Birma – perła Indochin

Opublikowano: 21.12.2008 | Kategorie: Turystyka i podróże

Liczba wyświetleń: 1138

Birma zniewala baśniową architekturą, zapachem orientalnych kadzideł i feerią barw nieskażonej przyrody.

“Rewolucja nigdy nie niszczy do końca świata, w którym zaistnieje” – stwierdził niegdyś Kapuściński. Reporter swoją tezę opierał na przekonaniu, iż zwykle układ poprzedni pozostawia po sobie materialne oraz kulturowe zasoby tak olbrzymie, że nowy system nie może ich całkowicie unicestwić. Dokonany w 1962 r. przez generała Ne Wina zamach stanu wyznaczył nowy okres w historii Birmy. Był to początek krwawego reżimu, prześladowań i wynaturzonego nacjonalizmu. Junta nie zdołała jednak zakneblować ust ludowi, który, w zgliszczach demokracji, pozostał dumny ze swej kultury, po buddyjsku skromny i szlachetny.

Współczesny, rolniczy, monsunowo-wilgotny, Myanmar jest drugim co do wielkości państwem południowo-wschodniej Azji. Obmyty przez morze Andamańskie, styka się geograficznie i kulturowo z Tajlandią, Laosem, Chinami, Bangladeszem i Indiami. Birma rodziła się w zamierzchłych czasach pod wpływem hinduizmu oraz kultury państw ościennych. Najstarsze dzieje Birmy wiążą się też z powstaniem na jej terenach buddyjskiego królestwa Pagan. Kraj ten, naznaczony również piętnem mongolskich najazdów i brytyjskiej kolonizacji, przekształcił animistyczne ryty i hinduskie obyczaje tworząc nową, nietuzinkową kulturę.

Zapoczątkowany przez juntę wojskową plan tzw. birmańskiej drogi do socjalizmu, obejmował izolację polityczną i zahamowanie rozwoju turystyki. Choć Birmą nadal rządzi wojskowy reżim, niezwykłe zabytki i oryginalna kultura ludowa przyciągają coraz więcej przybyszów z Zachodu. Większość turystów po pobycie w sąsiedniej, tłumnie odwiedzanej od wieków Tajlandii, przylatuje do egzotycznej jeszcze Birmy wprost z Bangkoku.

Przelot z krzyczącego neonami i urzekającego architekturą Bangkoku do Yangoon to wyprawa do innej rzeczywistości. Yangoon to historyczna stolica Birmy, wrastająca w dzisiejszą rzeczywistość kolonialną zabudową. Zakurzone trotuary wypełnia tłum; szafranowi buddyjscy mnisi, subtelne, upiększone białym makijażem (tanaka) niewiasty i przepasani pstrokatą tkaniną (lungi) mężczyźni. Tłum przepycha się niespiesznie przez chińską dzielnicę, targi i skwery. Znacznie mniej osób spaceruje obok budynków rządowych, kolonialnego, ekstrawaganckiego hotelu i okadzonych wonnościami kapliczek.

W buddyjskim Yangoon najwięcej jest stup (świętych relikwiarzy o dzwonowatych kształtach). Tradycja stup, w których na wieczność spoczywają prochy świętych mężów lub domniemane relikwie Buddy, przyszła z Indii. Cylindryczne, naznaczone mistyczną symboliką hinduskie stupy przybrały zgoła inną postać w pozostałych krajach buddyjskich: stały się zdobionymi czortenami w Tybecie, korpulentnymi dagobami na Sri Lance i baśniowymi pagodami w Japonii. Stupa w Birmie nazywana jest po prostu paya a największą z nich jest górująca nad Yangoon Shwedagon Paya. Imponująca kopuła świątyni skomponowana jest z cienkich, szczerozłotych płyt. Ten religijny sarkofag-dzwon mierzy około sto metrów i pokryty jest aż sześcioma tonami złota. Gdzieś z boku słychać cichą recytacje buddyjskich mantr. Parę metrów dalej, bieli się wiele pomniejszych stup, pilnowanych przez, zaklęte w marmurze, fantasmagoryczne lwy i smoki z hinduskiej mitologii.

Yangoon jest zazwyczaj pierwszym miastem, które odwiedzają turyści. Często jest to też miejsce, do którego wracają na końcu podróży: zakupić lokalne wyroby z laki i odetchnąć w przydrożnej kawiarence. Pijąc mocną herbatę, w cieniu pagód, życie wydaje się nieco lepsze. Inaczej patrzy się na problemy codziennego dnia. A tych nie brakuje.

Z inicjatywy władz w Birmie nie działa sieć telefonii komórkowej a dostęp do internetu jest ograniczony. W księgarniach nie ma zachodnich książek, a szczęśliwcy, którym uda się zdobyć zagraniczny film lub powieść muszą liczyć się z konsekwencjami. Za posiadanie nieocenzurowanych filmów grożą długie lata karceru. Reżim, represje tworzące codzienność Birmy budzą sprzeciw świata zachodniego. Także wśród globtroterów panuje przekonanie, że każdy dolar wydany podczas wojaży po Myanamar winien trafić do kieszeni ubogich, a nie wspomagać wojskowych dyktatorów. Właśnie dlatego podróżni najczęściej wybierają lokalnych przewodników, zamieszkują w tanich pensjonatach i stołują się w tańszych acz zawsze serwujących wyśmienite dania restauracjach. Te ostatnie urzekają nade wszystko subtelnością smaku – pikantną nutą potrawki z kurczaka czy słodyczą deserów z mleka kokosowego i owoców.

Przyjezdnych w Birmie zachwyca przede wszystkim Bagan. Założona w IX wieku metropolia była miejscem, w którym spotkały się ludy przybyłe z terenów Tybetu i Azji Środkowej. W tym kulturowym tyglu narodziło się nowe państwo nazwane podówczas Pagan. Jego stolica, obwarowana ciągnącymi się cztery kilometry murami, mieściła bogato zdobiony pałac królewski i pomniejsze bastiony. Dalej ciągnęły się już tylko zastępy pagód…

Starożytne miasto wita dziś przybyszów równie niesamowitym widokiem – ponad dwa tysiące stup wyrastających na wielkim, pagórkowatym przestworze: pól, pastwisk i zagajników. Nieco dalej współczesne, rolnicze Bagan: wioskowe kramy, lepianki i obwoźni kupcy, podążający za turystami na wysłużonych motocyklach.

Historia powiada, że rdzenni mieszkańcy tych stron byli animistami. Za sprawą kolejnych władców religia państwowa – buddyzm, połączona została z rytualizmem animistów. Dodano doń również garść legend i szczyptę hinduskich mitów. Ten zespół wierzeń żywy jest do dziś wśród miejscowej ludności.

Dawne Bagan wygląda dziś na opuszczone: wiatr owiewa skulone w cieniu posągi, a krowy przechadzają się obok sprażonych słońcem, monstrualnych pagód. W tych ostatnich kryją się często równie olbrzymie postaci kamiennych buddów. Poświst wiatru czuć także w przestronnych salach modlitewnych i wąskich, świątynnych korytarzach, ozdobionych barwnymi freskami. Jeszcze do XIII wieku było w Bagan pięć tysięcy stup. Nad tymi, które pozostały góruje buddyjska świątynia Thatbinju (71 m) oraz stupa Anandy (60 m). Naprzeciwko nich widnieje Shwesigon paya – formują ją kwadratowe, nieco siermiężne tarasy, nad którymi nadbudowany jest relikwiarz-dzwon wraz z ocieniającym go złotym parasolem. Ten z kolei dźwiga co najmniej kilkanaście drogich kamieni. Parasol ów symbolizował władzę i duchowe oświecenie – profanum i sacrum.

Co dzień grupy turystów wdrapują się na górne kondygnacje stup w Bagan. Niektórzy wynajmują przewodnika i słuchają legend o dawnych władcach, których duchy wciąż przechadzają się nocą po tym kamiennym cmentarzysku. Warto przypatrzyć się również reliefom zdobiącym pagody – ukazana na nich historia życia Buddy, niczym biblia pauperum przemawia do wszystkich. Trudno wybrać, z której z pagód jest najlepszy widok na okolicę, z której najbardziej urzekająco wygląda zachodzące słońce. Wszędzie tam jednakowo czuć zimny wiatr, budujący mistyczną aurę tej dziko pięknej krainy orientu. A Birma skrywa w sobie przecież o wiele więcej: jest świątynne wzgórze w Mandaley, starożytne stolice: Mingun, Amarapura, Inwa, Sagaing. I jeszcze prowincja – prawdziwy obraz Birmy. Jej sztuka ożywa także w barwnych tańcach – nieodłącznym elemencie wykwintnych biesiad. Artyzm przejawia się też w wielowiekowej tradycji kukiełkowych przedstawień o uniwersalnym przesłaniu, sakralnych reliefach, florystycznych zdobieniach pałaców….

Ale kultura Birmy to przede wszystkim jej rdzenni mieszkańcy; wraz z ich wiarą w niepisany kodeks honorowy, uczynnością i ceremoniami religijnymi, które ożywiają, zaklęte w kamiennych świątyniach, zamierzchłe wieki; czasy chwały birmańskiego imperium.

Autor: Maciej Karasinski
Źródło: Wiadomości24.pl


Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.