Po co nam ten konflikt z Iranem?

Opublikowano: 24.01.2019 | Kategorie: Polityka, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 2428

Sekretarz stanu USA Mike Pompeo, w wywiadzie udzielonym telewizji Fox News zapowiedział, że Stany Zjednoczone zorganizują w Polsce (13-14 lutego) międzynarodowy szczyt poświęcony sytuacji na Bliskim Wschodzie, w tym – w szczególności – roli, jaką pełni w regionie Iran.

Konferencję natychmiast skrytykował szef irańskiej dyplomacji Mohammad Dżawad Zarif, nazywając wydarzenie „rozpaczliwym antyirańskim cyrkiem”.

Minister spraw zagranicznych Iranu napisał na “Twitterze”: „Przypomnienie dla gospodarza/ uczestników antyirańskiej konferencji: ci, którzy brali udział w ostatnim antyirańskim show USA są albo martwi, albo zhańbieni, albo zmarginalizowani. Iran jest silniejszy niż kiedykolwiek”.

Informacja o planowanej konferencji wywołała ogromne poruszenie i niepokój wśród Polaków, o czym można było przeczytać na portalach społecznościowych i forach internetowych. Polskie społeczeństwo w licznych komentarzach wyraziło zdecydowany sprzeciw wobec antyirańskiej prowokacji. Do studzenia emocji wydelegowano ludzi z otoczenia Andrzeja Dudy. Rzecznik prezydenta Błażej Spychalski zapewnił na antenie radiowej Trójki, że lutowa konferencja poświęcona sytuacji na Bliskim Wschodzie nie jest skierowana przeciwko Iranowi. W podobnym tonie wypowiedział się szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski. W rozmowie z PAP zapewniał, że konferencja ministerialna dot. Bliskiego Wschodu, którą w lutym wspólnie zorganizują w Warszawie Polska i USA, nie jest wymierzona przeciwko komukolwiek, ma na celu twórcze poszukiwanie dróg do pokoju.

Przeciętny Kowalski być może uwierzyłby w te bajki o „pokoju” i „dialogu”, gdyby chwilę później nie doczytał, że w ostatnich dniach Biały Dom poprosił Pentagon o przygotowanie planów ataku na Iran.
Gospodarzom zaplanowanej na luty konferencji pragnę przypomnieć treść polskiego Kodeksu karnego: „Art. 117. Wojna napastnicza: § 1. Kto wszczyna lub prowadzi wojnę napastniczą, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 12, karze 25 lat pozbawienia wolności albo karze dożywotniego pozbawienia wolności. § 3. Kto publicznie nawołuje do wszczęcia wojny napastniczej lub publicznie pochwala wszczęcie lub prowadzenie takiej wojny, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5″.

Tymczasem na linii Warszawa-Teheran zazgrzytało jak nigdy dotąd. Polska niszczy 500 lat serdecznej przyjaźni — powiedział w wywiadzie udzielonym dziennikowi „Rzeczpospolita” (z dn. 17 stycznia) Masud Edrisi Kermanszahi, ambasador Iranu w Polsce. Dyplomata powiedział: „Na pewno rezultat tej konferencji nie będzie pozytywny. Podobnie było z innymi tego typu spotkaniami organizowanymi w przeszłości przeciwko Iranowi. Zakończyły się niepowodzeniem. I tak będzie tym razem. Pozostanie zła sława, którą okryje się Polska. I nieprzyjemne wspomnienia w irańskim społeczeństwie. Jeżeli polskie władze sądzą, że poprzez organizowanie tego spotkania osiągną jakieś cele związane z żywotnymi interesami Rzeczypospolitej, to się mylą. Były państwa i byli przywódcy, którzy kierowali się tego typu rachubami wobec Iranu, ale kończyło się to niepowodzeniem, a najczęściej — klęską”.

I dodał: „Uważam, że stanowisko Polski wobec Iranu jest inne niż Stanów Zjednoczonych. Jednak treść zaproszenia na konferencję w Warszawie pokazuje, że Polska ma podejście do Teheranu inne, niż wynikałoby z założeń polityki UE. Organizując tę konferencję, Amerykanie chcą wywołać konflikt wewnątrz Unii — między nową Europą, czyli Polską i innymi państwami, które wstąpiły później, a starą Europą. Po to, by zaszkodzić unijnej polityce wobec nas. I Polska dała się w to wciągnąć”.

Przypomnijmy, Polska i Iran utrzymują stosunki dyplomatyczne od drugiej połowy XV wieku. Połączyła nas idea jednoczenia się przeciwko rosnącemu w siłę Imperium Osmańskiemu, które zagrażało wielu krajom — z tym Polsce i Persji. Między naszymi krajami rozpoczęła się wymiana delegacji dyplomatycznych i handlowych. Na przestrzeni lat zainteresowanie Polaków i Persów okazało się być bardzo żywiołowe i przerodziło we wzajemną fascynację.

Oba kraje wyróżniały się tolerancją religijną, co ułatwiało porozumienie. Katolicka Polska była tzw. „krajem bez stosów” (wolność religijną wszystkim mieszkankom Rzeczypospolitej Polskiej gwarantował akt z 1573 roku), a szyicka Persja tolerowała wyznawców innych religii monoteistycznych: chrześcijan i żydów (także dzisiaj irańska konstytucja gwarantuje wyznawcom chrześcijaństwa i judaizmu miejsca w irańskim parlamencie). Przejawem perskiej tolerancji była m.in. akceptacja misjonarzy chrześcijańskich. Wystarczy wspomnieć, że w XVIII wieku polski jezuita Tadeusz Krusiński przebywał na perskim dworze 20 lat, gdzie był nie tylko tłumaczem, ale i bliskim doradcą samego szacha.

Z kolei na polskich dworach panowało przekonanie o pochodzeniu ze starożytnych Sarmatów, czyli irańskich ludów koczowniczych, znanych jako wybitni wojownicy i ludzie honoru. Właśnie do takiego wzorca kulturowego i etycznego odwoływali się ówcześni przedstawiciele rycerstwa i szlachty polskiej, którzy uważali się za potomków Sarmatów. Na przełomie XVI i XVII wieku, wśród przedstawicieli polskiej szlachty panował trend, zgodnie z którym kolekcjonowanie sztuki perskiej było w dobrym tonie. Po tym okresie w polskich zbiorach do dziś zachowały się liczne arcydzieła z Persji.

Persowie nie zawiedli Polaków w chwilach próby. Kiedy w 1795 r. doszło do III rozbioru Polski, Iran jako jeden z dwóch krajów na świecie nie zgodził się na utratę przez Polskę niepodległości. Podczas II wojny światowej Irańczycy przyjęli na swojej ziemi 120 tysięcy Polaków z ZSRR. Liczne relacje polskich świadków tamtych czasów, potwierdzają, że naród irański ofiarował swoje serce umęczonym polskim tułaczom z Syberii. Irańczycy do dziś pielęgnują pamięć o tamtych wydarzeniach.

Wystarczy wspomnieć, że 31 października 2017 roku w Teheranie odbyła się premiera irańskiego filmu dokumentalnego „Madame” w reż. reżyser Narges Kharghani. Bohaterką filmu jest Maria Bajdan — jedna z Polek, która w czasie wojny dotarła do Iranu. Niedaleko miejsca premiery otwarto wystawę fotografii przedstawiających polskie rodziny z tamtego okresu, w tym dzieci idące do Pierwszej Komunii. Autorem unikatowych zdjęć jest wybitny irański fotograf Abolghasem Jala (1915-1979).

W roku obchodów setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości, mieliśmy okazję spłacić dług wdzięczności wobec Iranu. 8 maja 2018 r. Donald Trump — wbrew sojusznikom z Europy — ogłosił, że jednostronnie zrywa porozumienie nuklearne z Iranem, a jego decyzję pochwaliły Izrael i Arabia Saudyjska. Chodzi porozumienie z początku 2016 roku, pomiędzy Iranem a tzw. Grupą 5+1, czyli pięcioma stałymi członkami Rady Bezpieczeństwa — Stanami Zjednoczonymi, Francją, Wielką Brytanią, Chinami i Rosją oraz Niemcami. Umowa miała na celu ograniczenie programu nuklearnego Teheranu w zamian za zniesienie sankcji. Irańskie władze wywiązały się ze zobowiązań będących warunkiem zniesienia restrykcji, co wielokrotnie potwierdziły Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA) oraz amerykański Departament Stanu.

W odpowiedzi na decyzję prezydenta USA, ówczesny ambasador Iranu w Polsce Ramin Mehmanparast określił sankcje nakładane na Iran jako „absolutnie niesprawiedliwe i krzywdzące”.

Dyplomata zaapelował, by społeczność międzynarodowa w porę zareagowała na deptanie międzynarodowych ustaleń przez tych, którzy czują się silniejsi. Zwracając się do Polski — która w maju 2018 r. została niestałym członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ — ambasador Iranu wyraził oczekiwanie, że „Polska będzie promować przestrzegania reguł i ustaleń gremiów międzynarodowych, w tym ustaleń ONZ”.

Nadzieje Teheranu — że Warszawa skłoni Waszyngton do przestrzegania porozumienia nuklearnego — spełzły na niczym. Warto odnotować, że solidarność z Irańczykami okazała za to międzynarodowa społeczność katolicka. W odpowiedzi na zerwanie porozumienia nuklearnego z Iranem, ponad 160 organizacji katolickich z różnych krajów świata opublikowało wspólne oświadczenie adresowane do Kongresu USA. Sygnatariusze wyrazili swój protest przeciwko prowadzonej przez Donalda Trumpa polityce wobec Iranu, określając decyzje prezydenta USA, jako „tragedie ogromnych rozmiarów” i zagrożenie dla pokoju światowego. Inicjatorem dokumentu była „Pax Christi International”, międzynarodowe dzieło na rzecz pokoju.

Tymczasem Polska nie tylko nie zareagowała na rażące łamanie prawa międzynarodowego, ale — co gorsza — przyjęła rolę „organizatora” konferencji wymierzonej przeciwko Iranowi.

Państwo polskie tej hańby nie zmyje już nigdy. Ostatnia nadzieja w Narodzie Polskim, który w obliczu ohydnej zdrady rządzących — pchających Polskę na cudzą wojnę napastniczą — wykrzyczy (nie tylko w internecie) stanowcze NON POSSUMUS.

Autorstwo: Agnieszka Piwar
Źródło: pl.SputnikNews.com


TAGI: , , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.