce ciąć koszty , pracownicy mają być wykorzystania na maksa , jak się pracownicy nie wyrabiają to znaczy , że nie próżnują. Przy mniejszej liczbie osób więcej czasu tracą klienci i często przez to firma traci klientów, może kiedyś to zrozumieją. Sam jestem takim pracownikiem , większym problemem dla mnie jest kasa. Przecież ceny mamy takie jak w unii to czemu zarobki 4 razy mniejsze ????????

  2. pawelm1973 15.09.2014 18:18

    Kandydat na przewodniczącego Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker chce wprowadzenia w Unii Europejskiej płacy minimalnej o równej wysokości. Polacy będą zarabiać tyle, co Niemcy, 8,50 euro (ok. 35,70 zł) za godzinę? Przy 40-godzinnym tygodniu pracy najniższe wynagrodzenie wyniosłoby ponad 5600 zł brutto.
    To cytat z ” finanse.wp.pl

  3. Rozbi 15.09.2014 20:03

    No ciekawy jestem jak taka płaca miałaby zastosowanie w Polskich albo nie daj boże Rumuńskich czy Słowackich hipermarketach – to wtedy kasjerki musiałby chyba pracować za czworo.

    Co do cen w hipermarketach – wiadomo – im niższe tym więcej klientów – a żeby mieć niższe ceny trzeba ciąć koszty… Taki mamy rynek.
    Klienci nie pójdą tam gdzie są szczęśliwe uśmiechnięte, wypoczęte i zadowolone z pracy i płacy kasjerki tylko tam gdzie jest taniej

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.