Kwiatowy biznes. Skąd pochodzą kwiaty?

Opublikowano: 09.03.2012 | Kategorie: Gospodarka, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 766

Kupuje się je w marcu i kwietniu, żeby poczuć wiosnę. Zyskują popularność na Dzień Kobiet czy Walentynki. Są piękne i kolorowe, dlatego stanowią idealną ozdobę naszego domu czy mieszkania. Jednak czy zdajemy sobie sprawę skąd pochodzi coraz więcej importowanych do nas kwiatów?

SKĄD POCHODZĄ KWIATY?

Międzynarodowy handel kwiatami jest jednym z fenomenów kulturowych współczesnych czasów. Dlaczego? Bowiem w ciągu ostatnich 50 lat wartość tego rynku wzrosła z 3 do 40 mld dolarów rocznie. No i jesteśmy pierwszy pokoleniem, które ma dostęp do świeżych, egzotycznych kwiatów, niezależnie od pory roku.

Co właściwie oznacza termin „świeże”? Istotę pojęcia dobrze wyjaśniła Joanna Bończyk w artykule „Skąd biorą się ładne kwiatki”, który pojawił się na łamach „Rzeczpospolitej”:

„Moja róża rozpoczęła swoją wędrówkę jakiś czas temu, gdy ścięto ją z krzaka w Holandii, w Ameryce Południowej lub w Afryce. Posortowana spędziła dwa dni w chłodni w temperaturze około 2 stopni (…) Po zimnej kąpieli rozpoczyna pierwszy etap podróży – do Holandii. Tam trafia na jedną z 11 giełd, gdzie prawdopodobnie nazajutrz lub najdalej za kilka dni (ale kiedy naprawdę, tego się nie dowiemy) zostaje kupiona przez jednego z hurtowników. Następnego dnia wsiądzie do samolotu, pociągu lub tira i podąży do kraju przeznaczenia. Tam znowu trafi do hurtu, na jedną z giełd krajowych. Takich jak na przykład ta w Broniszach pod Warszawą, gdzie zaczeka na polskiego odbiorcę. Stamtąd odbędzie przedostatnią trasę – do kwiaciarni. Mój wazon będzie punktem docelowym jej podróży”

Jest to bardzo cenne spostrzeżenie, szczególnie, że codziennie w Europie sprzedaje się miliony ciętych kwiatów. Zanim trafią do naszych wazonów, pokonują samolotami, tirami i pociągami tysiące kilometrów. Bo okazuje się, że róże – które można kupić w naszych kwiaciarniach przez cały rok – rosną w Etiopii, Ugandzie, Zimbabwe, Tanzanii, storczyki w Tajlandii i Australii, a goździki w Kolumbii. Trzeba też nadmienić iż jeden z największych producentów i dystrybutorów kwiatów – Holandia – 80 proc. róż sprzedawanych w Europie sprowadza właśnie z Afryki i Ameryki Południowej.

Dlaczego kwiaty muszą pokonywać tak duże odległości, zanim trafią do nas? Bo bardziej opłaca się hodować kwiaty tam, gdzie jest naturalnie ciepło i nie potrzeba drogiej energii do ogrzania szklarni. Decydującym czynnikiem jest także siła robocza, które jak wiemy, w krajach Trzeciego Świata jest po prostu tania.

„Całoroczna uprawa kwiatów w krajach o naszym klimacie wiąże się z dużym wydatkiem energetycznym a większość energii pozyskujemy z paliw kopalnych – wyjaśnia Andrzej Żwawa z Fundacji Wspierania Inicjatyw Ekologicznych. – Z drugiej strony importowanie kwiatów z krajów o cieplejszym klimacie wiąże się z ich nieekologicznym transportem, ale też z „wyciąganiem” wody z krajów w których jest jej zwykle mniej niż u nas: każda róża czy tulipan zawiera jej pewną ilość więc w efekcie przyczyniamy się do problemów z wodą w krajach Południa – dodaje.

Przykładem może być jezioro Naivasha w Kenii, wokół którego rozlewają się różane plantacje. W konsekwencji jezioro – które jest często jedynym źródłem wody pitnej dla mieszkańców pobliskich miejscowości – od lat powoli umiera. Obniża się poziom wody, znikają ryby i inne zwierzęta. Do wód jeziora trafiają także ogromne ilości chemikaliów wykorzystywanych przy nawożeniu plantacji.

NOWA FORMA NIEWOLNICTWA

– Uprawa kwiatów ciętych egzotycznych to również nadużycia społeczne – uważa Magda Noszczyk z Polskiej Zielonej Sieci. Jako przykład podaje wspomniany już region Naivasha w Kenii, gdzie pracownicy nie dostają godziwej zapłaty za swoją ciężką pracę. Jej zdaniem nawet w tak cywilizowanym kraju, jak Holandia dochodzi do nadużyć: – Uprawy holenderskie czy niemieckie to również niebezpieczne warunki pracy narażające pracowników na uczulenia, podrażnienia skóry, oraz rozpylane środki utrzymujące świeżość (fitohormony) nieobojętne dla naszych organizmów – przestrzega Noszczyk.

Holenderski filmowiec, Ton van Zantvoosrt nakręcił w 2009 roku dokument pod tytułem „A Blooming Business” („Kwitnący interes”), w którym pokazał, w jakich warunkach pracują ludzie na afrykańskich plantacjach róż. Z filmu dowiadujemy się m. in. o niskich płacach, łamaniu praw pracowniczych, wykorzystywaniu seksualnym pracownic, pracy ze szkodliwymi chemikaliami bez użycia masek i odzieży ochronnej oraz – jak można się domyśleć – nieustannie poranionych dłoniach.

Dlatego warto się zastanowić: czy to, że możemy cieszyć się przez chwilę świeżymi kwiatami w wazonie, nie zostało okupione czyjąś niewolniczą pracą. Zatem co zamiast szkarłatnej róży dla ukochanej? Kwiaty doniczkowe i ogrodowe, które będą nam służyły przez lata – poleca Katarzyna Dulko z serwisu Moj-Ogrodnik.pl.

Źródło: Ekologia.pl


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

3 komentarze

  1. Stanlley 09.03.2012 16:45

    Od dawna preferuje kwiaty w donicach – to przynajmniej trudniej jest transportować niewiadomo skąd 😛 Swoją drogą to zastanawiało mnie czemu wiaty w doniczkach są sporo droższe niż cięte – przecież te w donicach mogą dłużej postać… teraz już wiem czemu.

  2. J-23 09.03.2012 21:33

    Moja Mama ma już ode mnie kolekcję róż-miniaturek które podarowałem jej w doniczkach, a ona przesadziła do ogródka i kwitną co roku.

  3. Il 10.03.2012 04:21

    Na kwiaty w doniczkach też trzeba uważać. Jako podkład wykorzystywane są np. włókna kokosowe. W krajach z których pochodzą te włókna mogły by one użyźnić tamtejszą ubogą glebę. Duża ilość szklarniowych i podfoliakowych pomidorów uprawiana jest właśnie na włóknach kokosowych

    Transport ciętych i doniczkowych kwiatów zatruwa kwiaty polne, przydrożne i przyleśne(spaliny, produkcja przemysłu transportowego, etc).

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.