Hindusi przeciwko sieciom wyzysku

Opublikowano: 28.09.2012 | Kategorie: Gospodarka, Wiadomości ze świata

Liczba wyświetleń: 1323

Opozycja oraz związki zawodowe protestują przeciw zgodzie rządu Indii na wejście do ich kraju międzynarodowych sieci handlowych.

Jak informuje Wyborcza.biz, hinduski rząd zgodził się otworzyć krajowy rynek na wielkie sieci handlowe. Przeciwnicy tego rozwiązania (m.in. największa indyjska partia opozycyjna Bharatiya Janata Party i hinduskie związki zawodowe) przekonują, że taki ruch oznacza bankructwo setek tysięcy małych sklepów. Wezwali rodaków do strajku generalnego.

Nie wszędzie ten apel spotkał się z odzewem, jednak w stanach, w których rządzi BJP lub przeciwny nowemu prawu koalicjant Trinamool Congress, zamknięto szkoły i wiele firm, zamarł również transport publiczny. Strajkował niemal cały stan Karnataka, w tym stolica Bangalore, hinduskie centrum nowych technologii, z siedzibą IBM i Microsoftu. Szacuje się, że w protestach bierze udział w sumie ok. 50 mln osób.

Już w ubiegłym roku hinduski rząd próbował otworzyć rynek detaliczny dla zagranicznych inwestorów, jednak na skutek sprzeciwu w samej koalicji rządowej nie doszło do tego. Otwarto wówczas furtkę jedynie dla detalistów jednej marki, jak Reebok czy IKEA. Wielkie podmioty wielobranżowe, takie jak Wal-Mart, Carrefour czy Tesco, mogą działać w Indiach, ale jedynie jako hurtownicy, czyli sprzedają towary pośrednikom, a nie bezpośrednio konsumentom. Teraz, zgodnie z nowym prawem, będą mogły kupić do 51 proc. akcji w hinduskich spółkach handlowych.

To kolejny krok rządu Manmohana Singha w kierunku liberalizacji rynku. Wcześniej rząd ogłosił już chęć szerszego otwarcia sektora finansowego dla zagranicznego kapitału – miesiąc temu protestowało przeciw temu milion pracowników banków. Konfederacja jest pewna, że „międzynarodowe koncerny zniszczą ekonomiczną i socjalną strukturę kraju i niekorzystnie wpłyną na handlowców, pracowników transportu, rolników i inne sektory handlu detalicznego”.

Wdrożenie nowego prawa leży w gestii poszczególnych stanów. Rodzi to nadzieję, że te, którymi administrują partie przeciwne otwarciu rynku, będą w stanie zablokować liberalizację na własnym terenie.

Źródło: Nowy Obywatel


TAGI: , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

12 komentarzy

  1. Rozbi 28.09.2012 13:33

    Jeśli małe sklepy będa upadać tak “masowo” jak w Polsce to Hindusi nie mają się czego bać.

  2. jj44 28.09.2012 14:34

    W dużych miastach zapewne tak. W małych dyskonty wykaszają konkurencję hurtem.

  3. Rozbi 28.09.2012 14:56

    To zależy co rozumiesz przez małe miasto – ja mieszkam w mieście mającym 70 tysięcy mieszkańców – duże nie jest – supermarketów u nas bardzo dużo ale nie zauważyłem żeby ubyło osiedlowych sklepików- naprawdę z ręką na sercu mówie że na moim i na sąsiednym osiedlu – (2 osiedla to pół miasta :P) nie zniknął w ciągu ostatnich 10 lat żaden sklepik, ewentualnie 2 spożywczaki zastąpił sklepy piekarni, poza tym nic się nie zmieniło

  4. jj44 28.09.2012 15:29

    Mieszkam w mieście 20 000m., połowa spożywczaków znikła, są za to dyskonty.

  5. Rozbi 28.09.2012 16:59

    Nie chce nikogo obrazić – ale chyba Hindusi jako konsumenci nie mieliby nic przeciwko gdyby w takich małych miejscowościach mieli dostęp do produktów sieci supermarketów.
    Jeśli te sieci mają płacić podatki to naprawdę nie rozumiem czemu im tego zabraniać.

  6. Radek 28.09.2012 17:30

    Bo wtedy setki tysięcy ludzi zostanie bez środków do życia. Co mają do zaoferowania supermarkety? Jakie produkty które są zdrowe, potrzebne i unikalne? Będzie to samo co w innych sklepikach plus podobne, ale o zaniżonej jakości i cenie. Poza tym takie sieci jak wchodzą, to przeważnie przez jakiś czas zaniżają cenę dopłacając do produktów, żeby wykończyć konkurencję.

    Od kiedy sieci supermarketów płacą normalnie podatki? Co ludziom z tego, że sieci zapłacą te podatki? Czy Ciebie, Rozbi to obchodzi ile i czy supermarkety płaca podatki? Masz lepsze drogi, lepsze szkoły i lepszą infrastrukturę państwa?

    W informacji nie podano skali protestu. Było praktycznie WSZYSTKO zamknięte. Może 5% sklepikarzy otworzyło sklepy.

    Na szczęście ludzie w Indiach są za leniwi, żeby samemu łazić z wózkiem, dźwigać i samemu brać towary. Do tego ze ględów bezpieczeństwa trzeba zostawić torebki, i dać się obmacać ochronie… nie każdy to lubi. Często co bogatsi dzwonią do znajomego sklepu i im za darmo sklepikarz dostarcza.

  7. Rozbi 28.09.2012 18:40

    Tak oczywiście – tak samo jak setki tysięcy ludzi zostało bez środków do życia kiedy supermarkety weszły do Polski . Ja poza tym że markety w naszym kraju nie płacą podatków nie widzę w tym nic złego.
    I nie chodzi o to że podatki trafiają na dobre cele tylko o to że jeśli wszystkie podmioty gospodarcze są równo traktowane podatkowo to wtedy możemy mówić o konkurencji a nie o monopolu.

  8. edek 28.09.2012 19:46

    jest taka różnica, że sklepy średnio zatrudniają 8 (słownie: osiem) razy więcej pracowników przy tym samym obrocie. A podatki właśnie płacą dużo solidniej (nie mają wyjścia 🙂 ) niż supermarkety. I najważniejsze, zgodne zresztą z ideami liberalnymi chyba … tworzą klasę średnią. Supermarkety tylko drenują kraje i transferują pieniądze do właścicieli za granicę. Poza tym w oczywisty sposób ograniczają i likwidują mały i średni przemysł. Co też jest sprzeczne z duchem libertariańskim.
    Ty Rozbi niestety nie masz spójnej ideologii. Jeśli coś, kogoś wspierasz, to powinieneś to robić do końca. Tak naprawdę doktryna libertariańska jest tylko spójna w 3 punktach. Powszechnej i bezwarunkowej deregulacji, wrogości do państwa i postaw obywatelskich/patriotycznych oraz pogardy dla ludzi mających problemy z przetrwaniem we współczesnym świecie.

  9. Rozbi 28.09.2012 23:09

    Poza tym w oczywisty sposób ograniczają i likwidują mały i średni przemysł

    Mógłbyś mi wytłumaczyć co to za oczywisty sposób bo ja nie rozumiem.
    Duża sieć to po prostu sklep w większym formacie – tak samo jakby zabronić powstawania dużych zakładów krawieckich (bo mniejsze mają większy obrót w przeliczeniu na pracownika) zabronić powstawania dużych przestrzeni handlowych – nie konieczne spożywczych.

    To bezsens i nielogiczne.

    Ja nikogo nie wspieram – wspieram siebie , swój portfel , swoją wygodę i swój komformizm – a dla mojej wygody supermarkety są dobre bo mogę wszystko kupić w jednym miejscu podczas gdy w sytuacji gdybym miał tyko małe sklepiki do wyboru to jeździłbym po całym mieście żeby kupić to co chce.
    Sami przyznacie że jakość produktów w supermarketach nie różni się od tej w małych sklepikach – jedyna różnica to wybór i cena przy większych zakupach.
    Poza tym nie wiem dlaczego libertarianizm jest utożsamiany z patriotyzmem i wrogością do państwa – ale to już poza tematem i wole nie wdawać się znowu w jałowe dyskusje jak kto rozumie różne pojęcia polityczne bo ostatnio słyszałem że PO to partia stricte libertyńska i za nic nie mogłem się dowiedzieć w jaki sposób 🙂

  10. Radek 29.09.2012 06:33

    Tu nie chodzi o zabronienie budowy lub tworzenia takich supermarketów. W Indiach są sieci indyjskich supermarketów. Chodzi o wpuszczenie zagranicznych firm które z racji tego, że dysponują bardzo dużym kapitałem zaniżą ceny rynkowe dopłacając do produktów i w ten klasyczny sposób wyniszczą sklepiki, po czym ceny podniosą i to wyżej niż w sklepikach. Podobnie było w Polsce. Może nie w małych miastach, ale nawet teraz możecie sprawdzić ceny w sklepach z narzędziami i marketach technicznych. Ta sama rzecz – gwintownik produkcji czeskiej w sklepie kosztował 21zł, a w markecie 30zł. Ale ludzie myślą, że w markecie jest wszystko taniej.

  11. sakala23 29.09.2012 10:09

    Radek chłopie od tego trzeba zacząć że mylisz się co do tego że w marketach jest taniej. Druga sprawa to podatków wielkie sieci jak Wal-Mart czy inne teska nie płacą a jak płacą to są to śmieszne kwoty w stosunku do przychodów.
    Trzecia sprawa twój portfel: jak jesteś taki naiwny i wierzysz w to że produkty które w tych sieciach kupujesz po zaniżonych cenach naprawdę tyle kosztują i tak jak mówił Radek nie zdrożeją to jesteś jełop. Teraz będziesz miął na rok taniej a potem drożej i zero wyboru plus GMO i inne dziadostwo.

    Ps. słyszałem że do polski Wal-Mart też się ciśnie.

  12. edek 29.09.2012 20:14

    Rozbi, mam mało dziś czasu, dlatego odniosę się tylko do kwestii szkodliwego wpływu supermarketów na mały i średni przemysł.
    Właściciele małych sklepów w swej dużej liczbie podejmują samodzielne decyzje zakupowe. Dzięki temu jest możliwa duża różnorodność dostawców. Też małych i lokalnych. Supermarkety czy dyskonty z powodów choćby logistycznych utrzymują kontakty handlowe tylko z niewielką liczbą dostawców, w oczywisty sposób eliminując innych z rynku. Nie trzeba być bardzo dociekliwym by zauważyć tą prawidłowość. Duży podmiot nie będzie handlował z wieloma dostawcami tego samego towaru. Naprawdę to nie jest oczywiste?

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.