Mamo, tato – potrzebuję Cię!

Opublikowano: 01.06.2011 | Kategorie: Społeczeństwo

Liczba wyświetleń: 1058

Bruno Ferrero pisał: „W żadnej innej epoce nie potrzebowano tak bardzo rodziców jak obecnie.” W każdym momencie historii dzieci potrzebują ogromu opieki i czułości swoich najbliższych, jednakże czasy dzisiejsze po stokroć bardziej uwidaczniają rozpad rodziny, a co jest z tym związane, osłabienie relacji pomiędzy mamą i tatą a dzieckiem.

Dzieci, zwłaszcza te starsze, będące w okresie dojrzewania, są bezbronne, narażone na wpływ otoczenia, które wysyła pozytywne i negatywne fale, w zależności od „stacji nadawczej”. Młody człowiek jest wówczas w stanie zawieszenia pomiędzy dorosłością a dziecięctwem. Nierzadko uważa, że wolność to robienie tego, co mu się podoba i neguje pojęcie wolności jako odpowiedzialności za samego siebie i za innych. Stan dojrzewania można porównać do dramatu homara, który w momencie zmiany swej skorupy, przed wytworzeniem nowej, jest całkowicie bezbronny. I tylko od uśmiechu losu zależy, czy mu się powiedzie, czy też nie.

Dziecko ma na szczęście rodziców, którzy w prawidłowo funkcjonującej rodzinie, poprzez rozmowę, spacery, „towarzyszenie” w drodze dorastania, mogą ochronić je przed negatywnymi wpływami i wykształcić swego rodzaju parasol ochronny. Przecież lepiej zapobiegać, niż później leczyć stan chorobowy. Gdyby opisać to bardziej obrazowo, rzec by można, że łatwiej jest razem z dzieckiem ominąć drzwi do świata, w którym wszystko stacza się w dół, niż później te drzwi wyważać i szukać swej pociechy po omacku, wśród poplątanych losów innych młodych ludzi.

Należy przy tym pamiętać, że wychowywać dziecko, to tłumaczyć Mu i zachęcać Go do takich, a nie innych działań. Dziecka nie można przywłaszczyć, nie można Mu wyłącznie i wciąż zakazywać, zabraniać. Trzeba dać Mu swobodę dorastania, tłumacząc co dobre a co złe, a z boku trzymać przygotowaną do pomocy rękę. Samo zabranianie jeszcze nigdy nikogo nie wychowało – jego efektem finalnym, będzie jedynie zniewolone posłuszeństwo, zbudowane na emocjonalnym strachu. A im dziecku bardziej się zakazuje, tym bardziej chce dosięgnąć „zakazanego owocu”.

Inną sprawą jest fakt, że trzeba od dziecka wymagać, żeby mogło się rozwijać i doskonalić. Wymagania muszą być dostosowane do możliwości intelektualnych oraz sprawności ruchowej pociechy. Nie należy się przy tym bać pomyłek. Nie istnieje człowiek, który się nie myli. A gorszą rzeczą jest siedzieć z założonymi rękoma i pozostawić dziecko samemu sobie.

Dzieci obserwują dorosłych, a zwłaszcza swoich rodziców. Patrzą na nich, kiedy mówią o wodzie pijąc wódkę. Patrzą na nich, kiedy opowiadają się za światem pokoju, a po chwili obrzucają się wyzwiskami przez błahostkę. Dzieci patrzą na nas, kiedy mówimy jedno, a robimy drugie. Dlatego tak istotne jest wychowanie przez przykład. Jeżeli będziemy co innego mówić, a co innego robić, dziecko zakoduje w sobie ten przekaz i w pewnym momencie zacznie go również stosować. Nie bądźmy obłudni! Nie oczekujmy, że dzieci będą idealne przy nieidealnych dorosłych i jeszcze mniej doskonałym świecie. To tylko nieliczne jednostki potrafią wznieść się ponad otoczenie i mieć silne „ego”. Zdecydowana większość czerpie przykłady z otoczenia, wręcz jest przesiąknięta „obcymi” wzorcami.

Dlatego rodzice powinni zastosować całą gamę uczuć, które można zawrzeć w jednym słowie – Miłość. Pomiędzy Miłością, a całą grupą innych wyrazów w skład której wchodzą m.in. czułość, cierpliwość, szacunek, uśmiech, przebaczenie, możemy wstawić znak równości, gdyż Miłość, zwiera w sobie wiele wyrazów, które nie mogłyby istnieć samodzielnie. Dzieci „otoczone” takimi uczuciami, będą miały łatwiejszą drogę do szczęśliwego życia w dorosłym życiu. Jednak nic nie jest tylko biało-czarne. Zawsze są wyjątki i od wielu czynników zależy przyszłość poszczególnych jednostek.

Spójrzcie na ulicę, rozglądnijcie się. Pomiędzy radosnymi spojrzeniami, uśmiechniętymi buźkami, oczami pełnymi życia i pogody, dostrzeżcie tych, których życie nie cieszy, tych, którzy niosą ciężki bagaż, uważając, że każdy następny dzień jest gorszy od poprzedniego. Jest tak wiele osób, które cierpią na „oziębłość psychiczną”, której nauczyły się w swoich zimnych, nieogrzanych Miłością domach.

Mamo, Tato, Twoje dziecko Cię potrzebuje!

Autor: Adam Marek
Źródło: iThink


TAGI: , , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

6 komentarzy

  1. stud 01.06.2011 09:57

    Bzdura! Dzieci potrzebowały rodziców zawsze.. Obecnie mam dzieci, którym staram się poświęcić jak najwięcej czasu. Mimo, że czasy są takie jakie są, spędzam z synkiem (4 lata) średnio 2-3h dziennie + CAŁY weekend. Szkoda, że gdy sam byłem dzieckiem zamiast opiekuńczych rodziców widziałem ich wiecznie pijanych i kłócących się.. Achh, popierd.. lata 80-90-te.

  2. forest 01.06.2011 11:27

    chcialbym, zeby moj ojciec mial takie mozliwosci jak stud, gdy bylem maly.
    szczescia zycze! i obys byl dumny z syna 🙂

  3. Wentyl 01.06.2011 20:56

    Mamy kapitalizm. Bachorka rok po urodzeniu oddaje się do żłobka, bo oboje rodzice muszą pracować. Potem przedszkole, szkoła, studia i już jest dorosły 🙂

  4. Sebek 01.06.2011 21:06

    No nie kolejny nawiedzony co w w TVN usłyszał, że mamy kapitalizm. Skąd wy się ludzie bierzecie tutaj?

  5. mokosza 01.06.2011 23:44

    Chwileczkę, nigdy w historii dzieci nie były tak “zaopiekowane” jak obecnie. Dawniej opiekowały się nimi mamki i guwernantki a rodzice to był Pan Ojciec i Pani Matka, a w biedniejszych rodzinach dzieci od małego pracowały często bardzo ciężko. Nie mówcie mi więc o rozpadzie rodziny i o tym jak to dzisiaj dzieciom brakuje rodziców. Oczywiście są takie domy, ale przestańcie w końcu generalizować!

  6. Luongo 03.06.2011 00:12

    Ten artykuł z pewnością przeczytało około 100 osób (może nawet o wiele więcej) i tylko 5 osób zabrało w jego sprawie głos. Pracuję w szkole i wierzcie mi że do 15% rodzin poświęca czas swoim pociechom, chodząc z nimi na różne dodatkowe zajęcia (muzyczne, sportowe, rekreacyjne itp) Ale niestety pozostały procent to dzieci ery komputerów (zdarzają się przypadki że mylą rzeczywistość z fikcją) lub te biedniejsze chowane na podwórkach puszczone w “samopas”. Pierwszy przypadek to dzieci które grają bo rodzice im kupili komputery żeby mieć spokój, gdy po pracy wrócą do domu, drugi przypadek to szersza historii począwszy od pogoni za pieniądzem, poprzez tresowanie dzieci, do czystej patologii. Myślę że mimo że Wy jesteście doskonałymi rodzicami zapewne widzicie ten problem ale staracie się go nie dostrzegać, gdyż dla Was tak jest wygodniej.
    Pozdrawiam wszystkich nie toksycznych rodziców.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.