Liczba wyświetleń: 1991
Na kolejnej rozprawie, w której sąd rozpatrujący sprawę Mateusza Piskorskiego zwrócił się do sądu apelacyjnego z wnioskiem o przedłużenie tymczasowego aresztowania, zapadła zaskakująca decyzja.
Sąd apelacyjny, który dotychczas odrzucał wnioski obrony o ustanowienie innego niż tymczasowe aresztowanie środka zabezpieczającego, tym razem wyszedł z własną propozycją.
Co prawda nie zamienił tego aresztowania na dozór policyjny czy też poręczenie, o które obrona od wielu miesięcy zabiegała, ale postanowił wyznaczyć kaucję zabezpieczającą, po wpłacie której Piskorski będzie mógł wyjść na wolność i odpowiadać z wolnej stopy.
Decyzja jest jeszcze nieprawomocna. W ciągu tygodnia strony mogą złożyć na nią zażalenie.
Nie wiadomo, jak zachowa się prokurator Anna Karlińska, która jakby przeczuwając, albo już dobrze wiedząc, jaka zapadnie w sądzie decyzja, pierwszy raz nie pojawiła się na tej rozprawie.
Gdy wpłynie sprzeciw, sąd będzie musiał się tym zająć na kolejnej rozprawie.
Kaucja za wolność Piskorskiego, a konkretnie jej wysokość, może się jednak okazać zaporowa. Sąd kaucję wyznaczył na bardzo wysokim poziomie, w wysokości 300 000 złotych.
Jego rodzina nie posiada takich pieniędzy. Od 2,5 roku i tak ponoszą wysokie stałe opłaty kancelarii prawnej zajmującej się obroną Piskorskiego.
Sam Piskorski od lat nie zarabia żadnych pieniędzy i jeśli coś mu rośnie na koncie, to są to długi. Być może chodzi o jakieś pozorowane działania, by sąd pokazał swoje ludzkie oblicze, licząc na to, że Piskorski tych pieniędzy i tak nie zdobędzie?
W każdym bądź razie sąd oficjalnie umotywował swoją decyzję o zwolnieniu za kaucją dosyć sensownie. Po pierwsze sąd zauważył przewlekłość całego postępowania. I to zarówno tego toczącego się w postępowaniu przygotowawczym, które trwało ponad dwa lata, jak i teraz, gdy już w merytorycznej sprawie kolejne rozprawy są ciągle odraczane i sprawa praktycznie nie rusza z miejsca. Nadal Piskorski nie zakończył jeszcze składania wyjaśnień w odpowiedzi na przedstawiane mu zarzuty. Nie rozpoczęło się jeszcze postępowanie dowodowe i nie przesłuchano jeszcze ani jednego ze świadków.
Sąd stwierdził, że Piskorski przebywa już na tyle długo w areszcie, że jest mało prawdopodobne, by po wyjściu na wolność próbował z kraju uciec. Zwłaszcza że cały ten okres odosobnienia byłby przecież zaliczony mu na poczet ewentualnej kary pozbawienia wolności, gdyby jego sprawa zakończyła się wyrokiem skazującym. Uciekać po prostu by się mu już nie opłacało. Tak że ta wysoka kwota kaucji miałaby go zmotywować do niepodejmowania takich decyzji.
Kwota kaucji tym bardziej dziwi, że zazwyczaj jest wyznaczana na znacznie mniejszym poziomie. Takie kwoty kaucji zasądza się w sprawach, w których oskarżonymi są jacyś gospodarczy malwersanci w jakichś aferach gospodarczych. Całkiem niedawno zatrzymanemu na tzw. gorącym uczynku, z walizka pieniędzy, w której był milion euro, sąd wyznaczył niemal na drugi dzień kaucję w wysokości 70 000 złotych, które to podejrzany po prostu wyjął z walizki, zapłacił i wyszedł na wolność.
Zakładając, że od decyzji odwoła się prokurator, ale także i obrona (przynajmniej w kwestii wysokości tej kaucji), realnie decyzja stanie się prawomocna na przełomie stycznia i lutego. Od tego momentu, jeśli oczywiście sąd podtrzyma swoją decyzję, rozpatrując odwołanie, Piskorski będzie miał czternaście dni na wpłacenie tych 300 000 zł. Po tym terminie, przy braku wpłaty, decyzja o ustanowieniu kaucji straci swoją moc.
Autorstwo: Jarosław Augustyniak
Źródło: pl.SputnikNews.com
To może zrzucimy się na kaucję. 100 zł mogę dać.