Dyskretny urok nacisków lobbystów GMO

Opublikowano: 02.09.2011 | Kategorie: Ekologia i przyroda, Polityka

Liczba wyświetleń: 454

W dniach gorącej debaty nad GMO w Polsce, portal Wikileaks zrobił nam prezent, ujawniając kolejne depesze z ambasady amerykańskiej w Warszawie. Ta lektura odsłania kulisy wielkiej wojny gospodarczej wokół GMO i mechanizmy, jakie są wykorzystywane, aby urabiać opinię publiczną, polityków i media.

Oto tłumaczenie fragmentów dwóch depesz.

W pierwszej [1] możecie podziwiać, jak pracowicie spędza czas amerykańska dyplomacja w Warszawie. Jak konsekwentnie realizuje strategiczne cele swojego rządu. Moglibyśmy się od nich uczyć konsekwencji i skuteczności. Bo te depesze ujawniają coś jeszcze – brak kręgosłupa, brak strategii, brak profesjonalizmu po naszej stronie. Wszystkie argumenty, które uzgodnili amerykańscy urzędnicy jako potencjalnie skuteczne w przekonywaniu Polaków do GMO, są dziś w powszechnym obiegu w naszych mediach! Świadomie, lub nie, nasi politycy, naukowcy i media realizują strategię, która została stworzona w ambasadzie USA, która działa w interesie USA, a nie naszym…

W drugiej [2] o tym, jak senator Chróścikowski spuścił Amerykanów na drzewo, kiedy przyszli go lobbować w sprawie GMO. Wspaniale się czyta relację amerykańskich pracowników ambasady w Warszawie, którzy odeszli jak niepyszni wobec stanowczej postawy kilku naszych posłów i senatorów. Gdybyż inni politycy potrafili tak działać – niezłomnie, w imię interesu społecznego. Na tle innych doniesień z amerykańskiej ambasady, ujawnionych niedawno przez Wikileaks, ta relacja jawi się jako coś niezwykłego.

06WARSAW107 CREATED 2006-01-25 13:36 RELEASED 2011-08-26 00:00

Starszy doradca w zakresie biotechnologii rolniczej, Madelyn Spirnak odwiedziła Warszawę w dniach 29-30.11.2005 aby przedyskutować stanowisko rządu USA w sprawie GMO z przedstawicielami rządu polskiego, naukowcami i mediami.

Spirnak była zadowolona z pozytywnego stosunku do inżynierii genetycznej niektórych pracowników ministerialnych i profesorów, jednak to pozytywne wrażenie osłabia fakt, że wiele jeszcze pracy trzeba, aby odwrócić powszechnie panujące negatywne opinie o GMO.

Jedna konkluzja była szczególnie jasna: kwestia GMO jest obecnie regulowana przez nastawienie opinii publicznej i dlatego potrzeba taktyki politycznej i socjologicznej aby wygrać z decydentami i opinią społeczną.

Spirnak w pierwszej kolejności spotkała się z sześcioma naukowcami z zakresu genetyki roślin. Wszyscy ci naukowcy narzekali, że choć przed laty społeczeństwo polskie zaakceptowało GMO, dziś 70% jest przeciwko GMO w rolnictwie i żywności.

W ich opinii, adwokaci GMO – wpływając na opinię publiczną, muszą skupić się na potencjalnych zyskach dla konsumentów, a nie dla producentów. Jeden z naukowców zauważył, że część opozycji dla GMO wynika z faktu, że w Polsce nikt nie głoduje, więc po co wprowadzać GMO. Z drugiej strony Polacy nie sprzeciwiają się wykorzystaniu GMO w medycynie, ponieważ to daje dostęp do tańszych leków. Naukowcy stwierdzili, że kampania skupiona na potencjalnie mniejszych cenach żywności otrzymanej z GMO przemówi do przeciętnego Polaka.

Spirnak odwiedziła także ministerstwa Rolnictwa i Środowiska aby poznać opinie rządu polskiego. Anna Liro, zastępca dyrektora powiedziała, że dolne szczeble administracji opierają się na argumentach naukowych, ale Minister Środowiska w swoich decyzjach bierze pod uwagę opinię publiczną i kwestie polityczne.

W Ministerstwie Rolnictwa Spirnak spotkała się z sekretarzem Lechem Różańskim, który powiedział, że w Polsce opinia publiczna jest przeciw GMO i rząd musi brać to pod uwagę. Rząd rozważa regulacje bardziej restrykcyjne niż Unia Europejska.

Różański wyjaśnił, że polskie produkty mają w UE markę zdrowych i naturalnych i są konkurencyjne na rynku. Użycie GMO może osłabić tę opinię i pozycję rynkową Polski. Kiedy Spirnak i Doradca Rolniczy z Ambasady powiedzieli, że takie podejście spowoduje niezadowolenie USA, UE i WTO, Różański uspokoił się (sic!) i powiedział, że Polska będzie postępować zgodnie z regulacjami UE.

(dopisek: Różański złagodził swoje stanowisko na kolejnym spotkaniu, w którym uczestniczył amerykański doradca rolniczy.)

Spirnak miała wykład na SGGW, w którym uczestniczyło ok. 100 studentów. „Zasadniczo, studenci wydawali się podchodzić do tematu obiektywnie, ale w sposób oczywisty byli pod wpływem przeważająco negatywnego europejskiego nastawienia do GMO”.

Drugi wykład odbył się na Uniwersytecie Warszawskim (American Studies Center). Uczestniczyło w nim 20 studentów i pracowników. Ponownie, studenci nie sprzeciwiali się otwarcie idei konsumpcji GMO, ale odzwierciedlali typowo europejski brak zaufania dotyczący tej kwestii. Pytali, jaki jest cel zmieniania struktury genetycznej pożywienia – zgodnie z typową w Polsce argumentacją „po co poprawiać coś, co jest dobre” („if it’s not broken, don’t fix it”).

Spirnak dyskutowała o braku akceptacji dla GMO wśród polskiej opinii publicznej z Robertem Gabarkiewiczem, przedstawicielem Monsanto. Gabarkiewicz powiedział, że 10% polskich rolników produkuje 80% żywności spożywanej w Polsce. Ci producenci są za GMO, bo zależy im na wyższych plonach i większych zyskach. Ale 90% polskich rolników, którzy produkują 20% żywności jest stanowczo przeciwnych, ponieważ są oni zależni od dopłat unijnych w ramach wspólnej polityki rolnej UE. Ponieważ ten segment populacji polskiej sięga milionów, ich głosy mają silny wpływ na decyzje polityczne.

Spirnak spotkała się także ze Sławomirem Zagórskim z Gazety Wyborczej, która ma największy nakład w Polsce. Zagórski, szef działu naukowego Wyborczej słuchał Spirnak życzliwie i wspomniał, że napisał niedawno artykuł o GMO (po wizycie w USA, sponsorowanej przez Wydział Rolnictwa USA). Po tej publikacji był oskarżany, że jest agentem Monsanto, który bierze łapówki, żeby pozytywnie pisać o GMO. Chociaż wciąż jest zainteresowany tematem, po prostu nie może teraz napisać kolejnego artykułu o GMO, biorąc pod uwagę silnie negatywną reakcję publiczną na pierwszy artykuł.

Dwa zagadnienia pojawiły się podczas wizyty Spirnak: polskie społeczeństwo i polski rząd. Polacy zwyczajnie uważają, że w UE jest nadprodukcja żywności, a GM produktów nie da się porównać z ich naturalnymi odpowiednikami pod względem smaku i wartości odżywczej. Słyszeliśmy stale, że ludzie powinni mieć prawo wyboru, ale chcą oznakowań, aby wiedzieć, czy jedzą GM żywność.

Po drugie, jest jasne, że eksperci w ministerstwach mają naukowe podejście do GMO. Jednak ich przełożeni, ci na poziomie politycznym, więcej uwagi zwracają na opinię publiczną.

Na podstawie dyskusji z naukowcami i innymi działaczami pro-biotechnologicznymi, powstał wniosek, że nasza strategia, aby wpłynąć na bardziej pozytywne nastawienie opinii publicznej powinna być skupiona na podkreślaniu zysków dla konsumentów i na pozytywnym wpływie jaki GMO może mieć na redukcję kosztów żywności i leków. Nasze wysiłki powinny skupiać się również na przedstawieniu pozytywnego wpływu GMO na środowisko poprzez obniżenie zużycia pestycydów, herbicydów i rezygnację z głębokiej orki.

W najbliższym czasie jest kluczowe, aby pracować z członkami rządu polskiego, aby zapobiec proponowanemu dwuletniemu moratorium na nasiona GM i aby wpłynąć na kształt przyszłych przepisów o koegzystencji z nadzieją zapewnienia, że nie będą one tak restrykcyjne, aby zapobiec komercyjnemu użytkowaniu ziarna GMO w Polsce. Stopniowe wprowadzanie GM ziarna paszowego (w przeciwieństwie do konsumpcji przez ludzi) mogłoby w końcu zmiękczyć społeczny sprzeciw wobec innych zastosowań GMO. Importowane pasze GMO już są w Polsce, a wiec ten most został już przerzucony.

06WARSAW1142 2006-06-12 09:36

Madelyn Spirnak[3] odbyła dwugodzinne spotkanie z Jerzym Chróścikowskim, senatorem i przewodniczącym senackiej Komisji Rolnictwa i Ochrony Środowiska i Pawłem Michalakiem, jego zastępcą. Spirnak omawiała, jak uprawa GMO zwiększa wydajność i efektywność w rolnictwie, a także mówiła o potrzebie znoszenia barier handlowych w stosunku do GMO i o mitach na temat szkodliwości GMO. Senatorzy szybko odparli jej argumenty i podkreślili, że negatywne stanowisko rządu polskiego wobec GMO ma podstawy ekonomiczne i związane z troską o bezpieczeństwo. Wspomnieli, że w Polce nie brakuje żywności i dlatego nie potrzebujemy produkować więcej jedzenia. Wręcz przeciwnie, Michalak podkreślał, że Polska obecnie pracuje aby zwiększyć kwoty produkcyjne dla owoców i eksportu mięsa ponad unijne limity. GMO zwyczajnie nie mają zastosowania w Polsce w obecnej rzeczywistości.

Chróścikowski i Michalak również podkreślili, że rząd polski, a także społeczeństwo nie jest przekonane co do bezpieczeństwa GMO i nie zaakceptuje ich bez solidnych badań naukowych. Senatorzy stwierdzili również, że tysiące pracowników rolnych straciłoby pracę, gdyby wprowadzono GMO i żaden inny sektor polskiej gospodarki nie wchłonie ich, i w ten sposób ewentualne wszelkie zyski z większej wydajności GMO zastaną zaprzepaszczone w ogólnym bilansie (Chróscikowski zażartował, że oczywiście Stany Zjednoczone też nie chcą polskich robotników).

Dalsza rozmowa dotyczyła nowych przepisów zakazujących obrotu ziarnem GMO i wpisywania ich do polskiego rejestru odmian uprawnych. Spirnak zapytała senatorów, co zrobi polski rząd, jeżeli okaże się, że nowe przepisy są sprzeczne z prawem UE. Chróscikowski odpowiedział pytaniem – dlaczego USA tak się martwią o stosunki polsko-unijne? Zaprosił rząd USA, jeżeli jest tak zainteresowany relacjami Polski z UE, żeby zwrócił się do Brukseli w sprawie wyrównania dopłat dla polskich rolników do poziomu, jaki UE płaci starym państwom członkowskim.

Chróścikowski wspomniał też że jest fanem polskiej kuchni i stale promuje polską żywność. Dziwił się, dlaczego „adwokaci” GMO tak bardzo boją się znakowania tych produktów – jeżeli ta żywność jest taka dobra i wierzycie, że ludzie ją lubią, to dlaczego jej nie znakować?

Senatorzy podsumowali rozmowę, stwierdzając, że polski rząd nie jest przeciwko postępowi i chętnie będzie dowiadywał się więcej o badaniach nad GMO prowadzonych w USA, ale nadrzędnym celem jest ochrona polskiego rolnictwa, szczególnie ekologicznego, i że stanowisko polskiego rządu się w tej sprawie nie zmieni.

Podczas lunchu Spirnak i Doradca Rolniczy oraz Doradca Ekonomiczny spotkali się z przewodniczącym i zastępcą przewodniczącego sejmowej Komisji Rolnictwa, Wojciechem Mojzesowiczem i Janem Łącznym. Podczas tej sesji Spirnak próbowała dyskutować zyski, jakie daje w skali globalnej uprawa GMO oraz fakt, że rośnie liczba krajów UE, które akceptują tę technologię. Parlamentarzyści odpowiedzieli, że: amerykańskie kobiety są grube, bo jedzą GMO; ekologiczne jedzenie jest zdrowe, bo jest naturalne; mylili nawozy z pestycydami i używali „nacjonalistycznych” argumentów o USA i ponadnarodowych korporacjach, które chcą zniszczyć polskie rolnictwo.

Wysiłki, aby przedstawić potencjalne zyski dla rolników, włącznie ze zwiększeniem ich konkurencyjności w UE spełzły na niczym.

Przygotowała: Katarzyna Lisowska
Źródło: Dziennikarstwo Obywatelskie
Kompilacja dwóch materiałów na potrzeby “Wolnych Mediów”
Na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 2.5 Polska

PRZYPISY

[1] http://wikileaks.org/cable/2006/01/06WARSAW107.html
http://wikileaks.org/date/2006-01_0.html
http://wikileaks.org/reldate/2011-08-26_0.html

[2] http://www.wikileaks.org/cable/2006/06/06WARSAW1142.html
http://www.wikileaks.org/date/2006-06_0.html

[3] Madelyn Spirnak – Starszy Doradca dla Biotechnologii Rolniczej w Departamencie Stanu USA (State Department Senior Advisor for Agricultural Biotechnology).


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

1 wypowiedź

  1. janpol 03.09.2011 02:56

    Najgorsze w tym jest CO INNEGO! Jakoś umyka to publicystom i lobbystom, że produkcja roślin GMO polega nie tylko na produkowaniu roślin odpornych na suszę, szkodniki i bardziej wydajnych (co nie zawsze jest prawdą!) ale też jest ŚCIŚLE ZWIĄZANA z technologia wstawiania tzw. genów terminalnych. Producenci tłumaczą się, że chodzi tu o ochronę “własności intelektualnej”, na co pozwala im US “anty-prawo patentowe”. Chodzi o to, że “opatentowane” rośliny GMO produkują nasiona, z których NIC NIE WYROŚNIE, więc po zniszczeniu innych nasion i centrali nasiennych (co właśnie ma miejsce też w RP) przez spółki podstawione głównie przez koncerny biotechnologiczne z USA, rolnicy będą uzależnieni od dostaw materiału siennego od tych koncernów!!! A przy okazji konsumenci i państwa, które wpuszczą tych gnojków do swojego rolnictwa, bo rolnictwo, które niby nie przynosi największych wpływów do skarbu państwa, JEST NADAL PODSTAWĄ WSZYSTKICH gospodarek narodowych!!!

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.