Liczba wyświetleń: 1358
Z badań socjologicznych wynika że aż 90% Polaków deklaruje się jako katolicy. Pozostałe 10% to ludzie wyznający inną religie lub osoby niewierzące. Jednak z tych 90% katolików tylko 10% żyje według prawa i nauczania Kościoła Katolickiego.
W naszym kraju mieszka ok. 38 mln ludzi. 34 mln deklaruje się jako wspólnota należąca do Kościoła Rzymskokatolickiego.
Polska jest jednym z najbardziej katolickich państw świata. Dlatego często, złośliwie nazywana jest, szczególnie przez antyklerykałów “kolonią Watykanu”. Jednak czy to prawda? Z badań wynika zupełnie inaczej.
George Bernard Shaw powiedział kiedyś: “Z chrześcijaństwem jest jeden problem – nigdy nie wypróbowano go w praktyce.” Te słowa największe odbicie mają w naszym kraju. Z badań wnika że: 90% z 34 mln polskich katolików żyje jak osoby niewierzące. Tylko 3,4 mln, ze wszystkich osób deklarujących się jako wyznawcy Kościoła Katolickiego, żyje tak jak nakazuje KK. Chodzi tu między innymi o: uczęszczanie na nabożeństwa, przestrzeganie dekalogu, zgadzanie się i wierzenie w dogmaty KK.
Tylko w Polsce, co roku, Kościół Katolicki traci 400 tysięcy wyznawców. Ta wielka liczba nie bierze się znikąd. Nasz kraj cały czas się rozwija, ludzi są coraz bardziej wykształceni i chcą mieć własne zdanie np. na temat: In vitro, antykoncepcji czy homoseksualizmu. Nie chcą być manipulowani i zależni od jakiejkolwiek organizacji w której nie mają nic do powiedzenia. Wiemy przecież że świeccy w Kościele Katolickim mają tyle do powiedzenia co nic.
W naszym państwie wzrasta także odsetek ludzi niewierzących, przez ostatnie kilka lat powiększył się dwukrotnie z 3% do 6%.
Widzimy więc że w naszej ojczyźnie społeczeństwo „ewoluuje”. Stajemy się podobni do naszych zachodnich sąsiadów, przestajemy bać się Kościoła Katolickiego i „kary boskiej”. Teraz pozostaje nam tylko jedno: obserwować czy nasze społeczeństwo pójdzie ku wolności i prawdzie, czy też będzie dalej niewolnikiem Kościoła Katolickiego?
Autor: Kuba Nowak
Źródło: iThink
Autor powołuje się na jakieś badania, nie przedstawia żadnych konkretów (np. co to znaczy, że wielu polskich katolików “żyje jak ludzie niewierzący”? – czy żeby być tak zaklasyfikowanym trzeba nie chodzić w ogóle do kościoła w niedzielę, stosować prezerwatywy czy raz iść na imprezę w piątek?) ale generalnie chyba bardziej niż o komentarz do badania chodzi mu o przedstawienie swoich błyskotliwych refleksji na temat działania KK, w tym ostatniego akapitu, który już nie pozostawia złudzeń co do jego obiektywizmu…
Przy okazji: czy zaczynanie zdania od “wiemy przecież”, “jak wiadomo”, “oczywiste jest”, itp. to nie sofizmat? A wybór między “wolnością i prawdą” a “niewolnikiem KK” to już w ogóle hit! 😉
Co do badań wystarczy troche checi i mozna znalezc:
Sondaż przeprowadzony przez Centrum Badania Opinii Społecznej : “Aktualne problemy i wydarzenia” w dniach 1-4 sierpnia 2008 roku, na reprezentatywnej próbie losowej dorosłych mieszkańców Polski liczącej 1076 osób.
Za gleboko wierzacego (a wiec za zyjacego w pelnej zgodzie z nauczaniem KK) uznaje sie co dziwewiaty pytany z 94% deklarujacych wiare, mysle ze to wytarczy by poprzec ze teze tylko 10% jest prawdziwymi czlonkami KK.
Prezerwatywy, nie chodzenie do kosiola, zabawy w piatek automatycznie dyskfalifikuja cie jako czlonka KK – sa w sprzecznosci z jego podstawa – czyli dziesiecioma przykazaniam, jako czlonek KK (jak mniemam) powinienes o tym wiedziec.
Niewolnik KK – jak kazda osoba pozostajaca w sekcie, pod jej wplywem, do ktorego przystapila wbrew swojej woli (bo woli 2 miesiecznego dziecka nikt nie bierze pod uwage) i zostaje zmuszona do wyznawania i stosowania pogladow autoraty z Watykanu. Coz jesli to nazywasz wolnoscia – HIT MIESIACA!!!
O, dziękuję. Wydaje mi się jednak, że obowiązek udokumentowanie swoich źródeł spoczywa na autorze.
Otóż niestety mylisz się: niechodzenie do kościoła rzeczywiście zwykle oddala Cię od katolicyzmu (chociaż nie zawsze: możesz np. nie mieć jak mieszkając w innym kraju), stosowanie prezerwatyw to indywidualna sprawa i np. w związkach z osobą niewierzącą jest czasami dopuszczane jako złe i tymczasowe lecz uzasadnione rozwiązanie np. w celu ochrony małżeństwa, a jednorazowe nieprzestrzeganie postu w piątek już na pewno nikogo nie dyskwalifikuje.
Sugerujesz, że dzieci przechodzące od chrztu do dorosłości przez okresy dojrzewania, buntu, zdobywające świadomość, spotykające się z rówieśnikami z różnych środowisk i krajów nie są w stanie przez 20 lat ocenić czy naprawdę im wiara i etyka katolicka (czy jakakolwiek inna) odpowiada? Przecież to nie te czasy, gdy ktoś Cię może zmusić do wyznawania czegoś, co Ci się kompletnie nie odpowiada. Coś Ci grozi w Polsce za wypisanie się z KK? Jeżeli nie, to gdzie widzisz brak wolności w świadomym wyborze religii katolickiej?