Jasnogórskie infernus

Opublikowano: 04.02.2008 | Kategorie: Historia, Wierzenia

Liczba wyświetleń: 1632

Nie łaska boża, ale ludzie tworzą fakty i dlatego niezwyciężona Armia Radziecka, a nie opatrzność, zapobiegła w styczniu 1945 r. zrównaniu z ziemią klasztoru na Jasnej Górze przez wycofujących się hitlerowców, z którymi paulini mieli nienajgorsze stosunki.

Czołobitna uchwała sejmu IV RP z grudnia 2005 r. w sprawie 350 rocznicy zakończenia oblężenia Jasnej Góry i oddająca „hołd bohaterskim obrońcom naszego Narodowego Sanktuarium”, winna być adresowana wyłącznie do bohaterskiej Armii Czerwonej, dzięki której tamtejsi pasterze dalej mogą paść swoje owce i barany, strzygąc je z runa złotego nominału.

W planach dowództwa wojsk niemieckich, Częstochowa miała stawić opór wojskom radzieckim siłami 608 dywizji do zadań specjalnych oraz resztkami innych, wcześniej rozbitych jednostek. Dodatkowo hitlerowcy wzmocnili obronę silnym wsparciem lotnictwa, artylerii oraz wojskami pancernymi.

Radziecki wywiad oraz polscy partyzanci uzyskali informacje, że Niemcy zamierzają wysadzić klasztor i w tym celu złożyli w jego podziemiach ponad 200 lotniczych bomb o dużej sile rażenia z czasowym zapalnikiem. Miały one wybuchnąć w razie zajęcia miasta przez Rosjan, których chciano obciążyć odpowiedzialnością za zniszczenie klasztoru.

Te zamiary pokrzyżowała jednak brawurowa akcja wydzielonego oddziału 7 korpusu pancernego, pod dowództwem majora Siemiona Chochriakowa, który obchodząc miasto, wdarł się doń od północy i południa. 17 stycznia 1945 r. po nadejściu sił pułkownika Dudziaka, w wyniku krótkich i zaciętych starć, Częstochowa został wyzwolona.

Jeszcze w czasie walk w mieście, oddział saperów lejtnanta Aloszy Kapustina z narażeniem życia rozminowywał klasztor, unieszkodliwiając zapalniki bomb-pułapek.

I o faktach trzeba mówić, a nie ustawowo zakłamywać Historię!

W grudniu 2005 r. dolce far niente parlamentu IV Rzeczypospolitej, zaowocowało w końcu kłamstwem-uchwałą w sprawie uczczenia 350 rocznicy odejścia Szwedów spod Jasnej Góry. Podczas gdy ważne sprawy państwa leżały odłogiem, koalicyjna izba na klęczkach marnotrawiła czas nad mało ważnym epizodem naszych dziejów, który związany jest z Kościołem.

Manipulując faktami i zakłamując je, większość parlamentarna dogodziła próżności Kościoła oraz sama sobie, a uchwała sejmu odbiegając od rzeczywistego obrazu wydarzeń, o których mówi, stała się orężem walki propagandowej i politycznej.

Epizod jasnogórski sprzed setek lat, zaczął swój drugi, zakłamany żywot, a przecież żadne uchwały ani dekrety nie mogą zmienić faktów…

“UCHWAŁA SEJMU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ z dnia 29 grudnia 2005 r. w sprawie uczczenia 350. rocznicy zakończenia oblężenia Jasnej Góry.

W 350. rocznicę zakończenia oblężenia Jasnej Góry przez wojska szwedzkie Sejm Rzeczypospolitej Polskiej składa hołd bohaterskim obrońcom naszego Narodowego Sanktuarium. Chyląc czoła przed niezłomną wiarą i heroizmem nielicznej załogi twierdzy, kierowanej przez przeora klasztoru Paulinów o. Augustyna Kordeckiego, wyrażamy nadzieję, że wydarzenia te – które tyle razy w późniejszych dziejach inspirowały Polaków do walki o niepodległość – pozostaną nadal istotnym źródłem patriotycznych postaw młodego pokolenia.

Marszałek Sejmu: M. Jurek [1]”

Doprawdy, jeżeli już koniecznie koalicyjny sejm chciał przywoływać katolickiego duchownego jako pozytywny przykład, niech „źródłem patriotycznych postaw młodego pokolenia” Polaków będą księża Brzózka i Ściegienny, których Kościół wyklął w imię dobrych stosunków z zaborcami.

Ci, którzy wyzwolenie polityczne łączą z wielkim wyzwoleniem ducha spod srogiej despocji czarnej międzynarodówki; ci, którzy swoje człowieczeństwo oraz narodowość opierają nie na dogmatach, modłach „w intencji ojczyzny” i praktykach rzymskiego Kościoła, ale na fundamentach kulturalnej oraz umysłowej pracy, są wyspą polskości na naszej ziemi, którą zalewa fala klerykalizmu.

Kościół usiłuje objąć ludzkość śmiertelnymi splotami węża i chce rzucić w otchłań mroków, idee, które są jej wrogie…

Spielgrzymiony i rozmodlony ludek, korząc się u stóp jasnogórskiego ołtarza, uczył się miłości Ojczyzny utożsamiać z miłością „Najświętszej Panienki”. Ale te ciemne, również parlamentarne masy, nie wiedzą, że cały szereg klęsk i upadków sięgnęły nasz kraj właśnie od historycznej chwili pierwszej koronacji „cudownego” obrazu! Katolicki ludek od stuleci przywykł wiązać wszystkie swe nadzieje z tą cudowną opieką, która klasztor rzekomo przed Szwedami osłoniła, i wszystkie swoje troski, bóle oraz zgryzoty, cierpienia oraz grzechy obmywać w potokach łez przed obliczem „cudotwórczego” obrazu.

Stoki Jasnej Góry, każda piędź ziemi w obrębie klasztornego dziedzińca, kościoła, kaplicy, zalewana była kilka razy do roku rzęsistym deszczem łez, płynących z oczu wiernych. Razem ze łzami płynęły obfitymi strumieniami pieniądze i drogocenne wota, zlewając się w złotodajną rzekę, której źródło tryskało z ludzkiej naiwności. Ale okazało się dokąd owa złota fala płynęła!

Orgie w Alejach Jerozolimskich, zagraniczne pianina, stylowe meble, hulanki wielebnych ojców paulinów w kraju i za granicą, bezgraniczna rozpusta, potworne zbrodnie, kradzieże, jazdy karetami do kochanek i obsługa przez lokajów – oto jak wonny kwiat wartości chrześcijańskich wyrósł na Jasnej Górze.

Gdyby chcieć opisać wszystkie brudy jasnogórskiego klasztoru, trzeba by było wskrzesić Dantego, aby przedstawił jasnogórskie infernus.

Jasna Góra, zamieniona w jaskinię zbrodni, wymagałaby geniuszu Szekspira dla odtworzenia intryg, hulatyk, morderstw, sceny wywożenia trupa w sofie, piekielnych przysiąg dozgonnego ubóstwa i innych łajdactw, których dopuścili się paulini…

Na kolana przed jasnogórskimi mnichami i papieskim klerem! Uczcijcie ich na równi z bogiem, jak czynili to barbarzyńscy i poganie. Skłońcie głowy przed tymi świętymi szamanami, którzy „Syllabusem”, katolicką ewangelią nieuctwa i ciemnoty, przeciwstawili się cywilizacji ludzkiej i jej postępowi!

W mentalności dewocyjnej części polskiego społeczeństwa, która zastępuje wiedzę, nic tak nie koduje się w pamięci, jak cuda, świadczące o rzekomo szczególnej opiece niebios nad Polską. Jeżeli nawet cud się nie wydarzył, to można go stworzyć, wykorzystując do tego fakty historyczne.

Tak zwana „cudowna obrona” Jasnej Góry przed Szwedami w 1655 roku…[2]

Osobliwością tego historycznego faktu jest fakt, że nie było żadnej „cudownej” obrony klasztoru, ani nadzwyczajnego heroizmu paulinów, który swojego czasu wychwalał słowami kłamstwa metropolita krakowski, kardynał Karol Wojtyła w homilii wygłoszonej w Wieruszowie 6 maja 1973 r. Opiewając „geniusz” i „odwagę” Kordeckiego, powiedział m.in.:

– …geniusz dziejowy ojca Kordeckiego sławił w swoich paryskich wykładach największy poeta i wieszcz narodowy, Adam Mickiewicz… kiedy cała Polska jest już zalana potopem, ten moment dziejowy wskazuje na to, że jego geniusz był zapoczątkowaniem nowych czasów , zadań dziejów i ducha polskiego… (…) … nie ma już miejsca na ziemi polskiej, które by było niepodległe, a co gorsza, szerzy się przekupstwo i zdrada… (…) … przeor jasnogórski podejmuje swoją decyzję: Nie oddamy Jasnej Góry, będziemy jej bronić do ostatka… Decyzja żołnierska, ale o dziwo, podejmuje ją mnich, kapłan Widać do takiej wielkiej decyzji trzeba było nie tylko odwagi wodza, ale także poświęcenia i pokory zakonnika…

Kardynał Wojtyła daleko mijał się z prawdą… Ciężka artyleria katolickiego zabobonu i bezczelnego, świętego kłamstwa, zawsze była wielokroć silniejsza od łagodnej perswazji nauki oraz faktów.

Z typowo katolicką wiarą w „cudowne” znaki na niebie zwiastujące nadchodzące nieszczęścia, przeor Augustyn Kordecki rozpoczyna swoją relację:

– Gdy Bóg Najwyższy postanowił ukarać Polaków, w dobroci swojej zesłał wpierw ku upamiętaniu rozmaite przepowiednie i znaki przyszłą klęskę zwiastujące. Dopuścił iż oprócz wielu cudów na niebie i ziemi kościół Częstochowski w pośród zimy od uderzenia piorunu zrysował się, a wyniosła wieża okazała wysoką i bogata kopułą, przypadkowym pożarem spłonęła roku pańskiego 1654 dnia 10 Lutego. Lecz najbardziej przeraził wszystkich cudowny znak na niebie, który się zdarzył tegoż samego roku 9 Czerwca na twarzy zachodzącego słońca. Nad nosem słońca widziano krzyż, przemieniający się w serce, które mieczem przeszyte chyląc się na stronę lewą stanęło pod okiem. Pod drugim zaś okiem twarzy słonecznej widziano uzbrojoną rękę, jabłko trzymającą – jabłko to wznosiło się po oku ku czołowi rozdzieliwszy się na cztery części, a gdy wypłynęło ponad tarczę słońca, przedstawiło rózgę. Roku więc następnego, niby bicz Boży przeciwko Polsce wyruszył z północy Karol Gustaw królem Szwedzkim wybrany, chociaż królestwo to prawem następstwa należało się Janowi Kazimierzowi Królowi Polskiemu. Po zajęciu Wielkopolski, gdy miał ruszyć ku Krakowu, umyślił: aby napaść na klasztor Częstochowski…[3]

Sebastian Stryjewicz, astronom Akademii Krakowskiej wydał w 1653 r. niewielką pracę, w której szydząc z katolickiego nieuctwa, podał elementarne wiadomości o ostatnich zaćmieniach słońca w Polsce, które m.in., dla Kordeckiego były „cudownymi” znakami nadchodzących nieszczęść…

Jeszcze zanim Szwedzi w ogóle podeszli pod mury, w klasztorze zawczasu rozprawiano o szansach jego obrony. Przeor Kordecki przygnieciony argumentami wojskowych, którzy pilnie i uważnie rozważyli wszystkie „za” i „przeciw”, im właśnie, „dowódcom zostawia decyzje”, a nie jak kłamał Wojtyła, że to „przeor jasnogórski podejmuje swoją decyzję: Nie oddamy Jasnej Góry, będziemy jej bronić do ostatka…”

Siły obrońców liczyły 160 zaciężnych żołnierzy, 70 zakonników i około 20 rodzin szlacheckich, które znalazły w klasztorze schronienie. Ponadto dysponowano 24 działami oraz sporym zapasem prochu i kul.

Parlament niejednokrotnie kładł swój autorytet na urągowisko, podobnie postąpił i tym razem, bowiem uchwała mówi:

– Sejm Rzeczypospolitej Polskiej składa hołd bohaterskim obrońcom naszego Narodowego Sanktuarium – podczas gdy poseł-wnioskodawca musiał przyznać, że „oblężenie Jasnej Góry nie miało większego wpływu na militarny przebieg potopu szwedzkiego…” [4]

Gdyby Szwedzi weszli na Jasną Górę, sytuacja polityczno-militarna Polski w niczym nie uległaby zmianie.

Przełom w wojnie ze Szwedami dokonał się na skutek zupełnie innych czynników, a w żadnym razie jego przyczyną nie był Kordecki ze swoim klasztorem, który dla Szwedów nie miał szczególnego znaczenia militarnego. Zamiar zajęcia klasztoru powstał w zamyśle szwedzkich strategów pod koniec października 1655 r. Przynajmniej od tego czasu zaczęto rozważać potrzebę zajęcia Częstochowy z Jasną Górą. Plan ten był podyktowany względami strategiczno-militarnymi, a nie jak naiwnie twierdzi Kordecki, zamiarem obrabowania klasztornego skarbca i zbezczeszczenia świętego miejsca. Zresztą – jak wynika z jego pamiętnika – był on przekonany, że Szwedzi najechali Polskę tylko dlatego, aby zawładnąć skarbami Jasnej Góry. Natomiast skąd u części wyższej hierarchii kościelnej wzięło się przekonanie, że Karol X Gustaw (1622-1660) może przejść na katolicyzm podczas ewentualnej wizyty na Jasnej Górze, prawdopodobnie już nigdy się nie dowiemy.

Kiedy niebezpieczeństwo podejścia Szwedów pod Jasną Górę stało się realne, obraz Matki Boskiej wyjęto z ram i w nocy z 7 na 8 listopada 1655 r. wyekspediowano z klasztoru, przy czym o mało co wpadłby w ręce najeźdźcy. W miejsce oryginału paulini wstawili jego wierną kopię, o czym nie wiedziała załoga klasztoru. Paulin Bronowski przewiózł ikonę do Lublińca na Śląsku i ukrył w zamku Andrzeja Cellariego, a następnie w Głogówku u tamtejszych paulinów.

Już na początku legendy o „cudownej” obronie Jasnej Góry przez Matkę Boską Częstochowską ujawnia się kłamstwo, w którym cudowny malunek pomógł obrońcom, podczas gdy w trakcie oblężenia, nie było go w klasztorze!

Przeor Augustyn Kordecki, podczas tego trudnego dla Polski okresu, dopuścił się czynu, który z punktu widzenia prawno-politycznego oraz moralnego, niewątpliwie stawia go w szeregu zdrajców Polski oraz prawowitego króla, Jana Kazimierza.

Kiedy w miesiąc po dokonaniu zdrady, klasztor stawił opór niewielkiej sile Szwedów pod dowództwem generała Müllera, Kordecki zrobił to nie z powodu znieważenia świętego miejsca ani w obronie majestatu Rzeczypospolitej czy w imieniu króla Jana Kazimierza, ale w imieniu króla szwedzkiego, Karola X Gustawa, od którego za cenę zdrady, otrzymał glejt dla klasztoru. Kordecki jako poddany króla szwedzkiego, miał pełne prawo stawić opór każdemu dowódcy wojsk szwedzkich, który naruszając przywilej Karola Gustawa, chciałby wejść w mury klasztoru.

Zdrada Kordeckiego dokonała się w takich oto okolicznościach.

W październiku 1655 r. przeor Augustyn Kordecki z własnej inicjatywy udał się do obozu Karola Gustawa pod Krakowem, gdzie wzorem całej Polski złożył hołd poddaństwa, „Najjaśniejszemu Panu, Królowi Karolowi Gustawowi”, własnym imieniem oraz klasztoru. W dowód łaskawości protestanckiego monarchy, uzyskał on salwagwardię zapewniającą nietykalność klasztoru. Tym samym król szwedzki lub w jego imieniu feldmarszałek Arvid Wittenberg, potwierdził dawny przywilej królów polskich, który zwalniał paulinów i klasztor od ciężarów finansowych, oraz od obowiązku przyjmowania w swoich murach wojska, w razie gdyby chciało tam stacjonować.

Na pewno nie można mieć za złe paulinom, że zachowali się jak niemal cała Polska, która poddała się królowi szwedzkiemu, ale po co z zupełnie przypadkowych zdarzeń, robić “cudowną obronę” i zakłamywać fakty?!
A więc mnisi chcąc zapewnić nietykalność klasztoru, musieli złożyć hołd poddaństwa, gdyż w przeciwnym razie byłby narażony na wszelkie negatywne konsekwencje ze strony najeźdźcy.

Kordecki mając na uwadze wyłącznie dobro klasztoru, a nie ojczyzny, natychmiast dostosował się do nowej sytuacji politycznej i idąc śladem części polskiej magnaterii, która przyjęła zwierzchność szwedzkiego władcy, również złożył hołd poddaństwa, za cenę nietykalności klasztoru, a zwłaszcza, co jest bardzo istotne, za zwolnienie z obowiązku przyjmowania załogi szwedzkiej.

Jasnogórski klasztor w myśl przywilejów polskich królów, miał prawo utrzymywać dla swojego bezpieczeństwa własną załogę z artylerią. Był stosunkowo silną, chociaż jak na tamte warunki raczej małą twierdzą, otoczoną grubymi i wysokimi murami z bastionami oraz głębokimi rowami. Prawdopodobnie treść salwagwardii nie uspokoiła zakonników, oraz nie dawała gwarancji bezpieczeństwa i nietykalności klasztoru, bowiem paulini zaczęli sposobić się do obrony.

Jak wynika z zachowanych rozkazów kwatery głównej Karola Gustawa, generał Müller miał zająć m.in. Wieluń, Krzepice, Bolesławiec i Częstochowę. U podstaw tych decyzji leżały względy strategiczne. Podobne rozkazy otrzymali inni szwedzcy dowódcy, którzy mieli wkroczyć do wyznaczonych miast. Po rozbiciu tworzących się tu i ówdzie gniazd oporów, oddziały szwedzkie zgodnie z rozkazem rozpoczęły zajmowanie miast, które były wymienione w rozkazach.

Jeżeli natomiast chodzi o Częstochowę, to dopiero pod koniec października w kwaterze głównej powstał zamiar obsadzenia miasta i jasnogórskiego klasztoru wojskową załogą.

Jeden z oddziałów pod dowództwem generała Wrzesowicza, wieczorem, 8 listopada, stanął pod klasztorem. Wrzesowicz zażądał od paulinów wpuszczenia do twierdzy oraz złożenia okupu. Niebawem jednak odstąpił, niczego nie osiągając.

W ponad tydzień później, 18 listopada, pod Jasną Górą pojawiły się wojska dowodzone przez generała Burharda Müllera von der Lühne. Była to raczej blokada klasztoru, gdyż trudno tu mówić o klasycznym oblężeniu. Wojska szwedzkie nie dysponowały stosownym wyposażeniem do szturmowania murów i nawet nie próbowały ataku.

Oddział Müllera liczył około 1100 żołnierzy, a wliczając tu oddział Wrzesowicza w sile ok. 300 piechoty i 400 konnicy oraz polski będący na służbie Szwedów, razem było to mniej więcej 3000 żołnierzy.

I właśnie w myśl potwierdzonego przez Karola Gustawa przywileju, jasnogórski klasztor mając prawo utrzymywania własnej załogi do obrony, Kordecki na żądania wpuszczenia Szwedów, mógł odpowiadać krótkie: nie!

Drobne potyczki, wzajemne i bezskuteczne, a jedynie nękające ostrzeliwanie się z dział, wyzywanie się i przekrzykiwanie, nieliczne wypady z klasztoru na pozycje nieprzyjaciela oraz rokowania…. To cały przebieg czterdziestodniowej „bohaterskiej” postawy obrońców.

Przeor Augustyn Kordecki (1603-1673) tak o tym pisze:

– Uporczywe te usiłowania nieprzyjaciół nie bardzo oblężonym szkodziły.

Szwedzi nie mieli wcale zamiaru i do tego za wszelką cenę, zdobywać klasztoru, mimo, że pułkownik Kuklinowski przybył pod Jasną Górę z rozkazem kwatery Karola Gustawa, w którym nakazano zająć różne miasta na pograniczu śląskim w tym Częstochowę.

Do bezpośredniego ataku na mury klasztorne nie doszło ani razu. Co prawda ze strony szwedzkiej czyniono szumne przygotowania, ale miały one na celu psychologiczne oddziaływanie na obrońców i osłabianie ich bojowego ducha.

Nieprawdziwe są fantastycznie kolorowe opisy obrońców walczących na murach klasztoru z wojskami szwedzkimi. Nieprawdziwą jest teza o rzekomej „determinacji” załogi i ich niczym niezachwianej woli walki.
26 listopada 1655 r. część obrońców – w tym także paulini! – zagrozili buntem, żądając poddania się. Przeor zażegnał jawiące się niebezpieczeństwo podwojeniem żołdu, a najbardziej buntowniczych odesłał z klasztoru.

Rozkaz Karola X Gustawa z 12 stycznia 1656 r. kolejny raz nakazywał gen. Müllerowi przerwanie oblężenia. Aby jednak Szwedzi „zachowali twarz”, król polecił zawarcie układu, w którym paulini „oddadzą się na łaskę” i nie będą utrzymywać żadnych kontaktów z polskim królem, Janem Kazimierzem.

Trzeba przyznać, że paulini wykazali się przebiegłością w trakcie rokowań ze Szwedami. Kordecki chełpi się, że to poczynania zakonników (bynajmniej nie na polu walki!), doprowadziły do wycofania się napastników:

– Müller trapił się niepomału wyrzutami towarzyszy, a szczególnie starszyzny wojskowej, że dał się oszukać kuglarstwom mnichowskim i odstąpił od zdobywania klasztoru.

Jednak w innym miejscu swojego pamiętnika, przeor mówi o odmiennych przyczynach odstąpienia Müllera, o czym nieco dalej. Rokowania dotyczyły kwestii obsadzenia klasztoru załogą szwedzką. Kolejne rozmowy, jakie miały miejsce między 15 i 18 grudnia, bardzo urealniły poddanie się obrońców. Kordecki jednak stawiał warunek: dowódcą załogi ma zostać Polak-katolik, co było nie do przyjęcia przez Müllera.

Nagle, ni stąd ni zowąd, w nocy z 26 na 27 grudnia 1655 r. wojska szwedzkie zwinęły obóz pod Jasną Górą i wycofały się w różnych kierunkach, m.in.: Piotrkowa, Kościana, Krakowa i Wielunia. Zanim jednak odstąpili od klasztoru, wśród obrońców ponownie odezwały się głosy (także paulinów), aby poddać twierdzę. Kapitulanckie nastroje spowodowała wieść, że Szwedzi planują przypuścić zdecydowany szturm. Rzeczywiście, obrońcy widząc nieprzyjaciela zwijającego obóz, myśleli, że są to przygotowania do ataku. Nieznane są powody nagłego wycofania się Müllera spod Jasnej Góry, który jakoś dziwnie ociągał się z odstąpieniem od murów, mimo ponawianych rozkazów kwatery głównej króla Karola X Gustawa. Być może Müller w końcu otrzymał okup, którego od początku oblężenia domagał się od klasztoru?

Przeor Augustyn Kordecki twierdzi natomiast, że gen. Müller wycofał się spod Jasnej Góry, „jedynie za przyczyną słowa i groźnej twarzy poważnej kobiety, która przed nim stanęła. (…) Jenerał przez kobietę, która mu się ukazała, surowo upomniany został, ażeby od oblężenia odstąpił, bo inaczej całe jego wojsko ze szczętem zginie.”

Czy protestancki generał Müller mógł rzeczywiście wystraszyć się katolckiej świętej?

Jak zapewniają kościelni kronikarze, Matka Boska Częstochowska, usposobiona równie bojowo jak jej wyznawcy i w ogóle cały katolicyzm, przechadzając się po murach klasztoru, osobiście celowała z armat do Szwedów, posyłając w ich kierunku grad kul.

Ale zamiast wdawać się z ludźmi w formalną bitwę, nie prościej było jej tak pokierować biegiem wydarzeń, aby Szwedzi w ogóle nie stanęli pod klasztorem? Z punktu widzenia interesów Kościoła, nie, gdyż nie byłoby tu miejsca na opatrzność…

Autor: Bogdan Motyl
Źródło: Alternatywa

PRZYPISY:

1. Uchwała Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 29 grudnia 2005 r. w sprawie uczczenia 350 rocznicy zakończenia oblężenia Jasnej Góry. (M. P. 2006 z 4 stycznia, nr 1, poz. 2)

2. O tym epizodzie pisałem w kwartalniku „Bez Dogmatu” nr 13/1994 r.

3. Pełny tytuł brzmi: “Nova Gigantomachia contra Sacram Imagiem Deiparae Virginis a Santo Luca depictam et in Monte Carlo Częstochoviensi apud Religiosos Patres Ordinis S. Pauli Primi Eremita, in celeberrimo Regni Poloniae Coenobio collocatam, per Suedos et alios Haereticos excitata et ad perpetuam beneficiorum Gloriaosae Deiparae Virginis recordationem, successurae posteritati fideliter conscripta a R.P. Fr. Augustyno Kordecki praedicti Ordinis, protunc Clari Montis Priori. Anno Domini M.DC.LV. Cracovia, in Officina Viduae et Heredum Francisi Caesarii, S. R. M. Typ.” (“Nowa Gigantomachia przez Szwedów i innych kacerzy podjęta, przeciw świętemu obrazowi Boga Rodzicy przez Ś. Łukasza malowanemu, a na Jasnej Górze Częstochowskiej u zakonników reguły Ś. Pawła pierwszego pustelnika, na całą Polskę klasztorze, złożonemu teraz dla potomności wiernie opisana, ku wiecznej pamięci dobrodziejstwa Najświętszej Marji Panny, przez wielebnego ojca Augustyna Kordeckiego, Jasnej Góry Przeora, R.P. 1655.”). Wszystkie cytaty z pamiętnika Kordeckiego przytaczam za wydaniem paryskim z 1867 r.

4. Na posiedzeniu 28 grudnia 2005 r. poseł Mirosław Krajewski z Samoobrony, nauczyciel akademicki (sic!), zwrócił się do „bardzo szanownego” marszałka Marka Jurka i członków parlamentu: “- Bardzo Szanowny Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Panie marszałku, przepraszam za późną porę. XIX-wieczny ukraiński poeta i myśliciel zauważył w swoim czasie, że ze wszystkich narodów Europy Polacy mają rzadki dar ignorowania historii. Doświadczeni boleśnie w XX w. z tego zarzutu wyciągnęliśmy właściwe wnioski. Dwa dni temu, już dwa dni temu, 27 grudnia minęła 350. rocznica obrony Jasnej Góry przed najazdem szwedzkim, który w nawiązaniu do biblijnej ogólnoświatowej powodzi, umiejscawianej przez tradycyjną chronologię biblijną w roku 2302 przed narodzeniem Chrystusa, w polskiej historiografii określany jest mianem potopu. W czasie potopu szwedzkiego wojska nieprzyjaciela, niestety ze zdradziecką częścią wojska polskiego, w sile ponad 3 tys. osób podjęły próby opanowania klasztoru i sanktuarium w Częstochowie już 8 listopada 1655 r. Były to jednak próby nieudane, co skłoniło Szwedów do rozpoczęcia oblężenia trwającego od 18 listopada aż do nocy z 26 na 27 grudnia 1655 r. Jasnogórski klasztor pod względem zbrojnym był dobrze przygotowany do odparcia nieprzyjaciela. Siły polskie były jednak nieporównywalnie mniejsze niż szwedzkie, za to posiadały lepszą artylerię. Stan osobowy polskiej obrony odzwierciedlił pogardliwie szwedzki dowódca generał Burchard von Müller, nazywając tę twierdzę kurnikiem. Mimo to zwycięstwo w tej bitwie odnieśli rycerze broniący klasztoru. Blisko 30% obrońców stanowili zakonnicy pod dowództwem przeora konwentu jasnogórskiego o. Augustyna Kordeckiego, który wcześniej cudowny obraz Matki Boskiej Jasnogórskiej oraz najcenniejsze precjoza wywiózł do klasztoru oo. paulinów w Głogówku na Śląsku, a w kaplicy umieścił jego kopię. Aby zapobiec zniszczeniu klasztoru, złożył on akt poddańczy Karolowi X Gustawowi, jednocześnie szukając pomocy u Jana Kazimierza i polskich oficerów. Obroną twierdzy dowodził przez cały okres oblężenia. Nie uległ także wezwaniu Müllera do zapłaty 40 tys. talarów okupu za cenę odstąpienia od oblężenia. Okazał się więc o. Augustyn Kordecki nie tylko świetnym dowódcą, ale także wytrawnym dyplomatą. O tej pamiętnej nocy, o jej bohaterze na narodowym szańcu powie później Jan Kasprowicz:
Błogosławieni, którzy w czasie gromów
Nie utracili równowagi ducha,
Którzy wśród nocy nieprzebytej cieni
Nie tracą wiary w blask rannych płomieni –
Błogosławieni!
Choć oblężenie Jasnej Góry nie miało większego wpływu na militarny przebieg potopu szwedzkiego, to w kwestii moralno-religijnej jest nie do przecenienia. Szwedom nie udało się zdobyć tego klasztoru, co znacznie powiększyło nadzieje Polaków na oswobodzenie kraju od nawały wroga i wzmocniło powszechną kampanię antyszwedzką. Wieść o skutecznej obronie sanktuarium rozeszła się lotem błyskawicy po całej Rzeczypospolitej, a odtąd Najświętszą Maryję Pannę Matkę Chrystusa zaczęto nazywać, notabene po dzień dzisiejszy, Królową Polski. Przebieg oblężenia o. Augustyn opisał w pamiętniku opublikowanym w 1658 r. pt. „Nowa Gigantomachia˝. Opis ten został wykorzystany w 1886 r. przez Henryka Sienkiewicza w drugiej części Trylogii pt. „Potop˝. Wcześniej, bo w 1832 r. nasz narodowy wieszcz Adam Mickiewicz, przebywając na emigracji w Paryżu, w piątym wersie inwokacji do „Pana Tadeusza˝ oddał hołd Maryi, potwierdzając wcześniejsze przekonanie obrońców o cudownym ocaleniu jasnogórskiego klasztoru, wołając słowami: „Panno Święta, co jasnej bronisz Częstochowy˝. O tej, jakże ważnej dla narodu polskiego, rocznicy warto i trzeba mówić po to, aby nie tracić narodowej pamięci. Niech ta rocznica przypomina nam także o znakomitych słowach, które dziś można przeczytać u wejścia na stary cmentarz w Zakopanem: Narody, tracąc pamięć, tracą życie. Wczorajszego dnia to oświadczenie konsultowałem z częścią kierownictwa mojego klubu Samoobrona Rzeczypospolitej Polskiej i później w południe dowiedziałem się, że Prezydium Sejmu na wniosek grupy posłów chce przedłożyć Wysokiej Izbie projekt krótkiej uchwały przypominającej tę rocznicę. W związku z tym bardzo serdecznie dziękuję wnioskodawcom, dziękuję bardzo serdecznie Prezydium Sejmu, że taki projekt zostanie przedłożony. Dziękuję za umożliwienie złożenia tego rocznicowego oświadczenia. Dziękuję.”
Za przyjęciem uchwały zakłamującej Historię głosowało 419 posłów. Za – 386; przeciw – 3; wstrzymało się – 30.
PRAWO I SPRAWIEDLIWOŚĆ: obecnych posłów – 155; głosowało – 148; za – 148; przeciw – 0; wstrzymało się – 0; nie głosowało – 7.
PLATFORMA OBYWATELSKA: obecnych posłów – 132; głosowało – 123; za – 117; przeciw – 0; wstrzymało się – 6; nie głosowało – 9
SAMOOBRONA: obecnych posłów – 56; głosowało – 49; za – 48; przeciw – 0; wstrzymało się – 1; nie głosowało – 2
SOJUSZ LEWICY DEMOKRATYCZNEJ: obecnych posłów – 55; głosowało – 44; za – 8; przeciw – 3; wstrzymało się – 23; nie głosowało – 11
LIGA POLSKICH RODZIN: obecnych posłów – 32; głosowało – 31; za – 31; przeciw – 0; wstrzymało się – 0; nie głosowało – 1
POLSKIE STRONNICTWO LUDOWE: obecnych posłów – 25; głosowało – 20; za – 20; przeciw – 0; wstrzymało się –0; nie głosowało – 5
NIEZALEŻNI: obecnych posłów – 5; głosowało – 4; za – 4; przeciw – 0; wstrzymało się – 0; nie głosowało – 1
Swoją drogą, poseł Mirosław Krajewski, „nauczyciel akademicki” nie bardzo zna fakty, o których mówił. Wojska polskie będące na szwedzkiej służbie, oświadczyły, że w ataku na klasztor, (do którego nie doszło), nie wezmą udziału. Natomiast dlaczego potępia się tych żołnierzy „za zdradę”, nie potrafię odpowiedzieć. Skoro Kuklińskiego sławi się jako wzór patriotycznych cnót, to dlaczego odmawia się tego samego tym, którzy przeszli na szwedzki żołd? Takie oto są katolickie miary moralności…

5. W literaturze kościelnej znajdujemy informację, że przeor Kordecki osobiście udał się do kwatery nieprzyjaciela, „chcąc poznać zamiary Szwedów” i za sprawą księdza Szymona Starowolskiego, znalazł się w orszaku towarzyszącym Karolowi Gustawowi, gdy zwiedzał miejscową katedrę. Tę informację można jednak uznać tylko za indolentną próbę usprawiedliwienia obecności Augustyna Kordeckiego w obozie Szwedów.


Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.