Co dziesiąty Polak pracuje, by przeżyć

Opublikowano: 23.08.2012 | Kategorie: Gospodarka, Publicystyka, Społeczeństwo

Liczba wyświetleń: 809

Co dziesiąty pracujący w Polsce zarabia tylko tyle, by zaspokoić minimalne potrzeby fizjologiczne, a o oszczędzaniu może zapomnieć. Według danych Eurostatu, gorzej jest tylko w Rumunii i Grecji, jak pisze portal Bankier.pl.

Biedni pracujący to osoby, które zarabiają niewiele więcej niż wynosi minimum egzystencji. Dla jednej osoby wynosi ono 983 zł miesięcznie, a dla dwóch – 1629 zł. Wydatki na mieszkanie i jedzenie wynoszą ok. 60% dochodu. Reszta musi wystarczyć na odzież, środki higieniczne, transport i lekarstwa. Pensja minimalna wynosi 1500 zł brutto, czyli 1111 zł na rękę. Otrzymuje ją ok. 800 tys. ludzi w Polsce. Oznacza to, że dochody wielu obywateli tylko nieznacznie przekraczają minimum egzystencji.

Osoby z niskimi zarobkami, które nie są wstanie zapewnić sobie bytu, w zasadzie spełniają rolę współczesnych niewolników. Nie stać ich na to, żeby oszczędzać, zainwestować, a często nie mogą sobie pozwolić nawet na zmianę zatrudnienia.

JAK BOGACI ZAWYŻAJĄ ŚREDNIĄ?

Przeciętne wynagrodzenie w Polsce wynosi 3600 zł brutto, co daje ok. 2570 zł na rękę. Jednak jest to wynagrodzenie średnie. Łączne wynagrodzenie wszystkich zatrudnionych otrzymujących pensję minimalną wynosi 1,2 mld zł. Jeżeli dodamy do tego łączne wynagrodzenie 460 posłów (ok. 10 tys. zł miesięcznie), to otrzymamy kwotę 1,2046 mld zł. Dzieląc to przez sumę pracowników i parlamentarzystów otrzymamy już kwotę ok. 1504 zł. Mniej niż promil uczestników populacji zawyża średnią pensję o kilka złotych.

Dobrą miarą jest pensja modalna, czyli kwota najczęściej powtarzająca się w gospodarce. Waha się ona w granicach od 1800 zł do 2200 zł. Współczynnik Giniego, który pokazuje rozkład dochodów w danym państwie, dla Polski w roku 2011 wynosił 32 proc. W Niemczech wynosi on ok. 25 proc., w Rosji ok. 46 proc., na Liwie 35,5 proc. Im wskaźnik wyższy, tym większe nierówności w dochodach w danym państwie.

PRZYCZYNY NISKICH PŁAC

Winnych takie stanu rzeczy jest całkiem sporo. Niektórzy eksperci podają inflację, przez którą w ciągu roku pensje Polaków realnie zmalały o ponad 1,4%! To tak jakby przeciętny Polak, mógł w ciągu miesiąca mógł wydać ok. 50 zł mniej na zakupy. Kolejne przyczyny to wysokie składkowe koszty pracy – biedak również płaci ZUS (Zakład Ubezpieczeń Społecznych).

Inną przyczyną są duże koszty życia w Polsce, ale z raportu Eurostatu wiemy, że Polska należy do jednych z najtańszych państw w UE, gdzie średni poziom cen wynosi tylko 60% unijnej.

Równie często mówi się o wyzysku przedsiębiorców, którzy płacą swoim pracownikom dużo mniej niż rzeczywiście mogą. Z drugiej strony pojawiają się argumenty, że pensje brutto nie są niskie – problem stanowi klin podatkowy i inne koszty, które sprawiają, że pracodawcy po prostu więcej zapłacić nie mogą.

Następna wskazywana przyczyna to niska wydajność pracy. Polak spędza w pracy ok. 1940 godzin rocznie, czyli 400 godzin więcej niż Francuz. Jednak ci produkują droższe towary, dlatego ich wydajność jest dwa razy większa niż w Polsce.

PROBLEM JEST POWAŻNY

Biedni pracujący to olbrzymia siła polityczna, która jest podatna na hasła populistyczne. Dla nich niewielka pomoc w postaci dodatków do pensji rzędu 100 zł miesięcznie to już bardzo dużo. Nie interesuje ich to, jakie długoterminowe konsekwencje niesie to dla gospodarki, bo i tak żyją z miesiąca na miesiąc. Problem jest poważny, bo niezadowolone i przepracowane społeczeństwo jest jak stóg siana, któremu wystarczy tylko iskra, by doprowadzić do tragedii.

Źródło: PL Delfi


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

7 komentarzy

  1. egzopolityka 23.08.2012 10:37

    Ta iskra, która doprowadzi do tragedii, prawdopodobnie będzie już w tym roku. Jeszcze dodam drugą statystykę. Tytuł ten sam jak tego artykułu ale chodzi nie o wysokości zarobków tylko o rodzaj pracy, czyli czy ona jest ciekawa i zgodna z zainteresowaniami danej osoby. Sądzę że około 80% społeczeństwa wykonuje pracę bezideową czyli tylko żeby przeżyć, żeby zarobić pieniądze. W zaawansowanych społecznościach 100% osób wykonuje pracę zgodną z zainteresowaniami. To jest druga przyczyna buntu który nastąpi. Trzecia to przepracowanie, bo już dawno czas pracy powinien być skrócony do czterech godzin dziennie albo nawet mniej, przy tych samych zarobkach. Są ku temu możliwości “techniczne”, ale nikt o tym nie wie BO SIĘ TYM NIE INTERESUJE!!!

  2. Gylhyrst 23.08.2012 11:34

    W tym kraju nie da się pracować nawet w 10% przy pracy zgodnej z zainteresowaniami – po pierwsze takiej pracy nie da się zdobyć (koneksje, rodzinne koligacje, itp) a po drugie nie da się za nią wyżyć. Ludzie pracują tam, gdzie w ogóle mają możliwość się dostać – inżynierowie na produkcji, humaniści w Lidlu, Biolodzy w Biedronce, ludzie po politologii na stażu… a i tak się cieszą, że przynajmniej mają zajęcie, jakieś marne pieniądze i będą mogli cokolwiek wpisać do CV za pół roku – żeby i tak nie mieć szans na zdobycie lepszego stanowiska, chyba że ktoś trafi w dobry czas albo ma szczęście.
    Dla 2 osób minimum ustalone na 1629 zł – właśnie odkryłem, że pracując za 1820 zł u utrzymując mnie, bezrobotną narzeczoną i dziecko, na które wreszcie (po roku przerwy, po interwencji sądu) płacone są alimenty 400 zł żyjemy też poniżej minumum! (jeśli to chodzi o kwoty netto).
    Jakiś czas temu przez rok jeździłem codziennie do pracy 130 km sam autem na gaz, czyli ok 600 zł na paliwo miesięcznie ze sporadycznym wyjazdem do sklepu czy na łono natury. Do tego mieszkanie, dziecko, przedszkole (prywatne oczywiście, bo samotna matka nie ma szans dostać przedszkola na dziecko żeby iść do pracy) i sam nie wiem jak to się działo, że udało się to przetrwać – jakby nie allegro, drobny handel, zbieranie złomu, butelek, oraz “przysługa za przysługę” – typu podłączenie 10 gniazdek za naprawę komputera, naprawa auta za naprawę sieci komputerowej – bez pośrednictwa Państwa i zabierania z tego tytułu podatków – po prostu nie dałoby się przeżyć. 30 zł dziennie na zakupy to w perspektywie miesiąca jakieś 900 !!! zł!!! A co to jest 30 zł? dla 3-osobowej rodziny na cały dzień. 10 zł na osobę. Zrób obiad, śniadanie, kolację, a wytłumacz dziecku, że nie kupisz mu jogurtu za 2 zł czy zabawki za 5 zł bo Cię na to nie stać, spłacając 800 zł miesięcznie kredytu bo inaczej nie byłoby szans na podłączenie gazu i prądu w mieszkaniu.
    Czy to moja wina, że za mało zarabiam? czy też może wina tego, że moja narzeczona nie może znaleźć pracy? Czy też może jeszcze inne? Sam już nie wiem kogo winić. Po prostu jesteśmy biedni i dosłownie, i w przenośni. A bez kombinowania bylibyśmy w jeszcze niższej strefie.
    Na pewno wielu z czytających tak ma, nie jesteście sami.

  3. papamobile 23.08.2012 12:40

    Niestety, w takiej sytuacji jak ty jest już większość młodych ludzi (do czterdziestki) w Polsce. Ci, którzy wyjechali za granicę do pracy wiedzą jaka jest różnica w podstawowych kosztach utrzymania między naszym krajem, a np. Anglią czy Irlandią. Chodzi mi o to, że wykonując legalnie nawet niskopłatną pracę w którymś z tych krajów możliwe jest utrzymanie się na “godnym” (z punktu widzenia naszego kraju oczywiście) poziomie, tzn. stać cię na wyżywienie, wynajęcie mieszkania, opłaty nawet wtedy, gdy masz na utrzymaniu bezrobotnego partnera i dziecko (socjal).
    Uważam, że winą za to wszystko można tylko i wyłącznie obarczyć nasze chore państwo, które nie wiem do czego nas prowadzi, ale wszystko wskazuje na to, że ostro piłuje gałąź, na której siedzi.

  4. Flower777 23.08.2012 16:20

    Wymyślić jakieś własne zajęcie i zarabiać na sobie:P Brak mi już słów.

  5. pasanger8 23.08.2012 17:26

    Cóż gdy ludzie nie umieją się już nie powiem zbuntować ale rzeczowo porozmawiać z szefem.Jeśli większość pozwala się traktować jak bydło to tak będzie.Zwróćcie uwagę ilu ludzi wróciło z emigracji i co?Nie mogą się przestawić jak to niepłatne nadgodziny?Może i tak ale niechże stawka dniowa czy godzinowa nie będzie tak nędzna!!!Widzą ,że nic nie drgnęło w tym kraju totalne bezprawie i zero sprawiedliwości gdy ktoś cię oszuka.Biorą manatki i wracają za granicę.Nic dziwnego.

  6. shuang 23.08.2012 21:06

    Jak chcecie gadać o wyzysku w Polsce to przypomnijcie sobie/zapoznajcie się z Instrukcją NKWD z 1947r. dla krajów podbitych i wyciągnijcie wnioski dlaczego “trzeba się napracować aby wszystko zostało po staremu” (Jan Maria Rokita).

  7. jakiskretyn 23.08.2012 21:10

    “Wymyślić jakieś własne zajęcie i zarabiać na sobie:P Brak mi już słów.”
    Spróbuj wyżyć zajmując się choćby “popłatną” informatyką. Bez zakładania firmy (i ponoszenia wielkich kosztów – na początku TYLKO kosztów, na które osoby, nie chcącej się zadłużać, normalnie nie stać) raczej się nie obędzie. Brałem udział w takim przedsięwzięciu. Trzy inne obserwowałem z bliska. Nie przetrwały starcia z “kosztami stałymi” prowadzenia działalności, mimo, że gdyby nie one, wszystko by jakoś poszło.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.