Liczba wyświetleń: 707
Azerski gaz popłynie w końcu na zachód, ale nie do liczących na dywersyfikację dostaw z Rosji państw środkowoeuropejskich, ale do partnerów gotowych rozmawiać z Baku o zyskach, a nie o polityce.
Partnerami konsorcjum Szach-Deniz (biorącego nazwę od eksploatowanych złóż) będą tacy nabywcy, jak SHELL, BULGARGAZ, GAS NATURAL FENOSA, DEPA, E.ON, GDF SUEZ, HERA OBROTU, AXPO, ENEL. Udziałowcy zaś przedsięwzięcia, to BP – 25,5%, norweski STATOIL – 25,5%, irański NICO – 10%, francuski TOTAL – 10%, Lukoil – 10%, turecki TPAO – 9% i azerbejdżański GNKAR (SOCAR) – 10%. Eksploatacja ruszy w 2018 r., pierwsze dostawy nastąpią rok później, a szczyt produkcji w 2022 r. i trwać będzie siedem do ośmiu lat. Jak poinformował dyrektor regionalny BP Gordon Birrell, w ramach tych kontraktów zostanie dostarczone ponad 10 mld m3 gazu rocznie do klientów we Włoszech, Grecji i Bułgarii.
Z kolei wg prezesa GNKAR Rownaga Abdullajewa, łącznie przychody z tytułu umów mogą sięgnąć 200 mld USD. Drugi etap inwestycji pozwoli na podniesienie efektywności wydobycia do 25 mld m3. Rezerwy szacowane są na 1,2 bln m3 gazu. Transportem surowca zajmie się Gazociąg Transadriatycki z 42,5-procentowym udziałem szwajcarskiego AXPO Holding AG, obsługujący rurociąg długości 870 km.
80% dostaw konsumować będzie rynek włoski. Tylko po ok. 1 mld m3 otrzymają Bułgaria i Grecja. Głównym dostawcą dla Europy pozostanie więc Gazprom, stale zresztą zwiększający swoją obecność na tym terenie (w sierpniu o 10% więcej niż rok temu, łącznie wzrost eksportu Gazpromu wyniósł 29%). W ubiegłym roku rosyjski potentat dostarczył do Europy 140 mld m3. W 2013 r. – ma to być 160 mld m3, wobec zapotrzebowania państw UE na poziomie 466 mld m3. Rosja z udziałem 23% pozostaje głównym dostawcą spoza Unii wobec 21% dostaw z Norwegii.
Finalizowanie Szach-Deniz już jakiś czas temu ostateczne pogrzebało konkurencyjny projekt gazociągu Nabucco-Zachód. Przede wszystkim jednak to grób dla mrzonek, że azerski gaz po pierwsze w ogóle może zastąpić dostawy z Rosji, a po drugie – że Baku zgodzi się na rolę filantropijnego dostawcy na potrzeby mitycznego „bezpieczeństwa energetycznego” Europy Środkowej. Przeciwnie – Azerowie są gotowi robić interesy z Zachodem – ale po to, by na nich zarobić, a nie na polityczne piękne oczy niedoszłych partnerów z Azji Środkowej czy marzycieli znad Wisły. A ponieważ również Tadżykistan nie widzi już możliwości rozwijania swojego sektora energetycznego bez Gazpromu – to najwyższy czas wyciągnąć w Polsce z tego wnioski.
Autor: karo
Źródło: Geopolityka