English-speaking jobs po hiszpańsku

Opublikowano: 14.05.2015 | Kategorie: Gospodarka, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 832

Rządząca w Hiszpanii prawica zdewastowała tamtejszy rynek pracy. Najnowsze statystyki opublikowane przez ministerstwo pracy dowodzą tego ponad wszelką wątpliwość. Sytuacja jest prawdopodobnie jeszcze gorsza niż w Polsce.

Przez kilka ostatnich miesięcy hiszpański rząd dość skutecznie maskował wyrządzone przez siebie szkody. Bieżący rok rozpoczął się bardzo optymistycznie. W styczniu premier Mariano Rajoy zapowiedział stworzenie miliona nowych miejsc pracy w ciągu dwóch lat. Wskaźniki gospodarcze odnotowały też mikroskopijny wzrost, który władza i media wykorzystały do nakręcenia fali poparcia dla – jakoby skutecznej – polityki prawicowych władz. Najważniejszym punktem były właśnie nowe miejsca pracy, zwłaszcza tzw. English-speaking jobs, tj. takich stanowisk, przy których praca wymaga znajomości języka angielskiego. Miało to szczególne znaczenie PR-owe, gdyż pozwalało przedstawiać hiszpańską gospodarkę jako atrakcyjną dla emigrantów (a więc wiadomo, że dla tubylców tym bardziej). Za to właśnie Rajoy i jego drużyna z post-frankistowskiej Partii Ludowej obsypywani byli nieustannymi pochwałami i niecichnącym poklaskiem.

Dzięki nowym opracowaniom statystycznym dowiadujemy się jednak przykrej prawdy o jakości i trwałości tychże nowych miejsc pracy, a zarazem ukazuje nam się bezmiar spustoszenia hiszpańskiego rynku pracy. Jeśli chodzi o wspomniane English-speaking jobs sytuacja jest groteskowa. W pierwszym kwartale br. najchętniej oferowanym „jobem”, był „agricultural manual labourer”, czyli niskowykwalifikowany pracownik potrzebny do pracy w sadzie, ogrodzie lub na polu. Mógł być nim zasadniczo każdy obcokrajowiec, bo zbiór truskawek czy arbuzów nie wymaga szczególnych kompetencji lingwistycznych. Z racji tego jednak, że angielski jest domyślnym językiem komunikacji pomiędzy dwoma Europejczykami pochodzącymi z różnych krajów, hiszpańskie władze zaliczyły wczesnowiosenny popyt na zbieraczy i zbieraczki jako prestiżowy wzrost podaży English-speaking jobs. Następne, jakże atrakcyjne i rozwojowe stanowiska dla osób anglojęzycznych w Hiszpanii to sprzątaczka i kelnerka.

Spośród czterech milionów takich miejsc pracy ponad 500 tys. przeznaczone było dla robotników rolnych, blisko 450 tys. w lokalach gastronomicznych oraz blisko 300 tys. dla personelu sprzątającego. Jedynie trzy procent z umów, które zaoferowano anglojęzycznym pracownikom w tych sektorach były umowami o pracę na czas nieokreślony. Kolejne 6,7 proc. to czasowe umowy o pracę, a pozostałe ponad 90 proc. to umowy śmieciowe, bez żadnych gwarancji.

Aż ¼ wszystkich oferowanych w pierwszym kwartale 2015 roku English-speaking jobs trudno nawet uznać za pracę tymczasową, nie mówiąc już o sezonowej. Okres pracy wyniósł bowiem nie więcej niż siedem dni. Tak właśnie wygląda „tworzenie miejsc pracy” przez prawicowy rząd, w warunkach monetarystycznego szaleństwa cięć wydatków, redukcji usług publicznych, masowej prywatyzacji dochodowych przedsiębiorstw państwowych i rujnacji wszelkich standardów.

Hiszpania jest jednym z krajów UE najmocniej dotkniętych przez globalny kryzys, który wybuchł w 2008 roku. Podobnie jak w USA, kryzys tam okazał się wyjątkowo dolegliwy z powodu idiotycznej polityki sektora prywatnego w branży budowlanej. Banki i deweloperzy sztucznie nakręcali koniunkturę od początku lat dwutysięcznych licząc na duże krótkoterminowe zyski. W ubiegłym roku 3,4 mln mieszkań i domów stało w Hiszpanii pustych. Jednocześnie rząd Mariano Rajoya i popierająca go parlamentarna większość umożliwili niedawno eksmisje na bruk (model bardzo podobny do tego jaki w Polsce wprowadził Sojusz Lewicy Demokratycznej) oraz, specjalną ustawą uchwaloną w Kortezach w ubiegłym miesiącu, zakazali nie tylko blokowania tych eksmisji, ale również nagrywania ich przebiegu. Grozi za to grzywna 30 tys. euro.

Pracy nie ma obecnie 55 proc. absolwentów szkół wyższych i średnich (chodzi o osoby, które nie planują kontynuować nauki) do 26 roku życia. Wg statystyk Międzynarodowej Organizacji Zdrowia z ubiegłego roku ponad ¼ dzieci w Hiszpanii żyje w warunkach trwałej biedy.

Powszechna w Polsce fascynacja „europejskimi standardami” oraz „euro-atlantyckimi wartościami” opiera się na ogół na ignorancji lub fałszywych przesłankach.

Autorstwo: BS
Źródło: Strajk.eu


TAGI: , , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

3 komentarze

  1. balcer 15.05.2015 18:43

    “55 proc. absolwentów szkół wyższych i średnich (chodzi o osoby, które nie planują kontynuować nauki) ” i wszystko jasne. Drogi redaktorze stwórz firmę i nastaw się na takich pracowników, Konkurencja przegoni Cię w rok, może 2 lata, powodując Twoje bankructwo.

  2. reotak1 15.05.2015 19:03

    szkoły średnie uczą zawodu (nie piszę o liceach) a absolwent szkoły wyższej zazwyczaj myśli o pracy a nie o doktoracie

  3. balcer 15.05.2015 21:47

    Zgadza się, w szkołach średnich można nauczyć się zawodu, ale nieliczni będą w nim pracować efektywnie przez więcej niż 20 lat. Już w wielkich sklepach są kasy samodzielnego kasowania towaru. Browary produkują mase piwa pod nadzorem kilku osób. W ciągu dekady wiele zawodów stanie się zbędnych jak to przewiduje Gates i inni zdolni ludzie, którzy nie potrzebowali kończyć studiów, by dostatnio żyć.
    Ostatnio widziałem ofertę pracy jako QA Engineer w Irlandii z zarobkami od 55.000 euro rocznie. Wymagania: 3 lata doświadczenia , znajomość języków bash, perl i angielskiego, wykształcenie NFQ3 (odpowiednik PL gimnazjum).

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.