268 ton sieci widm wyłowionych z Bałtyku

Opublikowano: 17.10.2015 | Kategorie: Ekologia i przyroda, Wiadomości z kraju

Liczba wyświetleń: 597

268 ton sieci widm udało się wyłowić w ramach akcji ich usuwania z polskich wód Bałtyku – informuje organizacja ekologiczna WWF Polska.

Według szacunków WWF Polska, tylko w polskiej wyłącznej strefie ekonomicznej Morza Bałtyckiego może zalegać nawet 800 ton sieci widm. Sieci te nadal łowią ryby. Jak pokazują badania naukowe, łowność pozostawionych w morzu sieci utrzymuje się w granicach od 20% – w pierwszych miesiącach od ich zagubienia – do 6% ich pierwotnej zdolności połowowej. Ten niekontrolowany przyłów ryb oraz innych organizmów, w tym ptaków i ssaków morskich, może wpływać negatywnie na żyjące w morzu populacje oraz stabilność ekosystemu.

“Tegoroczna akcja była największym na świecie projektem oczyszczania morza z sieci widm” – tłumaczy Marta Kalinowska z WWF Polska. “Wzięło w niej udział 100 kutrów rybackich, które spędziły łącznie 14 tysięcy godzin na morzu. Oprócz wyławiania sieci przez kutry, nurkowie oczyścili trzy wraki statków. To właśnie na zaczepach, jakimi są wraki, wiele sieci jest gubionych.”

Tym razem udało się wyłowić 268 ton sieci rybackich w polskiej wyłącznej strefie ekonomicznej Bałtyku. Wyłowiony sprzęt został zutylizowany przez profesjonalną firmę, zajmującą się odpadami. W samych sieciach mogą znajdować się związki parafinowe, więc są traktowane jako odpady niebezpieczne. Zagubione sieci stanowią też niebezpieczeństwo dla nurków, którzy mogą zaplątać się w zalegające na dnie morza i na wrakach sieci.

“Poza działaniami na morzu przeprowadzono szereg działań edukacyjnych, m.in. otwarta została wystawa przedstawiająca wpływ sieci-widm na środowisko Bałtyku w Akwarium Morskim w Gdyni” – dodaje Kalinowska. “Wystawę będzie można oglądać do wiosny 2016 roku. Projekt zakładał też przetestowanie nowego narzędzia znakowania sieci rybackich, w celu znalezienia systemowego rozwiązania dla problemu zagubionych narzędzi połowowych. Wyniki badań posłużą w przyszłości do sformułowania rekomendacji dla rządów krajów leżących nad Bałtykiem.”

WWF Polska rozpoczął działania dotyczące usuwania zagubionych sieci rybackich już w 2011 roku, kiedy polscy rybacy zwrócili się z prośbą o wsparcie w akcjach wyławiania sieci-widm z dna Bałtyku. To właśnie wtedy rozpoczął się pilotażowy projekt, który pomógł w wypracowaniu metodologii i technik wyławiania sieci, we współpracy ze środowiskiem naukowym i rybakami. Rezultatem projektu było wyłowienie 6 ton sieci. Później, w roku 2012, udało się rozszerzyć projekt WWF o Litwę. Do 2013 roku zostało wyłowionych ponad 27 ton sieci widm.

Działania WWF Polska w zakresie wyławiania sieci widm zostały już docenione przez polski rząd, Parlament Europejski i Komisję Europejską. WWF został też włączony w prace Komisji Helsińskiej (HELCOM) jako obserwator – w ramach opracowywania Morskiego Planu Działania w zakresie Odpadów Morskich.

“Postrzegamy nasze rozwiązania jako modelowe dla innych krajów i regionów świata” – podsumowuje Kalinowska. “Planujemy rozszerzyć działania realizowane na terenie Polski również na inne kraje nadbatyckie, a w przyszłości może też i kraje pozaeuropejskie.”

Akcja została przeprowadzona w ramach realizacji inwestycji pt. „Usuwanie z dna Bałtyku utraconego przez rybaków i zalegającego sprzętu połowowego” przez Kołobrzeską Grupę Producentów Ryb we współpracy z organizacją ekologiczną WWF Polska.

Źródło: WWF.pl


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

8 komentarzy

  1. WojciechX 17.10.2015 14:17

    Dlaczego by nie sprywatyzować Morza? Tak po prostu? Bogaci mieliby na własność część powierzchni oceanów, zarządzaliby nim, czyścili, łowiliby ryby – problem by znikł. Zostać powinny tylko jakieś szlaki handlowe/transportowe, zarządzane przez międzynarodową organizację.

  2. emigrant001 17.10.2015 16:02

    @WojciechX
    Gdyby jeszcze bogaci odpowiadali za wszystkie śmieci w morzu to opcja byłaby do rozważenia. Na dnie Bałtyku zalegają tony toksycznych odpadów wojskowych. Pływające śmieci na Pacyfiku zajmują obszar wielkości stanu Texas. Wieloryby mieszkają na wysypisku.

  3. Maximov 17.10.2015 18:53

    @WojciechX
    Żartujesz czy ty tak na poważnie?
    Może jeszcze sprywatyzować lasy i produkowany przez nie tlen?
    Może sprywatyzować rzeki i pobierać kasę za korzystanie?
    Zawsze powinny być obszary, które należą do wszystkich obywateli.

  4. BrutulloF1 17.10.2015 20:17
  5. WojciechX 17.10.2015 23:23

    @emigrant001 – oczywiście! Jeśli zanieczyszczenia z ‘działki’ jednego miliardera ‘przejdą’ na teren innego – to powinien zostać pociągnięty do odpowiedzialności. A jako że to bardzo możliwe (dzieje się to raczej szybko), to tylko ludzie z poważnym planem biznesowym by się zabrali za kupno takiego terenu.
    A sprzedawano by te obszary razem z wszystkimi syfami zalegającymi na dnie.
    @Maximov – dlaczego nie? Lasy są zwyczajnym, odnawialnym dobrem, można je uprawiać i odnosić z nich zyski. Jak człowiek ma coś własnego, to ma dużo większą motywację żeby tego bronić i utrzymywać w czystości. Taki prywatyzacyjny proces musiałby być bardzo powolny i rozważny, ale sądzę, że możliwy.
    Z tlenem przesadziłeś – to dobro niezbyt mierzalne, nie można nakładać na niego jakiś ograniczeń. Inna sprawa z zanieczyszczeniami powietrza – ludzie je emitujący powinni zostać wzięci do odpowiedzialności za agresję w stosunku do własności innych ludzi (ich płuc).
    A rzeki – zarządzanie nimi, organizacja spływów kajakowych, to byłoby prostsze, gdyby znalazło się w przedsiębiorczych rękach. Każdy prowadziłby taką politykę za swoją własnością, jaką by tylko zechciał.

    Jak coś jest wspólne, to jest niczyje ;).

  6. emigrant001 18.10.2015 00:15

    @WojciechX
    Jedyną opcją byłoby dodawanie do atrakcyjnych terenów te toksyczne. Taki gratis.

  7. WojciechX 18.10.2015 11:57

    @wiktor-x
    Ludzie nie dbają o dobro wspólne. Ludzie interesują się sobą, swoją rodziną i swoim domem. To powinien być ich najwyższy priorytet. Nie da się osiągnąć takiego pięknego świata głosząc swoje poglądy oraz “edukując społeczeństwo”. Po ziemi stąpali i będą stąpać tacy, którzy palą śmieci i rzucają papierki na ulicę. Uważam, że agresja w stosunku do środowiska powinna być karana; tak jak pobicie drugiego człowieka.

    “Mając na uwadze swój własny interes człowiek często popiera interesy społeczeństwa skuteczniej niż wtedy, gdy zamierza służyć im rzeczywiście.” – Adam Smith. Ja bym powiedział, że człowiek wytwarzając jakieś dobra zawsze przyczynia się do dobrobytu innych ludzi. Nie ma wyjątku od tej zasady. Mam na myśli oczywiście przedsiębiorców, posiadaczy własności, a nie urzędników państwowych, których namnożyło się o wiele za dużo. Właśnie ci urzędnicy stanowią przykład, jak ludzie się starają o “dobro wspólne”. Ich również interesuje koniec swojego nosa, stwarzają durne przepisy oraz chcą jak najmniej się napracować – wszystko dla swojej korzyści.

    Powtarzam: człowiek dba o swój teren, w jego interesie leży odnawianie jego zasobów. Jeśli myśliwy ze swojego lasu wystrzeli wszystkie zwierzęta, to liczy się z tym, że nie będzie ich miał w przyszłości. Ale ludzie nie są tacy bezmyślni.

    My zarządzamy tą ziemią, odnosimy z niej korzyści, dbamy o siebie. Nikt nie udowodni takiej własności, o której piszesz. Ludzie są gatunkiem inteligentnym, najsilniejszym w przyrodzie oraz to oni ją odkrywają (już całą odkryli) i zarządzają.

  8. WojciechX 18.10.2015 18:01

    Po prywatyzacji z lasami byłoby dużo lepiej, nie syfiono by w nich na potęgę, jak się dzieje teraz.

    Kary musiałyby być bardzo dotkliwe, wymiar sprawiedliwości surowy. Jakby odkryto, że dana korporacja sprzedaje ryby pływające wcześniej w szkodliwej chemii, wybuchłaby spora afera. Uczciwej konkurencji opłacałoby się badać najpopularniejsze produkty, nie tylko pod względem zdrowotnym.

    Wydaje mi się że lasy w większych powiatach powinny zostać zarządzane przez jakiś wspólny organ, w końcu to świetne rekreacyjne miejsce dla mieszkańców. A nie mam nic przeciwko bramkom do np. Puszczy Białowieskiej, na takich miejscach można robić interesy, utrzymując je w pięknym stanie.
    Równie dobrze mogłaby się tym zająć fundacja, zbierająca dobrowolne składki od obywateli, poczuwających się do chronienia takich miejsc (zdaję sobie sprawę z tego, że to nietania sprawa). Albo trzecia opcja, czyli dwie powyższe połączone.

    Dlaczego biznesmen ma nie ogarnąć długoterminowego zarządzania? Wydaje mi się, że byłby świadomy tego, że z takich dóbr skorzystają kiedyś jego dzieci.

    Powtórzę: rozsądny, powolnie przeprowadzany proces prywatyzacji, zapewniłby ludzkości dużo lepszy byt.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.