Tyrania słabości

Opublikowano: 02.05.2013 | Kategorie: Publicystyka, Społeczeństwo

Liczba wyświetleń: 654

Dzisiaj stykamy się ze słabością wszędzie. Jesteśmy słabi albo zachowujemy się tak jak byśmy byli słabi – by ze strachu nie okazać się kimś innym.

Niemodnym się zrobiło bycie pewnym siebie lub uważać się za takiego, jak zresztą i innych lub w ogóle za cokolwiek. Wydaje się to być przestarzałym, albo nawet kwestią złego smaku. Już więcej nie staramy się robić rzeczy dobrze – mam na myśli te rzeczy które sami wybraliśmy dla siebie i te, które wydaje się, że zrobić powinniśmy. Naprzeciw wszelkiej logiki, wykonujemy je źle, na odwal się, nie zwracając uwagi na detale. I to nie tak, że jesteśmy dumni ze swojej słabości, tylko wykorzystujemy ją jako jakiś ekran, za którym można się schować.

Tak właśnie staliśmy się niewolnikami tego nowego, szybko rozprzestrzeniającego mitu o słabości. I my w ogóle nie chcemy tutaj mówić o „sile”, która nigdy nie była niczym innym, jak zamaskowaną słabością. Prędzej, chcemy naświetlić obecną sytuację. Przeważającym momentem w niej – zacieranie wartości, a także stępienie tych narzędzi, które niezbędne są, aby żyć i atakować naszych wrogów. Główny model dzisiaj – model poddania się, odmowa walki, model hamowania. I to, rozumie się, jest w pełni w interesach władzy. Przestaliśmy myśleć, myślimy nieadekwatnie, podporządkowujemy się przepływom przeciwstawnych kanałów informacyjnych. My nie działamy.

Nasza osobowość – coś pomiędzy idiotą a kolekcjonerem znaczków pocztowych. Rozumiemy mało, ale wiemy dużo – mnóstwo bezużytecznych przeróżnych rzeczy. Jesteśmy kieszonkową encyklopedią anegdotycznej wiedzy.

Jakimś cudem zdecydowaliśmy, że mamy prawo być nieświadomymi, głupimi i bezsilnymi.

Wręczyliśmy skuteczność w ręce naszego wroga, twierdząc, że model efektywności należy do logiki władzy. Cóż, kiedyś to było słuszne. Rzecz szła o destabilizację ekonomiki i bojkot wyborów, odmowę pracy, dezercję, co było słusznymi posunięciami. Ale zdarzyło się tak, że wróg klasowy wygrał tę wojnę. Skapitulowaliśmy, chociaż rozchodziło się o rzeczy, które sami dla siebie wybraliśmy.

I tak, poświęcamy się łapaniu motylków i wschodniej filozofii, alternatywnej kuchni i trybom myślenia – wszystkiemu czemu brak jasności i wściekłości. Zamiast tego, by doczekać się kiedy wypadną nam zęby, sami je wyrywamy jeden po drugim. Tak więc teraz jesteśmy szczęśliwi i bez zębów.

Laboratoria władzy planują kolejny model kapitulacji dla nas. Tylko dla nas, ma się rozumieć. Dla panującej mniejszości, dla „włączonych” aktualny model pozostaje taki sam: agresywność i ofensywa. A my już nie jesteśmy przecież okrutnymi niekontrolowanymi barbarzyńcami, zdolnymi do spontanicznych buntów i zorganizowanych powstań. Staliśmy się filozofami nirwany, odsuniętymi na bok obserwatorami i sceptykami, wątpiącymi w słuszność działań. Nawet nie zauważyliśmy jak władza zdławiła nasze języki i czaszki. Praktycznie nie jesteśmy w stanie pisać, a przecież to konieczne, aby być zrozumianym i rozumieć innym. Prawie nie jesteśmy w stanie mówić. Mówimy niższym slangiem, przesiąkniętym telewizją, sportem czy śmierdzącym dziennikarstwem.

Co gorsze – nie jesteśmy w stanie podjąć wysiłku. Nie jesteśmy zdolni do spełnienia. Coś załatwić, coś tam poczytać, w końcu walnąć w kimę. Spotkanie tu, dyskusja tam, gadka o tym i tam tym… I tak jesteśmy już wyczerpani, znużeni i pozbawieni sił… Z drugiej strony, możemy słuchać godzinami muzyki, czasem bez żadnego rozumienia, piosenki w językach, których nie rozumiemy, szumu imitującego destrukcję czy budowę… I nawet kiedy zapominamy o poznaniu przyrody (jak mało z niej zostało!), my nie sami robimy wypad – robią go za nas. Wszystkie ekologiczne banały, sprzedawane przez kapitał jako „alternatywę”, przyjmujemy na wiarę. Pozbawiamy siebie doświadczeń realnych stosunków z przyrodą, wymagających siły i cierpliwości, nieustępliwości w walce, a nie tylko kontemplacji.

I nie przypominajcie mi o agresywności kapitalistów, od których powinniśmy się różnić swoją cierpliwością. Doskonale wiem co znaczy agresywność kapitału! Nie o tym mówię. Koniec końców w ogóle nie mówię o agresywności. Słowa są kłamliwe jak wiadomo. Tak naprawdę chce powiedzieć, że koniecznym jest myślenie i działanie, a nie zabijanie czasu na próżno, póki łódka pokrywa się ogniem.

Albo rozumiemy, że kapitał przejmuje wszystko dookoła albo nie. Kapitał i władza transformują się, i ta transformacja wywróci nasze życie do góry nogami. Jeśli tego nie rozumiemy, cóż – zostaje nam wtedy łapanie motylków w naszych marzeniach, studiowanie buddyzmu zen , homeopatii, literatury eskapizmu, sport czy co tam jeszcze – wprost do wyobcowania samych siebie jak również naszej gramatyki czy języka.

Jeśli jednak rozumiemy przemiany zachodzące w świecie, jeśli jesteśmy świadomi jak rozwija się projekt kapitału, jak zamierza nas ostatecznie zamienić w niewolników, jeśli pojmujemy kulturę niewolnictwa, która pozbawia nas samej możliwości widzieć i nienawidzić nasze kajdany – wtedy nie możemy już godzić się z pustym oczekiwaniem i odmową walki. I nie trzeba myśleć, że te słowa tyczą się tylko tych, którzy zapomnieli o wszelkich buntach i pokojowo tuli się do zielonych, pomarańczowych czy innych stad. Mówimy tu też o towarzyszach, którzy twierdzą, że nadal są rewolucjonistami, a w rzeczywistości przeżywają dramat stopniowego kaleczenia umysłowego – dzień po dniu. To nie jest zresztą zwykłe nawoływanie do działania. Cmentarze są już zawalone takimi nawoływaniami. Nie, tu mówimy o projekcie, szczegółowo opracowanym w laboratoriach kapitału i już puszczonym w ruch. Ten projekt na celu ma stopniową i bezbolesną likwidację naszej zdolności do walki. Wdrożenie tego projektu idzie ręka w rękę z głęboką restrukturyzacją kapitału. Nie wzywamy tu do woluntaryzmu i nie załamujemy w beznadziei naszych rąk. Myślimy, że te słowa są skromnym wkładem do zrozumienia poważnych przemian, które zachodzą wokół nas.

Autorstwo: Javiera Hernandez
Tłumaczenie: „Warszawa Walcząca” (1996)
Źródło: Grecja w Ogniu


TAGI:

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.