Kto może mieć kochankę?

Opublikowano: 29.01.2009 | Kategorie: Polityka, Seks i płeć

Liczba wyświetleń: 686

Zastanawia mnie skąd wzięło się obowiązujące obecnie przekonanie, iż w sferze emocjonalno-seksualnej polityków powinny dotyczyć inne zasady, niż pozostałych ludzi. Czy polityk musi mieć przez całe życie jedną żonę?

Takie rygorystycznie „moralne” podejście panuje (w niektórych krajach – bo przecież nie wszędzie) od niedawna. W przeszłości od mężczyzn osiągających sukcesy w polityce oczekiwano równie spektakularnych sukcesów miłosnych. Nikt nie przejmował się (nie twierdzę, że słusznie) losem zdradzanych żon. Wystarczy porównać przypadki Billa Clintona i Johna F. Kennedyego.

JFK był znany ze swoich rozlicznych romansów. Ponoć ochroniarze przyprowadzali mu kochanki tajnym przejściem wprost do Białego Domu. Erotyczne przygody prezydenta były tajemnicą poliszynela, tymczasem milczeli o nich dziennikarze i polityczni konkurenci.

Już trzydzieści lat później nastawienie Amerykanów było zupełnie odmienne. Swoje zabawy z cygarem i Moniką Lewinsky Clinton niemal przypłacił utratą stanowiska. Oczywiście, oficjalnym powodem kłopotów prezydenta były jego kłamstwa. Lecz publicznie osądzano go nie za mijanie się z prawdą, a za romans.

Oczywiście, w Europie panują nieco inne stosunki. We Francji utrzymywanie kochanek przez prezydentów to niemal tradycja (czyżby przejęta z wersalskiego dworu?). W kilku innych krajach naszego kontynentu romanse polityków także nie są niczym wstydliwym. Gdy niedawno wyszedł na jaw romans premiera Finlandii, to jego popularność wśród obywateli jeszcze wzrosła.

W Polsce spojrzenie na seksualność osób publicznych ewoluowała podobnie jak w USA. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu miłosne przygody w żaden sposób nie dyskredytowały polityków. Spojrzmy chociażby na rozromansowaną ekipę sanacyjną – z samym Marszałkiem na czele.

A co jest teraz? Wystarczy wysłuchać pełnych oburzenia krytyków postępowania Kazimierza Marcinkiewicza. Oczywiście, w żaden sposób nie dorównuje on wymienionym przeze mnie wyżej mężom stanu. Piłsudski to on nie jest. Kennedy z niego też taki sobie. Lecz czy równocześnie różni się od tysięcy podobnych mu mężczyzn w średnim wieku? Dlaczego polityk miałby w życiu osobistym starać się o beatyfikację? Osądzać go będziemy po czynach w sferze publicznej, nie uczuciowej.

Autor: Rybitzky
Źródło: Niepoprawni


TAGI:

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

3 komentarze

  1. makaron 29.01.2009 06:46

    Nie chodzi o beatyfikację, a o hipokryzję. Jeżeli pan Marcinkiewicz i duża część polskiej klasy politycznej popiera tzw. wartości katolickie i stara się je narzucić społeczeństwu , to niech najpierw sami zaczną ich przestrzegać.

  2. tomek_krk 29.01.2009 09:31

    Właśnie tak. Jakiś amerykański polityk romansował z 18latkiem. Oczywiście skandal dla pseudo pruderyjnych mediów, a dla mnie to nawet i fajnie. Są zarzuty, że 18 latek to i tak dziecko. No i co? Do więzienia może iść, odpowiadać jak dorosły może, za kraj ginąć może a seksu nie może?
    Mnie również nie przeszkadza kawalerstwo Jarosława K, czy Zbigniewa Z. Ale skoro są samotnikami, singlami i nie założyli podstawowej komórki społecznej to dla czego u licha nakazują to innym.

  3. tomek_krk 29.01.2009 09:37

    Czy autor tego tekstu-Rybitzky, to nie czasem Paweł Rybicki z Pardonu?

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.