Spotkania z duchami w Belize

Opublikowano: 15.03.2009 | Kategorie: Paranauka

Liczba wyświetleń: 1023

Do spraw pozaziemskich podchodzę z dystansem. Z przezorności nie prowokuję z nimi kontaktu. Kiedy zatem patrzę na moją znajomą, przechodzą mnie dreszcze. Ponownie jestem świadkiem, częstego w południowym Belize, opętania przez ducha.

W moim biurze niespodziewanie pojawia się Gladys, koleżanka z pracy, którą przed kilkoma dniami odesłano do domu ze względów zdrowotnych. – Wiem, że się o mnie martwiłaś. Dlatego przyszłam ci powiedzieć, że u mnie wszystko w porządku – zwraca się do mnie dziwnie brzmiącym głosem. Po czym, niespodziewanie, osuwa się na krzesło. – Nie zawiadamiaj nikogo – uprzedza mnie, zanim jeszcze sięgnę po telefon. Zastygam w bezruchu. Obserwuję ją uważnie, starając się zachować zimną krew. – Miałam ci przekazać, że Oni są zadowoleni z ciebie – oświadcza nagle Gladys. – Jacy oni? – pytam nerwowo. – Oni – odpowiada z naciskiem i wyrazem twarzy, który wyjaśnia wszystko.

BEZ UPRZEDZENIA

Kiedy pięć lat temu zaczynałam w Belize pracę w szkole średniej uprzedzono mnie, żebym przygotowała się na spotkania ze zjawiskami nadprzyrodzonymi. W ciągu kilku następnych dni starałam się zgłębić wszelką dostępną wiedzę na ten nietypowy temat. I całe szczęście, bo do pierwszego wypadku doszło jeszcze w tym samym miesiącu. Jedna z uczennic zaczęła przeżywać konwulsje i głosem jak zza światów mówić coś w nieznanym mi języku. Dyrektor szkoły, poinformowany o wypadku, potraktował sprawę tradycyjnie. Po natarciu ciała opętanej rumem i porozumieniu z duchem przez sprowadzoną znachorkę, uspokojoną dziewczynę odwieziono do domu. Nigdy już jej więcej nie widziałam. Podobno, zgodnie z życzeniem ducha (i własnym), wyjechała do rodziny w Stanach Zjednoczonych. Wydarzenie to wywarło na mnie bardzo silne wrażenie. – Nie ma się czym za bardzo przejmować. Mieliśmy tutaj przypadki opętania nawet całej wioski – wyjaśnił mi spokojnie znajomy ksiądz, Dominic McDonagh. Według niego, z wykształcenia psychologa, była to histeria wywołana jakimś wstrząsającym wydarzeniem. – W tutejszej społeczności opętanie jest formą radzenia sobie z osobistymi problemami. Duchy są używane głównie do zaspokojenia potrzeb emocjonalnych – stwierdził z przekonaniem.

DUCHY TO PODSTAWA

W momencie, kiedy prawie wszyscy mieszkańcy Belize używają telefonów komórkowych, a komputer jest w zasięgu ręki, wierzenia w duchy wydają się wyłącznie atrakcją turystyczną. Większość Garifuna, tradycyjnej społeczności pochodzenia afrykańskiego, traktuje jednak to zjawisko z ogromnym szacunkiem. Opętanie jest według nich elementem kultury bardzo silnie zakorzenionym w lokalnej obyczajowości. Wszelkie związki z przodkami uważa się tutaj za zaszczyt dla rodziny i szczególne wyróżnienie dla osoby nawiedzonej. Kultywowanie kontaktów ze zmarłymi jest bardzo starą praktyką wśród czarnoskórych obywateli Belize. Jej korzenie tkwią głęboko w wierzeniach, które przybyły z Afryki wraz z niewolnikami i zachowały się dzięki pielęgnowaniu przekazów kulturowych. Dlatego pieśni i tańce symbolizujące kontakty z duchami są elementem obchodów większości świąt państwowych aż do dzisiaj.

Wprawdzie coraz mniej rodowitych Garifuna wierzy i uczestniczy w obrzędach związanych z opętaniami, ale jak twierdzą starsi członkowie wspólnoty, ignorancja nie chroni przed nieoczekiwanymi wizytami zmarłych. – Nie można się przed duchami uchronić, ani lekceważyć ich polecenia – przekonują. Ważne jest zaspokojenie ich żądania. Inaczej będą nękać wybraną osobę lub jej bliskich, aż do momentu wypełnienia swej misji.

ZAPLANOWANA AKCJA?

Czasami, jak twierdzą sami Garifuna, opętanie jest zaaranżowane z powodów osobistych. Niektóre osoby po prostu udają, aby skupić na sobie uwagę, czy wywrzeć presję na najbliższych odnośnie swoich ukrytych zamiarów. – Zawsze można to jednak łatwo rozpoznać – uważa pani Lorraine Valentine, dyrektorka Liceum Ekumenicznego w Dangriga. – W naszym miasteczku, zwanym kolebką kultury Garifuna, takie nawiedzenia zdarzają się dosyć często – twierdzi pani Valentine. Głównymi oznakami prawdziwej obecności ducha jest przemawianie osoby opętanej w języku przodków i jakby nie swoim głosem. Osoba ta traci świadomość i nie pamięta po przebudzeniu, co się z nią działo. Właściwe postępowanie podczas prawdziwego nawiedzenia to natarcie ciała opętanego rumem i przywołanie znachora. Podczas rozmowy z duchem, przebywającym w ciele opętanej osoby, znachor otrzymuje wskazówki, których wykonanie przyniesie korzyści duchowi lub osobom przez niego wskazanym z najbliższego otoczenia. – Mój ojciec, który jest pastorem w kościele anglikańskim, często styka się z przypadkami nawiedzenia. Ale zazwyczaj stara się trzymać rodzinę od tego z daleka. Sam też niechętnie odpowiada na prośby odprawiania egzorcyzmów – uważa moja znajoma, Jeremy Cayetano. – Najlepiej nie mieć z tym nic wspólnego – podsumowuje rozmowę. Dzięki temu właśnie pastorowi mieliśmy w naszym liceum spokój z opętaniami przez dłuższy czas. W trakcie jednego ze swych przemówień podczas akademii szkolnej kategorycznie zażądał od uczniów, aby zostawili duchy w zaświatach i zajęli się nauką. Od tego czasu „jak ręką odjął”.

PO PROSTU MAGIA

Wiadomość o opętaniu zawsze rozchodzi się błyskawicznie w lokalnym środowisku. Kiedy w ubiegłym roku doszło w sąsiedniej szkole średniej do zadziwiających wydarzeń, całe miasteczko wiedziało o tym niemal w tym samym momencie. Osoby przekazujące wieści zarzekały się, że niektóre uczennice były pod działaniem niezwykłych mocy, jedne unosiły się nad ziemią, inne miały ciało jak z gumy. – Lewitowanie, czy inne formy obecności sił nadprzyrodzonych, to po prostu magia – twierdzi pani Valentine. – Przodkowie, którzy przybywają do swoich rodzin, nigdy nie zrobiliby żadnej krzywdy swoim dzieciom. Ich obecność wiąże się jedynie z prośbą o coś, co jest im niezbędne do wiecznego spoczynku, albo konieczne dla dobra całej rodziny, jak na przykład odprawienie mszy intencyjnej. Czasami chodzi wyłącznie o przywrócenie zgody i spokoju w tej rodzinie.

Wszelkie teorie z zakresu psychologii, przyswojone przeze mnie podczas studiów uniwersyteckich stają się mało przekonujące w obliczu tutejszych wypadków. Kiedy jestem obecna podczas opętania i uczestniczę w jakikolwiek sposób w obrzędach związanych ze zjawiskami nadprzyrodzonymi, trudno jest mi pojąć, co jest faktem, a co tylko wytworem ludzkiej wyobraźni. Ten szczególny element kultury Garifuna z Belize wymaga jednak potraktowania z szacunkiem, chociażby z powodu wielowiekowej tradycji. Ale również dlatego, że każde spotkanie z duchem to przeżycie nie do zapomnienia.

Autor: Luiza Mayorga
Źródło: Wiadomości24.pl


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.